Świat zmysłów jest światem uwarunkowań. Jego natura jest niesatysfakcjonująca, ponieważ się zaczyna - a to, co się zaczyna również się kończy. Jeżeli coś się urodziło, to i umrze. Więc jeśli poszukujecie swojego prawdziwego ja albo swojej wiecznej duszy w uwarunkowaniach świata, doprowadzi was to tylko do rozpaczy. To nie jest doktryna, w którą należy wierzyć; to jest coś, czego należy doświadczyć bezpośrednio. Praktyka medytacji w zamyśle ma pomóc nam odkryć, czy jest to prawdą czy też nie, poprzez obserwowanie naszej własnej świadomości zmysłów.

Możecie obserwować wszystko, czego jesteście świadomi, poprzez oko, ucho, nos, język, ciało i umysł. Wszystkie rzeczy, których jesteście świadomi są uwarunkowaniami - górnolotne myśli, niskie pragnienia, dowolne subiektywne uczucia, które macie. W medytacji, działamy jako świadkowie tych uwarunkowań; stajemy się tym, co zna uwarunkowania. I rozpoznajemy ograniczenia uwarunkowań. Rozpoznajemy, że się zmieniają, że nie przynoszą satysfakcji i nie są nami.

Możecie zapytać siebie „Kim jest ten, który wie?”. Kiedy medytujecie, zauważycie, że kiedy występuje gniew, możecie to wiedzieć. I teraz, jeżeli gniew byłby waszą prawdziwą naturą, nie bylibyście w stanie go obserwować - to wy bylibyście tym gniewem. Ale gniew przychodzi i odchodzi, jest po prostu zmieniającym się uwarunkowaniem; nie jest wami.

I teraz, moglibyście zrozumieć to w teorii i mieć nieco wglądu, ale jeżeli naprawdę chcecie się uwolnić z cyklu narodzin i śmierci, musicie znieść uwarunkowania umysłu, które zdawałoby się są nie do zniesienia. Używając mądrości, pracujecie z uwarunkowaniami, badając je tak, że poprzez świadome rozpoznanie i zrozumienie możecie pozwolić im ustać.

Odwaga, by dociekać

W tej praktyce musimy mieć odwagę, by pozwolić lękom i nienawiści pojawić się w świadomości. Rzeczy, których nie lubimy - otępienie, głupota, niepokój, wątpliwości - to wszystko są rzeczy, które jesteśmy skłonni odpychać. Nie chcemy, by nas kłopotało to, co trywialne, niemądre czy głupie; chcemy skierować naszą uwagę na to, co ważne i dobre. Nie chcemy myśleć o sobie jako o kimś, kto ma głupie myśli.

Nienawiść jest czymś, co chcemy stłumić; nie chcemy być jej świadomi. To jest szczególnie prawdziwe, ponieważ powiedziano nam, że powinniśmy tylko kochać ludzi. Powinniśmy tylko kochać naszych rodziców i nigdy nie nienawidzić naszych dzieci. Ale nie można czegoś kochać stale; miłość jest zmieniającym się uwarunkowaniem, i taka jest również nienawiść.

W medytacji, przywoływanie nienawiści do świadomości jest w porządku, ponieważ wasza intencja jest dobra. Waszą intencją jest oczyszczenie umysłu, a nie używanie nienawiści jako broni przeciw komukolwiek. Zatem zaufajcie tej intencji. Nie bójcie się świadomie nienawidzić, kiedy próbujecie uwolnić umysł od nienawiści, ponieważ nie próbujecie jej wysłać do kogokolwiek. W medytacji, waszą intencją jest oczyszczenie, a wy musicie mieć zaufanie do swojej intencji. To, czy naprawdę czujecie, że kiedykolwiek będziecie oświeceni czy też nie, to już inna sprawa. Ale miejcie zaufanie do waszej intencji skłaniania się ku Nibbānie.

Kiedy jesteście świadomi lęku, już dłużej was nie przeraża. Jedynie poprzez nieuważne opieranie się mu, lęk nabiera siły w waszym życiu. Kiedy rozpoznajecie fakt, że lęk jest jedynie uwarunkowaniem, staje się jak smok. Wygląda na zdolnego do wyrządzenia wam krzywdy, ale kiedy rzeczywiście stawicie mu czoła, smok nagle wysycha i już dłużej nie zagraża. Polega wyłącznie na oszukiwaniu was, sprawianiu byście myśleli, że jest okrutny. Kiedy pojawia się jakiś przerażający obraz, i jeżeli mówicie „Aaaaa!” i uciekacie, może mieć władzę nad całym waszym życiem. Ale jeżeli to, czego się boicie wprowadzacie do świadomości, wtedy nie ma żadnej mocy. Ma moc jedynie wtedy, kiedy mu ją dajecie poprzez reagowanie na to.

Stąd mówimy, że umysł jest jak lustro: odbija wszystko. Ale odbicia nie są lustrem. Naprzeciwko lustra mogą się pojawić najpotworniejsze rzeczy, nie wyrządzając mu krzywdy. Może odbicie nie jest zbyt miłe dla oka, ale to tylko odbicie. Wkrótce odchodzi i wszystko jest w porządku. To dlatego musimy być w stanie znieść widok paskudnych odbić. Musimy zrozumieć, że to tylko odbicia, a nie problemy osobiste, osobiste cechy. To tylko uwarunkowania, podobnie jak sam świat.

Odbijając zewnętrzne obrazy

To poprzez zmysły doświadczacie rzeczy, które się dzieją wokół was, a to jest odzwierciedlane w waszym umyśle. Jeżeli pojedziecie do wielkiego miasta, są tam wszelkiego rodzaju reklamy mające na celu was zwabić i stymulować wasze zmysły. Nasze społeczeństwa opierają się na zasadzie chciwości, więc nie możemy na to poradzić, że mamy wiele chciwości i pożądania, ponieważ to są obrazy, które stale są umieszczane naprzeciwko zwierciadła. Ludzkie twory są, w dużej części, pomnikami ego; większość z nich nie jest uspokajająca czy ciesząca zmysły. Mogą być stymulujące, ekscytujące, nudne albo wpędzające w depresję, ale niewiele z tego, co tworzymy jest piękne, przynoszące spokój albo harmonię.

Ale na wsi, góry, trawa, łąki, kwiaty, niebo, strumienie i wodospady nie wzbudzają pożądania; raczej uspokajają umysł i koją zmysły. Przebywanie na wsi po kilkumiesięcznym okresie życia w wielkim mieście, jest ogromną ulgą, ponieważ wszystkie zmysły są w stanie odpoczywać bardziej w oparciu o to, co jest naturalne niż o to, co opiera się na egoistycznych ludzkich kreacjach. Tak więc w waszym własnym życiu rozpoznawajcie z czym mają kontakt wasze zmysły. Nie obwiniajcie siebie o wszystko, i nie twórzcie skomplikowanych osobistych problemów z powodu tego, że świat jest takim, jaki jest.

Uwarunkowania w umyśle mogą być czymkolwiek, a to, czy są one obiektywne czy subiektywne nie robi żadnej różnicy - one wszystkie są nietrwałe, niesatysfakcjonujące i nie są nami. Kiedy jesteście przestraszeni, to jest to dla was rzeczywiste. Jeżeli spotykacie supermena z kosmosu albo ducha swojej zmarłej matki, również i te spostrzeżenia są tak rzeczywiste jak coś, czego wszyscy możemy doświadczyć, tak jak kwiatów albo wizerunku Buddhy. Ale bez względu na to czym to jest, bez względu na to jak fantastyczne albo przaśne albo przyziemne może być to uwarunkowanie, jest to wciąż jedynie uwarunkowaniem w umyśle.

Pożegnanie nieprzyjemnych uwarunkowań

Czasami, kiedy obserwujecie umysł i pozwalacie mu się otworzyć, wylewają się wszelkiego rodzaju uwarunkowania. Podczas mojego pierwszego roku w północno-wschodniej Tajlandii, kiedy zacząłem pozwalać rzeczom, by wypłynęły na powierzchnię mojej świadomości, przeszedłem przez dość ciężkie oczyszczające procesy. Siedziałem tam, a te straszne rzeczy po prostu płynęły i płynęły. Pamiętałem wszystko, co kiedykolwiek zrobiłem, aż do wczesnego dzieciństwa. W końcu miałem pewnego rodzaju wizję, doświadczenie niemal schizofreniczne. Kiedy tam siedziałem, zobaczyłem, jak moja matka i każdy, kogo znałem po prostu wychodzą z mojego mózgu. Pomyślałem „To szaleństwo, wariuję”. Ale jakoś się tym nie martwiłem, to mnie nie przerażało; tak naprawdę, zaczęło mnie to cieszyć. Mój ojciec, mój brat, moja siostra - wszyscy których znałem - wychodzili z mojego mózgu! „Żegnajcie!”. Następnego ranka czułem straszliwą ulgę. To było jak uczucie ulgi, kiedy pęka okropny wrzód i cały ból z nim związany odchodzi. Spojrzałem wokół siebie i wszystko wyglądało tak pięknie! Mała chatka, w której mieszkałem, była w zasadzie surową chałupą, ale wyglądała jak pałac. Nawet toaleta wyglądała pięknie ze słońcem przeświecającym przez kratownicę i jego światłem padającym w plastikową miskę, która wyglądała zupełnie eterycznie. Wyszedłem na zewnątrz, a mały zagajnik miał potężną promienność. Nie widziałem takiego piękna od czasu, gdy byłem dzieckiem.

Zdałem sobie sprawę z tego, że nauczyłem się żyć w sposób bardzo skrępowany. Proces warunkujący, to dręczące skrępowanie lękiem i pożądaniem, stało się niczym zasłona okrywająca całe moje życie. To przypomniało mi brudne okna w samochodach, kiedy ludzie nie myją swych pojazdów, i okna stają się zapaskudzone brudem i nieczystościami tak, że nie można widzieć pięknej scenerii. Kiedy w medytacji pozwoliłem temu wszystkiemu odejść i pożegnać się z tym, było to jak umycie szyb. Było wspaniale znów widzieć przez czyste szyby. Zatem medytacja to przyzwalanie rzeczom by się pojawiały, rozpoznawanie ich i puszczanie. To jest proces oczyszczający.

Obchodzenie się z duchami

Teraz na szczęście, większość ludzi nie ma przerażających wizji albo schizofrenicznych subiektywnych wizji. Zazwyczaj „duchy zmarłych” są po prostu jęczącymi, narzekającymi rzeczami w umyśle: „Zrobiłeś mi to”. „Powinieneś to dla mnie zrobić”. Te jęczące małe rzeczy w ludzkiej świadomości wydają się trwać przez chwilę, a potem umierają.

W Tajlandii, kiedy tego rodzaju rzeczy mają miejsce, mówi się, że mają ducha, więc rodzina ofiarowuje posiłek dla mnichów. Mnisi czasami wchodzą do domu i wykonują śpiewy „Oby wszystkie istoty były wolne od cierpienia i smutku”. I niemal za każdym razem duch odchodzi. Nie wiem dlaczego - możecie na ten temat spekulować - ale zawsze dobrze jest być hojnym i dobrym. Zatem, jeżeli okaże się, że jesteście nękani przez jakiegoś rodzaju ducha, zróbcie coś dobrego - dajcie posiłek buddyjskiemu mnichowi albo mniszce, albo zaoferujcie pomoc jakiejś biednej osobie - i powiedzcie „Oby ten akt hojności przyniósł pożytek temu nieszczęśliwemu duchowi”.

Ludzie w Tajlandii są uwarunkowani od kołyski, by wierzyć w duchy. Mają fantastyczne historie o duchach, i mówią o duchach przez cały czas. Nawet ci o bardziej wyrafinowanym pochodzeniu są uwarunkowani, by w to wierzyć; to część kultury. Ale moim uwarunkowaniem z dzieciństwa była niewiara w takie rzeczy. Kiedy byłem dzieckiem, moja matka i ojciec powiedzieli, że takie rzeczy nie istnieją. Dlatego byłem w stanie wchodzić do miejsc w Tajlandii gdzie, jak przypuszczano, były straszliwe duchy, i nigdy nie widziałem żadnego z nich. Kiedy założyliśmy Klasztor Bung Wai, otrzymałem do zamieszkania miejsce w lesie, gdzie żyły najgorsze duchy. Nawet o tym nie wiedziałem, ale trzeciego dnia ktoś mi powiedział, że mieszkał tam przerażający duch. Jeśli chodzi o mnie, było to piękne miejsce. Jednakże ludzie, którzy wierzyli w ducha udawali się tam i naprawdę go widzieli.

I co to jest? Co wyczynia umysł? Nie proszę was, byście wierzyli w takie rzeczy albo nie, ale byście rozpoznali, w jaki sposób działa umysł. W waszym umyśle stwarzane są uwarunkowania jako rezultat tego, w jaki sposób byliście trenowani, by postrzegać rzeczy. Jeżeli żyjecie w rodzinie, która uczy was od dziecka, kiedy to byliście bardzo podatni i otwarci na to, co ludzie wam mówili, żeby wierzyć w duchy, to nie kwestionujecie tego. Nawet jeżeli pójdziecie na uniwersytet i będziecie mieli o wiele bardziej wyszukaną percepcję, na poziomie emocjonalnym wciąż posiadacie te same lęki przed duchami z powodu uwarunkowanej percepcji z dzieciństwa. Wszyscy mamy lęki i percepcje, którymi nas uwarunkowano w dzieciństwie. I musimy je przywołać do świadomości, jeśli chcemy się od nich uwolnić.

Znając uwarunkowania i Nie-uwarunkowane

Musimy rozpoznać nasze lęki i percepcje jako uwarunkowania, a nie prawdy ostateczne. W duchowym rozwoju dochodzimy do punktu równowagi, gdzie rozpoznajemy uwarunkowania umysłu jako po prostu uwarunkowania; to znaczy, mające swój początek i koniec. Obojętnie, czy są one mentalne czy fizyczne, czy są podmiotem czy przedmiotem, wszystkie one mają te same właściwości nietrwałości, braku satysfakcji i nie-jaźni [nie-ja].

Nie-uwarunkowane jest czymś, czego nie możecie pojąć, ponieważ wszystkie pojęcia są uwarunkowaniami. Jest to coś, co musi być poznane bezpośrednio. Nibbāna jest Nie-uwarunkowanym, więc kiedy mówimy, że skłaniamy się ku Nibbānie, mamy na myśli skłanianie się ku Nie-uwarunkowanemu.

I teraz, czym jest owo Nie-uwarunkowane? Nie możecie tego zobaczyć, powąchać, dotknąć, posłuchać albo pomyśleć, a jednak to tam stapiają się wszystkie uwarunkowania. To nie jest zmysł. To pokój. Nie powstaje ani nie odchodzi, nie zaczyna się ani nie kończy. To stamtąd powstają wszelkie uwarunkowania. Kiedy przywodzicie do świadomości rzeczy i pozwalacie im ustać, ustają one w Nie-uwarunkowanym.

A zatem celem jest rozpoznać uwarunkowania jako uwarunkowania, a Nie-uwarunkowane jako Nie-uwarunkowane. Celem jest bycie tą wiedzą. Innymi słowy, celem jest bycie uważnym. To nie jest tylko wiara, to jest coś, co musicie zrobić dla siebie samych - nikt nie może tego zrobić dla was. I buddyzm jest pojazdem, konwencją, mającą pomóc wam przebić się przez złudzenia i znaleźć uwolnienie z kondycji śmiertelnika, kiedy urzeczywistniacie Nie-uwarunkowane - stan Poza-śmiercią.

Pytanie: Jak wiele woli i wysiłku należy włożyć w tę praktykę? Słyszałem, jak mówiłeś o jasnym i czystym umyśle, więc pomyślałem, że spróbuję uczynić mój umysł jasnym i czystym i zatrzymać myślenie. Próbując to zrobić, stałem się naprawdę spięty i rozdrażniony, ale pamiętałem co mówiłeś o puszczaniu, więc się zrelaksowałem. Ale wówczas stałem się bardzo senny, a mój umysł stopniowo odpływał. Jaka jest natura wysiłku i siły woli w praktyce Dhammy?

Ajahn Sumedho: Nacisk kładzie się na właściwy wysiłek, nie na siłę woli. W świecie Zachodu często jesteśmy bardzo samowolni. Używamy siły woli, która może być wszystkim, ale nie właściwym wysiłkiem.

Czasami używamy naszych umysłów, by zmusić się do robienia rzeczy. Ale przy innych okazjach nie używamy żadnej siły i leżymy jak dłudzy. To są dwie skrajności. Z jednej strony, możesz wkładać zbyt wiele wysiłku w coś, czego nie potrafisz podtrzymać. Ale z drugiej strony, skoro myślisz o puszczeniu, a nie robisz nic, to wkładasz zbyt mały wysiłek i załamujesz się oraz zasypiasz.

Właściwy wysiłek pochodzi z uważności, w której zawsze istnieje możliwość podtrzymania. Jeżeli wkładasz wysiłek w ilości stosownej do danej sytuacji, wtedy jest on do podtrzymania. Czasami musisz użyć niezwykłego wysiłku w jednej chwili, ale to tylko w ekstremalnych sytuacjach. Kiedy indziej, we współczesnym społeczeństwie, możesz wkładać bardzo niewiele wysiłku i po prostu płynąć z prądem, ponieważ społeczeństwo o ciebie zadba - możesz po prostu egzystować. Właściwy wysiłek przykłada tyle wysiłku, ile jest właściwe w danym czasie i miejscu. Uważność mówi nam, kiedy jest czas, by klapnąć i iść spać, kiedy jest czas, by włożyć niezwykle wiele wysiłku, by zrobić coś, co pochłania ogromną energię, i kiedy jest czas, by obcować ze zwyczajnością życia - po prostu być z tym, jakim jest i nie popadać w taką czy inną skrajność.

O autorze

250px-Ajahn_Sumedho.jpg

Sumedho Ajahn
zobacz inne publikacje autora

Ajahn Sumedho - urodzony w Ameryce, jest uznaną postacią w tajskiej Leśnej Tradycji oraz buddyzmu therawada na Zachodzie. Tajski termin „ajahn" nie jest imieniem, lecz tytułem oznaczającym „nauczyciela". Jednak równie często jest on nazywany przez studentów czułym "หลวงพ่อ", czyli „czcigodny ojcze". Przez 40 lat swojej działalności, Ajahn Sumedho wyświęcił wielu swych uczniów na bhikkhu (w pełni wyświęconych mnichów), a obecnie jest najprawdopodobniej jednym z najstarszych mistrzów therawady żyjących na Zachodzie.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: http://cdn.amaravati.org/wp-content/uploads/2014/10/Ajahn-Sumedho-Volume-2-Seeds-of-Understanding.pdf

Źródło: © AMARAVATI PUBLICATIONS

Tłumaczenie: Jacek Zahradnik

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/