KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE

Naszym podstawowym problemem jest to, że najmniej wiemy o najważniejszej rzeczy w życiu – o umyśle. Jak powiedział Buddha, wszystkie zjawiska pochodzą z umysłu, wszystkie doświadczenia, szczęście i wszelki ból wywodzą się z umysłu. „Umysł poprzedza wszelkie myśli. Umysł jest ich zwierzchnikiem, umysł je kształtuje” – a jednak nie znamy naszych umysłów, więc życie wymyka się nam spod kontroli. Nie rozumiemy przyczyn zdarzeń ani tego, w jaki sposób nam się przytrafiają. Dlatego musimy medytować – aby poznać umysł.

Trudność medytacji polega na tym, że nie można skoncentrować się bezpośrednio na umyśle. To tak, jakby skupiać się na wietrze wiejącym wysoko na tle bezchmurnego nieba – nie można rozpoznać, w którą stronę wieje, ponieważ nie ma odniesienia, wiatr nie dotyka niczego widocznego. Dlatego potrzebny jest obiekt medytacji taki jak oddech albo słowo „buddho” lub jakaś część ciała. Wybierasz obiekt, na którym możesz się łatwiej skupić. Posiadanie obiektu daje umysłowi coś, z czym może wejść w interakcję. Kiedy zdecydujesz, na czym się skupić, zaczynasz dostrzegać, jak nieobliczalny jest umysł, że jest w ciągłym biegu. W jednej chwili jest tu, za chwilę gdzieś indziej, potem jeszcze dalej. Zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, że ten najważniejszy aspekt naszego życia – umysł – jest całkowicie poza kontrolą, całkowicie niezależny. Właśnie dlatego potrzebuje treningu. Musisz nauczyć go skupiania się na jednym obiekcie i sprawić, by tam pozostawał, tak żeby móc go naprawdę poznać i wyćwiczyć, aż do momentu, gdy będzie można na nim polegać.

Mówimy o schronieniu w Buddzie, Dhammie i Saṅdze, ale one mogą być schronieniami tylko wtedy, gdy przywołamy je w umyśle. A na nim można polegać wyłącznie, gdy nosimy w sobie cechy Buddhy, Dhammy i Saṅghi – cechy takie jak uważność, skupienie, wytrwałość i niezawodność. Więc jeśli chciałbyś polegać na umyśle, stwórz z niego coś, na czym możesz polegać.

Dobra wiadomość jest taka, że to możliwe. W czasie, gdy nauczał Buddha, byli również inni nauczyciele. Jedni mówili, że nic nie można poradzić na to, jakie jest życie, bo wszystko zapisane jest w gwiazdach. Inni, że nieważne, co robimy, każde działanie prowadzi do większego cierpienia, więc jedynym sposobem na powstrzymanie cierpienia jest zaprzestanie działania. A jeszcze inni mówili, że życie jest całkowicie chaotyczne, nie ma mowy, żeby miało jakiś sens, więc nie próbuj mu go nadać. Po prostu baw się jak najwięcej, póki możesz, ponieważ po śmierci wszystko się rozpadnie. Tak więc te nauki były różnorodne, lecz żadna nie dawała nadziei. Jedynie przekaz Buddhy ją dawał. Według niego istnieje umiejętność, którą można rozwinąć, ćwicząc umysł, i prowadzi ona do prawdziwego szczęścia.

Tak jak w przypadku rozwijania dowolnej umiejętności, trzeba być uważnym, wytrwałym, wrażliwym, jeśli chodzi o działania, wyczulonym na wyniki i wprowadzać niezbędne modyfikacje lub poprawki, dzięki temu umiejętność można coraz bardziej rozwijać. Czasami poprawa jest trudna do zauważenia, bo pojawia się stopniowo. Robi się małe, niewielkie kroki, ale z pewnością wszelka korzystna energia, którą wkłada się w praktykę, przyniesie pozytywne rezultaty. To także dobra nowina, jaką przekazuje nam Buddha. Żadne z twoich korzystnych działań, nie idzie na marne. Żaden wysiłek, który wkładasz w praktykowanie Właściwego Wysiłku, nie jest zmarnowany.

Nauka Buddhy jest przekonująca, ponieważ uczy nas, żebyśmy zawierzyli sobie – że praktyka jest czymś, co możemy robić. W ogóle nie musimy polegać na niczym z zewnątrz. To twoja własna siła i potencjał doprowadzą cię tam, gdzie chcesz. Jeśli musisz polegać na innych, to w istocie nie wiesz, czy możesz im w pełni ufać czy też nie. Czy ktoś będzie obecny, kiedy znajdziesz się w potrzebie? Przecież może zmienić zdanie. W końcu nie masz żadnej kontroli nad tym, co na zewnątrz, poza tobą.

Nawet jeśli obecnie nie panujesz nad umysłem, nadal możesz nad nim pracować i z czasem rozwinąć coraz większą kontrolę. Powtarzaj umysłowi wystarczająco często, żeby zatrzymał się i pozostał w jednym miejscu, a ostatecznie tam osiądzie. Będzie się buntować przez jakiś czas, ale jeśli wykorzystasz swoją pomysłowość, żeby go uczyć – pokażesz, że posłuszeństwo może go niekiedy uwolnić od walki lub cierpienia – przekona się, że właściwie lubi stan uspokojenia. Wtedy nie będziesz mógł „odgonić” go od pozostawania w spokoju – będzie chciał nieustannie powracać do stanu bezruchu, będzie czuł się w chwili obecnej jak w domu.

To jest przyczyna, dla której staramy się dopasowywać oddech w naszej praktyce, chodzi o pomaganie umysłowi w łatwym uspokojeniu się. Pracujemy, by poznać swój oddech. Jakie są różne sposoby wdychania powietrza? W jak różny sposób możemy je wydychać? Jak oddech wpływa na resztę ciała?

Kiedy wdychamy i wydychamy, to nie chodzi tylko o powietrze wchodzące i wychodzące z płuc. Jest w tym energia, która przepływa przez całe ciało, przez każdy nerw. Pomyśl o całym układzie nerwowym idącym z mózgu w dół kręgosłupa, do rąk, do nóg, obejmującym wszystkie części ciała. A następnie pozwól sobie na myślenie, że oddech może wpływać na cały organizm, jeśli to umożliwisz. Pozwól, żeby całe ciało się zrelaksowało i oddychało. Pozwól umysłowi oddychać. Nie myśl o sobie, że jesteś na zewnątrz i patrzysz na oddech. Zanurz się w procesie oddychania. Całe ciało wdycha. Całe ciało wydycha. I jesteś wewnątrz, wraz z nim.

Po dłuższej pracy z oddechem zaczynasz odkrywać, że to się opłaca. Naprawdę daje dobre samopoczucie, to po prostu satysfakcjonujące siedzieć tutaj i oddychać. Umysł czuje, że jest w domu. Gdy dasz mu uciec w myśli o innych rzeczach, to wyślesz go w rejony, które musi w całości dla siebie stworzyć. Ale w tu i teraz nie musisz wiele tworzyć. Kiedy pozostajesz z oddechem, znacznie mniej obciążasz umysł. A kiedy przyzwyczaja się do tego, decyduje, że to naprawdę mu się podoba. Dopóki tak nie zdecyduje, musisz używać zarówno marchewki, jak i kija. Marchewka to wygodny sposób oddychania, a kij jest stałym przypominaniem sobie, co się stanie, gdy umysł nie będzie podległy, gdy nie będzie chciał się uspokoić – przypominaniem sobie o całym cierpieniu i bólu, jakie będziesz musiał znieść.

Buddha powiedział, że kiedy ludzie cierpią, kiedy w życiu pojawia się ból, reagują na dwa sposoby. Jednym z nich jest dezorientacja, ponieważ nie wiedzą, skąd bierze się ból ani dlaczego się pojawił. Drugą reakcją jest chęć uwolnienia się od niego w taki czy inny sposób. Te dwie reakcje idą w parze. Jesteś zdezorientowany, a jednocześnie próbujesz się wyzwolić, więc masz tendencje do podejmowania wszelkiego rodzaju nieumiejętnych działań, żeby uciec od bólu, co w ogóle nie jest pomocne. Ale dzięki praktyce zaczynasz zdawać sobie sprawę, że to nie ból cielesny jest sprawcą. Ból w umyśle – udręka psychiczna, krzywda psychiczna – oto prawdziwy problem. Kiedy naprawdę poznajesz umysł, rozumiesz, że ból ciała to nie taka wielka sprawa. Staje się problemem tylko wtedy, gdy umysł przyjmuje go i przekształca w ból psychiczny. Lecz aby zrozumieć ból psychiczny, musisz pracować z bólem fizycznym.

Więc kiedy umysł się uspokoi, przekieruj go na ból, na przykład ból nóg, ból pleców, jakiekolwiek bolące miejsce. Po prostu badaj, jaki jest właśnie teraz. Czym jest ten ból? Czy jest taki, jak myślisz? Postaraj się postrzegać ból jako taki – po prostu jako doznanie, a nie jak „ból” – bez jakichkolwiek założeń, które mogą pojawić się na jego temat: że jest umieszczony w danym miejscu, że ma konkretny kształt, że przejmuje całe ciało, odsuń wszelkie inne złudne wyobrażenia, które podpowiada umysł.

Kiedy się nad tym zastanowić, większość wyobrażeń na temat bólu rozwinęło się w dzieciństwie, ponieważ wtedy po raz pierwszy zetknąłeś się z bólem. Pierwszą rzeczą, jaką dostajesz zaraz po urodzeniu, jest klaps, żebyś zaczął oddychać. Ale nawet przed klapsem sam proces porodu jest dostatecznie wyczerpujący. Tak więc radzimy sobie z bólem od maleńkości. I w większości wybraliśmy sposoby radzenia sobie z nim, gdy byliśmy tak mali, że nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Wiele z tych strategii nadal pozostaje w naszych umysłach.

Usiądź więc i poznawaj ból. Samo postrzeganie bólu jako czegoś, co chcesz zgłębić, od razu zmienia wiele twoich podświadomych postaw. Twoje zwykłe podejście jest takie, że gdy pojawi się ból, chcesz się go pozbyć, uciec od niego. Oczywiście, jeśli będziesz od niego uciekać, nigdy go nie poznasz, nigdy go nie zrozumiesz, a to oznacza, że będziesz zmagał się z nim w coraz większym zamęcie. Więc kiedy umysł osiądzie w dobrym samopoczuciu zapewnionym przez oddech, powiedz sobie, że nadszedł czas poznania bólu, zaprzyjaźnienia się z nim – nie po to, aby żyć z nim już zawsze. Chodzi o to, by zrozumieć, jak daleko sięga ból i jak daleko sięga umysł oraz gdzie stają się odrębnymi zjawiskami. Upewnij się, że twoim celem jest poznanie bólu, nie po to, żeby się go pozbyć, lecz w pełni zrozumieć. Zrozumienie pozwoli ci przekroczyć go w nieoczekiwany sposób: umysł może z nim pozostawać, ale nie będzie się poddawał jego oddziaływaniu.

To ważna umiejętność do wykształcenia, ponieważ dopóki istnieje ciało, będzie istniał ból. Nie chodzi o to, jak od niego uciec, ale jak z nim żyć, nie odczuwając z jego powodu cierpienia. Uświadom sobie, że ból się po prostu zdarza, ale niekoniecznie tobie. Tak się dzieje. To tylko zjawisko. W ogóle nie ma zamiaru cię skrzywdzić. Cierpisz przez ból, ponieważ stajesz mu na drodze, uznając za swoją własność część ciała, w której on zdaje się trwać. To jak wejście na linię ognia — na pewno zostaniesz postrzelony, więc nie idź tam. Nie uznawaj go za swoją własność. Zrozum, że ból jest po prostu tym, czym jest, ma własne powody, żeby się pojawić i zniknąć – zgodnie z własnymi przyczynami i skutkami.

Twoim jedynym obowiązkiem jest obserwowanie go, aby zobaczyć jaki naprawdę jest. Po prostu przebywaj w danym miejscu z czystym doznaniem w tej właśnie chwili. Jak ból się porusza? Jak się zmienia? Co w nim dokładnie jest bolesne? Co robi umysł z bólem, kiedy go już nazwie? Jakie ma skutki? Jeśli potrafisz uchwycić, że umysł mówi: „To jest właśnie to, a tamto to tamto, oto jest ból i wywołuje to”, i wszelkie inne komentarze umysłu w danej chwili, to zaczynasz zdawać sobie sprawę, że to samo w sobie jest sporym problemem. Strach, że ból pozostanie, przewidywania, że zostanie – porzuć wszystkie tego typu myśli. Zobacz, co się dzieje. Gdzie kieruje się ból, gdy myśli zanikają? Gdy to obserwujesz, wtedy całe nastawienie do bólu się zmienia, ponieważ przekonujesz się, że wcale nie jest taki, jak myślałeś.

Jednocześnie bardzo dużo się uczysz o umyśle, o wszystkich rzeczach, które przywołuje i które mówią o bólu. To jak cały komitet podsuwający różne propozycje i opinie. Jest to więc bardzo dobry sposób na poznanie umysłu, ponieważ wiele rzeczy w nim zagrzebanych będzie starało się wypływać na powierzchnię i skupiać wokół tego, co się dzieje, gdy pojawia się ból. Zamiast próbować uciec od niego, po prostu usiądź z nim i zobacz, jaka reakcja pojawi się w umyśle. Ale znów, pamiętaj, nie utożsamiaj się z reakcjami. Reakcje będą podpowiadać: „Przestań, przestań, przestań”. Albo zaczną gadać: „To jest tak, a powinieneś zrobić to i tamto”. Po prostu odpowiedz: „Nie, zostanę w tym miejscu, będę się po prostu przyglądać”. I obserwuj zarówno ból, jak i reakcje umysłu na ból.

W ten sposób naprawdę poznajesz umysł, ćwicząc go, by stał się coraz bardziej podporządkowany. Jeśli umysł nie będzie wstrząsany bólem, bardzo niewiele rzeczy będzie mogło nim zachwiać. Jeśli nie boi się bólu, niewielu rzeczy się wystraszy. A kiedy nie drży przed bólem, staje się umysłem, na którym możesz polegać. Kiedy zapragniesz, żeby pracował, będzie pracował. Kiedy zechcesz, by odpoczął, odpocznie. Kiedy ma myśleć, będzie myślał – i będzie myślał jasno. A kiedy nadejdzie czas, aby przestał myśleć, przestanie.

Tak wiele czasu spędziliśmy na rozwijaniu strachu przed bólem, strachu przed cierpieniem. Jeśli potrafisz przezwyciężyć lęk, pokonać skłonność umysłu do poddawania się, sprawisz, że będzie można na nim polegać. To tak jak na szkoleniu wojskowym: gdy poddasz żołnierzy różnym piekielnym próbom, dowiesz się, na których można polegać, a na których nie. Ci, którzy je przejdą, są w porządku, na nich można polegać. Tak samo jest z umysłem. Jeśli boisz się stawić czoła bólowi, umysł nigdy nie będzie miał nad sobą żadnej kontroli. Nigdy nie stanie się czymś, na czym prawdziwie możesz polegać. Zawsze stchórzy przed bólem, niechętny do podjęcia działania, bo będzie się bał. A jeśli to twój własny umysł jest taki, to gdzie znajdziesz cokolwiek, na czym mógłbyś polegać? Gdzie są twoi prawdziwi przyjaciele? Nawet twój własny umysł nie jest przyjacielem.

Tak więc kiedy umysł się uspokoi i poczuje w obecnej chwili jak w domu, praca z bólem okaże się doskonałym sposobem na trening. Dzięki temu przekonasz się, że umysł będzie ci posłuszny nie tylko wtedy, gdy zapewnisz mu wygody, ale także, gdy wystawisz go na próbę, kiedy dasz mu pracę do wykonania. Właśnie wtedy umysł może stać się twoim schronieniem.

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: rozdział książki "Meditations 1: Dhamma Talks"
Copyright © dhammatalks.org (revised Dec. 15, 2018)

Tłumaczenie: Miro Szewczyk
Redakcja: Alicja Brylińska
Czyta: Aleksander Bromberek

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/