Świadomość oddechu (ānāpānasati) jest podstawową techniką medytacyjną, w której koncentrujemy się na doznaniu naszego oddechu. Przy tej praktyce musimy rozwinąć wielką cierpliwość. Zawsze musimy być skłonni, by zacząć od nowa, ponieważ umysł wciąż staje się rozproszony i odbiega od oddechu. Umysł nie jest przyzwyczajony do związania z jednym obiektem; został nauczony, by kojarzyć jedną rzecz z drugą i porusza się szybko z jednego skojarzenia do drugiego. Używając naszej zdolności do myślenia w taki sprytny sposób, kiedy próbujemy się skoncentrować tylko na jednym obiekcie, takim jak oddech, mamy skłonność do popadania w duży niepokój. Kiedy nie możemy używać naszego umysłu w zwykły, skojarzeniowy sposób, możemy nawet stać się spięci. Zatem kiedy wykonujemy ānāpānasati, możemy odczuwać opór albo odrazę.

Jeżeli zwierzę zawsze żyło w dziczy i nagle zostało wprzęgnięte w uprząż, staje się gniewne i opiera się rzeczom, które je powstrzymują. Jak wszystko co dzikie, niewytrenowany umysł żyje tak, jak chce, podążając za swymi instynktami i nawykami; niewielki z niego pożytek dla innych. Jednakże, jeżeli trenujesz dzikiego konia, staje się on czymś, co może pomóc innym. Tak samo z naszymi umysłami. Jeżeli po prostu pozwolimy, by podążały za naszymi nawykami, jeżeli w nasze życie nie wkładamy żadnego wysiłku, by opanować dziki umysł, wtedy będziemy żyć, jak dzikie stworzenie - bezużytecznie dla kogokolwiek, nawet dla nas samych.

Chcąc opanować umysł, powstrzymujemy go. Utrzymujemy go skupionym na pojedynczym obiekcie. Oddech jest poręcznym obiektem medytacji ponieważ fizjologiczne funkcje oddychania wciąż trwają, obojętnie, czy się na nim koncentrujemy czy też nie. Nie jest czymś, co kreujemy czy sobie wyobrażamy. To jest coś, co zawsze zachodzi w sposób naturalny, zatem możemy się ku niemu zwrócić, jako obiektowi medytacji, w dowolnym czasie. Jeżeli koncentrujemy się na rytmie normalnego oddechu, co jest dość uspokajające, czujemy się bardzo spokojni i wyciszeni. Ale mamy skłonność do przeoczenia naszego oddechu. Jak wszystko, co zwyczajne, nie jest to coś, na co zwracamy uwagę. Oddech nie jest zbyt ekscytujący, zatem ānāpānasati jest subtelną praktyką.

Zwyczajny oddech

Możemy stać się niespokojni i niechętni w stosunku do oddechu, ponieważ zawsze mamy pragnienie, by coś dostać. Chcemy znaleźć coś, co nas łatwo zainteresuje, coś na czym możemy się skupić bez wielkiego wysiłku. Jeżeli znajdujemy coś interesującego, jak na przykład ekscytującą, rytmiczną muzykę, dajemy się jej pochłonąć. Ale rytm normalnego oddechu nie jest interesujący czy powabny. Jest uspokajający, a większość istot nie jest przyzwyczajona do spokoju; są usidlone w ich potrzebę, aby być podekscytowaną i zainteresowaną. Innymi słowy, większość z nas potrzebuje czegoś, co jest na zewnątrz, aby nas stymulowało i podniecało, angażując naszą uwagę.

Tylko spójrzcie na miasto; jest tam wiele rzeczy, które mają nas przyciągnąć, sprawić byśmy chcieli zaabsorbować się tym czy tamtym. Są piękne rzeczy, egzotyczne jedzenie, ekscytująca rozrywka; takie rzeczy są teraz łatwo dostępne. Ludzie lubią brać narkotyki, ponieważ jedyne, co muszą zrobić, to połknąć dawkę, aby mieć halucynacje. To jest odmienne od ānāpānasati, gdzie obserwujesz jeden wdech, a potem jeden wydech. Odmienne od spędzenia trzydziestu minut na zauważaniu początku, środka i końca każdego wdechu i wydechu.

Nawyk pragnienia rozpoczyna się, ponieważ obserwowanie oddechu nie wydaje się bardzo ważne czy konieczne. Większość ludzi myśli “Po co marnować na to czas? Co wy mnisi i mniszki robicie, kiedy tak tu siedzicie? Co robicie dla Trzeciego Świata? Co robicie, by pomóc ludzkości? Jesteście po prostu samolubni; oczekujecie, by dawać wam jedzenie, podczas gdy tylko tak tu siedzicie i obserwujecie swój oddech. Uciekacie przed światem rzeczywistym, prawda?”

Ale czym jest świat rzeczywisty? I kto ucieka przed czym, i czym jest to z czym należy się zmierzyć? Odkrywamy, że to co ludzie nazywają “światem rzeczywistym” jest tym, w który wierzą i z którym są zaznajomieni. Ten świat jest uwarunkowaniem umysłu. W medytacji, rozpoznaje się i uznaje świat rzeczywisty takim, jakim naprawdę jest, zamiast w niego wierzyć albo go usprawiedliwiać, albo próbować zniszczyć jego problematyczną naturę.

Rzeczywisty świat operuje na takim samym wzorcu powstawania i przemijania jak wdech i wydech. Wdech warunkuje wydech, a wydech warunkuje wdech. Nie możecie mieć tylko wdechu albo tylko wydechu. Takie jest uwarunkowanie wszystkich zjawisk - powstają i przemijają. Zatem w buddyjskiej praktyce zamiast próbować racjonalizacji za pomocą wyobrażeń, uznajemy sposób, w jaki działa natura.

Obserwujemy naturę, obserwując swój oddech. Kiedy koncentrujemy się na tej jednej rzeczy, pozwala nam to widzieć wzorzec powstawania i przemijania, który jest prawdziwy dla wszystkich uwarunkowanych zjawisk w ich nieskończonej różnorodności. Rzeczy świata uwarunkowanego stale się zmieniają i są nieskończenie różnorodne; mają różne cechy, ilości i miejsce w przestrzeni. Nasze umysłu nie są w stanie poradzić sobie z taką złożonością, a zatem musimy uczyć się z prostoty. Studiujemy coś tak zwyczajnego i pozornie nieznaczącego jak normalne oddychanie.

Rozwijanie cierpliwości

Z początku, umysł będzie po prostu odbiegał od oddechu, a więc próbujemy rozwinąć cierpliwość. Kiedy jesteśmy świadomi, że umysł wywędrował z oddechu, bardzo łagodnie na powrót wracamy do oddechu. Kiedy stajemy się poirytowani i umysł wędruje, możemy poczuć zniechęcenie i awersję do całej sprawy, wtedy będziemy próbowali zmusić umysł siłą woli. Ale możemy to robić tylko przez chwilę, zanim umysł znów gdzieś zabłądzi.

Właściwym podejściem do ānāpānasati jest duża, duża cierpliwość. Musimy czuć, że mamy do dyspozycji cały czas świata, aby po prostu obserwować jeden wdech. Nie ma potrzeby, by coś z tego mieć. Ćwiczymy umysł w taki sposób, w jako matka ćwiczy dziecko. Dobra matka wie, że jeżeli zezłości się na dziecko i je zbije, dzieciak stanie się przerażony i neurotyczny. Dlatego, jeżeli dziecko się oddala, stanowczo przyciąga je do siebie, ale bez gniewu. Mając tego rodzaju cierpliwość, nie wyrywamy się, nie irytujemy, ponieważ nie możemy osiągnąć spokoju w praktyce ānāpānasati. Zamiast tego, stajemy się mądrzy i cierpliwi poprzez trwanie w ten sposób z tak nieznaczącą rzeczą jak oddech.

Moglibyśmy pragnąć być jak posąg Buddhy, siedząc na wysokim lotosowym tronie, promieniując światłem ze wszystkich porów naszego ciała, będąc w stanie siedzieć godzinami w pięknej postawie lotosu. Tego rodzaju widowiskowość w medytacji jest z pewnością atrakcyjna. Ale pokora buddyjskiej medytacji polega na tym, że nie jest ona czymś specjalnym, i nie jest bardzo zauważalna w kategoriach światowych. Nie jest czymś, co mogłoby kogoś skusić, by o tym pisać w nagłówkach gazet. “Czcigodny Sumedho miał tego ranka jeden uważny wdech o godzinie ósmej!”. Ale tak naprawdę, byłaby to lepsza informacja od większości tego, co krzyczą nagłówki gazet.

Bycie cierpliwym w obliczu nudy

Przy ānāpānasati, jeden aspekt oddechu nie jest milszy niż drugi, zatem możemy rozważać go z neutralnym odczuciem. Preferujemy bardziej ekstremalne rodzaje doświadczenia: lubimy podekscytowanie, ale próbujemy uciec przed nudą. Jednak ekscytacja prowadzi nas do nudy, ponieważ nic nie może być wiecznie ekscytujące. Wszystko, co podniecające jest jak wdech - jest skończone. Może być podniecające przez ten okres czasu, a potem staje się nudne. Kiedy staje się nudne, to co robimy? Cóż, przeciętna osoba szuka czegoś innego, co mogłoby być podniecające, jak na przykład romans.

W ciągu wieków pisano o romansie, ponieważ jest ekscytujący. Ale romans również jest nietrwały; ma swój czas - jak oddech. Gdy osiągnie kulminację, traci swój żar. To, co kiedyś było bardzo podniecającą relacją staje się nudne, a my myślimy “Gdzie się podziała magia naszego romansu? Gdzie odeszła?”. Myślimy, że chcielibyśmy na nowo przeżyć tego rodzaju magię, zatem musimy szukać kogoś innego, ponieważ nie może się to wydarzyć z tą samą osobą. Tak więc niektórzy ludzie spędzają całe swoje życie, idąc z jednego romansu w drugi. To nie jest mądre, prawda?

Inni poszukują podniety w przygodzie w niebezpiecznych warunkach. Muszą zrealizować coś takiego jak wycieczka na Biegun Północny albo wspiąć się na Mount Everest - coś, czego zwyczajni ludzie nie odważyliby się zrobić. Mogą tak działać przez pewien czas, ale wówczas nawet to staje się nudne. Zauważcie, że taka jest natura. Nie możecie mieć ekscytacji bez nudy - jedno warunkuje drugie. A to oznacza, że musicie być cierpliwi, kiedy podniecenie zmienia się w nudę.

Bycie cierpliwym w obliczu rozczarowania

Czasami ludzie idą do klasztorów, kiedy są naprawdę zainspirowani, i mówią, że chcą poświęcić całe swoje życie Dhammie. Ale powinni uważać - każdy, kto jest tak wysoko, będzie szybko rozczarowany i zrozpaczony. Medytacja jest łatwa, kiedy jesteście zafascynowani i nauczyciel was inspiruje; ale wówczas, kiedy medytujecie, staje się to monotonne i nudne. Z początku moglibyście próbować tak ustawić swoje życie, by mieć więcej czasu na medytację, ale później możecie odkryć, że tak aranżujecie sprawy, by mieć mniej czasu. Oczywiście, w życiu zawsze są ważne sprawy do zrobienia, ale tak naprawdę stało się tak, że medytacja, która kiedyś była fascynująca, stała się nudna. A my chcemy odwrócić się od wszystkiego, co nudne.

Mnisi i mniszki, którzy spędzili jakiś czas w szatach, przeszli przez straszliwe rozczarowanie i rozpacz, jeśli chodzi o medytację. Ale jedną z korzyści w byciu mnichem lub mniszką jest to, że nie możesz bardzo łatwo porzucić szat. Zaangażowanie jest nieco większe, więc kiedy masz dość całej sprawy, jesteś bardziej wytrzymały. Masz te wszystkie rzeczy, które trzymają cię w kupie i pomagają pozostać z tym, dopóki nie zrozumiesz “wydechowej” strony życia - nudy, rozczarowania, a nawet rozpaczy. Z tej perspektywy zaczynasz zyskiwać prawdziwy wgląd, i zaczynasz rozumieć drogę wyjścia z cierpienia.

Tylko jeżeli jesteś skłonny przetrwać rozpacz i rozczarowanie, wtedy możesz naprawdę wiedzieć. Jeżeli łudzisz się i myślisz “Już w to nie wierzę”, jeżeli odchodzisz i podążasz za innymi interesującymi metodami i religiami, będziesz musiał wciąż od nowa przechodzić ten sam cykl. Będziesz po prostu chodził od jednego guru do drugiego, i od jednego typu medytacji do następnego. Życie potrafi być interesujące i inspirujące, możesz mieć wielki entuzjazm - a wówczas co się dzieje? Staje się nudne i ponure.

I teraz w medytacji, jeśli naprawdę poważnie podchodzicie do sprawy wglądu, możecie zauważyć, że podobnie i nuda ma swój przedział czasu. Nie jest stanem permanentnym, nawet jeżeli wydaje się trwała, kiedy tracicie entuzjazm i pewność. Po prostu wydaje się taką. Kiedy jesteście przygnębieni i rozczarowani wszystko wygląda beznadziejnie i trudno jest sobie wyobrazić, że można być znowu szczęśliwym. Jeżeli brak wam mądrości, by zrozumieć depresję, osądzacie zgodnie z tym, jakie wydają się rzeczy w danym czasie. To, co lubimy przemija bardzo szybko, a to czego nie lubimy, pozornie trwa wiecznie. Ale czegoś się możemy nauczyć z tych spostrzeżeń. Możemy obserwować, jakie rzeczy wydają się, i możemy pozostać bez złudzeń wywołanych przez przejaw świata zmysłowego, którego doświadczamy.

Możemy rozwinąć tę mądrość jedynie poprzez praktykę i poprzez refleksję nad tym, jakimi rzeczy są w naszym własnym życiu. Musimy się tego uczyć - boleśnie - sami, właśnie w taki sposób, w jaki musimy się uczyć chodzić poprzez upadki. Małe dzieci nie od razu potrafią chodzić. Muszą uczyć się chodzenia poprzez raczkowanie, trzymanie się przedmiotów, podciąganie się, upadanie i ponowne wstawanie. Tak samo z medytacją. Uczycie się mądrości, obserwując ignorancję - robiąc pomyłkę, zastanawiając się nad tym i kontynuując dalej.

Jeżeli o tym myślicie, powiecie “Nigdy nie będę w stanie dojść do czegoś.” Jeżeli myślicie o sobie zbyt dużo, będziecie myśleć, że jesteście beznadziejni i że nigdy wam się to nie uda. To dlatego dobrze jest, że małe dzieci nie myślą zbyt wiele; gdyby tak było, nigdy nie nauczyłyby się chodzić. Kiedy obserwujecie dziecko, które próbuje chodzić, wygląda to beznadziejnie, prawda? Tak samo jest z medytacją: czasami wydaje się zupełnie beznadziejna. Ale jeżeli o tym pomyślicie, to tylko tak się wydaje. Zatem po prostu medytujcie dalej - szczególnie wtedy, gdy czujecie się rozczarowani i musicie w to włożyć dodatkowy wysiłek.

Widzenie rzeczy takie, jakie są

W buddyjskiej medytacji rozpoznajemy rzeczy takie, jakie są. To studia natury w trakcie jej doświadczania. To nie jest studiowanie natury poprzez teorie w książkach albo idee pochodzące od kogoś innego. To bezpośrednie dociekanie - obserwowanie i słuchanie. Na uniwersytetach komplikujecie wszystko, ucząc się różnego rodzaju rzeczy, ale w medytacji upraszczacie. Po prostu obserwujecie rzeczy takie, jakie są.

Wykonując ānāpānasati, czujecie jak oddech powstaje i odchodzi, i widzicie, że jedno warunkuje drugie. Ale to nie wszystko. Istnieje “znajomość” oddechu; jest tutaj to, co jest uważne. I stosujemy tę “znajomość” w odniesieniu do wszystkiego, co się wydarza - do uwarunkowanego i nie-uwarunkowanego. To jest droga transcendencji, bycia przebudzonym zamiast podejmowania próby ucieczki. To wszystko opiera się na zwyczajnych postawach siedzenia, stania, chodzenia i leżenia, i przede wszystkim na zwyczajnym oddychaniu.

W buddyjskiej medytacji, zmierzamy ku temu, co najbardziej zwyczajne - ku nie-uwarunkowanemu. Uwarunkowania są nadzwyczajne; potrafią być ekscytujące, są fantastycznymi zjawiskami. Ale spokój umysłu, nie-uwarunkowane, jego cisza, są tak zwyczajne, że nikt nigdy ich nie zauważa. Jest tam przez cały czas, ale my nawet o tym nie wiemy, ponieważ jesteśmy tak zafascynowani cudownym i nadzwyczajnym, przez przemijające rzeczy, które stymulują i deprymują. Dajemy się schwytać w to, jakimi rzeczy wydają się być, i zapominamy. W medytacji, powracamy do spokoju, który istnieje w stanie wiedzy. Wówczas świat jest rozumiany takim, jaki jest i już dłużej nas nie łudzi. Potrafimy żyć i działać w świecie, nie będąc przytłoczeni warunkami, których doświadczamy.

Pytanie: W moim życiu wciąż jestem zajęty. Kiedy wracam do domu, nie czuję bym miał wystarczająco dużo energii, by wiele zdziałać. Mój umysł kręci się dookoła. Nie sądzę, że mógłbym medytować, ponieważ kiedy siedzę spokojnie, mój umysł albo myśli o rzeczach, albo czuję się senny. Jak powinienem próbować praktyki medytacji, kiedy mój umysł pod koniec dnia jest roztrzęsiony?

Ajahn Sumedho: Uważaj medytację za rozpoznawanie rzeczy, jakimi są. Rozpoczynanie medytacji to zawsze rozpoznawanie tego, gdzie jesteś tu i teraz, więc jeśli pod koniec dnia twój umysł jest rozproszony, po prostu rozpoznaj to rozproszenie. Uznaj to uczucie i swoją niechęć do niego - chęć, by było inaczej. To jest właściwy sposób medytacji. Z tym podejściem odkryjesz, że twoja medytacja będzie miała bardzo dobroczynne skutki.

Jeżeli po niespokojnym dniu, wracasz do domu i próbujesz zatrzymać wszystkie swoje mentalne reakcje, doprowadzi cię to do porażki, a wtedy będziesz czuł, że nie możesz medytować. Zamiast tego musisz zacząć używać sytuacji takiej, jaka jest. Musisz się nauczyć, jak czynić obiektem to uczucie bycia pomieszanym albo tę myśl, że nie możesz medytować. Musisz po prostu rozpoznać, że te uczucia i idee są obiektami twojego umysłu, i że jesteś ich świadkiem. Jeżeli czujesz pomieszanie z poplątaniem, wtedy praktykuj pełną tego akceptację. Zrób z tego obiekt zamiast opierać się albo próbować sprawić, by pomieszanie stało się subtelne i spokojne.

Większa część życia będzie pomieszaniem z poplątaniem; takie jest życie ludzkiej istoty. Wiele rzeczy będzie się działo w tym samym czasie, wiele z nich będzie nieprzyjemnych. No i co z tym zrobimy? Czy to oznacza, że nie możemy medytować? Czy też znaczy to, że możemy użyć tych trudnych skrawków jako narzędzi dla medytacji zamiast widzieć je jako przeszkody?

Jeżeli masz zbyt wiele wyobrażeń na temat tego, czym jest dobra medytacja i jaka musi być, wówczas kiedy brak tych warunków, będziesz czuł, że nie potrafisz tego robić. Zatem zmień swoje podejście przechodząc od założenia, że możesz medytować jedynie w najlepszych warunkach, do ujrzenia medytacji jako sposobu, w jaki wchodzisz w relacje z życiem takim jakie jest - tym co najlepsze, tym co najgorsze albo po prostu tym co zwyczajne.

O autorze

250px-Ajahn_Sumedho.jpg

Sumedho Ajahn
zobacz inne publikacje autora

Ajahn Sumedho - urodzony w Ameryce, jest uznaną postacią w tajskiej Leśnej Tradycji oraz buddyzmu therawada na Zachodzie. Tajski termin „ajahn" nie jest imieniem, lecz tytułem oznaczającym „nauczyciela". Jednak równie często jest on nazywany przez studentów czułym "หลวงพ่อ", czyli „czcigodny ojcze". Przez 40 lat swojej działalności, Ajahn Sumedho wyświęcił wielu swych uczniów na bhikkhu (w pełni wyświęconych mnichów), a obecnie jest najprawdopodobniej jednym z najstarszych mistrzów therawady żyjących na Zachodzie.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: http://cdn.amaravati.org/wp-content/uploads/2014/10/Ajahn-Sumedho-Volume-2-Seeds-of-Understanding.pdf

Źródło: © AMARAVATI PUBLICATIONS

Tłumaczenie: Jacek Zahradnik

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/