KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Pozwól świadomości osiąść w oddechu i dostroić się do ciała. Trzeba trochę poeksperymentować, żeby się dowiedzieć, jaki dokładnie nacisk jest potrzebny, jaka ilość siły, by zostać z oddechem i ciałem tak, żeby to było w sam raz. Jeśli nacisk jest za lekki, umysł odpływa. Jeżeli jest za mocny, to ciało zaczyna czuć się ściśnięte, umysł zaczyna czuć się ściśnięty, więc będzie poszukiwał sposobu, by się wydostać.
Spróbuj zatem dokładnie określić, jaka ilość uważności i czujności jest konieczna, żeby utrzymać ciało i umysł przy oddechu. Oddech będzie dobrym barometrem, który powiadomi cię, kiedy ciśnienie jest zbyt wysokie, a kiedy zbyt niskie, ale musisz umieć odczytywać te informacje.
Dlatego praktykujemy medytację dzień po dniu, dzięki temu coraz lepiej zaznajamiamy się z barometrem. Początkowo możesz skupić uwagę w punkcie ciała, w którym odczucie oddychania jest bardzo wyraziste. To może być czubek nosa, gardło, środek klatki piersiowej, brzuch, jakiekolwiek miejsce, gdzie jasno dostrzegasz: „Teraz wdycham, teraz wydycham”. Pojawia się uczucie, że to jest odpowiednie miejsce, więc łatwo utrzymać tu skupienie.
Uwydatnianie odprężenia i wygody w medytacji może wydawać się dziwne, biorąc pod uwagę wszystko, czego się dowiedziałeś z nauk Buddhy o bólu, stresie i cierpieniu. Musisz starannie się przyjrzeć temu, co Buddha mówi o bólu, stresie i cierpieniu, lecz także temu, co ma do powiedzenia o przyjemności. Spójrz na Cztery Szlachetne Prawdy. Pierwsza Prawda oczywiście mówi o stresie i cierpieniu, ale Czwarta o Ścieżce, gdzie znajduje się najważniejszy czynnik – Właściwe Skupienie. Polega ono na doprowadzeniu umysłu do skupienia na oddechu, z jednoczesnym poczuciem odprężenia i zachwytu. Ten zachwyt pochodzi z odosobnienia. Odosobnienie oznacza tu, że nie myślisz o przeszłości, nie myślisz o przyszłości, jesteś właśnie tutaj, w obecnej chwili. Wszystko się uspokaja i jest wygodnie. Bycie właśnie tutaj jest przyjemne i bezpieczne.
Zwróć uwagę, co Buddha mówi o zadaniach związanych z poszczególnymi Szlachetnymi Prawdami. Zadaniem związanym ze stresem i cierpieniem jest zrozumieć je. Zadaniem związanym ze Ścieżką jest rozwinąć ją, co oznacza, że masz rozwinąć to poczucie odprężenia, uczucie zachwytu, które pojawia się, gdy umysł zaczyna osiadać w skupieniu. Pracujesz z jedną z grup składowych – składową uczuć – ale zamiast przylgnięcia do niej albo odpychania jej, uczysz się, jak ją przekształcić w narzędzie.
Kiedy nadchodzą ból, stres i cierpienie, chcesz je zrozumieć, to dużo cię nauczy o umyśle. Buddha nigdy nie powiedział, że życie jest cierpieniem. Powiedział tylko, że w życiu istnieje cierpienie, co jest zupełnie czym innym. Tak długo, jak będzie istniał ból i cierpienie, wykorzystuj je najlepiej, jak potrafisz. Odkryjesz, że kiedy skupiasz się na bólu – kiedy go poznajesz i zaczynasz rozumieć – uczysz się najróżniejszych rzeczy o tym, jak działa umysł. Przede wszystkim zaczynasz widzieć, co robi, żeby fizyczny ból zamienić w ból umysłowy albo – jeżeli zaczynasz od bólu mentalnego – co robi, by go spotęgować.
Jednak umysł potrzebuje siły, żeby obserwować ból wystarczająco długo, by go zrozumieć, potrzebuje pożywienia, bo inaczej stanie się wyczerpany. Tutaj właśnie rolę do odegrania ma przyjemność. To jest twoje pożywienie. Spróbuj wytworzyć dobre samopoczucie w umyśle, gdy jest skupiony na chwili obecnej, tak żeby nie czuł się zagrożony bólem, wyczerpany nim, byś zawsze miał skąd wziąć tę siłę, kiedy będziesz jej potrzebował.
Bierzemy jedną z grup składowych, do których zazwyczaj lgniemy… Lgnięcie tutaj nie oznacza jedynie trzymania. To także próby odpychania – to tak jak odpychanie kuli ze smoły. Im bardziej pchasz, tym mocniej się przylepiasz. Dlatego zamiast lgnąć lub odpychać, próbujemy się nauczyć, jak używać grup składowych jako narzędzi, tak samo jak użyłbyś smoły do wytworzenia asfaltu potrzebnego do nawierzchni na drodze.
Ten wątek często się powtarza w naukach Buddhy: zanim uda ci się cokolwiek odpuścić, najpierw musisz to opanować. W innym przypadku tylko łapiesz, puszczasz, chwytasz, odrzucasz… I nic z tego nie wynika, poza większym stresem, cierpieniem i bólem. To krzywdzi nie tylko ciebie, ale też ludzi wokół. Jeśli wciąż czujesz się przemęczony bólami i niewygodami życia, trudno ci będzie okazywać życzliwość. Tak naprawdę większość złych rzeczy, jakie ludzie robią w życiu, bierze się z ich poczucia przytłoczenia, słabości, poczucia, że są w potrzasku – to przez to się szarpią.
Ale jeżeli dasz umysłowi poczucie siły i zapewnisz bezpieczeństwo pochodzące z posiadania centrum, do którego może wrócić i w którym może się pożywić, będzie to podarunek, z którego skorzystasz nie tylko ty, lecz także otaczający cię ludzie. To nie jest samolubna praktyka. Naucz się, jak nie trzymać się odczuć, nie zatrzymywać przyjemnych i nie odpychać bolesnych. Zamiast tego, ucz się używania ich jako narzędzi. Gdy w ten sposób posługujesz się nimi, otwierają umysł. Dostrzegasz, gdzie umysł działa nieumiejętnie i jak zarządza myśleniem, oraz odkrywasz, że nie musisz postępować nieumiejętnie. Są lepsze sposoby myślenia, lepsze sposoby zarządzania procesami myślowymi.
I wydarza się coś zabawnego. W miarę, jak opanowujesz te procesy, przybliżają cię one do punktu, gdzie wszystko osiąga równowagę. To tam tak naprawdę możesz odpuścić. Możesz nawet porzucić swoje narzędzia, bo doprowadziły cię tam, gdzie chciałeś dojść. Od tego momentu, wszystko otwiera się na Bezśmiertelność.
Ale nie możesz się tam dostać, pchając i ciągnąc. Gdyby Bezśmiertelność była czymś, do czego można przedrzeć się siłą, wszyscy dawno osiągnęliby Nibbānę. Wymaga to dużej finezji, wiele umiejętności w radzeniu sobie z umysłem, nauczenia się, jak rozpoznawać, kiedy analizować problemy stresu i cierpienia, a kiedy pozwolić umysłowi odpocząć, żeby nabrał sił, a potem mógł wrócić do pracy.
Najwyższym poziomem umiejętności jest nauczenie się, w jaki sposób połączyć te dwie rzeczy. Innymi słowy, rozwijasz stany skupienia, by dać umysłowi bardzo solidne centrum, dzięki niemu możesz zacząć odpuszczać rzeczy, które są w oczywisty sposób niekorzystne, rzeczy, których na pewno nie chcesz zatrzymać. Potem, kiedy odpuściłeś już wszystko inne, zwracasz się ku temu przyjemnemu centrum, które rozwijałeś, i rozkładasz je na części. Jednakże zbyt często czytamy książki, które mówią nam, co nas czeka na drodze praktyki, i chcemy osiągnąć wgląd najszybciej, jak się da. Robiąc to, mamy skłonność do niszczenia umiejętności, która ma nam pomóc: zdolności jednoczenia ciała z umysłem w odpowiedni sposób, a następnie używania siły i pokarmu, które z tego powstają; bezruchu, ciszy i stałości z tego pochodzących. Tak naprawdę tylko wtedy możesz osiągnąć wgląd.
Inaczej mówiąc, nie można przeskoczyć skupienia i pognać przez kolejne poziomy. To coś, w czym powinieneś się osadzić, tak żeby móc pozostawać w bezruchu i spokoju przez długi czas. Gdy potrafisz utrzymać to spokojne ześrodkowanie w czasie formalnej sesji medytacji, możesz je podtrzymywać również później, bez względu na to, gdzie idziesz i co się dzieje. Wtedy uzyskasz bardzo interesujące wglądy w umysł, w czasie obserwowania, jak podąża za rzeczami, śpieszy się, by złapać to albo odepchnąć tamto.
Buddha mówi o skażeniach wypływających z umysłu, a kiedy utrzymujesz ześrodkowanie, czujesz niemal fizycznie energię uciekającą z ciała – w momencie, gdy umysł traci zestrojenie z ciałem i podąża za zewnętrznymi obiektami. Sztuczka polega na tym, by nauczyć się, jak pozostawać tym nieruchomym, stałym obserwatorem, tak żeby widzieć ruch i zdawać sobie sprawę, że nie trzeba za nim podążać. Ruch jest czymś odrębnym. Ten, który wie, jest czymś odrębnym. I ruch zamiera.
Kiedy podział stanie się wyraźny, będziesz mógł jeszcze jaśniej dostrzegać, które z działań umysłu są umiejętne, a które nie. Widzieć przyczynę i skutek w sposób, który naprawdę otwiera umysł.
Więc nosimy ze sobą tych pięć khandh, te grupy składowe, a mądrość Buddhy polega na tym, żeby postrzegać je jako wielkie, obciążające nas bryły metalu w walizce, którą można otworzyć i zajrzeć do środka. Wtedy zaczynasz widzieć, że to nie tylko bryły metalu. To narzędzia, których możesz użyć, by rozmontować swoje przywiązania, tak żebyś nie musiał targać ze sobą klamotów. Użyj ich do odcięcia najbardziej oczywistych przywiązań, a potem, gdy już zadbałeś o wszystko inne, możesz puścić przywiązanie do samych narzędzi. Ale do tego momentu powinieneś dobrze o nie dbać. Nie chodzi o to, by je czcić, ale troszczyć się o nie na tyle, żeby były w dobrym stanie i żebyś mógł ich używać.
Oto dlaczego Buddha nie uczył samoumartwienia, ale też nie uczył pobłażania sobie. Środkowa droga nie jest w połowie folgowaniem sobie, w połowie udręką. To nauka, jak używać grup składowych jako narzędzi. Masz grupę składową formy, odczuć, postrzegania, wytworzeń umysłowych i świadomości. Naucz się traktowania ich jako narzędzi, okazywania im odpowiedniej troski i uwagi, jakich potrzebują, ale też wiedz, że nie są najważniejszym celem w życiu. Są procesami, nie obiektami. Mają swoje zastosowania, ale same w sobie nie są celami.
Kiedy jasno to pojmiesz, otworzy się przed tobą Ścieżka.
O autorze
Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora
Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Thanissaro Bhikkhu Jedno narzędzie spośród wielu
- Ajahn Viradhammo Życie z uczuciem
- Bhikkhu Bodhi Przebywając pośród mądrych
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK
Tłumaczenie: Piotr Iwanicki
Redakcja: Alicja Brylińska
Czyta: Aleksander Bromberek
Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/