KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Upekkha. Zrównoważenie. To zagadnienie będzie przewodnim tematem tego odosobnienia i chciałbym, abyście je dobrze zrozumieli i zapamiętali, zanim odosobnienie się zakończy. Słowo upekkha z pochodzi z języka pāḷijskiego, które możemy najprościej przetłumaczyć jako zrównoważenie. Jest to najlepsze możliwe tłumaczenie tego terminu. Rdzeniem słowotwórczym „upekkha” jest bycie zrównoważonym, równym czy zbalansowanym.
Zrównoważenie jest jedną z najbardziej niedocenianych i zarazem najrzadziej nauczanych umiejętności emocjonalnych wśród społeczeństwa zachodniej cywilizacji. Pewnego razu zapytano Gandhiego, co sądzi na ten temat. Odpowiedział: „To byłby dobry pomysł”. W rzeczywistości nie będzie żadnej zachodniej, ani żadnej innej cywilizacji, dopóty, dopóki przynajmniej jakaś część społeczeństwa nie zrozumie na czym polega zrównoważenie. To kim jesteście bez zrównoważenia, to przepełniona namiętnością horda, biegająca tu i tam za emocjonalnymi przywiązaniami, które zaburzają wasz pogląd na rzeczywistość.
Bez zrównoważenia nie ma wolności. Dobrze jest to sobie uświadomić, gdy mówimy o wolności. Ludzie, a w szczególności cywilizacja zachodnia, mówi o niej nieustannie. Jednocześnie ma różne koncepcje tej wolności. Większość z tych koncepcji jest bardzo płytka i powierzchowna. Zwykle jest ona postrzegana, jako przyzwolenie do robienia różnych rzeczy. Nie ma jednak wolności bez umiejętności zrównoważenia. Jeśli nie macie klarowności umysłu, zrozumienia rzeczywistości, jeśli nie macie samoświadomości i zdolności introspekcji… Nie jesteście wolni od niczego, tylko przymuszani. Jest wiele definicji wolności, która jest po prostu pogonią za impulsami. Często nawet nie dostrzegacie tego, jak bardzo jesteście związani i ograniczeni przez swoje impulsy. Nie posiadacie wolności, na ogół kierujecie się tylko mniej lub bardziej instynktownymi impulsami.
Zwierzę w ogóle nie jest wolne, w tym sensie, że nie jest ono w stanie zastanowić się nad swoją sytuacją. Człowiek? Niektórzy ludzie są w stanie zastanowić się nad swoimi uwarunkowaniami i spróbować je przekroczyć. Natomiast, gdy jesteście wyłącznie impulsywni, nie pozostaniecie na długo w społeczeństwie. Skończycie w więzieniu lub na marginesie, skazani na pewnego rodzaju ostracyzm społeczny, ponieważ kierowanie się impulsami nie jest w głównej mierze akceptowane.
Z łatwością możemy więc dostrzec, że nie jesteście tak naprawdę wolni, dopóki nie wykształciliście w sobie takich cech jak introspekcja, przejrzystość i zrównoważenie. Jeśli brakuje tego wewnętrznego balansu ktoś inny lub konkretna sytuacja jest w stanie kontrolować wasze życie. Zrównoważenie to pojęcie, które niesie za sobą przekaz wyswobodzenia, to znaczy nie musicie zgadzać się z osądami, które narzuca wam świat. Kategoriami narzuconych osądów są: sukces–porażka, pochwała–nagana, sława– zapomnienie, szczęście–nieszczęście. Współczesny świat stara się to ludziom wpajać, a oni myślą, że skoro świat im je daje, to muszą je zaakceptować.
To właśnie jest powód, dla którego zrównoważenie zaliczamy do cnót filozoficznych. Buddha jest filozofem w takim samym stopniu, jak starożytni Grecy i inni z tamtego okresu. Posiadali bowiem wysoko rozwiniętą inteligencję emocjonalną oraz mądrość. Wiele osób, które są bystre i mają bardzo wysokie IQ, czy też są wirtuozami muzycznymi, geniuszami matematycznymi lub uzdolnieni artystycznie, nie są mimo wszystko uznawani za mądrych z uwagi na niską inteligencję emocjonalną. W prawdzie ich umiejętności pod kątem intelektualnym lub artystycznym są wysokie, to nie są zbyt rozwinięci emocjonalnie. Tymczasem wartość kompetencji emocjonalnych jest znacznie większa i bardziej pożądana, niż inne umiejętności. Dość często ludzie się z tym nie zgadzają. Nie rozumieją tego i czasem opierają się temu poglądowi.
Ludzie kupują historie np. o tym, że w porządku jest cierpieć za bycie pasjonatem swojej sztuki. Wewnętrzne burze i udręki Beethovena przyczyniły się do powstania wielkich arcydzieł i w ostatecznym rozrachunku to wszystko było tego warte.
No cóż… Z buddyjskiego punktu widzenia nie kupujemy tego. Nie cenimy tego rodzaju umiejętności i wytworów tak wysoko, jak umiejętności emocjonalnych. Nie da się, tak naprawdę, oddzielić emocji od intelektu.
Pewien wymiar intelektu jest niezbędny, aby zrozumieć naturę i wartość punktu widzenia, która ukazuje jedną prawdę, która jest ponad wszystkimi innymi prawdami, a jest nią prawda o braku konieczności cierpienia. Cały zakres ludzkiego doświadczenia nazwany cierpieniem jest opcjonalny. Ludzie często nie rozumieją tego, że cierpienie jest opcjonalne. Wierzą, że jest ono przymusowe, obowiązkowe. Uważają, że w pewnych okolicznościach, w pewien sposób trzeba cierpieć. Jest to bowiem cena za dostęp do ludzkiego świata. Dlatego to, co sugerował Buddha i niektórzy greccy filozofowie, jest dla nas szokujące.
Jeśli zobaczylibyście Sokratesa zażarcie dyskutującego na ulicy na ten temat, wśród jego rozmówców dałoby się zauważyć ludzi niezgadzających się z nim. Większość ludzi oponuje wobec tego. W rzeczywistości kłócą się z własnym szczęściem.
Zrównoważenie nie jest zatem jedynie brakiem reakcji na pewne sytuacje, lecz umiejętnością zachowania równowagi – pomimo wszystko.
Można to porównać do sytuacji, kiedy macie zapalenie ucha środkowego i próbujecie chodzić, ale nie możecie utrzymać równowagi. Ten rodzaj niezrównoważenia czasem potrafi przyprawić człowieka o mdłości. Brak równowagi w naszym życiu od czasu do czasu jest naturalny, ale można go porównać do pewnego rodzaju emocjonalnej choroby morskiej. Wszyscy doświadczyliśmy jej w swoim życiu. Od czasu do czasu wszyscy byliśmy chorzy, emocjonalnie szaleni i mdliło nas od utarczek z życiem. Zostaliśmy wyprowadzeni z równowagi przez różne sytuacje oraz idee.
Czasami pomimo braku faktycznej sytuacji stresogennej, jednak coś wytworzonego przez nas w naszym wnętrzu wpędza nas w pułapkę paranoicznego myślenia. Na przykład możemy sobie wyobrażać różne przerażające wizje dotyczące przyszłości, co sprawia, że robi nam się niedobrze. Na niższym poziomie przejawia się to, jako niepokój. Pierwotny strach i niepokój, który przenika nasze jestestwo. Dzieje się tak, ponieważ nie jesteśmy w równowadze. A ludzie nieustannie jej szukają. Na przykład: sięgają po zdrową żywność, witaminy, stają się bardziej aktywni fizycznie. Jednak te środki zaradcze nie pomogą, ponieważ do odzyskania równowagi, to za mało. Oczywiście, nie mam nic przeciwko zdrowej diecie czy ćwiczeniom fizycznym. Śmiało, jak najbardziej, praktykujcie to. Nie usunie to jednak zasadniczego problemu, ponieważ jest on tylko uleczalny poprzez głęboką refleksję. Pamiętajcie, że wszystko zaczyna się od refleksji. Równie kluczowa jest zarówno gotowość do wysłuchania, jak i umiejętność słuchania. Buddha był wielkim psychologiem, który mówił, jak zbudować solidne fundamenty zdrowia emocjonalnego. Buddha nie twierdził, że równowaga pojawia się na pstryknięcie palcami, jest spełnionym życzeniem, czy darem pochodzącym od Boga. Podaje natomiast przykłady konkretnych sekwencji wydarzeń, aby tak się stało. Pierwszym krokiem do osiągnięcia celu jest słuchanie o sposobach odzyskiwania wewnętrznej równowagi, ponieważ jeśli nigdy o nich nie słyszeliście, to nie osiągniecie emocjonalnego spokoju. Jednak mówiąc o tym, potrzeba silnych argumentów, przedstawiających ich zalety, aby przekazać je innym.
Trzeba być również być w tym przekonującym, że dążenie do pewnej lekkości bytu jest w porządku. Szczęście i spokój są całkowicie niezależne od warunków świata zewnętrznego, w którym przyszło wam żyć, oraz od struktur społecznych. Nie usłyszycie o tym podczas zwyczajnej rozmowy. Nie odnajdziecie tego również w pospolitych rzeczach czy czynnościach jak oglądanie telewizji lub czytanie gazet itd. Wymaga, to głębokiej refleksji i poszukiwania przekonujących i umiejętnie przedstawionych argumentów za tym niezwykle ważnym poglądem.
Sądzę, że mógłby być to jeden z powodów, który przyczyniłby się do zniknięcia komedii i dramatów z biznesu. Nie byłoby już więcej powieści, filmów dramatycznych czy komedii, ponieważ opierają się one na niekończącym szaleństwie ludzkich nieporozumień. Nieporozumień, które karmią się rosnącym napięciem i tragedią.
Innymi słowy: chłopak spotyka dziewczynę – chłopak zdobywa dziewczynę – chłopak traci dziewczynę… Czasem udaje mu się ją odzyskać. Tak zazwyczaj to przebiega, prawda? O co w tym chodzi? Napięcie… Napięcie… W końcu rozwiązanie. Nie można stworzyć historii bez napięcia i rozwiązania.
Zatem kiedy kultywujecie zrównoważenie, to zaczynacie tracić zainteresowanie takimi historiami. Mówiłem o tym już wcześniej. Przyszła mi do głowy jeszcze jedna analogia nawiązująca do muzyki popularnej. Taka jest również natura muzyki popularnej. Zaczynacie grać utwór od C. Akord C jest bardzo zrównoważony i spokojny. Następnie dodajecie inny dźwięk np. G7 i pojawia się rosnące napięcie. Nie możecie zakończyć utworu na G7, więc powracacie do C. Chłopak odzyskuje dziewczynę. Oba te przykłady są związane ze stanami emocjonalnymi, których doświadczają ludzie. Napięcie i rozluźnienie, sinusoida napięć i rozluźnień. W buddyzmie określamy to mianem saṃsāry. To nic innego, jak zwyczajne życie. Można nawet tam znaleźć stabilny stan.
Jednak dla niektórych codzienność, to nieustanne napięcie. Nie ma rozluźnienia, odczuwa się ciągłe cierpienie. Chwilową ulgę przynosi wam jedynie silny lek przeciwbólowy. Nie możecie wtedy od niego uciec przez myślenie czy refleksję. Usiłujecie go złagodzić na wszelkie sposoby, sięgacie po różne medykamenty z firm farmaceutycznych lub narkotyki od lokalnego dilera, tylko po to, aby choć przez chwilę nie odczuwać cierpienia. Istnieje kilka rodzajów cierpienia. Od chronicznego i bardzo silnego do umiarkowanego, aż po moment w którym ustaje ono i znika. Jednak ponieważ znajdujemy się blisko środka równoważni, huśtawki wahadłowej, mamy wolność wyboru. To czego wówczas doświadczamy nie jest neutralnym, asekuracyjnym doświadczeniem, bez większej chęci do życia. Nie, to byłoby nieporozumieniem.
To co się wtedy dzieje, to umysł i struktura emocjonalna… Nie potrafię oddzielić umysłu od emocji. Zdolność do odczuwania emocji, odróżnia nas od komputerów. Ludzki umysł, intelekt to funkcjonalny aspekt pozwalający komunikować się z emocjami i zapytać: „Jak się czujesz?”. To jest to, co ma znaczenie. W rzeczywistości, gdy zaczniecie się zastanawiać nad tym z poziomu intelektualnego, to dojdziecie do wniosku, że uczucia to jedyna rzecz, która naprawdę ma znaczenie. Wszystko inne jest drugorzędne. Połączenie intelektu i emocji powinno być priorytetem. To jest prawda, którą Buddha wyróżniał. Mówił, że jest to hańbą, gdy człowiek jest niepotrzebnie w udręce. To hańba! Kolejnym zjawiskiem, które uznał za haniebne i porównał je do choroby to głód, powiedział, że głód jest najgorszą chorobą, to hańba, że ludzie są głodni. Dlaczego? Bo znamy lekarstwo – jedzenie. Chorobą jest brak zrozumienia, że druga osoba głoduje. Wiecie jak to jest, kiedy jest się głodnym. Kiedy inni ludzie są głodni i nikt nic nie robi, to najgorsza z chorób. Większość ludzi jest tym poruszona, a ci najmądrzejsi, najbardziej empatyczni, robią wszystko, aby ludzie nie umierali z głodu. Klęski głodu to tragedie, poruszają serca wszystkich wrażliwych ludzi .
Innym rodzajem głodu jest głód umysłu i serca. Jest on równie wielką chorobą, na którą również znamy lekarstwo. Niestety nie jest ono tak powszechne. W przypadku głodu fizycznego, rozwiązaniem jest dystrybucja żywności. Natomiast jeśli mówimy o niepotrzebnym cierpieniu emocjonalnym, istnieje i na to rozwiązanie. Często jest to trudniejsze zadanie niż podanie pokarmu, ponieważ ludzie często nie chcą jeść Dhammy, przyswajać Prawdy. Żyją w przekonaniu, że ich cierpienie jest prawdziwe i konieczne. Nie dostrzegają rozwiązania problemu, ale ono istnieje.
Zatem zrównoważenie jest formą wolności, potrzebuje jednak wsparcia, jednym z nich jest mądrość. Polega ona na gotowości wysłuchania przekonywujących argumentów, że w trakcie naszej egzystencji, większość negatywnych odczuć, które napotykamy, nie są warte tego, aby je przeżywać. Istnieje alternatywa, nie polega jedynie na wyeliminowaniu bólu lub zastąpieniu go neutralnymi odczuciami. Buddha wraz ze swoimi uczniami genialnie wykorzystał ten wgląd. Korzystali z niego również ówcześni mędrcy, głównie wywodzący się z kultury indyjskiej tamtych czasów. Były to zwykle badania natury psychologicznej. Wykazywali się przy tym odwagą, podobnie jak grotołazi eksplorujący jaskinie. Niczym żeglarze, którzy popłynęli na Arktykę w XVIII wieku. Ryzykowali życiem i naprawdę mogli nie wrócić. Choć kultura indyjska zrodziła wielu eksploratorów, to zwracali się oni do wnętrza. Skupiali się na zdolnościach ludzkiego umysłu oraz na tym, w jaki sposób można ten umysł kształtować.
W innych zakątkach świata również nie brakowało ludzi poświęcających się zgłębianiu swego wnętrza. Greccy i niektórzy chińscy filozofowie również mu się przyglądali. Dzięki temu przeżywali niezwykłe przygody. Jednak musieli zdać sobie sprawę, że są zbyt słabi. Ich intelekt nie był wystarczająco silny, aby mogli niektóre ze swoich idei wcielić w życie. Można to porównać do treningu atletycznego. Podobnie, jak przed wyprawą na Mount Everest, biegun północny, czy południowy – musisz dużo ćwiczyć. W przeciwnym razie nie podołasz. Podobnie filozofowie musieli ćwiczyć swoje umysły, aby mogły pozostać skupione na tych znakomitych „mapach”, które przed sobą rozłożyli. Sądzili, że być może istnieją sposoby na przekroczenie tej pospolitej emocjonalnej struktury ludzkiej. Trudno jednak być nieustannie tego pomnym. Zazwyczaj wkrótce się o tym zapomina. Kiedy zdali sobie z tego sprawę, postanowili ćwiczyć swoje umysły. Opracowali trening sprzyjający koncentracji oraz utrzymaniu uwagi. Na tym polega problem, prawda? Ci, którzy nie potrafią odpowiednio zwracać i utrzymywać uwagi, nie poradzą sobie w życiu, ani na płaszczyźnie emocjonalnej ani w innych jego aspektach. Nie są w stanie utrzymać uwagi. Natomiast ci, którzy opanowali te umiejętności, odniosą sukcesy we wszystkim na co zdecydują się tę uwagę poświęcić. Ostateczny sukces osiągają tacy, którzy wiedzą na co zwracać uwagę i wykształcili w sobie zdolność utrzymywania jej. Tym najwyższym celem jest osiągnięcie dobrostanu emocjonalnego. Jedną rzeczą, którą odkryli po drodze, to odpowiedź na to co się stanie, jeśli pozbędziecie się złych i szkodliwych emocji. Sami próbowali złagodzić swoje emocje. Przede wszystkim odkryli strukturę negatywnych odczuć. Nazywamy to pięcioma przeszkodami, pięcioma stanami, które irytują, zapewne wszyscy znacie.
1.Zła wola, 2. Pożądanie, 3. odrętwienie i ospałość, 4. niezrównoważenie i zaniepokojenie, 5. problematyczne wątpliwości. To zjawiska, które „gnębią” nasz umysł. W pewnym sensie są one rodzajem samo nękania się. [Mędrcy] zdecydowali się załagodzić powyższe stany. Co się wówczas stanie? Czy wynikiem będzie jedynie neutralny stan? Okazało się, że nie. Umysł ludzki z natury jest wewnętrznie radosny, bardzo lekki. Znajduje się niemalże w ciągłym stanie beztroski i radości, gdy tylko nie jest nękany. Zrównoważenie jest bardzo wyrafinowaną emocją, której charakter z pewnością nie jest neutralny. Można go uznać za niesamowicie wyrafinowany rodzaj radości. By osiągnąć zrównoważenie, negatywne stany emocjonalne muszą wygasnąć. Nękanie psychiczne siebie samego, stany, które nas irytują muszą ustać. Kiedy to nastąpi umysł się rozraduje. Jest to zatem pewna jakość radości. Istnieją mniej subtelne odmiany radości, na przykład taka, którą odczuwamy patrząc na wesoło biegające dzieci czy psy. Następnie są coraz bardziej wyrafinowane rodzaje radości, kiedy zaczynacie „rozsmakowywać się” w ich wyższych formach.. Ćwiczycie podniebienie aż osiągnie doskonałość. Zrównoważenie jest najwspanialsze – to wasz Dom Pérignon [wykwintny szampan] dla struktur emocjonalnych.
Podpieram się w tym momencie subtelnymi żartami. Odnoszą się one do katolików, ponieważ oni piją w zakonach. My nie pijemy w klasztorach. Trzeba jednak przyznać, że przynajmniej mają dobry gust, jeśli chodzi o środki odurzające. Benedyktyni rozkoszują się Dom Pérignonem. Wtrącam tę żartobliwą krytykę katolickiego monastycyzmu ale my poszukujemy „szampana doskonałości charakteru”, czyli zrównoważenia.
Przy okazji, wspomnę o tym, że czytałem o Dom Pérignonie. Był on opatem (czy kimś innym w tym stylu), w jednym z katolickich klasztorów, gdzie produkowano i nadal produkuje się wino. Zakonnik zszedł do winiarni, aby zobaczyć, jak mają się jego trunki. Niektóre z nich nasyciły się dwutlenkiem węgla. Jednak kapłan i tak je otworzył, a następnie wypił. To był szampan. Wyszedłszy z piwniczki, oznajmił swoim współbraciom: „Bracia – piłem gwiazdy”. Voilà, tak powstał Dom Pérignon. Niestety jest to niskiej klasy przykład zrównoważenia. Piłem gwiazdy… Gdy zbliżycie się do zrównoważenia, tym łatwiej dostrzeżecie czym ono jest. Są różne gatunki wina, ale bez nasycenia go dwutlenkiem węgla, nie osiągają „smaku gwiazd”.
Zrównoważenie to rodzaj bardzo pięknego krajobrazu wysokogórskiego ludzkich emocji. Droga, dzięki której możemy tam dotrzeć wiedzie przez mniej lub bardziej subtelne rodzaje radości oraz energii. Powinniście trenować się we wzbudzaniu energii i radości. Podobnie podczas pracy w ogrodzie, trzeba najpierw włożyć sporo wysiłku, być kreatywnym i wytrwałym, aby później cieszyć się z efektów swojej pracy. Wtedy możecie spędzić spokojny wieczór na werandzie, po dobrze przepracowanym dniu w ogrodzie. Zrównoważenie jest tym efektem.
W ten oto sposób kształtuje się struktura siedmiu czynników Przebudzenia. Zaczynamy od pomności, czyli sati. Następnie przechodzimy do badania Dhammy, potem wzbudzania energii i radości. Dodajemy do tego odrobinę spokojnej pewności. Następnie przechodzimy do praktykowania nieporuszenia, które w ostatecznym rozrachunku staje się zrównoważeniem, czyli najwyższą formą nieporuszenia.
Podałem je w tej kolejności z konkretnego powodu, ponieważ bardzo trudno jest dotrzeć do tego nieporuszenia bez przechodzenia przez pomność, ogarnięcia swojej uwagi. Należy zbadać całą ścieżkę, wiodącą do wolności, dzięki czemu wznieca się energia, zapał, z którego następnie rodzi się radość. Ta radość podąża za energią. Do tego momentu są to mniej subtelne aktywności, z czasem stają się jednak bardziej subtelne i transformują się w spokojną, pogodną pewność. Dzięki niej możemy przestać być zaabsorbowani światem zewnętrznym, osobistą historią własnego życia, wspomnieniami i wizjami przyszłości. Dzięki zrównoważeniu wychodzicie poza ten wymiar świata, złożony ze wspomnień i wyobrażeń, jak i z obecnych doświadczeń takich jak widoki i dźwięki, zapachy, smaki, wrażenia dotykowe, ale również z przyjemności z procesów myślowych. Myśli są jedną z przyjemności zmysłowych.
Przekraczamy to wszystko, docierając do samādhi, czyli spokoju dzięki któremu umysł będzie zrównoważony. Będzie niezależny. To właśnie w niezależności tkwi wolność. Wtedy nie jesteście już zależni od kaprysów świata, ludzi i otaczających was systemów wartości. Stajecie się niezależni. To jest jak rodzaj niezależnego bogactwa, dzięki któremu nie musicie już chodzić do pracy, więc zgadzacie się na to. Na początku otrzymujecie niewielki zasiłek, dzięki któremu się utrzymujecie. Jest to namiastka samādhi. Uzyskaliście przestrzeń, w której bez ograniczeń możecie się rozkoszować, będąc poza konwencjonalnym światem zewnętrznym. Intensywność doznań wzrasta. Zmianie ulega czas ich trwania, intensywność i jakość tego doświadczenia, gdy coraz głębiej wchodzicie w samādhi. Najgłębsze przejawy samādhi to zrównoważenie. Tam odnajdujecie głęboki komfort najbardziej wyrafinowanych emocji. Po pewnym czasie chcecie, aby te odczucia stale wam towarzyszyły, a nie tylko podczas specjalnych okoliczności, w trakcie siedzenia z zamkniętymi oczami. Jest to druga forma zrównoważenia, o której mówiłem.
Pierwsza występuje podczas funkcjonowania w codziennym życiu, w ruchu, doświadczając wrażeń zmysłowych, myśli i interakcji międzyludzkich. Wtedy także można zachować zrównoważenie, upekkhę. Jest to stan, w którym przebywał Buddha, ale nie trzeba być Przebudzonym, aby tego doświadczać. Jest to coś, czego może doświadczyć każdy. Gdy odkryjemy w sobie upekkhę, z pewnością to dostrzeżemy. Każdy kto tego doświadcza dokonuje nad tym refleksji i robi wszystko, aby ten stan utrzymać.
Ilekroć wynurzacie głowę z melodramatu zwyczajnego życia, zawsze myślicie: „To jest wspaniałe! Dlaczego nie jestem taki cały czas?”. Buddha nieustannie zachęcał do tego ludzi. Są tacy, którzy ostrzegają nas przed tym: „Nie przywiązuj się do tego”. Jednak proszę, przywiązujcie się do tego. Jest to szczęśliwe przywiązanie.
Trzeba pamiętać, że ten proces i dążenie w kierunku zrównoważenia emocjonalnego nie dotyczy czegoś neutralnego czy nijakiego. Zrównoważenie jest bardzo pięknym i subtelnym stanem emocjonalnym, charakteryzującym się lekkością i opanowaniem. Cierpienie zostaje przezwyciężone tymczasowo lub wygasło w sposób trwały i nieodwracalny, w wyniku osiągnięcia stanu głębokiego Przebudzenia. Sądzę, że słowo „nieodwracalny” będzie doskonałą puentą tej mowy.
O autorze
Sona Ajahn
zobacz inne publikacje autora
Ajahn Sona został wyświęcony w trakcie pierwszej fali zainteresowania Zachodu theravadą i jest obecnie opatem buddyjskiego klasztoru Birken Forest w Kanadzie. Po ponad trzydziestu latach spędzonych w szatach, jego najbliżsi uczniowie nazywają go "Luang Por" ("Czcigodny Ojciec") - jest to tradycyjny tytuł nadawany starszym mnichom tajskiej tradycji leśnej.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Thanissaro Bhikkhu Papañca i ścieżka ku kresowi cierpienia
- Ajaan Sumedho Niedwoistość
- Bhikkhu Bodhi Przebywając pośród mądrych
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Oryginał można znaleźć na tej stronie: [www.youtube.com/watch?v=HZHSdDoe0GE LINK]
Tłumaczenie: Piotr Płaneta (https://sunyanando.pl/)
Redakcja polska: Katarzyna Gwiazda
Czyta: Michał Rusnarczyk (https://gadamstudio.pl/)
Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/