KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE

W trakcie mowy Dhammy nie musisz słuchać. Ważne jest, by pozostawać z oddechem. Kiedy wdychasz, zdajesz sobie z tego sprawę, kiedy wydychasz, też jesteś tego świadom. Spróbuj sprawić, by oddech wypełnił twoją świadomość tak bardzo, jak tylko się da. Mowa Dhammy jest barierą, która zatrzymuje oddech. Kiedy umysł zaczyna wędrować, dźwięki wykładu przypominają ci o powrocie do oddechu. Kiedy jesteś z oddechem, nie potrzebujesz przypominania. Sam sobie przypominasz. Tak działa uważność w medytacji. Za każdym razem, gdy wdychasz i wydychasz, przypominaj sobie, by pozostawać z oddechem. Stwórz w umyśle coś w rodzaju przypominającej notki: „Chcę tu pozostać, chcę tu pozostać”.

I spróbuj nie myśleć o sobie jako o zamieszkującym jedną część ciała i obserwującym oddech w innej części. Myśl, że oddech jest dookoła ciebie, że przenika zewsząd: od przodu, od tyłu, z góry, przez koniuszki palców. Subtelna energia oddechu cały czas, naprzemiennie dostaje się do ciała i je opuszcza. Jeśli jesteś w jakiejś części ciała, ale obserwujesz swój oddech w innej, prawdopodobnie blokujesz energię oddechu, żeby zrobić miejsce dla poczucia „ja” w tej części ciała, która obserwuje. Zatem pomyśl, że jesteś otoczony oddechem, skąpany w oddechu, a potem przeskanuj ciało, żeby sprawdzić, gdzie znajdują się miejsca, które nadal są spięte lub zablokowane, przez co zatrzymują swobodny przepływ oddechu. Pozwól im się rozluźnić.

W ten sposób pozwalasz pełni oddechu wejść i wyjść, z każdym wdechem i wydechem. Oczywiście uczucie pełni nigdzie nie wchodzi ani nie wychodzi, lecz kąpane jest przez przychodzący wdech i odchodzący wydech. Pełnia nie jest wydobywana ani wymuszana przez oddech. Każdy nerw w ciele może się zrelaksować i ją poczuć, właśnie teraz, w tym momencie. Po prostu postaraj się podtrzymać uczucie pełni dzięki sposobowi oddychania. Skupiasz się na oddechu, jednak nie możesz nie zauważyć pełni.

Jeśli nie możesz odnaleźć uczucia pełni w żadnej części ciała, znajdź chociaż taki obszar, który nie jest zaciśnięty, który jest otwarty i pełen energii, a później sprawdź, czy możesz przenieść to odczucie do innych części ciała. Pozwól się połączyć tym częściom, w których odnajdziesz podobne otwarcie. Na początku niewiele się zmieni w związku z tym poczuciem połączenia, ale pozwól im pozostać otwartymi. Za każdym razem, gdy wdychasz, za każdym razem, gdy wydychasz, staraj się podtrzymywać to wrażenie otwartości, a połączenie stanie się silniejsze.

Umiejętność pozostawania z tymi odczuciami jest tak ważna, bo im dłużej z nimi przebywasz, tym bardziej się rozszerzają. Jeśli odsuniesz się w jakieś inne miejsce, jeśli zaczniesz myśleć o czymś innym, w ciele będzie musiało pojawić się napięcie, by pozwolić tej myśli zaistnieć. Jeśli jakieś uczucie pełni miało szansę się rozwinąć – powiedzmy w ramionach, nogach, w różnych częściach ciała, w dole pleców – już tej szansy mieć nie będzie. Zostanie stłamszone, bo nie poświęcasz mu uwagi.

Z tego względu Buddha opisywał skupienie jako mahaggata-citta – jako rozszerzoną świadomość [umysł]. Jeśli twoja świadomość ogranicza się do jednego punktu, wszystko inne zostaje ściśnięte, wszystko inne zostaje zamazane, więc jak to inaczej nazwać, jeśli nie brakiem wiedzy? Starasz się uczynić swoją świadomość 360-stopniową, wszechotaczającą i skierowaną w każdą stronę. Umysł przyzwyczajony jest skupiać świadomość w jednym punkcie tutaj, następnie w innym miejscu – tam, poruszać się, ale zawsze tylko zmieniając punkty, zawsze zatrzymując się w jakimś konkretnym punkcie. Otwiera się nieco, a później ponownie zaciska, otwiera i zaciska, więc nie ma szans, by cokolwiek w takich warunkach się rozwinęło. Ale jeśli pozwolisz na otwarcie całego ciała, uświadomisz sobie, że jeżeli pomyślisz o czymkolwiek, zniszczysz tę otwartość. Więc musisz być bardzo, bardzo ostrożny, bardzo, bardzo spokojny, żeby pozwolić uczuciu pełni się rozwinąć.

Cechy takie jak konsekwentność, troska i dbałość są niezbędne, by umożliwić skupieniu rozwijanie się. Bez nich nic się nie wydarzy. Przez chwilę jest troszkę skupienia, a potem je przydeptujesz, troszkę skupienia, i znowu je zgniatasz – za każdym razem, gdy zaczynasz przyglądać się czemuś innemu, myśleć o czymś innym. I nawet jeśli istnieją jakieś drobinki skupienia, to nie są one czymś znaczącym. Koncentracja wymaga czasu, a nasze społeczeństwo jest nadzwyczaj skłonne do przyjmowania założenia, że wszystko ma się dziać szybko. Jeśli coś ma być dobre, musi wydarzyć się szybko, musi być natychmiastowe. Przez to straciliśmy umiejętność trwania przy czymś, co rozwija się powoli. Zatraciliśmy umiejętność dłubania, poprawiania i poświęcenia się dużemu zadaniu, które zajmie czas i nie może być przyspieszone.

Kiedy Buddha ilustruje praktykę skupienia obrazami, często odnosi się do umiejętności. Umiejętności pochłaniają czas, a Buddha nauczał ludzi, którzy poświęcali czas, by doprowadzali do perfekcji przydatne umiejętności. W Tajlandii nadal ostrzy się noże o kamienie i jest to umiejętność, której musisz się nauczyć – jak naostrzyć nóż i go nie zniszczyć. Jeśli będziesz niecierpliwy i spróbujesz przyspieszyć ten proces, utracisz ostrość noża i poszarpiesz jego ostrze. Zatem musisz być bardzo spokojny. Umysł musi być spokojny, a ty musisz nieustannie utrzymywać odpowiednią siłę nacisku podczas ostrzenia. Początkowo może się wydawać, że nic się nie dzieje, ale z czasem nóż staje się coraz ostrzejszy. Stała siła nacisku gwarantuje, że nie wyszlifujesz go za bardzo w jednym miejscu, a w innym niewystarczająco. Ostrze nie będzie już równe, gdy przeszlifujesz za mocno w jednym miejscu. Jest wiele rzeczy, na które musisz uważać podczas ostrzenia noża. Kiedy masz tę umiejętność w swoim repertuarze i kiedy przyjdzie czas na medytację, łatwiej ci będzie odnieść się do tego, co robisz. Bo chodzi o ten sam rodzaj ciągłości, ten sam stały nacisk, nieprzerwaną uważność i czujność, których potrzebujesz, by podtrzymać odpowiednie napięcie.

Kolejna umiejętność, która często służy jako analogia, to zręczność myśliwego. Myśliwy musi być bardzo cichy, tak by nie spłoszyć zwierzyny i jednocześnie bardzo czujny, żeby jej nie przeoczyć. Tak samo my, medytujący, musimy być uważni, by nie pójść za bardzo w którymś kierunku – w zbyt duży spokój lub w zbyt dużą aktywność umysłową. Musisz znaleźć równowagę. Pewien antropolog powiedział mi, że ze wszystkich umiejętności prymitywnych ludów, antropologom najtrudniej nauczyć się polowania. Wymaga ono największego skupienia i wrażliwości. A my, zajmując się medytacją, nie polujemy na zwierzęta, tylko na skupienie, które jest bardziej subtelne i wymaga więcej spokoju i czujności.

Czasem my, ludzie Zachodu, myślimy, że mamy przewagę, gdy przychodzimy uczyć się Dhammy – jesteśmy przecież tak wykształceni i oczytani! Musimy jednak pamiętać, że główną przeszkodą dla nas jest brak cierpliwości i konsekwencji w doskonaleniu umiejętności. Pamiętaj więc o tym, kiedy medytujesz i kiedy dostrzegasz, że niecierpliwisz się w oczekiwaniu na rezultaty. Musisz być uważny i wytrwały. Potrzebujesz uczucia zanurzenia w oddechu, bycia otwartym na różne doznania, które oddech wywołuje w różnych częściach ciała, we wszystkich porach skóry. Wtedy zaczynasz się uczyć odpowiedniej wrażliwości i konsekwencji, niezbędnych do podtrzymania umiejętności. W taki sposób poczucie pełni może się rozwijać – aż stanie się naprawdę zaspokajające i satysfakcjonujące. Będzie dawać skupieniu siłę, odświeżać je i odżywiać, by mogło dalej się rozwijać.

Ajahn Fuang powiedział, że bez uczucia pełni, odświeżenia czy nawet zachwytu, medytacja usycha. Potrzebujesz tego nawilżenia, by wszystko działało: dobrego samopoczucia i odświeżenia, natychmiastowej wewnętrznej rozkoszy wynikającej z przebywania w skupieniu.

Uczucie pełni leczy nasze umysłowe rany: doświadczenia złego traktowania, wykorzystywania, wszelkie uczucie zmęczenia czy napięcia. Jest jak lekarstwo. Często trzeba czasu, by lek zadziałał, w szczególności pokrzepiający i odbudowujący. Pomyśl o kremach, które nakładasz na spierzchniętą skórę. Nie wyleczysz skóry natychmiast, gdy posmarujesz ją kremem. Potrzeba na to czasu. Skóra musi go chłonąć przez dłuższy czas, by mógł zadziałać. Tak samo jest ze skupieniem. To terapia, która wymaga czasu. Uczucie pełni musi wpływać na twój system nerwowy przez długi czas i dawać mu szansę na przebywanie w oddychaniu, tak by uważność i oddech mogły wykonać swoją uzdrawiającą pracę.

Bądź cierpliwy. Nie myśl, że nic się nie dzieje. Wiele ważnych rzeczy wymaga czasu, bo działają subtelnie. Jeśli im go dasz, poczujesz, że dostajesz w zamian więcej niż oczekiwałeś. Ostatecznie możesz przecież siedzieć całą godzinę i planować następny tydzień, następny miesiąc, następny rok. Co będziesz miał po takiej godzinie? Wiele planów. I część ciebie może czuć się zadowolona, że zadbałeś o przyszłość, ale kiedy zastanowisz się nad tym, ile z twoich poprzednich planów się powiodło, zauważysz, że szala przechyla się na ich niekorzyść. Zatem, co musiałbyś pokazać podczas tej godziny? Nic bardzo szczególnego. Może nic poza figą z makiem… Ale jeśli pozwolisz oddechowi przez godzinę wykonywać swoją leczniczą pracę, jeśli całkowicie otworzysz ciało, by wdechy i wydechy mogły skąpać każdy nerw i każdy por skóry, to przekonasz się, że pod koniec tej godziny ciało i umysł będą w znacznie lepszej formie. Ciało będzie ukojne, umysł – jasny i czujny.

I nie musisz zaprzestawać kąpieli w oddechu, kiedy minie godzina. Możesz ją kontynuować podczas wszystkich innych czynności. W ten sposób, nawet jeśli nie jesteś uzbrojony we wszystkie plany na przyszłość, znajdziesz się w sytuacji, w której już nie potrzebujesz takiego pancerza. Twoją zbroją jest zdrowe ciało i umysł. Masz niewidzialną zbroję – pole siłowe tego wszechogarniającego oddechu, stopniowo uwalnianego z twojego centrum do każdego pora skóry, broniące cię ze wszystkich stron. To coś, co czujesz w każdej komórce ciała, coś, czego jesteś pewien, bo możesz czuć to wokół siebie, właśnie teraz, właśnie tutaj. I wiesz, że cokolwiek przyniesie przyszłość, jesteś przygotowany. Poradzisz sobie z tym. Takie uczucie pełni, jasności i czujności to wszystko, czego potrzebujesz, by utrzymać zdrowy i silny umysł.

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: rozdział książki "Meditations 1: Dhamma Talks"
Copyright © dhammatalks.org (revised Dec. 15, 2018)

Tłumaczenie: Barbara Orchowska
Redakcja: Alicja Brylińska
Czyta: Aleksander Bromberek

Image0001%20%281%29.png

Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/