KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE

W Alicji po drugiej stronie Lustra jest postać, która każdego dnia przed śniadaniem lubi pomyśleć o dwóch czy trzech nieosiągalnych rzeczach. To jej pomaga w przewietrzeniu umysłu. Jest to dobra strategia także dla medytujących – każdego dnia pomyśleć o kilku nieosiągalnych rzeczach: opanowaniu do perfekcji skupienia, posmakowaniu Bezśmiertelności. Oczywiście rzeczy te nie są całkowicie nieosiągalne, ale cały chór głosów gdzieś z tyłu głowy zdaje się przekonywać, że jednak są. Dobrze jest więc pomyśleć od czasu do czasu o tych nieosiągalnych kwestiach, żeby nieco zmienić ton tych głosów. Pamiętaj, że twoje życie nie zostało wykute w kamieniu, nie jesteś niewolnikiem losu czy małym, bezimiennym trybem wielkiej maszyny. Masz możliwość działania, kształtowania, siłę sprawczą. Możesz pchnąć życie w wybranym przez siebie kierunku.

Buddha powiedział, że są cztery rodzaje działań: rzeczy, które lubimy robić i dają one dobre efekty, rzeczy, których nie lubimy robić i dają one złe efekty, rzeczy, które lubimy robić, ale dają one złe efekty i wreszcie rzeczy, których nie lubimy robić, a dają one dobre efekty. Dwa pierwsze przypadki są oczywiste. Bez głębszego zastanowienia robisz rzeczy, które lubisz robić i dają one dobre efekty. Nie ma tu konfliktu. To samo dotyczy rzeczy, których nie lubisz robić i dają one złe efekty. Bez wątpienia nie chcesz ich robić. Komitet jest jednomyślny. A trudne działania to takie, które lubisz robić, ale dają one złe efekty i takie, których robić nie lubisz, ale dają one dobre efekty. Buddha w interesujący sposób skomentował te dwa przypadki. Stwierdził, że są one miarą mądrości i wnikliwości. Nie powiedział jednak, że są miarą silnej woli. Musisz używać wnikliwości, by robić rzeczy, których nie lubisz, a dają one dobre efekty i aby nie robić rzeczy, które lubisz, ale dają one złe efekty. Wnikliwość nie polega jedynie na dostrzeganiu związków przyczynowo-skutkowych, bo dzięki niej możesz przechytrzyć także tych członków komitetu umysłu, którzy chcą robić swoje, na nic nie bacząc. Wnikliwość pozwala przejrzeć na wskroś blokady i trudności utworzone przez umysł i znaleźć sposób na ominięcie ich.

Jedną z największych trudności, jakie sobie stwarzamy, to obraz samego siebie. Zauważamy, że trudno robić rzeczy, które są dla nas dobre, a łatwo takie, które nam szkodzą, dochodzimy więc do wniosku, że z natury jesteśmy leniwi albo że leniwa część umysłu to nasze prawdziwe „ja”, bo używanie pozostałej części oczywiście wymaga wysiłku. Leniwa część umysłu to ta, która płynie z prądem, więc tacy musimy naprawdę być – tak myślimy, ale takie rozumowanie jest w istocie samoniszczące.

Pamiętamy okresy, gdy działaliśmy właściwie – gdy medytowaliśmy, żyliśmy zgodnie ze wskazaniami i w zgodzie z Dhammą – ale jedyne, co zaprząta nasze myśli, to wysiłek, jaki musieliśmy w to włożyć. Stwierdzamy więc: „To nie mogłem być prawdziwy ja. To musiał być ktoś inny. Z pewnością jestem osobą, która robi tylko łatwe rzeczy, jest leniwa i która ma bardzo słabą wolę”. Takie podejście jest wielkim nieporozumieniem. Rzeczy, które są trudne do osiągnięcia dla nas, są trudne do osiągnięcia dla każdego, więc zamiast budować wyobrażenie o sobie na niechęci do przeszkód, ludzie mądrzy myślą: „W jaki sposób mogę obejść tę niechęć? Jak obejść negatywne nastawienie?”. Eksperymentują, próbują różnych podejść, aż znajdą takie, które jest skuteczne.

To samo podejście należy stosować w praktyce medytacji. Jeśli staniesz przed tego rodzaju przeszkodą, naucz się rozmontowywać wyobrażenie o sobie. Uświadom sobie, że „ja” nie jest czymś narzuconym, że obraz samego siebie nie jest niezmienny. Taki rodzaj wyobrażenia o sobie jest tworzony przez konkretny wzorzec i przyzwyczajenie. I jeśli stają one na drodze do tego, co naprawdę chcesz osiągnąć, to niezależnie od tego, jak głęboko będziesz przekonany, że to „twoje prawdziwe ja”, musisz je zakwestionować. Musisz je rozebrać na części. Nie możesz w nie wierzyć. Bez względu na to, jak bardzo umysł broni się przed wysiłkiem, broni się tylko jedna część. Istnieje jeszcze inna część, która chce podjąć wyzwanie, która chce mieć siłę i doprowadzić rzecz do końca. Leniwa część sabotuje te działania, mówiąc: „To nie jestem ja”. Kto więc jest tą leniwą stroną? Dlaczego miałbyś się z nią utożsamiać? Masz wybór.

Postaraj się znaleźć luki w jej rozumowaniu, naucz się dekonstruować takie myślenie. Musisz nauczyć się rozbierać na części negatywne przyzwyczajenia umysłu. Pierwszym krokiem jest zakwestionowanie ich prawdziwości, ich słuszności. Buddha nauczał, że umysł można ćwiczyć, że taki trening zapewnia szczęście. Gdyby ludzie nie mogli się zmieniać, nauczanie Dhammy nie miałoby sensu. Praktyka medytacji byłaby bezcelowa. Istotą rzeczy jest tutaj fakt, że każdy z nas jest zdolny do zmian. Każdy moment jest nową chwilą – chwilą z cząstką wolności.

Istnieje również część umysłu, która mówi: „No dobrze, możesz teraz wybrać właściwą rzecz, ale będzie to jedynie chwilowe”. To również należy podać w wątpliwość. Najlepszym sposobem na zakwestionowanie tego jest zdecydować się na właściwe działanie w aktualnej chwili, potem w kolejnej i w następnej, by wreszcie powiedzieć: „Widzisz? Udało mi się”. Negatywna strona umysłu natychmiast wysunie szereg innych argumentów, ale należy je z pełną determinacją ignorować, nie wierzyć w nie. Spróbuj znaleźć sposoby na podkopanie fundamentów tej części umysłu, która w nie wierzy. Jest to coś w rodzaju polityki. Pewne wewnętrzne głosy bez przerwy na ciebie krzyczą, więc nauczyłeś się im poddawać, czasami wyłącznie z powodu ich siły, intensywności. Jeśli jednak się zatrzymasz i dokładnie im przyjrzysz, dostrzeżesz, że nie ma w nich nic, czemu chciałbyś się poddać. Musisz więc utworzyć inne głosy w umyśle. Ścieżkę praktyki tworzysz przecież sam. Jest to coś, co samodzielnie składasz z różnych elementów. W terminologii proces ten określany jest jako sankhata dhamma, czyli coś, co wytworzyłeś.

Zasadniczą kwestią nie jest tutaj to, czy ta droga w naturalny sposób ci odpowiada. Jest to dzisiaj jedno z głównych i powszechnych nieporozumień w Ameryce, jeśli chodzi o buddyzm: przekonanie, że możesz wybrać dowolną, odpowiadającą ci ścieżkę praktyki, bowiem wszystkie drogi prowadzą do tego samego celu. W rzeczywistości pewne drogi są skuteczne, inne nie. Droga, która ci odpowiada, niekoniecznie zaprowadzi cię tam, dokąd chcesz dotrzeć. Konieczny jest więc pewien element walki. Musi pojawić się tworzenie czegoś nowego, musisz odejść od starych przyzwyczajeń. Jeśli przyjrzeć się temu bliżej, to powrót do starych nawyków również jest procesem tworzenia, bo raz po raz odtwarzasz wcześniejsze wyobrażenie o sobie – za każdym razem, gdy się im poddajesz. Czy to jest „ja”, które chcesz zbudować? Masz możliwość stworzenia czegoś innego.

Wielu z nas nie lubi odpowiedzialności, ponieważ wiąże się ona z odpowiadaniem za swoje błędy. Trzeba tu zapytać: „No dobrze, ale co z tego?”. Każdy popełnia błędy. Nawet Buddha popełniał błędy, zanim stał się Buddhą. To jest punkt wyjścia dla nas wszystkich. Z tego właśnie powodu saṅghanussati – wspominanie członków Saṅghi – jest tak użyteczną kontemplacją. Czasami trudno jest porównywać się do Buddhy, ale można porównywać się do członków szlachetnej Saṅghi. Najrozmaitsze osoby żyły zgodnie z naukami Buddhy: trędowaci, ludzie biedni, bogaci, ludzie różnego pochodzenia. Bardzo znanych było dwóch braci: Mahāpanthaka i Cūḷapanthaka. Mahāpanthaka był starszy, a Cūḷapanthaka młodszy. Mahāpanthaka był niezwykle bystry, a Cūḷapanthaka bardzo głupi. Mimo to obydwaj zostali arahantami. Do Saṅghi należą najrozmaitsze osoby. Każdy członek Saṅghi był na takim etapie, jak ty teraz, jeśli chodzi o silne i słabe strony umysłu. Różnica polega na tym, że oni zdecydowali się wykorzystać silne strony, żeby pokonać swoje słabości. A pierwszym ich krokiem było uświadomienie sobie, że jest to możliwe. I jeśli im się udało, uda się także tobie. Może się to wydawać nieosiągalne, ale można przyzwyczaić się do myślenia o rzeczach niemożliwych.

Buddzie również wmawiano, że niemożliwe jest osiągnięcie Bezśmiertelności, że nie może istnieć nic lepszego od tego, co już ma. Był przecież bogaty, wykształcony, przystojny, miał władzę. Miał w zasięgu ręki wszelkie możliwe obiekty zmysłowych przyjemności, a mimo to wciąż czuł brak spełnienia. Rodzina i przyjaciele przekonywali go: „Nie oszukuj się. Bezśmiertelność jest nieosiągalna. Nie będzie lepiej niż jest”. A on odpowiadał: „Jeśli lepiej już nie będzie, to życie jest dość nędzne, bo wszystko to zmierza ku rozpadowi”. Wyruszył więc na poszukiwanie nieosiągalnego – i to odnalazł. Możemy nie czuć się dobrze, porównując się do Buddhy, ale było wielu szlachetnych uczniów, którzy musieli w pewnym momencie poczuć, że prawdziwe szczęście jest nieosiągalne, że nie potrafią się zmienić. Jednak pewnego dnia, postanowili zrobić to, co nieosiągalne. W ten sposób stali się członkami szlachetnej Saṅghi. Istotą rzeczy jest tu fakt, że to, co wydaje się nam nieosiągalne, nie musi takie być. Sami narzucamy sobie ograniczenia.

Gdy pierwszy raz zostałem wyświęcony, odkryłem, że najbardziej przerażające w tym jest to, jak wiele się ode mnie wymaga. W świeckim społeczeństwie oczekiwania ludzi, ich standardy, nie są aż tak wysokie. Nie jest trudno im sprostać. Natomiast gdy nagle pojawia się możliwość pracy nad osiągnięciem Bezśmiertelności, wydaje się to przytłaczające. Pewna część umysłu chce schronić się tam, gdzie życie wydaje się łatwiejsze. Jednak to, co łatwiejsze, niesie ze sobą również więcej cierpienia. Buddha nauczał: „Świeckie życie jest ciężkie. Życie w wyrzeczeniu jest ciężkie”. Ale życie w wyrzeczeniu zaprowadzi cię w miejsce, do którego naprawdę warto dotrzeć. Gdy ostatecznie zdecydujesz się na to, by faktycznie praktykować, ten cel staje się nieco mniej nieosiągalny.

Staraj się więc pokonać tę barierę, która gdzieś w głębi umysłu mówi: „Nie jestem w stanie tego zrobić”. Podawaj to w wątpliwość. Dlaczego miałbyś w to wierzyć? Kto w twoim umyśle to mówi? To ta część, która nie chce podjąć wysiłku. Czy chcesz się z nią utożsamiać? Możesz, ale nie musisz. Masz szansę utożsamiać się z lepszymi głosami w umyśle. To twój wybór. Niezależnie, jak nieosiągalne się to wydaje, jest to twój wybór.

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: rozdział książki "Meditations 1: Dhamma Talks"
Copyright © dhammatalks.org (revised Dec. 15, 2018)

Tłumaczenie: Miro Milewski
Redakcja: Alicja Brylińska
Czyta: Aleksander Bromberek

Image0001%20%281%29.png

Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/