Wersja z lektorem:
Wersja z napisami:
Plik z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako")
"The Mindful Monk" to film dokumentalny Tomasza Kryszczyńskiego o buddyjskim mnichu Ajahnie Jinavamso, który przez wiele lat żyjąc samotnie na jednej z wysp Sri Lanki pogłębiał sati, co na Zachodzie zazwyczaj tłumaczone jest jako mindfulness (uważność). Przedstawia rozumienie i praktykę sati - mindfulness bohatera filmu. Powstanie tego dokumentu jest wynikiem podróży autora po Sri Lance w poszukiwaniu źródeł sati - mindfulness. Równocześnie stanowi przypuszczalnie ostatnie zarejestrowane spotkania z Ajahnem Jinavamso.
FB - Tomasz Kryszczyński - mindfulness: https://www.facebook.com/jestemmindful
YT - https://www.youtube.com/channel/UCSAtLJpOt3HC4fyIbJEjK4A
Strona WWW Tomasza Kryszczyńskiego - www.tomaszkryszczynski.pl
Reżyseria, tłumaczenie: Tomasz Kryszczyński
Skład: Szymon Kostka, Piotr Jagodziński
Redakcja polska: Patrycja Górczyk, Anna Błaszkiewicz
Bhante Jinavamso: Właśnie mrugasz oczami. Jesteś tego świadom?
Tomasz Kryszczyński: Spotkałem Ajahna Jinavamso podczas podróży po Azji, w którą wyruszyłem w poszukiwaniu źródeł sati. Czegoś, co na Zachodzie zazwyczaj nazywane jest „mindfulness”. Zaszczycił mnie gościną w swojej pustelni, otwartością, życzliwością. Rozmawiając z nim, postanowiłem nagrać część naszego spotkania, aby pokazać choć fragment z jego życia, doświadczeń i praktyki. Gdy go spotkałem, żył samotnie od wielu lat na jednej z małych wysp Sri Lanki, zaczynając każdy dzień od wypłynięcia łodzią przed wschodem słońca.
Bhante Jinavamso: Wychodzimy po jałmużnę rano. Idziemy do wsi lub miasta. Mamy miskę i przechodzimy obok domostw, nie prosimy o nic, nie jesteśmy żebrakami, lecz w ciszy i spokoju idziemy przez wieś. Gdy ludzie dostrzegą mnichów z miską, wiedzą, że jest to czas na praktykę hojności. Biorą jedzenie z domu i obdarowują nas. Jest to bardzo miłe, ponieważ jest to zarówno przejaw szacunku, jak i hojności ze strony tych ludzi. I często jest to również spontaniczne. Sprawia, że ludzie czują się szczęśliwi, zadowoleni i radośni. Oczywiście także dla mnicha to bardzo pozytywne uczucie widzieć te piękne cechy ludzi. Doceniamy to. To bardzo piękna praktyka, jednocześnie bardzo stara tradycja, która zaczęła się na długo przed pojawieniem się Buddhy na świecie.
Czasami zdarza się, że jedzenie jest zapakowane w gazetę. Czytam wtedy interesujące rzeczy.
Buddha ustanowił zbiór zasad [Vinaya Piṭaka]. Jedną z nich jest to, że kiedy my, mnisi, jemy, robimy to tylko raz, może dwa razy dziennie. Tak naprawdę Buddha nigdy nie pozwolił nam jeść więcej niż raz, ale pozwolił mnichom jeść od świtu do 12 w południe. Sam Buddha jadł tylko raz dziennie. Niektórzy mnisi nadal tak robią, tak jak ja. Inni mnisi trochę to dostosowali i jedzą wczesne śniadanie, a potem lunch przed 12. W zasadzie chodzi o to, aby uprościć sposób życia mnicha.
Jeśli jesz tylko raz lub dwa razy dziennie, tylko rano, to znaczy, że masz wolne całe popołudnie i cały wieczór. Nie musisz przechodzić przez te wszystkie trudności i kłopoty, aby przygotować posiłek, zjeść go, pozmywać i całą resztę. Masz dużo wolnego czasu. Powoduje to, że życie jest bardzo proste. Jeśli nie jesteś do tego przyzwyczajony i zastanawiasz się, jak człowiek może żyć tylko o jednym posiłku w ciągu dnia, możesz pomyśleć, że jest to trochę nienaturalne. Lecz tak naprawdę wcale tak nie jest. Pamiętam, gdy pierwszy raz przyjechałem do klasztoru, bardzo mi się nie podobało, że był tylko jeden posiłek dziennie. Myślałem: będę codziennie głodny, to nie będzie miłe doświadczenie.
W rzeczywistości ciało może się bardzo szybko przystosować. I już po kilku dniach, tygodniu twoje ciało jest już do tego przystosowane. I wcale nie czujesz się głodny. Mamy więc porządny posiłek. To nie jest jakieś małe śniadanie i to wszystko, lecz ponieważ jemy tylko jeden posiłek, mamy porządny posiłek raz dziennie. Po południu ewentualnie pijemy filiżankę herbaty lub kawy, ale nie spożywamy wtedy ryżu, chleba i całej reszty. Tak więc stoi za tym rozumowanie, intencja uproszczenia życia – abyśmy mieli dużo wolnego czasu. Możemy naprawdę zaangażować się w naszą medytację i nie musimy marnować dużo czasu na takie rzeczy jak jedzenie, gotowanie i tego typu sprawy.
Podczas medytacji chodzonej oczywiście wykonywane są ruchy, których możesz być świadomy. Kiedy praktykujemy medytację rytmiczną, wtedy świadomość jest skierowana głównie na ruchy ramion i dłoni. Mówię głównie, ponieważ możliwe jest także bycie świadomym, powiedzmy, mrugania powiekami, czy też gdy poruszasz głową w prawo i w lewo, to jesteś świadom tego ruchu.
Nie skupiamy się tylko na ramionach i dłoniach, ale głównie, może w 80% świadomość jest tam, z ramionami, dłońmi.
Kiedy chodzisz oczywiście główne ruchy są w nogach, nie koncentruj się, nie pozostawaj z doznaniami ze stóp dotykającymi podłoża, lecz poczuj całe ciało. Jakikolwiek ruch, który postrzegasz, gdy chodzisz, jest ok. Być może zauważyłeś, że miałem dłonie za plecami. Czyli możesz poczuć dotyk dłoni na nadgarstku. To jest doznanie. Większość doznań będzie w nogach i stopach, gdy chodzisz. Tak więc, nie koncentrujesz się na jednej części ruchu, ale jesteś otwarty na wszystko, co czujesz, co wyróżnia się w danej chwili, czego jesteś świadomy.
Obiekt świadomości zmienia się w czasie. Czyli chodzenie i siedzenie możemy wymieniać ze sobą, ponieważ jeśli siedzisz przez długi czas, mogą rozboleć cię kolana. Oczywiście, kiedy bolą cię kolana, możesz się poruszyć. Kiedy ruszasz się z prawej do lewej, albo gdy zmieniasz trochę pozycję, ponieważ bolą cię kolana, bądź świadom tego. W każdym razie, po jakimś czasie możesz zechcieć zmienić pozycję – i zaczynasz chodzić przez jakiś czas. Jednak ciągle utrzymujesz świadomość. Później, gdy chodzisz przez jakiś czas, możesz się zmęczyć – wtedy ponownie siadasz. Jednak ważną rzeczą jest utrzymywać świadomość. Kiedy próbujesz zastosować tę praktykę w codziennym życiu, możesz używać zwyczajnych ruchów.
W formalnej praktyce używamy ruchów intencjonalnych. Wykonujemy te ruchy intencjonalnie. Jednak w codziennym życiu, np. gdy się kąpiesz – jest tam ruch: bierzesz mydło, rozprowadzasz po ciele. Te ruchy możesz wykorzystać. Tak więc, kąpiel jest także medytacją, możesz być świadom całego procesu kąpieli, brania ręcznika, wszystkiego. Kiedy otwierasz drzwi, kiedy zamykasz okno, kiedy wstajesz, kiedy myjesz zęby, kiedy pierzesz swoje ubranie, kiedy robisz herbatę. Wszystkie te ruchy mogą być wykorzystane do praktykowania świadomości. Ponieważ każdy ruch może być wykorzystany do praktykowania świadomości. Nawet, jak powiedział Buddha w Satipaṭṭhāna Sutcie, kiedy idziesz do toalety. Ta praktyka może być używana przez cały czas, od momentu, gdy się budzisz rano aż do chwili pójścia spać.
Na przykład, gdy kładziesz się spać, możesz intencjonalnie poruszyć palcami, dotykasz palcami w ten sposób, bawiąc się nimi, albo zaciskając pięść, otwierając dłoń, zaciskając pięść, otwierając dłoń. To mały, zwyczajny ruch, ale musi być obiekt dla świadomości – i to właśnie robisz. Masz obiekt. To mały ruch, ale jest obiektem dla świadomości. Możesz praktykować świadomość do momentu, gdy idziesz spać. Ciągłość jest bardzo ważna. Nie praktykujemy przez godzinę, a następnie mówimy OK, uderzamy w gong i kończymy. Nie ma początku, nie ma końca. To znaczy, taka jest nasza intencja. Oczywiście na początku nie jesteś w stanie tego zrobić, zapomnisz, zagubisz się i nagle uświadamiasz sobie: „Chwila, gdzie przez pięć minut była moja świadomość, całkowicie ją straciłem”. Nieważne, wróć ponownie i staraj się zastosować to w codziennym życiu, tyle, ile możesz.
Gdy praktykujesz ze świadomością, przychodzi moment, gdy zdajesz sobie sprawę, co dzieje się w umyśle, gdy jesteś świadomy. Nie widzisz tego na początku, ponieważ świadomość jest tak krótka, to chwila. To nic więcej niż chwila. Jednak kiedy coraz bardziej zaznajamiasz się z tym, zaczynasz zauważać, że w świadomości nie ma myśli. To jak rodzaj pustki lub czystej kartki papieru. Czasami myślę w języku tajskim i zdanie, które ma wielkie znaczenie dla mnie to „Mai mee arai, mai pen arai”. Znaczy ono: „Nie ma niczego w umyśle i nie ma niczego, z czym można się identyfikować, nie ma identyfikacji”. To jest to, co się dzieje, gdy rzeczywiście zaznajamiasz się ze świadomością. Niczego tam nie ma, niczego nie ma w umyśle. Możesz to nazwać pustym umysłem, jeśli chcesz. I nie ma niczego do identyfikowania się. Nie jestem mnichem, nie jestem mężczyzną, nie jestem dobry, nie jestem zły, nie jestem czymkolwiek. Jest po prostu ta chwila. Nie ma tam niczego.
I następnie co się stanie? Umysł coś podrzuci, coś wytworzy, jakieś myśli, wspomnienia. I widzisz to. Dlaczego? Ponieważ niczego tam nie ma i nagle coś się tam pojawia. Widzisz? Dlatego powtórzyłem parę razy to porównanie do kartki papieru. Masz białą, pustą kartkę papieru, nie ma tam nic. Niczego nie ma na papierze. Jednak później ktoś pisze list. Widzisz to natychmiast. To nie jest już pusta kartka papieru. Rozpoznajesz to i powracasz do tej pustki. Jednak to nie tylko pustka, to także wolność, ponieważ jesteś wolny od myśli. Kiedy jesteś wolny od myśli oznacza to też, że jesteś wolny od złości, jesteś wolny od niepokoju, jesteś wolny od pragnienia, jesteś wolny od zazdrości, jesteś wolny od wątpliwości, jesteś wolny od poczucia „ja”. Poczucie „ja” jest odczuciem: „Ja siedzę tutaj, a ty tam”. Nie jest tam cały czas. Jest tam tylko, gdy myślisz o tym. Kiedy odetniesz myśl, odetniesz także „ja”. Kiedy odetniesz myśl, odetniesz cierpienie.
Jeśli odetniesz myśl, odetniesz wszystko. Kiedy doświadczasz umysłu, który jest pusty, niczego tam nie ma. Wtedy masz tę perspektywę. To jest bardzo ważny punkt. Wtedy zaczyna się zmiana, ponieważ teraz wiesz, jak praktykować. Coś się pojawia i już nie wierzysz w to – to po prostu umysł. To, jak go widzę obecnie – przede wszystkim mówię „Umysł”, nie „Mój umysł”. Umysł jest maszyną. To maszyna, która wymyśla. I robi to cały czas. Jest bardzo pilna. Co kilka sekund to robi. Kolejna myśl się pojawia, kolejna myśl pojawia się. Nie proszę o to, aby myśli pojawiały się, ale one nadal to robią. I nie wierzę w żadną z nich. Po tym wszystkim mogę wrócić do świadomości i spojrzeć na to z dystansu. Doświadczam rodzaju wolności, który jest szczęściem, powiedziałbym, że najlepszym rodzajem szczęścia, jaki jest. To ten rodzaj szczęścia jaki możesz uzyskać, spotykając kogoś, kogo lubisz lub z powodu wschodu słońca, czy czegoś takiego – to wszystko jest nietrwałym rodzajem szczęścia. A szczęście, które uzyskujesz z bycia wolnym… Co jest lepsze od tego?
Karmię je każdego dnia, więc nie są zbyt głodne.
Nie można nauczyć psa czy kota obserwacji własnego umysłu, ponieważ rządzą nimi instynkty. To niemożliwe, prawie niemożliwe jest nauczyć je tego typu rzeczy. Są jednak bardzo czujne i można powiedzieć, że rzeczywiście żyją w teraźniejszości. Dlaczego? Bo nie myślą. Tak jest, ponieważ nie dotarły jeszcze do tego punktu. Ewolucja nie osiągnęła jeszcze takiego poziomu, w którym mogą myśleć. My natomiast utknęliśmy na poziomie myślenia i nie przekroczyliśmy go. Można powiedzieć, że myślenie jest etapem ewolucji czujących istot. Nie sugeruję, że powinniśmy spaść poniżej tego poziomu, ale możemy go przekroczyć. Kiedy tego dokonasz, nadal możesz używać myślenia, gdy akurat jest potrzebne. Kiedy potrzebujesz użyć komputera, chcesz porozmawiać z kimś, chcesz coś zaplanować – OK, zrób to. Użyj swojej inteligencji. Jednak, gdy tylko skończysz, możesz być spokojny, z przejrzystością, możesz żyć ze świadomością. To jest ciekawe, ponieważ nie sądzę, aby zwierzęta zbytnio cierpiały. Możesz to zaobserwować. Pies na przykład, gdy nie ma zbyt dużo jedzenia i chudnie lub gdy jest zraniony, czy popełnia samobójstwo? Generalnie jest w stanie sobie z tym poradzić. Może cierpieć trochę, jednak nie tak bardzo, jak my, ponieważ nie myśli o tym. Nie myśli: „O, jaki jestem biedny, co będę jadł dzisiaj?”. Skąd się bierze 80% cierpienia, jakiego doświadczamy? Wywodzi się z myślenia. Zwierzęta tego nie mają. Trochę cierpią, tak, ale potrafią je znieść, znacznie lepiej niż my.
Myślę, że słowo „mindful” nie jest zbyt dobrym opisem słowa „sati”. Wolę słowo „świadomość”, ponieważ „mindfulness” oznacza bardziej bycie ostrożnym, uważnym, a to jest czymś, co możesz robić tylko przez krótki czas. Zwierzę może być czujne, zwierzę może być uważne, zwierzę może być w teraźniejszości. Oczywiście. Jednak czy możesz nauczyć zwierzęcia bycia świadomym świata wewnętrznego, ciała i umysłu? Nie, nie możesz.
Przekonanie, jakie ma większość ludzi, na temat tego, czym jest sati, jest niekoniecznie słuszne. Jednak to nie kwestia wymyślenia właściwej definicji, czy dyskutowania: „To powinno być tak”, „Ten nauczyciel mówi to”, „Dlaczego mówisz to…”. Wszystko sprowadza się do jednego: spróbuj, praktykuj, eksperymentuj. Gdy mówię: „Unieś ramię i bądź świadom”, czy jesteś pewien, że jesteś świadom? Czym jest ta świadomość? Czy możesz zauważyć różnicę między, podniesieniem ramienia nie będąc świadomym i podniesieniem ramienia będąc w pełni świadomym? I kiedy czujesz, że jesteś definitywnie w pełni świadom tego ruchu, ponieważ czujesz, doświadczasz go, jest bezpośredni, jest teraz, jesteś go świadom. Co wówczas dzieje się w umyśle? Są jakieś myśli? Jest jakaś etykieta? Jest tam coś, co ci się podoba? Jest coś, co ci się nie podoba? To jest bardzo szybkie, to tylko moment, gdy jesteś świadomy. Jeśli potrafisz to uchwycić, jeśli możesz to zobaczyć wyraźniej, bardziej się z tym zapoznajesz, wtedy zaczynasz rozpoznawać, co umysł robi, gdy jesteś świadomy. I wtedy zaczynasz widzieć: świadomość – wygląda tak, brak świadomości – wygląda tak. Myślenie – wygląda tak, a brak myśli – wygląda tak. Wtedy zaczynasz to widzieć.
I to jest coś, co dostrzegasz sam. Nie jest to coś, co mogę wyjaśnić, czy o czym możesz przeczytać w książce. To nie jest coś, co możesz zamknąć w definicji. Nic z tych rzeczy. Musisz zacząć to robić. Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest świadomość, czym jest sampajañña, o czym ten mnich mówi, dlaczego robi tyle zamieszania w związku z byciem świadomym – musisz spróbować, musisz praktykować, to jedyna droga. Ponieważ w innym wypadku to tylko intelektualne zrozumienie. „Teraz rozumiem, tutaj jest perfekcyjna definicja!”. Nie, bzdury. Wybacz, to bzdury. Jakakolwiek definicja byłaby bzdurą, ponieważ to martwe słowa. A świadomość to bycie żywym. Bycie przebudzonym. Nie ma znaczenia, co ktoś mówi – wiesz czym jest świadomość, wiesz kiedy jesteś świadomy, a kiedy nie. Jeśli podnoszę ramię, jestem świadomy. Jeśli powiesz, że nie jestem, cóż, to twoja opinia, ale ja wiem, na pewno. Przez praktykę, przez doświadczenie zaczynasz coś wiedzieć. Naprawdę, naprawdę zaczynasz coś wiedzieć. W żaden inny sposób. Jednak to, co zauważam definitywnie, charakterystyką świadomości jest bycie otwartym, bycie w teraźniejszości i bezpośrednie doświadczanie. Daje ci to poczucie bycia żywym, bycia przebudzonym. Słowo „przebudzony” to bardzo szczególne słowo. To doświadczenie przebudzenia. Zabawne, że możesz użyć tych zwyczajnych, drobnych ruchów, aby przebudzić się. Chwila po chwili. Robienie tego jest czymś bardzo radosnym. I to być może jest także zaskakujące, ponieważ to tylko zwyczajne, drobne ruchy. Co jest tak wyjątkowego w nich? Są całkiem nudne. Moje doświadczenie jest takie, że jest to bardzo radosne. To pewien przejaw mądrości, która jest za tą świadomością. Mądrość powoduje, że jesteś radosny, ponieważ zaczynasz widzieć, że jest możliwe być wolnym od tego umysłu, który myśli i odpływa cały czas. Jest możliwe, aby być wolnym. Kiedy jesteś świadomy - jesteś wolny.
Ten aspekt buddyzmu, aspekt mądrości jest czymś, co możesz długo studiować. Jest bardzo dużo książek, możesz przeczytać ich wiele i uznać buddyjskie nauczanie za rodzaj filozofii. Możesz mieć bardzo dobre zrozumienie, ale jest to rodzaj intelektualnego zrozumienia. A to się mija z celem. Nie chodzi o posiadanie teorii, nawet jeśli jest właściwa. To nie jest o intelektualnym zrozumieniu, to nie zmieni twojego życia, nawet jeśli jest bardzo klarowne, [nawet] jeśli jesteś w stanie wyjaśnić nauczanie buddyjskie szerokiej publiczności. Chodzi o dostrzeganie tego we własnym doświadczeniu, tak, że wątpliwości zostają odcięte. Nie ma więcej wątpliwości. Jesteś pewien. Wyraźnie widzisz, że to prawda. Widzisz rzeczywistość taką, jaka jest. Dobrze jest mieć pewne podstawowe zrozumienie czym te nauczania są. Na przykład, mamy nauczania o paṭiccasamuppāda, współzależnym powstawaniu, co jest dosyć szczegółową sekwencją powstawania „ja” w umyśle, krok po kroku. Kiedy jest „ja”, jest problem. Jednak wchodzenie w wiele szczegółów i podchodzenie do tych nauk w sposób intelektualny naprawdę nie działa.
Znacznie bardziej efektywne jest rozwijanie umiejętności przejrzystego pojmowania, o to chodzi w świadomości. Widzieć przejrzyście, wyraźnie. Widzieć, doświadczając teraźniejszości bez żadnych etykiet, bez jakiegokolwiek myślenia, bez lubienia, nielubienia. Po prostu widzisz to, co jest. I kiedy robisz to, widzisz sam, że rzeczy zmieniają się. Ponieważ taka jest prawda. Rzeczy zmieniają się cały czas. Zaczynasz uświadamiać sobie, że to co uznawałeś za „ja”, możesz obserwować i widzieć jako obiekt. A więc, jak obiekt może być mną? Jeśli patrzysz na obiekt, obiekt jest tam, a osoba, która patrzy jest tutaj. Z powodu przejrzystego pojmowania pojawia się oddzielenie. Tego rodzaju oddzielenie możemy nazwać wglądem, ponieważ widzisz, że to nie jest „ja”. Kiedy uświadomisz to sobie, przywiązanie znika. Wtedy twój stosunek do tego obiektu bardzo się zmienia. Na tym polega wolność. Wolność oznacza wolność od przywiązania. Jeśli spojrzysz na teksty, czym jest oświecenie? Oświecenie także jest opisywane jako odpadanie przywiązania. Jest wolnością, polegającą na byciu w stanie odpuścić, nie przywiązywać się. Tak więc, jest możliwe przez rozwijanie świadomości, osiągnięcie wglądu i przejrzystego pojmowania, bez intensywnego studiowania i używania intelektualnych umiejętności. Jest ważne, aby sobie to uświadomić.
Studiowanie jest bardzo interesujące, to prawda, jest wiele książek, możesz stać się nawet ekspertem. Jest wielu ludzi, którzy popełniają ten błąd. Czytają książkę za książką, mają nawet stopnie naukowe z języka paḷijskiego i myślą, że dużo wiedzą, ale czy ci ludzie są Ariyami? Ariya to osoba, która osiągnęła jeden z czterech poziomów oświecenia. I odpowiedź brzmi: nie, nie są. Tak więc chciałbym podkreślić, że świadomość jest konieczna, jest faktycznym sercem praktyki, a nie jej studiowanie.
Mogę opowiedzieć ci śmieszną historię, nie wiem, czy to właściwy czas na to. Pewien mężczyzna zaczął praktykować rozwijanie świadomości. Dobrze mu to szło. Po, około dziesięciu latach bycia mnichem, wrócił do swojej rodzinnej wsi i założył tam klasztor. I oczywiście mieszkańcy wsi znali go. „A, to Juran, znam go z przeszłości”. Nie mieli zbyt dużego zaufania do tego mnicha, ponieważ wiedzieli, że był wcześniej zwyczajną osoba, tak jak oni. A teraz zaczął mówić o Nibbānie, Przebudzeniu, braku „ja”, wglądzie i tego typu rzeczach. „Co to za gadanie?”. Jeden człowiek szczególnie chciał go przetestować. Powiedział: „Czy to rzeczywiście prawda? Ok, wypróbuję. Powiesz mi jak praktykować, ja zrobię wszystko, co powiesz i wtedy udowodnię, że wszystko, co mówisz, to nonsens”. Ten człowiek nie miał dobrych intencji, ponieważ chciał udowodnić, że mnich nie miał racji. Ale zrobił to, a mnich go poinstruował: “Medytuj na siedząco, poruszaj ramiona i bądź świadom, praktykuj medytację chodzoną, rób to, w taki a taki sposób”. I ten człowiek zrobił wszystko, co powiedział mnich. Po niezbyt długim czasie rzeczywiście osiągnął pewien wgląd. I nie był w stanie skończyć z praktyką. Praktykował cały czas. W końcu także został mnichem. Stał się uczniem tego mnicha, z którym wcześniej się przyjaźnił. Śmieszną rzeczą jest, że mnich, który założył klasztor powiedział: „Widzisz, to jest przykład. Nawet, jeśli nie chcesz, aby mądrość pojawiła się, i tak się pojawi. Dlaczego? Ponieważ świadomość jest jej przyczyną”.
Świadomość znaczy widzieć wyraźnie. Jeśli praktykujesz we właściwy sposób i masz przejrzyste pojmowanie, cóż, nie możesz tego przegapić. A mądrość pojawi się, musi się pojawić, ponieważ świadomość jest jej przyczyną. I to jest bardzo znaczące. Rozmawiałem osobiście z tym człowiekiem, który chciał udowodnić, że mnich nie miał racji i opowiedział mi to samo. Uznałem to za całkiem inspirującą historię. Pomyślałem: „Wszystkie te książki, które czytałem, te wszystkie kontemplacje, to wszystko nie jest aż tak konieczne. I nie pomogło mi to zbytnio, nie zmieniło mojego życia”. Na pewno było to interesujące. Mógłbym powiedzieć ci o anatcie, paṭiccasamuppādzie, o tym wszystkim, ale to, co naprawdę jest potrzebne to świadomość. Ponieważ to ona pozwala ci widzieć przejrzyście. Widzieć rzeczy takie, jakimi są.
Ta praktyka ze świadomością, świadomością ruchów, jest dosyć dziwnym rodzajem techniki medytacyjnej, ponieważ nie siedzimy nieruchomo. Używamy ruchów, cały czas, chwila po chwili. Świadomość wymaga obiektu, a ta technika medytacyjna została rozbudowana. Myślę, że pierwotnie powstała w Birmie, ale stała się popularna w Tajlandii dzięki nauczycielowi, który nazywał się Luang Por Teean. To seria 14 ruchów dłońmi i ramionami, ale nie musisz ich liczyć. Są to bardzo proste, zwyczajne ruchy, jeden po drugim. Chodzi o to, aby czuć ruch. Czuj doznania, bądź świadom, co się dzieje, chwila po chwili. Czuj, gdy wykonujesz ruch, czuj, gdy zatrzymujesz ruch. Umysł jest stale zaangażowany w bycie świadomym z chwili na chwilę. Z tego powodu umysł nie ma zbyt wiele możliwości, aby dużo myśleć, ponieważ masz tylko jeden umysł. Kiedy jest on zaangażowany w bycie świadomym, wtedy myślenie słabnie. I kiedy pojawia się [myślenie], wtedy łatwo to wychwycić, ponieważ widzisz: „Nie jestem świadomy”. Moment, gdy to rejestrujesz, to już moment świadomości.
I oczywiście to, co robisz, to powrót do następnej chwili. Tak więc, każdy ruch daje sposobność do bycia świadomym, do ponownego ustanowienia świadomości. Nawet jeśli ją stracisz od czasu do czasu, nie przejmuj się. Ale w tym momencie możesz być świadomy. W tym momencie. I każdy moment jest nowym momentem. Nie rób z tego jakiegoś jednego, wielkiego ruchu, ponieważ niektórzy ludzie robią to trochę za szybko. Jeśli nie wprowadzasz pauz między ruchami, wtedy staje się to jakby jednym wielkim ruchem. Nie zalecam robić tego w ten sposób. Także nie zalecam, wprowadzać zbyt długich pauz, ponieważ wtedy zaczynasz ruszać się jak żołnierz, który robi jeden ruch, jest to trochę nienaturalne i zacznie przypominać bardziej koncentrację. Znajdź właściwy rytm, ponieważ w końcu jest to nazywane medytacją rytmiczną. To dokładne tłumaczenie z tajskiego. Chwila po chwili, masz sposobność ponownego ustanowienia świadomości.
Kiedy robisz to przez jakiś czas, na przykład w spotkaniach grupowych możesz wykonywać to przez godzinę razem z innymi, czy też możesz robić to krócej, jak chcesz. W każdym razie, kiedy praktykujesz tak przez jakiś okres czasu, wtedy oczywiście zbierasz wiele momentów świadomości. To może być trzy tysiące w ciągu godziny. Jeśli to rzeczywiście świadomość, jeśli jesteś świadomy, umysł jest jasny, umysł jest obudzony, jest to dobry znak. Jeśli wykonujesz tę praktykę i myślisz: „Nie jestem pewien, czy jestem świadomy, czy nie. Myślę, że tak, ale nie jestem pewien”, wtedy zapytaj siebie, kiedy robisz to, czy umysł jest obudzony. Czy masz poczucie bycia przebudzonym, bycia w teraźniejszości? I jeśli odpowiedź brzmi „tak”, to dobrze. Jeśli jednak czujesz coś w rodzaju znudzenia, to nie to, to nie świadomość. Jedną z cech świadomości jest bycie przebudzonym, pełnym życia. Jest także poczucie otwartości, ponieważ nie koncentrujesz się. Możesz być świadomy szczekania psa czy wiatru na skórze lub innych rzeczy, które mają miejsce w chwili obecnej. Nie koncentrujesz się tylko na doznaniach. Powinieneś umieć być także świadom tego, co dzieje się w umyśle, bólu w kolanie, czy czegoś takiego. Umysł jest otwarty, a nie skupiony tylko na jednej rzeczy, ale wzmacniasz nawyk. To bardzo dobry nawyk. Wszyscy mamy bardzo złe nawyki. Myślenie jest jednym z nich. A teraz budujemy dobry nawyk, nawyk bycia w teraźniejszości, bycia świadomym. Nawyk wychodzenia z myśli. Kiedy jesteś świadomy, w tym momencie nie ma myśli.
Możesz tego nie zauważyć natychmiast, to zabiera trochę czasu, zanim zauważysz to wyraźnie, zanim stanie się to rzeczywistością. Tylko wtedy, gdy to widzisz, staje się to rzeczywistością. Przed tym, możesz mi tylko wierzyć, ponieważ o tym opowiadam, ale dopóki tego nie widzisz, nie jest to rzeczywistość. W pewnym momencie zaczynasz to widzieć. I wtedy zdajesz sobie sprawę, że bycie świadomym jest znacznie bardziej wyciszające niż myślenie. I zauważasz wyjście. Umysł, który ciągle pędził, myślał o tym czy tamtym, o różnego rodzaju bzdurach – jest możliwość wyjścia z tego. To bardzo znaczące, ponieważ kiedy wychodzisz z myślenia, oznacza to, że wychodzisz z dualności. W świadomości nie ma dualności. Jest tylko to. Ten moment jest taki. Nie jest dobry czy zły. Jest taki. I jest w tym przejrzystość, ponieważ nie próbujesz tego nazywać czy etykietować. Ta praktyka, która może wydawać się dosyć nudna czy zwyczajna, faktycznie jest zwyczajna, jest bardzo użytecznym sposobem stopniowego rozwijania świadomości.
Jednym z powodów, dla którego robimy tę formalną praktykę, jest to, że kiedy masz choć małą podstawę, niekonieczne silną, ale nawet niewielką podstawę, wtedy możesz próbować zastosować ją w codziennym życiu. Gdy jesz, czujesz ruchy. Kiedy coś pijesz czy jakiekolwiek ruchy wykonujesz w ciągu dnia – odganiasz komary, uśmiechasz się czy ziewasz (ziewanie jest także bardzo dobrym obiektem medytacyjnym) – to wszystko może być użyte. Możesz robić po trochu, im częściej to sobie przypomnisz. W pewien sposób sati jest definiowane jako pamięć. Cóż, jest to ok, ale powiedziałbym, że nie jest to pamiętanie przeszłości, to pamiętanie o teraźniejszości. Ponieważ co się dzieje, gdy jesteś porwany przez myśli? Co się dzieje, gdy jesteś porwany przez złość czy coś takiego? Zapominasz o teraźniejszości, zapominasz o rzeczywistości tego momentu. A ten moment jest tym, czym rzeczywistość jest. Złość nie jest rzeczywistością, to coś, co stworzyłeś. W pewnym sensie, to czym świadomość jest, to pamiętanie o teraźniejszości, wracanie do teraźniejszości.
W skrócie, jako konkluzja, sedno, czym jest ta praktyka? To powracanie, ponownie i nieustannie do teraźniejszości. Niezależnie od tego, czy teraźniejszość jest doznaniem z ciała, czy teraźniejszość jest dźwiękiem, który słyszysz, czy teraźniejszość jest myślą w twoim umyśle – jest czymś, czego możesz bezpośrednio doświadczyć. Tym jest świadomość. Tak więc używamy praktyki formalnej na siedząco, wykonując ruchy, rytmicznej medytacji i medytacji chodzonej jako podstawy. Jedna rzecz, którą chcę powiedzieć bardzo jasno: nie przywiązuj się do praktyki formalnej i nie myśl, że jedynie, gdy wykonujesz praktykę formalną, to wtedy praktykujesz, a gdy przestajesz ją wykonywać, to nie praktykujesz. Nie. Od pierwszego dnia zawsze mówimy: używaj świadomości w codziennym życiu. Kiedy pierzesz swoje rzeczy, bądź świadom, kiedy myjesz zęby, bądź świadom. Wprowadź ją do swojego codziennego życia. Nie przywiązuj się do praktyki formalnej, ponieważ w innych metodach wydaje się to dziać często. Ludzie myślą: ok, będę praktykować na oddechu od szóstej do siódmej, później ktoś uderzy w gong i skończę. I wtedy medytacja jest skończona. My tak nie robimy.
W dowód pamięci
Czcigodnego Jinavamso