KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE

Jesteśmy tutaj, aby dbać o zdrowie naszych umysłów, ponieważ umysł ma tendencję do chorowania. Jest taki fragment w Udanach, w którym Buddha, zaraz po swoim Przebudzeniu, ogląda świat i widzi, że wszyscy płoną od gorączki pragnienia, niechęci i ułudy. Więc kiedy mówimy tutaj o chorobach umysłu, nie mówimy o tych, które zaprowadziłyby cię do szpitala psychiatrycznego. Mówimy o chorobach, z którymi każdy się rodzi. Przychodzimy na świat niosąc w sobie zarazki.

Można też powiedzieć, że rodzimy się z niską odpornością. Umysł nie ma rozbudowanego systemu odpornościowego, w wyniku czego zapala się – łapie te choroby – gdy przez oczy, uszy, nos, język i ciało docierają bodźce pełne zarazków.

Jak wiadomo, żyjemy w świecie pełnym zarazków, ale mogą opanować ciało tylko wtedy, gdy nasza odporność jest obniżona. Ta sama zasada dotyczy umysłu: na zewnątrz są różnego rodzaju zjawiska, które mogłyby wzbudzić pragnienie, niechęć i ułudę, ale mogą przejąć władzę nad umysłem tylko wtedy, gdy nasza wytrzymałość jest osłabiona. Są chwile, kiedy możesz patrzeć na coś naprawdę pięknego i nie czuć zachwytu. Albo, z drugiej strony, może dziać się źle, a mimo to nie ma w tobie awersji. To znak, że twoja odporność jest na wysokim poziomie; twój system odpornościowy działa.

Buddha proponuje podwójne lekarstwo. Jako środek tymczasowy zaleca, by praktykować powściąganie zmysłów, aby nie przyjmować zbyt wielu zarazków z zewnątrz. Jeśli zauważysz, że kiedy skupiasz się na pewnych szczegółach, umysł staje się pobudzony, nie koncentruj się na tych szczegółach. Często, gdy słyszymy „powściąganie zmysłów” brzmi to tak, jakbyśmy musieli nałożyć klapki na oczy – w ogóle nie wolno nam patrzeć ani słuchać, co z pewnością spowoduje, że wszelkiego rodzaju stłumione rzeczy zaczną kipieć z wewnętrznej frustracji. Tak sobie to wyobrażamy.

Ale nie o tym mówi Buddha. Mówi, żeby uważać na szczegóły. Jakie drobiazgi cię odstręczają? Często właśnie w tym tkwi problem: w drobnych szczegółach.

Gdy skupiasz się na szczegółach, a nie na całości, umysł zaczyna reagować w nierówny lub niezrównoważony sposób. Jeśli więc coś z pięknymi szczegółami rodzi namiętność, zwróć uwagę na odpychające detale. Dlatego właśnie każdego poranka intonujemy kontemplację trzydziestu dwóch części ciała – jako antidotum, aby dać ci perspektywę.

Jeśli chodzi o ludzi lub sytuacje, które cię denerwują, patrz na ich dobrą stronę, szukaj pozytywnych szczegółów. Nie skupiaj się na detalach, które wyprowadzają cię z równowagi. Jak mówi Ajahn Lee: „Jeśli patrzysz na sprawy tylko jednym okiem, widzisz tylko jedną stronę zjawiska”. Patrzenie na obie strony pomaga pozbyć się złudzeń.

Jest to więc środek tymczasowy: powściąganie zmysłów. Jeśli jesteś sumienny w takim praktykowaniu, wszystko staje się o wiele łatwiejsze w trakcie medytacji.

Nasz problem polega na tym, że w ciągu dnia trzymamy umysł na długiej smyczy i pozwalamy mu angażować się w różne rzeczy. Potem, gdy nadchodzi czas na medytację, wciąż jest jak pies na długiej smyczy. Musisz pociągnąć tu i rozwinąć tam, bo pies zaplątał smycz wokół latarni, ławki, zahaczył o krzaki i kilka innych rzeczy. Zanim ją rozplączesz, sesja medytacyjna się skończy.

W tym samym czasie umysł nie tylko nawinął się wokół rzeczy. Zebrał również wszelkiego rodzaju zarazki, a ty musisz siedzieć tutaj i leczyć jego choroby. Ale jeśli naprawdę ćwiczysz powściąganie zmysłów – jeśli zauważasz, kiedy umysł zaczyna się nastawiać na działanie w nieumiejętnym kierunku i natychmiast temu przeciwdziałasz – to jest to właśnie rozwijanie uważności i czujności. Tak więc wzmacniasz swój system odpornościowy w tym samym czasie, kiedy powstrzymujesz zarazki przed wniknięciem.

Wrogami naszego wewnętrznego systemu odpornościowego są właściwości umysłu zwane „anusaya” – to jeden z najtrudniejszych do przetłumaczenia terminów pāḷijskich. Czasami jest tłumaczony jako „ukryta tendencja”, ponieważ dosłownie „saya” oznacza „położyć się”, a „anu” oznacza „wraz z” lub „podążać [razem]”. Ale jeśli spojrzeć na to, jak to słowo jest używane w tekstach, bardziej przypomina to „obsesję”. Innymi słowy, twoje myśli ciągle leżą przy określonym przedmiocie, określonym wzorcu. Mają obsesję.

Istnieją szczególne rodzaje obsesji i to one powodują kłopoty. Na przykład, gdy pojawia się ból, to sam w sobie nie jest aż tak wielkim problemem, ale po piętach depcze mu obsesja oporu.

Masz obsesję na punkcie odpychania bólu i ciągle szukasz od niego ucieczki. A ponieważ postrzegasz przyjemność zmysłową jako jedyną ucieczkę od bólu, to właśnie w tamtą stronę zerkasz. Chcesz znaleźć jakiś rodzaj zmysłowej przyjemności, aby zakryć ból, pozbyć się go lub odepchnąć.

Następnie, gdy przychodzi zmysłowa przyjemność, pojawia się obsesja namiętności. Masz obsesję na punkcie tej przyjemności. Chcesz ją podtrzymywać, aby przeciwdziałać bólowi, aby chronić się przed bólem.

Jeśli zaś chodzi o złudzenia, to zazwyczaj koncentrują się na uczuciach, które nie są ani przyjemne, ani bolesne: uczuciach neutralnych. Nie zwracasz na nie większej uwagi. Tak naprawdę ich nie dostrzegasz, ponieważ szukasz przyjemności i próbujesz pozbyć się bólu. Neutralne uczucia wydają się nieistotne, więc w tym momencie w umyśle pojawia się wiele złudzeń. Buddha mówi, że właśnie tam skupia się obsesja niewiedzy.

Mówi [też], że te obsesje krążą wokół bólu, przyjemności i uczucia ni to przyjemności, ni to bólu. Są to rzeczy, które powodują problemy w układzie odpornościowym.

Układ odpornościowy umysłu nie działa tak, jak układ odpornościowy ciała. Wzmocnienie go wymaga zrozumienia, że istnieją alternatywy dla zwykłych sposobów reagowania na przyjemność lub ból.

Teksty przekazują nam trzy sposoby. W Cūḷavedalla Sutcie, świecki Visākha zadaje pytania na temat Dhammy swojej byłej żonie, Dhammadinnie, która jest teraz mniszką. Po tym, jak wyjaśniła trzy obsesje – opór, namiętność, ignorancję – zapytał: „Czy obsesja namiętności jest związana z każdym uczuciem przyjemności? Czy opór jest obsesją każdego uczucia bólu lub choroby? Czy ignorancja jest obsesją na punkcie każdego uczucia przyjemności lub bólu?”. [Dhammadinnā] odpowiada: „Nie” i wyjaśnia dalej: „Możesz skupić się na przyjemności pierwszej jhāny, a obsesja namiętności nie wchodzi tam w grę”.

To inny rodzaj zainteresowania, inny rodzaj przywiązania. Istnieje przywiązanie do tego stanu, ale to nie to samo, co obsesja na punkcie obiektów zmysłowych. W rzeczywistości buduje to odporność na te obsesje.

Jeśli chodzi o pragnienie Przebudzenia, Dhammadinnā mówi: „Choć myślenie o tym, jak wiele musisz jeszcze zrobić lub jak bardzo chcesz być Przebudzony, a jeszcze tego nie urzeczywistniłeś, może być nieprzyjemne, to nadal jest to użyteczne nieprzyjemne uczucie”. A przecież wiele osób mówi: „Nie pozwól sobie na pragnienie Przebudzenia, ponieważ sprawisz, że będziesz nieszczęśliwy. Po prostu bądź zadowolony z tego, gdzie jesteś”.

Buddha wcale tak nie nauczał. Powiedział: „Jeśli nie masz pragnienia Przebudzenia, to jak się Przebudzisz?”. Kiedy strzelasz z pistoletu, nie możesz trafić wyżej niż celujesz. Musisz celować wysoko. Tak więc frustracja związana z dążeniem do celu, Przebudzenia, którego jeszcze nie osiągnąłeś, to pożyteczne poczucie cierpienia, pożyteczne poczucie, że „coś trzeba zrobić, coś nie jest jeszcze w porządku”. Jednak w trakcie tego pożytecznego niepokoju nie ma obsesji oporu, co pomaga przerwać cykl tych obsesji.

Jeśli chodzi o obsesję ignorancji, która ma zwyczaj przebywać z uczuciami neutralnymi, możesz się przez nią przebić dzięki czwartej jhānie, gdy umysł się uspokaja do stanu niebędącego przyjemnością ani bólem – kompletnej równowagi. Nazywają to „Przejrzystością równowagi i uważności”. Kompletna, skupiona na całym ciele uważność, jak biały materiał okrywający ciało od głowy do palców stóp. Nie ma tam obsesji ignorancji.

Obsesje krążące wokół przyjemności i bólu mogą zostać usunięte, gdy zdasz sobie sprawę z alternatywnych sposobów radzenia sobie z nimi, odmiennych odczuć satysfakcji i trudności, na których można się skupić.

Gdy odczuwasz ból w ciele, nadal możesz znaleźć sposób na pojawienie się jhāny. Nie skupiasz się na bólu, ale na tych częściach ciała, które nadal czują się wygodnie, swobodnie, i maksymalizujesz to poczucie spokoju. Prowadzi cię to do punktu, w którym ból fizyczny znika, albo do punktu gdzie, nawet jeśli nadal jest obecny, nie ma to znaczenia. Masz lepsze miejsce do bycia, które jednocześnie nie ma wad zmysłowych przyjemności. To wprowadza cię na ścieżkę odcięcia się od innych obsesji.

Tak więc praca jest podwójna, podobnie jak wtedy, gdy staramy się uchronić ciało od chorób. Z jednej strony, nie narażamy się na więcej zarazków niż jest to konieczne, a z drugiej, budujemy i wzmacniamy odporność, wspieramy układ odpornościowy.

Aby to zrobić, należy zacząć od praktyki jhāny, praktyki dobrego, solidnego skupienia, aby móc przeciąć te obsesje, i aby uzyskać alternatywne sposoby odnoszenia się do przyjemności i bólu. Jak powiedział Buddha w sutcie o dwóch strzałach, jeśli w ciele pojawia się ból, to jest to jak bycie postrzelonym jedną strzałą. Kiedy obsesje zaczynają angażować się w ból, jest to jak strzelanie do siebie kolejną strzałą – chociaż dla większości z nas nie jest to tylko druga strzała, ale i trzecia, czwarta, piąta – cała seria strzał zostaje wystrzelona w umyśle z powodu jednego małego bólu. Znacznie gorzej sprawy się mają z silnymi bólami. Innymi słowy, zarazki dostają się do środka i przejmują kontrolę.

Zatem budujesz odporność przez praktykę. Ostatecznie, gdy rozeznanie przebije się w końcu na najwyższy poziom, będziesz mógł pójść gdziekolwiek zechcesz. Żadne zarazki cię nie dotkną ponieważ twój układ odpornościowy ma pełną kontrolę. Jednak do tego czasu musisz być ostrożny, pracując na zewnętrznym i wewnętrznym poziomie.

Gdy pracujesz na obu naraz, otrzymujesz najlepsze rezultaty. Twój umysł zyskuje lepsze poczucie tego, co to znaczy być naprawdę zdrowym, mieć rzeczywiste pojęcie dobrostanu, cokolwiek by się nie działo, ponieważ znasz podstawowe zasady dbania o zdrowie umysłu.

Bądź co bądź, Buddha powiedział, że jest lekarzem umysłu. To był rodzaj medycyny, którą praktykował, nie w której leczy nasze choroby, ale mówi nam, jak je leczyć – co właśnie teraz robimy.

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: rozdział książki "Meditations 2: Dhamma Talks"
Copyright © 2006 Thanissaro Bhikkhu.
Access to Insight edition © 2013

Tłumaczenie: Anita Olszyna
Redakcja polska: Bartosz Klimas
Czyta: Aleksander Bromberek

Image0001%20%281%29.png

Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/