Kiedy praktykujecie uważność oddechu (ānāpānasati), uczycie się koncentrować umysł na oddychaniu. Jeśli chcecie, możecie to robić w okresach dziesięciominutowych jako ćwiczenie. Kiedy medytujecie przez dłuższy czas, możecie wykonywać ānāpānasati przez pierwsze dziesięć albo piętnaście minut aż umysł stanie się skoncentrowany. Jeżeli nie staje się skoncentrowany, po prostu patrzcie, co idzie nie tak. Musicie rozpoznać, w jakiego rodzaju nastroju jesteście; możecie odkryć, że łatwiej jest się koncentrować w pewnych porach dnia niż w innych. Może czujecie się zmęczeni i wasze ciało nie czuje się dobrze. Po posiłku koncentracja jest bardzo trudna ponieważ energia ciała jest zaangażowana w trawienie pokarmu.

Po około dziesięciu minutach intensywnej praktyki, zostawcie to i nie koncentrujcie się już na oddechu. Zamiast tego, obserwujcie uwarunkowania umysłu; obserwujcie to, co powstaje i odchodzi. Zauważcie powstawanie myśli i uczuć. Kiedy odkryjecie, że myślicie albo zdacie sobie sprawę z tego, że jesteście uwikłani w myśli, wówczas ten moment rozpoznania jest punktem uważności. Ale jeżeli dołączacie do tego rozpoznania osąd, jeśli zaczynacie czuć się winni albo niechętni przyłapaniu na rozmyślaniu, to znów myślicie. Albo jeżeli próbujecie dojść do tego dlaczego zagubiliście się w myślach, to po prostu wikłacie się w analizowanie. Zatem musicie wciąż puszczać myślenie i po prostu obserwować.

Z początku nie mamy zbyt wielkiej ciągłości uważności, ponieważ naszym nawykiem jest obsesyjne myślenie, wikłanie się w nie. Dlatego musimy praktykować uważność mniej lub bardziej z chwili na chwilę. Kiedy odkrywamy, że zagubiliśmy się w myślach, po prostu powracamy do uważności, aby widzieć, jak myśli i uczucia powstają i odchodzą. Wgląd (vipassana) oznacza widzieć jasno, rozumieć, że wszystko, co powstaje przemija. To jest nauka Buddhy obmyślona w taki sposób, że za jej pomocą ludzka istota może jasno pojąć uwarunkowania umysłu, widząc je po prostu jako zmieniające się uwarunkowania, a nie osobiste cechy albo jaźń [ja]. Nieoświecone ludzkie istoty nie widzą mentalnych uwarunkowań w ten sposób. Uważają, że wszystkie ich myśli, wspomnienia, uczucia, spostrzeżenia, pojęcia oraz świadomość ciała to „ja”. Jednak są one po prostu tym, co nazywamy uwarunkowaniami, i mają swój początek i kres. Zatem w medytacji wglądu wszystko, co robimy, to rozpoznawanie, że uwarunkowania powstają i przemijają.

Proces oczyszczania

Większość ludzi, nieuważnych i nieprzebudzonych, przez cały czas odpycha od siebie sprawy. Tłumimy, świadomie akceptując tylko pewne rzeczy. To jest nawyk, którego nauczyliśmy się od naszego społeczeństwa; pozwalamy sobie uświadomić tylko to, co jest społecznie akceptowalne. Jako że powiedziano nam, iż powinniśmy mieć tylko racjonalne, sensowne myśli, odpychamy nienawiść i inne emocje, które są paskudne, szalone, głupie lub brudne. Ale te rzeczy wciąż tam są. Jeśli je tłumimy, nigdy niczego się nie pozbędziemy; po prostu już dłużej nie patrzymy na nie. Ale to w końcu wyłania się - czasami w najbardziej kłopotliwych momentach.

W medytacji pozwalamy rzeczom, które stłumiliśmy, by pojawiły się w świadomości, bez względu na to, jakkolwiek by nie były irracjonalne. Gdy już raz dopuścimy coś do świadomości i puścimy, wtedy to coś ustaje. To jest oczyszczający proces - jak lewatywa. To, co wychodzi nie jest zbyt przyjemne, ale gdy już jest na zewnątrz, wszystko staje się lepsze.

Jeżeli nie mamy w życiu mądrości, próbujemy manipulować i kontrolować wszystkich i siebie samych, odfiltrowując to, co akceptujemy i odrzucając całą resztę. Wówczas, kiedy życie nie pozwala nam kontrolować rzeczy, rozpadamy się i wszystko się wylewa – to nazywa się załamaniem nerwowym. Jednakże, jeśli medytujecie, to możecie mieć kontrolowane załamanie nerwowe. Rozpoznajecie, że wszystkie wasze niechciane myśli i uczucia są tylko uwarunkowaniami umysłu i nie są wami. Możecie je uwolnić zamiast próbować je kontrolować. Zatem otwieracie i uwalniacie umysł.

Musimy pozwolić, aby stłumione myśli i uczucia napłynęły do świadomości po to, aby oczyścić umysł. Jednakże zwykle myślimy, że nasza świadomość to my, tak więc jeżeli to, co jest w świadomości jest pomieszane i żałosne, myślimy „Jestem pomieszaną i żałosną osobą”. Ale z medytacji uczymy się, że świadomość nie jest mną; nie jest osobą. Świadomość jest uwarunkowaniem w naturze. Kiedy obserwujecie zmienną naturę świadomości, to wiecie, że jest nie-jaźnią, a ta wiedza jest mechanizmem spustowym całego stłumienia. To pozwala zaniknąć niechcianym myślom i uczuciom.

W świadomości może się pojawić cokolwiek. Może to być piękne albo brzydkie, dobre albo złe, rozsądne albo szalone. Ale w medytacji ta jakość nie robi żadnej różnicy. Po prostu rozpoznajecie, że świadomość się zmienia, i widzicie, że jest nie-jaźnią - jest anattā. Kiedy to w pełni zrozumiecie i docenicie, możecie używać świadomości do uwolnienia zamiast próbować selekcjonować i wybierać to, czemu pozwolicie się w świadomości pojawić.

W medytacji wglądu nie przebieramy i nie wybieramy. Pozwalamy wszystkiemu - nawet banałom - by powstało w świadomości, i puszczamy to. Rozpoznajemy uwarunkowania jako czyste uwarunkowania. Zatem robimy bardzo współczującą rzecz. Nie chwytamy każdej rzeczy jak gdyby była rzeczywistą istotą albo osobą, albo jako „naszą”. Zamiast tego rozpoznajemy każdą jako uwarunkowanie. Nawet jeżeli mamy szalone myśli i wizje, pozwalamy im się świadomie pojawić zamiast je tłumić albo się w nich pławić. Tłumienie albo pławienie się to dwie skrajności; Środkowa Droga nauczana przez Buddhę jest rozpoznawaniem uwarunkowań.

To, co rozumiem przez przywoływanie do świadomości jest przywoływaniem myśli, których nie lubicie albo których się boicie. Aby to zrobić, musicie celowo myśleć te myśli. A zatem świadomie myślicie o tych tajemnicach, których, jak macie nadzieję, nikt nigdy nie pozna, te rzeczy, o których najbardziej boicie się myśleć. To te stłumione emocje motywują wasze życie, a więc rozmyślnie je przywołujecie, aby je zobaczyć. Ale musicie słuchać myśli i je puszczać, zamiast wierzyć, że są czymś innym niż uwarunkowaniami umysłu.

O autorze

250px-Ajahn_Sumedho.jpg

Sumedho Ajahn
zobacz inne publikacje autora

Ajahn Sumedho - urodzony w Ameryce, jest uznaną postacią w tajskiej Leśnej Tradycji oraz buddyzmu therawada na Zachodzie. Tajski termin „ajahn" nie jest imieniem, lecz tytułem oznaczającym „nauczyciela". Jednak równie często jest on nazywany przez studentów czułym "หลวงพ่อ", czyli „czcigodny ojcze". Przez 40 lat swojej działalności, Ajahn Sumedho wyświęcił wielu swych uczniów na bhikkhu (w pełni wyświęconych mnichów), a obecnie jest najprawdopodobniej jednym z najstarszych mistrzów therawady żyjących na Zachodzie.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: http://cdn.amaravati.org/wp-content/uploads/2014/10/Ajahn-Sumedho-Volume-2-Seeds-of-Understanding.pdf

Źródło: © AMARAVATI PUBLICATIONS

Tłumaczenie: Jacek Zahradnik

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/