Tekst ze względu na wartość historyczną, bez redakcji i zmian merytorycznych.
Table of Contents
|
przejdź do -> Rozdziału 1
przejdź do -> Rozdziału 2
przejdź do -> Rozdziału 4
przejdź do -> Rozdziału 5
ROZDZIAŁ 3: USTALENIE RELIGII BUDDHY
JĪVAKA—LEKARZ
Na długo przed osiągnięciem Oświecenia przez Buddhę, samo-umartwienie było zwyczajem przyjętym przez wszystkich, którzy szczerze pragnęli osiągnąć zbawienie.
Ostateczny cel zdawał się im polegać na oswobodzeniu duszy od potrzeb ciała, a potem i od niego samego, toteż unikali wszystkiego co mogło być poczytywane za zbytek, w pożywieniu, schronieniu czy przyodziewku, i żyli niemal jak dzikie zwierzęta w lasach. Jedni chodzili całkiem nago, inni odziewali się w łachmany znalezione na cmentarzach lub śmietnikach.
Gdy Błogosławiony porzucił świat, poznał od razu błąd tych nagich ascetów, a uważając ich zwyczaje za niewłaściwe, odział sam łachmany.
A po osiągnięciu Oświecenia i odrzuceniu wszelkich umartwień, Buddha jednak jeszcze czas jakiś — jak i jego bhikkhu — nosił nadal odzież z łachmanów cmentarnych.
Ale wkrótce mnisi poczęli cierpieć na różne choroby, Błogosławiony pozwolił im, a nawet zalecił, używanie przeróżnych leków, a gdy była tego potrzeba nawet maści i balsamów.
Jeden z Braci miał rozraniona stopę i Buddha polecił mnichom noszenie sandałów.
Zdarzyło się iż choroba dotknęła i ciało Buddhy i Ānanda udał się do Jīvaki, lekarza króla Bimbisāry.
A Jīvaka, szczery wyznawca nauki Buddhy, przyniósł mu leki i zalecił kąpiele i ciało Najświętszego zupełnie ozdrawiało.
W owym czasie król Avanti — Pajjota — cierpiał na żółtaczkę, i proszono Jīvakę, lekarza króla Bimbisāry, o pomoc. A gdy król Pajjota wyzdrowiał, posłał doktorowi odzież z najwspanialszego materiału. A Jīvaka pomyślał sobie: ,,Ten strój jest z najprzedniejszego, wielce kosztownego materiału, nikt nie jest godzien go nosić, chyba Buddha najświętszy, albo też król Magadhy Seniya Bimbisāra”.
I Jīvaka wziął to wspaniałe ubranie i udał się do vihāry gdzie wówczas Buddha przebywał; zbliżył się i pozdrowił go ze czcią, po czym usiadł koło Błogosławionego i rzekł: ,,Panie, chcę was prosić o pewną łaskę”.
A Buddha mu odpowiedział: „Tathāgata nigdy nic nie obiecuje zanim nie dowie się treści prośby”.
A Jīvaka na to: „Panie, moja prośba jest prosta, słuszna i wcale nienaganna”.
„Mów tedy Jīvako”, rzecze Pan.
„Buddha, najświętszy Pan świata, nosi suknie z łachmanów, wedle dawnego zwyczaju na śmietnikach zbieranych, tak samo czynią bhikkhu. A oto szata która została mi posłana przez króla Pajjotę, jest z najprzedniejszej materii, z najbardziej cennej jaką można w jego królestwie znaleźć. Wiec proszę by Błogosławiony zechciał przyjąć ją z moich rąk i odziać, i aby zezwolił Braterstwu bhikkhów nosić zwykłą odzież”.
Buddha przyjął tą piękną suknię, a po zakończeniu religijnego przemówienia, rzekł do swych mnichów : „Kto z was pragnie może nadal nosić łachmany, ale kto chce może odziewać zwykłe szaty. Na jedno, jak na drugie, daję wam zezwolenie”.
Gdy ludzie Rājagahy dowiedział! się że: „Błogosławiony zezwolił swym bhikkhu przywdziać zwykłą odzież, uradowali się, zwłaszcza ci, co dawno chcieli obdarować ich odzieżą i w jeden dzień naznoszono mnichom tysiące szat w Rājagahy królestwie.
RODZICE BUDDHY OSIĄGAJĄ NIBBĀNĘ
Gdy król Suddhodana bardzo się zestarzał i ciężko zachorował, posłał znów do syna prosząc go o przybycie, by go raz jeszcze mógł ujrzeć przed śmiercią. Błogosławiony przybył i pozostał przy łożu ojca; a Suddhodana ciesząc się jego obecnością, osiągnął Oświecenie i umarł w ramionach Błogosławionego.
Mówią również że Buddha chcąc przekazać swej matce—królowej Māyādevi — swoją naukę, wzniósł się w niebiańskie dziedziny, gdzie przebywała, i pozostał tam czas jakiś, z nią i z Aniołami. A gdy skończył swe piękne synowskie zadanie, znów powrócił na ziemię, i wędrował z miejsca na miejsce, nauczając tych, którzy chcieli go słuchać.
PRZYJĘCIE KOBIET DO SAṄGHI
Yasodharā trzy razy prosiła Buddhy o przyjęcie do Saṅghi, ale prośbie jej dotąd nie stało się zadość. Teraz Pajāpati, druga żona ojca, która wychowała Siddhatthę, razem z Yasodharą i wielu innymi niewiastami, udała się do Tathāgaty, prosząc go najgoręcej aby pozwolił im złożyć śluby, otrzymać święcenia i zostać jego uczniami.
A Błogosławiony, widząc żarliwość tych niewiast i zapał ich dla Prawdy, nie mógł opierać się dłużej i przyjął je za swych uczniów.
Pajāpati była pierwszą kobietą, która została uczniem Buddhy i otrzymała święcenia jako zakonnica — bhikkhunī.
VISĀKHĀ
Visākhā, wielce majętna niewiasta w Sāvatthi, mająca liczne dzieci i wnuki, ofiarowała Zakonowi Buddhy Pubbārāma czyli Ogród Wschodni; ona też została pierwszą przełożoną nie zaprzysiężonych sióstr.
Gdy Błogosławiony przebywał w Sāvatthi Visākhā udała się doń i prosiła o przyjęcie zaproszenia na posiłek w jej domu; a Błogosławiony zaprosiny jej przyjął.
Ulewny deszcz padał całą poprzednią noc i cały następny ranek, a bhikkhu którzy musieli wyjść z domu zdjęli swą odzież, aby zachować ją suchą, i wyszli nago na deszcz.
Gdy następnego dnia Błogosławiony spożył posiłek w domu Visākhi, ta usiadła przy nim i rzekła: „Mam osiem próśb, które chcę przedstawić Błogosławionemu”.
A on zauważył: „Tathāgata, o Visākho, nigdy nic nie przyrzeka nie znając treści próśb. ”
Visākhā odparła : „Słuszne są moje prośby i nie naganne, o Panie”.
A gdy otrzymała pozwolenie wyliczenia ich, mówiła: „ Pragnę o Panie, przez resztę mego życia zaopatrywać Braci Saṅghi w specjalne szaty na porę deszczową; i chcę zarządzić, by wszyscy bhikkhu, którzy wchodzą do Sāvatthi, i wszyscy którzy zeń wychodzą, mieli zapewniony posiłek, jak również wszyscy ci z nich, którzy są chorzy, i ci którzy na chorych czekają, i aby chorzy mieli lekarstwa; a Siostry zakonne, zażywające kąpieli, odpowiednie szaty; pragnę również stale zaopatrywać Saṅghę w ryżową polewkę”.
A Buddha jej rzeki: „Ale co cię skłoniło, Visākho, do przedstawienia Tathāgacie tych ośmiu próśb ?”
A Visākhā odpowiedziała: „Kazałam mej służebnej zawiadomić Braci że posiłek już gotów. Gdy dziewczyna doszła do vihāry spostrzegła że niektórzy mnisi zdjęli szaty, bowiem deszcz padał, a chcieli je mieć suche, i pomyślała: ‘to chyba nie są mnisi, ale dawni nadzy asceci, którzy lubią by deszcz spłukiwał ich ciało’ tak mi opowiedziała po powrocie, i musiałam posyłać ją po raz drugi. Nagość nie jest czysta, o Panie, w wielu może nawet oburzenie wzbudzać. To mając na myśli postanowiłam zaopatrywać Saṅghę, jeśli pozwolisz, do końca mego życia, w specjalną odzież na porę deszczową.”
„Co do drugiej mej prośby myślę że przybywający do naszego grodu mnisi, nie znając go i nie wiedząc gdzie można dostać pożywienie, błąkają się prosząc o jałmużnę i srodze znużeni docierają do celu. Ta oto okoliczność naprowadziła mnie na myśl żeby zapewnić dla Saṅghi stale, aż do końca mego życia, pożywienie dla nowoprzybywających Braci.”
„A myśląc że bhikkhu, który chce opuścić nasze miasto szukając domów gdzie by znalazł jałmużnę, może spóźnić się na miejsce do którego zdąża, lub pozostać w tyle za innymi Braćmi, i znaleźć się sam na drodze, bardzo zmęczony, postanowiłam i tych opuszczających nas mnichów w pożywienie zaopatrywać.”
„A czwarta prośba jest tak prosta: jeśli chory bhikkhu nie dostanie odpowiedniego odżywiania, choroba może się wzmóc i pozbawić go życia.”
„A piąta prośba też jasna: bhikkhu, który czeka na chorego może przeoczyć czas gdy należy pójść z miską żebraczą po strawę i pozostać głodny.”
,.Podobnie do prośby czwartej: jeśli chory mnich nie dostanie na czas leków, może umrzeć.”
„Słyszałam iż Błogosławiony chwalił wpływ ryżowej polewki, jako zaspakajającej zarówno głód jak pragnienie, a nawet wzmacniającej umysł; jest ona istotnie dobrym odżywczym środkiem dla zdrowych, a lekiem dla chorych. Dlatego też chcę zaopatrywać Saṅghę, do końca mego życia, w tą dobroczynną ryżową polewkę.”
„A wreszcie, nasze siostry — bhikkhunī —mają zwyczaj kąpać się w rzece nago, w tym samym miejscu gdzie przychodzą do kąpieli kurtyzany; i te śmieją się z nich i szydzą, mówiąc że nie opłaca się za młodu przestrzegać czystości zakonnej. Mówią im: ‘Po cóż tak się umartwiacie w młodości, czy nie dość będzie na to czasu gdy się zestarzejecie, najlepiej obu owoców życia zakosztować’. Nagość dla kobiet jest niepożądana, a może być oburzająca.”
„Oto są przyczyny moich próśb, o Panie”
A Buddha rzekł: „Ale jakież korzyści miałaś nadzieję sama osiągnąć z tych darów, Visākho, czy miałaś je na myśli przedstawiając te prośby Tathāgacie?”
Visākhā odpowiedziała: „Mnisi którzy spędzali porę deszczową w różnych stronach, będą przybywać teraz do Sāvatthi i odwiedzać Błogosławionego. A gdy przyjdą do Ciebie, o Panie, nieraz powiedzą: ‘Ten i ten bhikkhu umarł’, i spytają: ‘Jaki jest teraz jego stan i los?’ A Błogosławiony powie że zdobyli owoc swego wyświęcenia, iż jeden osiągnął Nibbānę, drugi stan Arahanta itp.”
„A ja, gdy do nich pójdę i spytam: ‘Czy ten Brat, o mnisi, był jednym z tych którzy dawniej odwiedzali Sāvatthi?’ A Jeśli mi odpowiedzą, że tak, tedy wyciągnę z tego wniosek, że na pewno ten mnich korzystał ze specjalnej, dostarczonej przeze mnie na porę deszczową odzieży, albo z posiłków gdy wchodził, lub też opuszczał nasz gród, albo gdy był chory, albo gdy na chorego czekał, albo też ze stale podawanej ryżowej polewki.”
„A wówczas radość we mnie wytryśnie i radość mnie przeniknie; i tak radując się cała moja istota pozna wielki spokój. A zaznając wielkiego spokoju, doznam i szczęśliwości głębokiej, w którą me serce pogrąży się bez reszty. I będzie to wypełnieniem mego moralnego zmysłu i moich moralnych władz, i siedmiu rodzajów mądrości. I Oto, Panie mój, dla mnie korzyść, ją miałam na myśli, gdym Cię o łaskę zezwolenia prosiła”.
A Błogosławiony powiedział: „Dobrze, dobrześ rzekła, Visākho. I dobrześ zrobiła przedstawiając te prośby Błogosławionemu, jeśli miałaś te cele na uwadze. Miłosierdzie okazane tym, którzy są jego godni, jest jako ziarno rzucone w żyzną rolę, stokrotny wydaje plon. Ale obdarzanie tych, którzy pozostają jeszcze w okrutnym jarzmie żądz, jest jako ziarno rzucone w jałowy grunt. Namiętności obdarzonego zagłuszają niejako wzrost i owocowanie zasługi”.
I Błogosławiony wyraził wdzięczność w tych słowach do Visākhi zwróconych:
„Wszelki dar przez niewiastę prawą, a ucznia Buddhy, w radości serca i w nieskalanym uczuciu złożony, stanie się błogosławieństwem, będzie niweczył cierpienie a rodził wesele i szczęście.
„Niewiasta taka osiągnie życie pełne radości, gdyż wejdzie na drogę czystą i wolną od zepsucia i grzechu.
„Tylko dobro mając na celu, zaprawdę do szczęścia się wzniesie i rozraduje się jej dusza w czynach najczystszego miłosierdzia”.
UPOSATHA I PĀṬIMOKKHA
Seniya Bimbisāra, król Magadhy, porzucił światowe życie i oddał się religijnemu. Dowiedział się, że niektóre sekty bramińskie Rājagahy świętują pewne dni i wówczas ludzie chętnie u nich się schodzą i słuchają ich przemówień.
A uważając iż dobrze jest mieć określone dni wolne od pracy, a religijnym naukom poświęcone, udał się do Buddhy i rzekł: „Wyznawcy szkoły Tīrthika mają dużo zwolenników, gdyż święcą ósmy dzień, jak i czternasty i piętnasty, co pół miesiąca. Czy nie byłoby wskazane aby i czcigodni Bracia Saṅghi zbierali się w oznaczone dni dla takiego samego celu?”
I Błogosławiony rozkazał swym bhikkhu aby zbierali się ósmego, oraz czternastego i piętnastego dnia każdego pół miesiąca, poświęcając te dni religijnym ćwiczeniom.
I zostało to przyjęte jako uposatha uczniów Buddhy, odpowiadająca Sabatowi Żydów.
Więc uczniowie posłuszni zaleceniu Mistrza zebrali się w vihārze o oznaczonym dniu i ciżba ludzi przyszła aby usłyszeć o Dhammie, ale była wielce rozczarowana, bowiem mnisi nie otworzyli ust i nic im nie powiedzieli.
Gdy Błogosławiony o tym się dowiedział zalecił mnichom powtarzanie pāṭimokkhy, co jest rytuałem przynoszącym ulgę i oczyszczenie; zalecił im również wyznawanie swoich wykroczeń, aby otrzymać od Zakonu wybaczenie.
Albowiem błąd czy grzech Brata, który go ma w pamięci, a chciałby się odeń uwolnić i oczyścić, należy
wyznać, bo wyznanie winy czyni ją lekką.
I Błogosławiony rzekł: „Należy odbywać pāṭimokkhę w następujący sposób:
Czcigodny i odpowiednio przygotowany Brat niech powie na zebraniu Saṅghi: „Niechaj mnie Saṅgha posłucha! Dziś jest uposatha — ósmy, lub czternasty czy piętnasty dzień pół miesiąca, więc jeśli zebrani Bracia są przygotowani niech odprawią wyznaczony rytuał. Ja wypowiem pāṭimokkhę”
A Bracia odpowiedzą: „Słyszymy i wszyscy całą myśl staramy się na tym skupić”.
Wówczas główny bhikkhu mówi dalej: „Ten kto popełnił jakąś przewinę niechaj ją wyzna, jeśli nie ma żadnej, niech milczy; jeśli będzie panować milczenie zrozumiem, że nikt z Braci żadnego wykroczenia nie popełnił.
„Podobnie jak człowiek zapytany o coś, musi dać odpowiedź, tak i w tym zgromadzeniu, jeśli pytanie jest trzykrotnie uroczyście powtórzone, odpowiedź powinna być dana; a jeśli któryś z bhikkhu, pomimo trzykrotnie powtórzonego pytania nie wyzna popełnionej, a zapamiętanej przewiny, popełnia świadomy fałsz.”
„A zważcie Bracia, iż Błogosławiony nazwał świadomy fałsz znaczną na drodze przeszkodą. Toteż o mnisi; powtarzam: jeśli któryś z was ma na sumieniu jakowąś winę, którą pamięta i pragnie się z niej oczyścić, niech ją wyzna, bowiem to, co jest wyznane zmienia swe znaczenie”.
PORÓŻNIENIE W ŁONIE SAṄGHI
Gdy Błogosławiony przebywał w Kosambī, pewien Brat został oskarżony o popełnienie wykroczenia, do którego się nie przyznawał i Saṅgha orzekła, że musi być z niej wydalony.
A mnich ów był uczony, znał dobrze wiedzę o Dhammie i przepisy Zakonu, był rozumny, skromny, sumienny i chętnie poddający się dyscyplinie. Udał się do swych przyjaciół w Zakonie, mówiąc: „Nie jest to wcale wykroczenie i nie może być przyczyną wydalenia mnie z Saṅghi, wyrok ten sprzeciwia się prawidłom Zakonu, jest więc nieważny. Toteż uważam się nadal za członka Saṅghi. Zechciejcie więc czcigodni Bracia stanąć w obronie mych praw".
I ci, którzy wzięli stronę wydalonego Brata, udali się do mnichów, którzy go usunęli, twierdząc: „Nie jest to wcale wykroczenie”; zaś ci utrzymywali uparcie swoje, odpowiadając: „Owszem, jest to stanowczo wykroczenie”.
I tak powstała różnica zdań i poważny spór; i wkrótce Saṅgha podzieliła się na dwie partie, krytykujące i obmawiające się wzajemnie.
Wszystko to opowiedziano Błogosławionemu.
A Buddha udał się do miejsca, gdzie przebywali mnisi, którzy usunęli Brata, i rzekł im: „Nie sądźcie mnisi, iż możecie wydać wyrok na Brata, jakiekolwiek byłyby fakty, po prostu mówiąc: ‘Wydaje się nam, iż tak jest, więc tak sobie wobec tego Brata poczynamy’. Niechże mnisi, którzy tak lekkomyślnie potępiają Brata, który zna Dhammę i prawidła Zakonu, jest uczony, rozumny, skromny, sumienny i gotów zawsze poddać się dyscyplinie, zadrżą ze świadomości, iż rozbijają jedność Saṅghi. Nie wolno wydawać wyroku usuwającego Brata tylko dlatego, iż ten nie uznaje swej winy”.
Po czym Błogosławiony wstał i udał się do mnichów, którzy trzymali stronę wydalonego Brata i tak do nich przemówił: „Nie sądźcie mnisi, że jeśli popełniliście jakieś wykroczenie, nie należy się od was zadośćuczynienie, po prostu dlatego, że się uważacie za bezwinnych. Jeśli któryś z was popełni czyn, który mu się wydaje nie być wykroczeniem, ale Braterstwo za takie go uważa, niech sobie pomyśli: ‘Wszak ci Bracia znają Dhammę i przepisy Zakonu, są uczeni, rozumni, skromni, sumienni, i gotowi zawsze poddać się dyscyplinie; nie jest więc możliwe, aby działali egoistycznie w stosunku do mnie, czy pod wpływem złości, strachu, lub złudzenia’. I niech zadrży, iż oto staje się przyczyną rozbijania jedności Saṅghi, i raczej uzna swą winę opierając się na sądzie Braci”.
Ale obie grupy nadal oddzielnie i od siebie niezależnie odprawiały uposathę i inne rytuały; a gdy o tym doniesiono Błogosławionemu, stwierdził, że zarówno uposatha, jak inne rytuały, są pełnoprawne i ważne tak w jednej, jak w drugiej grupie. I wyrzekł: „Mnisi, którzy wzięli stronę wydalonego Brata, stanowią inną grupę, nieco inaczej widzą sprawy, aniżeli ci, którzy go oskarżyli. Po obu stronach znajdują się godni i szanowni Bracia. Jeśli się nie zgadzają, mogą sprawować uposathę i inne rytuały oddzielnie”.
A do mnichów znajdujących upodobanie w sporach
rzekł Błogosławiony: „Ludzie ciemni i ordynarni robią wiele hałasu. Ale któż jest winien, jeśli w łonie Saṅghi powstają podziały? Niechęć nie jest uspokojona w tych, którzy myślą: ‘Oto znieważył mnie, skrzywdził, szkodę mi wyrządził’.”
„Albowiem nienawiści nie gasi nienawiść. Tylko miłość może zagasić nienawiść. Jest to odwieczne prawo.”
„Są ludzie, którzy nie rozumieją, iż samoopanowanie jest konieczne; trzeba im wybaczyć, jeśli się awanturują. Ale ci, którzy wiedzą więcej, powinni się nauczyć żyć w zgodzie.”
„Gdy człowiek znajdzie rozumnego przyjaciela, o prawym i szlachetnym życiu, i stałym charakterze, niechże trwa przy nim przezwyciężając wszelkie niebezpieczeństwa i niech będzie czujny i szczęśliwy.”
„Lecz jeśli nie znajdzie przyjaciela o życiu szlachetnym i prawym, a także stałym charakterze, niech raczej kroczy sam, jak król, który pozostawia za sobą swe państwo i wszystkie jego troski, by iść w samotność, jak idzie samotny słoń w puszczę”.
PRZYWRÓCENIE ZGODY
Tarcia i spory pomiędzy obu grupami Saṅghi nie ustawały, przeto Błogosławiony opuścił Kosambī; zatrzymywał się w różnych miejscowościach, aż dotarł znów do Sāvatthi.
A w jego nieobecności swary wzrastały, tak iż świeccy wyznawcy zmęczyli się tym i zniecierpliwieni rzekli: „Ci awanturujący się mnisi szkodzą nam wszystkim, sprowadzić
mogą na nas nieszczęście. Zmartwiony ich kłótniami Błogosławiony opuścił nas i obrał sobie inne miejsce zamieszkania. Umówmy się więc, aby nie pozdrawiać i nie utrzymywać tych mnichów; nie są godni swych żółtych szat, powinni albo prosić o przebaczenie Tathāgaty, albo wrócić do zwykłego świeckiego życia”.
I mnisi Kosambī, nie doznając szacunku ani podtrzymania od świeckich wyznawców, poczęli się zastanawiać i odczuwać skruchę, i rzekli sobie: „Idźmy do Buddhy, niech on rozstrzygnie ostatecznie nasz spór”.
I obie grupy udały się do Sāvatthi. A czcigodny Sāriputta, dowiedziawszy się o ich przybyciu, rzekł do Błogosławionego: „Panie, owi kłótliwi, nieopanowani mnisi z Kosambī, sprawcy tylu trudności i rozłamu wśród Saṅghi, przybyli do Sāvatthi. Jak mam wobec nich się zachować, powiedz mi, Panie”.
A Błogosławiony rzekł: „Nie strofuj ich, Sāriputto, bowiem ostre słowa nie są miłe nikomu. Wyznacz oddzielne mieszkania dla każdej grupy i traktuj je z równie bezstronną sprawiedliwością. Wysłuchaj cierpliwie obu, albowiem tylko ten może być nazwany — muni, kto waży równie bezstronnie obie strony. A gdy obie grupy przedstawią swe przekonania, niech Saṅgha się zbierze, dojdzie do pewnej oceny i przywróci zgodę”.
A Pajāpati, przełożona Sióstr, spytała Buddhy o radę, jak ma z tymi mnichami poczynać; a Błogosławiony rzekł: „Niech obie grupy korzystają z darów świeckich wyznawców, w odzieży, pożywieniu i innych darach zależnie od ich potrzeb, i niech nie będzie wyróżniany żaden Brat”.
A czcigodny Upāli, zbliżył się do Błogosławionego i spytał, myśląc o przywróceniu zgody wśród Braci: „Czy nie byłoby dobrze, aby Saṅgha, dla uniknięcia dalszych dyskusji, po prostu ogłosiła przywrócenie zgody pomiędzy obu grupami, bez wchodzenia w przyczyny i szczegóły sporu?”
A Błogosławiony rzekł:
„Gdyby Saṅgha ogłosiła przywrócenie zgody, bez zbadania sprawy, takie oświadczenie nie byłoby ani słuszne ani prawomocne.”
„Dwa są rodzaje nastania zgody; jeden jest tylko z litery i formy, drugi zarówno z ducha, jak z formy.”
„Jeśli Saṅgha ogłosi, iż zgoda na nowo zapanowała, bez uprzedniego zbadania sprawy, tedy pokój ten i zgoda będą tylko formalne, z litery. Lecz jeśli Saṅgha po dokładnym zbadaniu i dojściu do sedna całej sprawy, zdecyduje, iż może ogłosić zgodę, wtedy będzie to pokój prawdziwy, zawarty tak w duchu, jak w formie.”
„I tylko taki pokój, i taka zgoda — zarówno w duchu jak w formie — jest słuszna i prawomocna”.
I Błogosławiony przemówił do mnichów i opowiedział im historię księcia Dīghāyu. Mówił:
„W dawnych czasach żył w Bārāṇasi potężny król imieniem Brahmadatta z Kāsi; wypowiedział on wojnę królowi Dīghīti który panował w Kosali, gdyż myślał, iż królestwo to jest niewielkie i król jego nie zdoła oprzeć się znacznie silniejszej armii.”
„Dīghīti widząc, że istotnie opór jest daremny wobec ogromnych zastępów króla Kāsi, pozostawił królestwo swe najeźdźcy, a sam uszedł. Po dłuższych wędrówkach zatrzymał się w Bārāṇasi i tu, w przebraniu i niepoznany, zamieszkał wraz z żoną w chacie garncarza poza miastem. Wkrótce królowa powiła mu syna i dali mu imię Dīghāyu.”
„Gdy Dīghāyu podrósł, król pomyślał: ‘Brahmadatta uczynił nam wielką krzywdę, na pewno obawia się naszej zemsty i chciałby nas życia pozbawić. Jeśli odkryje nasze schronienie, niechybnie nas troje zabije’. I posłał syna w świat. A, że go dobrze wykształcił i Dīghāyu był zawsze pilny w naukach, i teraz, z dala od ojca, poznał wiele sztuk i nabył dużo wiedzy i zręczności.”
„W tym czasie balwierz króla Dīghīti przybywszy do Bārāṇasi, poznał swego dawnego władcę, a mając pożądliwą i chytrą naturę zdradził miejsce jego pobytu przed królem Brahmadattą.”
„Gdy ten usłyszał, że król Kosali żyje, wiodąc z żoną skromne i spokojne życie, w ukryciu w chacie garncarza, rozkazał, aby ich schwytano i stracono. Strażnicy, którym przekazano ten rozkaz udali się do króla, związali go i prowadzili na miejsce stracenia przez ulice grodu.”
,,A właśnie wówczas syn jego Dīghāyu powrócił do miasta z zamiarem odwiedzenia swego ojca; a ten, związany i niewolny, ujrzał syna z dala, a nie chcąc zdradzić jego obecności, a zarazem przekazać mu swą ostatnią radę, zawołał głośno: „O synu mój, Dīghāyu, gdziekolwiek jesteś, pomnij moją radę: nie mierz długo i nie mierz krótko, bowiem nienawiści nie gasi nienawiść, może ją tylko ugasić „nie-nienawiść” (czyli miłość).”
I król Kosali został wraz z królową stracony, ale Dīghāyu, ich syn, dostał mocnego wina, spoił straże i wykradł ciała rodziców; a gdy noc zapadła, ułożył je na pogrzebnym stosie i odprawił z największą czcią wszystkie należne religijne rytuały.
„Gdy wiadomość o tym doszła do króla Brahmadatty, opanowała go trwoga, myślał: „Dīghāyu zechce pomścić śmierć ojca i jak tylko znajdzie odpowiednią sposobność, niechybnie mnie zamorduje.”
„A Dīghāyu po pogrzebie rodziców poszedł do lasu i tu pozwolił łzom bólu swobodnie płynąć. Ale niebawem otarł je i wrócił z mocnym postanowieniem do miasta. Wkrótce posłyszał, iż kierownik stajni królewskiej poszukuje pomocnika do słoni; zgłosił się więc do niego i został przyjęty na służbę.”
„Raz się zdarzyło, iż król w swoich komnatach usłyszał późną wieczorną godziną, śpiew; głos był młody, drgający uczuciem, przygrywała mu lutnia, a pieśń była piękna i wzruszyła króla. Rano rozpytywał dworzan, kto mógł być tym śpiewakiem; powiedziano mu, iż masztalerz ma w swej służbie nowego chłopca, o znacznym wykształceniu, a lubianego przez wszystkich; i dodano: ‘To on zapewne śpiewał grając na lutni, a że ma śliczny głos, musiał nim oczarować serce królewskie’.”
„Król wezwał Dīghāyu przed swe oblicze, a chłopak tak mu się podobał, iż dał mu zajęcie na zamku. Obserwując chłopca zauważył wkrótce, iż jest on inteligentny, staranny w swej pracy, a zarazem skromny, i król dał mu niebawem bardziej odpowiedzialne zadania na swym dworze”.
„I zdarzyło się raz, że król z całym dworem udał się
na polowanie i w lasach odłączył się od reszty łowców, tylko Dīghāyu pozostał przy nim. Król znużony całodziennymi łowami ułożył się na trawie, a głowę oparł na kolanach Dīghāyu i usnął.”
„A Dīghāyu myślał: ‘Ten król skrzywdził nas srodze, zagrabił nasze królestwo, zamordował mego ojca i matkę. A oto w tej chwili jest całkowicie w mej mocy’. I wydobył swój miecz z pochwy.”
„Nagle przyszły mu na myśl ostatnie słowa ojca: ‘Nie mierz długo i nie mierz krótko, bowiem nienawiści nie gasi nienawiść, gasi ją tylko „nie-nienawiść’ (więc miłość). I włożył swój miecz z powrotem do pochwy.”
„Król miał sen niespokojny, rzucał się i jęczał, a gdy się zbudził, Dīghāyu go spytał: ‘Czemuż to zdajesz się być przerażony, o królu?’ A król mu odpowiedział: ‘Sen mój jest często tak niespokojny, gdyż ciągle mi się śni młody Dīghāyu stojący z mieczem nade mną. I teraz śpiąc, z głową opartą o twe kolana, ten sen znów mnie nawiedził i zbudziłem się pełen trwogi i niepokoju’.”
„A wówczas młodzieniec kładąc lewą rękę na głowie bezbronnego króla, a prawą dobywając miecza, rzecze: ‘To właśnie ja jestem Dīghāyu, syn króla Dīghīti, któregoś tak okrutnie zamordował wraz z jego żoną, a moją matką. Dziś nadeszła chwila odwetu’.”
„Król, widząc, że jest bezbronny i całkowicie na łaskę Dīghāyu zdany, podniósł ręce wołając: ‘Daruj mi życie, mój drogi Dīghāyu, daruj mi życie!’”.
„A Dīghāyu rzekł, bez żadnej złości ani goryczy: ‘Jakże mogę darować ci życie o królu, gdy moje jest zagrożone przez ciebie. To ty, o królu, musisz mnie życie zapewnić’.”
„A król na to: ‘Dobrze, Dīghāyu, ty daruj mi życie, a ja zapewnię ci i życie, i bezpieczeństwo’.”
„I tak król Brahmadatta z Kāsi i młody królewicz Dīghāyu darowali sobie wzajemnie życie, i ujęli swe dłonie i złożyli przysięgę, iż nigdy nie wyrządzą sobie wzajemnie żadnej krzywdy.”
„Król Brahmadatta spytał teraz Dīghāyu: ‘Powiedz mi, co znaczyły słowa twego ojca przed śmiercią głośno wypowiedziane — Nie długo i nie krótko, bo nienawiści nie gasi nienawiść. Gasi ją tylko nie-nienawiść — co chciał twój ojciec przez to powiedzieć?’”.
„A młodzieniec odpowiedział: ‘Gdy ojciec mój, o królu, w godzinę swej śmierci wyrzekł: „Nie długo” — miał na myśli: niech twa nienawiść nie trwa długo. A gdy powiedział „nie krótko” znaczyło to: nie bądź skory do poróżnienia się z twymi przyjaciółmi. A gdy powiedział dalej: „Bowiem nienawiści nie gasi nienawiść” gasi ją tylko „nie-nienawiść” (więc miłość, przebaczenie), wszak sam widzisz, co to znaczy: tyś królu pozbawił życia moich rodziców, jeślibym teraz ja pozbawił życia ciebie, twoi ludzie szukaliby, jak wywrzeć na mnie zemstę, a moi zwolennicy rzuciliby się na nich. Czyli nienawiść by się nie zmniejszyła przez dalszą nienawiść, a odwrotnie, wzrosłaby. Ale teraz widzisz, królu, co się stało: tyś mi zapewnił życie, ja darowałem ci twoje, więc przez „nie-nienawiść” (przebaczenie) nienawiść została ugaszona’.”
„A król Brahmadatta pomyślał: ‘Jakże rozumny jest ten młody Dīghāyu; że może w pełni pojąć treść słów swego ojca tak krótkich i tajemniczych’. I król oddał mu ojcowskie królestwo i dał swą córkę za żonę.”
Gdy Buddha skończył opowiadanie o księciu Dīghāyu, dodał: „Bracia, jesteście zaprawdę mymi synami w wierze, zrodzonymi Słowem, które wyszło z mych ust. A dzieci nie powinny deptać rad dawanych im przez ojca, więc idźcie odtąd wiernie za radą moją i napomnieniem.”
Wówczas mnisi zebrali się wszyscy na naradę i pełnia zgody powróciła w łono Saṅghi.
UPOMNIENIE NOWICJUSZÓW
Zdarzyło się raz, iż Błogosławiony przechadzał się po ogrodzie boso.
A gdy starsi mnisi to zauważyli, zdjęli przez szacunek i swoje obuwie. Ale nowicjusze nie bacząc na przykład starszych, pozostali obuci.
Ktoś z Braci zauważył ich brak szacunku i zwrócił na to uwagę Buddhy, a on skarcił młodych mówiąc: „Jeśli Bracia nawet teraz, gdy jestem wśród nich, tak mało okazują szacunku wzajemnego i delikatności wobec starszych, cóż będzie, gdy ja odejdę?”.
I zmartwił się Buddha i zatroszczył o tych, którzy mieli głosić Prawdę. I mówił dalej: „Nawet ludzie świeccy, o mnisi, którzy pozostają wśród świata i zajmują się jakimś rękodziełem, aby sobie środki do życia zapewnić, są zawsze gościnni, serdeczni i pełni szacunku dla swych nauczycieli. Więc i wy, o bhikkhu, sprawcie, by wasze życie jaśniało przykładem; wy, którzyście opuścili zwykły świat dla poświęcenia się religii i pracy wewnętrznej, musicie zachowywać zawsze uprzejmość, szacunek, niekłamaną serdeczność i dawać radosną gościnę waszym nauczycielom, przełożonym i tym, którzy są ich przedstawicielami. Wasze nieodpowiednie zachowanie się, nie zbliży innych do Dhammy, nie pomnoży nawróconych ku niej zastępów ludzi, a odwrotnie - tylko ich oddali i odstręczy”.
DEVADATTA
Gdy Devadatta, syn Suppabuddhy, a Yasodhary brat, został uczniem Buddhy, żywił ukrytą nadzieję, iż wkrótce zdobędzie te same oznaki szacunku i czci, jaką okazywano jego byłemu szwagrowi Siddhatcie. A gdy ambitne jego pragnienie nie znajdywało spełnienia, zaczął żywić niechęć, a zazdrość zakradła się do jego serca; chcąc prześcignąć Buddhę w cnocie, zaczął krytykować jego zarządzenia jako zbyt łagodne.
Devadatta udał się do Rājagahy i tam uzyskał wpływ na syna króla Bimbisāry księcia Ajātasattu. Ten zbudował nową vihārę dla Devadatty i założył nową sektę, której adepci zobowiązywali się do najsurowszych umartwień.
Niedługo po tym Buddha przybył również do Rājagahy i zamieszkał w vihārze Veḷuvana.
A Devadatta przyszedł do niego, prosząc o zatwierdzenie jego o wiele surowszych prawideł, które mają dopomóc do zdobycia większej świętości; mówił: „Ciało nasze jest zbudowane z trzydziestu trzech części i nie ma w sobie żadnych świętych właściwości. Jest poczęte w grzechu, a zrodzone w brudzie. Cechą jego jest podleganie cierpieniu i rozpadowi, jak wszystko, co jest znikome. Jest ono narzędziem kammy, która jest przekleństwem odziedziczonym przez nas z poprzednich wcieleń; jest naczyniem grzechu i chorób, a jego organy wydzielają wciąż wstrętne wydaliny. Końcem jego jest śmierć, a celem stos. Jeśli ciało jest tym wszystkim, należy je traktować jak obrzydliwy szkielet i odziewać je tylko w łachmany na cmentarzach i śmietnikach zbierane.”
A Błogosławiony odpowiedział: „Prawdą jest, że nasze ciało jest pełne nieczystości, że końcowym jego przeznaczeniem jest grób, albowiem przemijającym jest i musi na składowe elementy się rozpaść. Ale, że jest naczyniem kammy, w naszej mocy leży uczynić je również narzędziem Prawdy, a nie grzechu. Nie jest dobrze oddawać się rozkoszom ciała, ale też wcale nie jest dobrze zaniedbywać jego potrzeby i gromadzić brud po wierzchu nieczystości. Lampa nienapełniona olejem, o nieoczyszczonym knocie musi zagasnąć; a ciało nieumyte, nieuczesane, osłabione umartwieniami nie będzie odpowiednim naczyniem dla światła Prawdy. Twoje prawidła nie poprowadzą ludzi po środkowej Ścieżce, którą ja zalecam. Oczywiście nikomu nie można przeszkodzić stosowania surowszych prawideł, jeśli się czuje do tego skłonny, ale nie powinny one być nikomu nakazywane, gdyż są zgoła zbyteczne”.
I Tathāgata odmówił zatwierdzenia reguł przedstawionych przez Devadattę i ten odszedł do swej vihāry, krytykując ścieżkę zbawienia przedstawianą przez Buddhę jako zbyt łatwą i niewystarczającą.
Gdy Buddha usłyszał o różnych Devadatty intrygach, rzekł: „Nie ma wśród ludzi człowieka, który by nie był przez kogoś krytykowany. Ludzie krytykują tego, który mówi, krytykują i tego, który milczy; krytykują więc i tego, który zaleca środkową ścieżkę.”
Devadatta nakłaniał Ajātasattu do knowania przeciwko ojcu, królowi Bimbisārze, aby samemu zostać królem zamiast Bimbisāry, a ten umarł w zmartwieniu, pozostawiając tron Magadhy synowi.
A nowy król, słuchając złych podszeptów Devadatty, rozkazał czyhać na życie Buddhy. Jednak zbiry, których posłał, aby go zabili, nie zdołali spełnić niecnego czynu, ujrzawszy Pana nawrócili się i wsłuchiwali w jego nauki. A skała zepchnięta na Błogosławionego z góry, aby go zmiażdżyć, rozszczepiła się na dwoje i każdy złom ominął Pana. Zaś dzikie słonie wypuszczone, aby go zaatakowały, w jego obecności stały się łagodne jak domowe zwierzęta. Ajātasattu cierpiąc na wyrzuty sumienia, udał się do Buddhy błagając o uciszenie jego męki.
Błogosławiony przyjął go łagodnie i mówił mu o drodze zbawienia; a Devadatta wciąż usiłował założyć własną religijną szkolę.
Ale mu się to nie udawało, wielu uczniów go opuściło i popadł w ciężką chorobę i teraz dopiero ogarnęła go skrucha. Prosił tych paru uczniów, którzy z nim pozostali, by zanieśli go na noszach do Buddhy, mówiąc: „Zanieście mnie, dzieci, zanieście mnie do niego, choć wiele złego mu uczyniłem, jestem przecież jego szwagrem; choćby przez to rodzinne związanie musi mnie poratować”.
I uczniowie, choć z wahaniem, usłuchali jego prośby.
Ale Devadatta w swej niecierpliwości, by jak najszybciej ujrzeć Błogosławionego, podniósł się na swych noszach, gdy niosący je uczniowie myli się, i chciał postąpić parę kroków, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa, paliły go jak ogniem, upadł i powtarzając z czcią imię Buddhy ducha wyzionął.
CEL
Błogosławiony mówił do swych uczniów:
„Nie rozumiejąc czterech wielkich Praw, o mnisi, musieliśmy, wy i ja, tak długo wędrować po żmudnych drogach saṃsāry.”
„Przez kontakty z przedmiotami rodzi się wrażenie, a z niego powstaje myśl i odnawia się przez odtwarzanie swej formy. Poczynając od form prostych umysł się wznosi albo obniża, zależnie od działań; ale Bodhisatta obiera najprostszą drogę, drogę mądrości i sprawiedliwości, aż osiągnie doskonałe oświecenie Buddhy.”
„Wszystkie istoty są tym czym są, dzięki kammie czynów, w ich poprzednich wcieleniach, lub w obecnym życiu spełnionych.”
„Rozumna natura człowieka jest iskrą prawdziwej światłości, działa przy pierwszych krokach na drodze wznoszenia się. Ale nowe wcielenia są potrzebne, aby zapewnić dalsze wznoszenie się, aż na szczyt ludzkiego istnienia, w oświecenie umysłu i serca, gdzie się zdobywa bezgraniczne światło wewnętrznego rozumienia, które jest źródłem wszelkiej prawości.”
„Gdy osiągnąłem te wyższe narodziny, poznałem Prawdę, i począłem wam mówić o wzniosłej ścieżce, która prowadzi do radosnych przybytków pokoju.”
„Wskazałem wam drogę do jeziora wiecznych wód, które zmywają wszelkie niższe pragnienia.”
„Podałem wam odświeżający napój, zwany widzeniem Prawdy; ten, kto go zakosztuje, staje się wolny od namiętności, żądz i złych czynów.”
„Nawet bogowie zazdroszczą szczęśliwości temu, kto się wyrwał z powodzi namiętności i wzniósł się na szczyty Nibbāny. Serce jego jest nieskalane i wolne od wszelkich złudzeń.”
„Podobny jest lotosom, które wyrastają z mulistych wód, a przecież ani kropla nie kala ich kwietnych płatków”.
„Człowiek, który się trzyma tej wzniosłej ścieżki, może żyć w zwykłym świecie, a jednak zachować serce czyste i wolne od zwykłych pożądań.”
„Jak matka nawet z narażeniem życia ochrania swego jedynego syna, tak on otacza życzliwością bez granic wszelkie żyjące stworzenie.”
„Niechże człowiek, raz ten stan osiągnąwszy, trwa w nim ciągle, stoi czy chodzi, siedzi czy leży, tak na jawie jak we śnie, tak w cierpieniu jak w radości, w chorobie jak w zdrowiu, w przeciągu życia czy w chwili śmierci; bowiem ten stan uczuć i myśli jest najlepszy na świecie.”
„Ten, kto nie widzi tych Czterech Prawd, ma jeszcze długą drogę przed sobą, poprzez liczne powtarzające się wcielenia i pustynie niewiedzy, bagna grzechu i niezliczone wizje ułudy.”
„Ale od chwili, gdy postrzegamy te Cztery Prawdy,
sama przyczyna dalszych wcieleń i mamiących ułud znika, egoistyczne żądze pierzchają. Cel osiągnięty. Prawda poznana.”
„I to jest wyzwoleniem; to jest zbawieniem; niebem, i szczęśliwością nieśmiertelnego żywota”.
BUDDHA ZABRANIA CZYNIENIA CUDÓW
Jotika, syn Subhadry, był człowiekiem rodzinnym; żyjącym w królestwie Rājagahy. Otrzymawszy piękną czarę z sandałowego drzewa, wysadzaną drogimi kamieniami, umieścił ją na wysokim słupie przed swoim domem, z następującym napisem: „Który ze śrāmaṇów potrafi wziąć tę czarę bez używania drabiny ani kija z hakiem, a tylko magiczną władzą swej woli, ten otrzyma wszystko, czego zażąda.”
I przyszli ludzie do Buddhy pełni zadziwionego zachwytu i pochwał, mówiąc: „Wielki jest Tathāgata, uczniowie jego czynią cuda; oto Kassapa [Piṇḍola Bhāradvāja - przyp. Sasana.pl], jego uczeń, ujrzawszy tę cenną czarę na wielkim słupie przed domem Jotiki, wyciągnął jeno rękę, a czara w nią spadła i uniósł ją w triumfie do vihāry.”
Usłyszawszy to Buddha udał się do Kassapy [Piṇḍoli Bhāradvājy] i rozbił czarę na drobne kawałki i zabronił swym uczniom czynienia jakichkolwiek cudów.
A wkrótce zdarzył się inny wypadek, liczni uczniowie przebywali podczas pory deszczowej w księstwie Vajjī, gdzie podówczas panował głód. I jeden z Braci zaproponował, aby mnisi wychwalali jeden drugiego przed wieśniakami, mówiąc: „Ten mnich jest święty, widuje niebiańskie wizje, posiada niezwykłe władze, dzięki którym może czynić cuda”. Gdy wieśniacy to usłyszeli zawołali: „Jakież to dla nas szczęście, że tacy wielcy święci spędzają z nami porę deszczową”. I dostarczali mnichom wszystkiego pod dostatkiem, tak iż ci mieli się świetnie i nie czuli wcale, iż w okolicy panuje głód.”
„Gdy Buddha usłyszał o tym, rzekł do Ānandy, by przywołał tych mnichów i spytał ich: „Powiedzcie mi mnisi, kiedy bhikkhu przestaje nim być?”.
A Sāriputta odpowiedział:
„Wyświęcony mnich nie powinien popełniać nieczystych czynów; kto taki czyn popełni, przestaje być uczniem Buddhy.”
„Wyświęcony mnich nie powinien brać nic, co nie jest mu ofiarowane, a kto to czyni, choćby to, co weźmie było warte grosz, przestaje być uczniem Buddhy.”
„A wreszcie, wyświęcony mnich nie powinien świadomie, lub w złości, pozbawiać życia żadnej nieszkodliwej żywej istoty, nawet robaka lub mrówki. Uczeń, który świadomie, lub w złości to czyni, przestaje być uczniem Tathāgaty”.
„Oto są trzy wielkie zakazy.”
A Błogosławiony zwrócił się do mnichów:
„Istnieje jeszcze jeden poważny zakaz, który wam teraz ogłoszę:
Wyświęcony mnich nie powinien nigdy chwalić się doskonałością lub niezwykłymi władzami. A ten, który to czyni z chciwości, który chełpi się nadludzką władzą lub wizją niezwykłą, albo czyni cuda, przestaje być uczniem Buddhy.”
„Zakazuję wam, o mnisi, używania jakichkolwiek zaklęć, wezwań, czy inwokacji, bowiem są bezużyteczne, jako że kamma rządzi rzeczą wszelką. Kto usiłuje czynić cuda, nie zrozumiał nauki Tathāgaty”.
NAUKA WSPÓŁCZUCIA
Żył wówczas poeta imieniem Cze, miał on nieomylne oko i widział Prawdę, wierzył w Buddhę, którego nauka dawała mu spokój myśli i podtrzymanie we wszelkich strapieniach.
W kraju, gdzie przebywał, rozszalała się groźna epidemia, ludzie marli tysiącami wokół, a na resztę padł strach. Jedni drżeli z przerażenia przewidując swój los i dręczyli się wyobrażając sobie potworność śmierci od zarazy, jeszcze wpierw zanim ta była blisko; inni rzucali się w uciechy i zabawy, wołając: „Bawmy się i używajmy dziś, bowiem nie wiemy, czy dożyjemy jutra”, ale śmiech ich nie był szczery, nie wyrażał wcale radości, był tylko udawaniem i umyślną grą.
Wśród tych wszystkich przerażonych ludzi poeta, Buddhy wyznawca, żył czasu tej zarazy tak jak zawsze, w niezakłóconym wewnętrznym spokoju, pomagając ludziom wszędzie, gdzie mógł, pielęgnując chorych, kojąc ich cierpienia lekami i religijną pociechą.
Raz przyszedł do niego jakiś człowiek i rzekł:
„Nerwy me są wzburzone i niespokojne, bowiem wszędzie widzę umierających ludzi. Mało mnie oni obchodzą, ale drżę o siebie. Pomóż mi i ulecz z tego nieustającego strachu.”
A poeta odpowiedział: „Tylko ten może znaleźć pomoc, kto ma dla innych współczucie, ale dopóki kurczowo się trzymasz własnego życia i o nikogo nie dbasz, nikt nie może ci pomóc. Ciężkie czasy są próbą dla ludzi, uczą ich serca współczucia, miłosierdzia, prawości. Czyż możesz patrzeć na tyle cierpienia wokoło, na tyle smutnych wypadków i wciąż tylko myśleć o sobie? Jak możesz patrzeć na mękę twych braci, sióstr, przyjaciół i nie zapomnieć ani na chwilę swych żądz, swych marnych pożądań i pragnień?”.
ZNIWECZENIE CIERPIENIA
Buddha rzekł: „Co jest złe”?.
„Zabijanie, o Bracia, jest złe; kradzież jest zła; poddawanie się namiętnościom seksualnym jest złe; kłamstwo jest złe; oczernianie i znieważanie innych jest złe; nienawiść jest zła; trzymanie się fałszywych pojęć jest złe; wszystko to, o Bracia, jest złe.”
„A cóż jest, o Bracia, sednem i korzeniem zła?”.
„Pożądanie jest korzeniem wszelkiego zła, nienawiść jest jego sednem, ułuda jest podstawą zła, te oto rzeczy są zła wszelkiego przyczyną.”
„A cóż jest dobre?”.
„Nie kraść jest dobre; nie poddawać się zmysłowości jest dobre; unikać wszelkiego fałszu jest dobre; nie oczerniać, nie obrażać, nie obmawiać jest dobre; wyzbyć się zawiści, niechęci i nienawiści jest dobre; trzymać się zawsze prawdy jest dobre; wszystko to, o Bracia, jest dobre.”
„A cóż leży u podłoża dobra?”.
„Brak pożądań jest u podłoża dobra, wolność od nienawiści i od ułudy jest korzeniem dobra; te oto rzeczy są u podstaw dobra.”
„Ale co jest, o Bracia, cierpieniem? Gdzie jest jego początek, jego źródło? A co jest jego zniweczeniem?”.
„Narodziny są cierpieniem, starość, choroba i śmierć są cierpieniem; nędza jest cierpieniem, przywiązanie i rozłąka jest cierpieniem; złączenie z tym, co nam jest wstrętne, jest cierpieniem; utrata tego, co kochamy, niemożność dosięgnięcia tego, do czego tęsknimy, są cierpieniem; wszystko to, o Bracia, jest cierpieniem”.
„A cóż jest u podłoża, co jest przyczyną cierpienia?” „Żądza, namiętność, pragnienie życia z pożądania rozkoszy zrodzone, a do coraz nowych narodzin wiodące. Więc zmysłowość, żądza, egoizm — oto przyczyny cierpienia, o Bracia.”
„A co może być unicestwieniem cierpienia?”.
„Zasadnicze, dogłębne zniweczenie tej żądzy życia i uwolnienie się od namiętności, oto co niweczy cierpienie.
„A co jest drogą do tego zniweczenia wiodącą?”.
„Drogą tą jest Ośmioraka Ścieżka, ona wiedzie do całkowitej od cierpienia wolności, a składają się na nią: prawdziwe poglądy, słuszne postanowienia, rzetelna mowa, prawy czyn, czyste środki utrzymania, właściwy wysiłek, rzetelna myśl i prawdziwa medytacja.”
„O ile, o Bracia, człowiek w młodym wieku pozna cierpienie i jego przyczyny i jego ustanie, i przyjmie drogę do jego unicestwienia wiodącą, oddalając od siebie całkowicie namiętność, niwecząc gniew i złość, wyzbywając się próżności i pychy swego ,,ja jestem” - odrzucając niewiedzę, a zdobywając oświecenie, o ile to wszystko wypełni, może jeszcze w tym życiu, kres położyć cierpieniu”.
DZIESIĘĆ RZECZY ZŁYCH
Buddha rzecze: „Wszelkie czyny istot żywych stają się złe, gdy zawierają dziesięć złych czynników; a dobre gdy z nimi nic nie mają wspólnego. Istnieją trzy grzechy ciała, cztery języka, i trzy umysłu”.
Grzechy ciałem spełniane to: morderstwo, kradzież i cudzołóstwo; grzechy języka to: kłamstwo, oszczerstwo, znieważanie i puste, próżne słowa ; grzechy umysłu to: chciwość, nienawiść i błędne pojęcia.
„Więc uczę was unikania tych trzech grzechów:
1.Nie zabijaj; szanuj wszelkie życie.
2.Nie kradnij i nie przywłaszczaj; a dopomagaj każdemu do rozporządzania owocami swej pracy.
3.Unikaj rozwiązłości, prowadź życie czyste.
4.Nie kłam, bądź zawsze wierny prawdzie. Mów prawdę rozsądnie, nieustraszenie i z miłującym sercem.
5.Nie wymyślaj fałszywych opinii i nie powtarzaj pogłosek. Nie krytykuj i nie szydź, zwracaj uwagę na najlepsze strony twych bliźnich, abyś mógł ich szczerze bronić przed ich wrogami.
6.Nie klnij i nie przysięgaj; mów prosto i z godnością.
7.Nie marnuj czasu na plotki i obmowy, mów ściśle do rzeczy, albo milcz.
8.Nie bądź chciwy, nie pożądaj i nie zazdrość, a ciesz się powodzeniem innych ludzi.
9.Oczyść serce twe ze złości i niechęci, nie żyw nienawiści nawet do swych nieprzyjaciół; ogarniaj serdeczną życzliwością wszelkie żywe stworzenia.
10.Uwolnij się od niewiedzy; chciej szczerze poznać prawdę, zwłaszcza w tej jednej najważniejszej dziedzinie; inaczej staniesz się ofiarą sceptycyzmu albo błędów. Pierwszy uczyni cię nieczułym i obojętnym; a błąd sprowadzi cię z prostej drogi i nie pozwoli znaleźć wielkiej Ścieżki, która do życia wieczystego prowadzi”.
MISJA APOSTOŁÓW PRAWDY
Błogosławiony mówił dalej do swych uczniów :
„Gdy odejdę i nie będę już do was przemawiać i przekazywać religijnych słów, ku zbudowaniu waszych umysłów, wybierzcie z pomiędzy siebie ludzi z dobrych rodzin, o dużym wykształceniu, aby zamiast mnie, głosili Prawdę. I niechaj ci ludzie przywdzieją szatę Buddhy, niech wejdą w mieszkanie Tathāgaty, i staną na jego kazalnicy.”
,,A szatą Buddhy jest najwyższa wyrozumiałość i cierpliwość. Mieszkaniem jego jest miłosierdzie i kochanie wszech stworzenia. A mównicą jego jest doskonałe rozumienie Dobrego Prawa, tak w jego abstrakcyjnym znaczeniu, jak i wszelkich poszczególnych zastosowaniach.”
„Apostoł Prawdy musi ją przedstawiać bez żadnych myślowych wahań ani niepewności. Powinien mieć umiejętność przekonywania, a ta, ma swe źródło w cnocie i w bezwzględnej wierności swym ślubom.”
„Apostoł Prawdy musi pozostawać w swej własnej atmosferze i w swym polu działania, i być stały i nieugięty w swej drodze.”
„Nie powinien pobłażać swej próżności przez ubieganie się o towarzystwo wielkich tego świata; ani też przebywać wśród ludzi lekkich obyczajów. A gdy nań przyjdzie jakaś pokusa niech nieustannie myśli o swym Mistrzu, którym jest Buddha, a na pewno pokusę zwycięży.”
„Wszystkich, którzy doń przychodzą aby usłyszeć naukę, powinien przyjmować życzliwie, a w przemówieniach jego nie może być ani śladu zawiści.”
„Apostoł Prawdy nie powinien pochopnie krytykować bliźnich, nie powinien mówić o gorszących sprawach, ganić innych kaznodziejów, ani powtarzać gorzkich i złośliwych słów. Niech nie wymienia nigdy imion uczniów, których chce upomnieć lub zganić ich postępowanie.”
„W czystej szacie odpowiedniej barwy, niech wstępuje na kazalnicę mając myśl, czystą a serce pełne pokoju i życzliwości dla całego świata.”
„Nie powinien znajdywać upodobania w gwałtownych dyskusjach, ani oddawać się polemikom, aby wykazać wyższość swych talentów, czy wymowy; ma być cichy, spokojny, opanowany.”
„Niech żadne nieprzyjazne uczucie nie zaistnieje w jego sercu, a miłosierdzie i życzliwość, względem każdego człowieka niech nigdy go nie opuszczą. Życzyć powinien wciąż by wszystkie istoty osiągnęły ostateczny cel tj. poziom Buddhy.”
„Niech Apostoł z całym zapałem i gorliwością oddaje się swej pracy, a Tathāgata ukaże mu zespół świętych Praw w ich najwyższej chwale. Niech ludzie go szanują jako tego, który posiada błogosławieństwo Tathāgaty. Buddha błogosławi tym którzy głoszą Prawdę, jak i tym, którzy ich z czcią słuchają i radośnie przyjmują naukę.”
„Wszyscy, którzy przyjmą Prawdę, znajdą doskonałe Oświecenie. Moc tej nauki jest zaprawdę tak wielka, że nawet odczytanie jednego wiersza, lub recytowanie go, czy przepisywanie, albo zapamiętanie jednego zdania z Dobrego Prawa, może sprowadzić nawrócenie ku Prawdzie, aż człowiek wejdzie na drogę sprawiedliwości, która wiedzie do wolności od wszelkiego zła.”
„Ludzie pod władzą nieczystych namiętności, będą oczyszczeni słuchając głosu Prawdy; a ciemni i niewiedzący, pogrążeni w głupstwach tego świata, posiądą mądrość, jeśli zastanowią się prawdziwie nad głębią nauki Buddhy. A ludzie działający pod wpływem nienawiści, jeśli potrafią schronić się w naukę Buddhy, spostrzegą wkrótce że serce ich przepełnia życzliwość i kochanie.”
„Apostoł winien być pełen energii i radosnej nadziei, nie poddając się nigdy znużeniu i wątpliwości co do ostatecznego zwycięstwa nauki.”
„Apostoł Prawdy ma być podobny do człowieka, który w poszukiwaniu wody, kopie studnię w twardym, suchym gruncie. Dopóki widzi iż piasek jest biały i suchy, wie że źródło wody jest jeszcze daleko w głębi; ale niech się tym nie przejmuje i nie porzuca pracy jako beznadziejnej. Ten trud usuwania piasku, sięgania coraz głębiej, aby wreszcie dotrzeć do wody, jest nieodzowny. A nieraz im głębiej się kopie, tym woda, która wytryska jest czystsza, chłodniejsza, bardziej odświeżająca.”
„A gdy po pewnym czasie trudu, spostrzega wilgotny piasek, wie iż zwiastuje to, bliskość wody.”
„Dopóki ludzie nie słuchają słów Prawdy, apostoł rozumie iż ma sięgać głębiej w ich serca; ale gdy poczynają uważać i bacznie wsłuchiwać się w jego słowa, może się spodziewać, że już wkrótce osiągną poznanie.”
„W wasze ręce, o mnisi szlachetni i wykształceni, którzyście złożyli ślub głoszenia słów Błogosławionego, składam, powierzam, przekazuję dobre prawo Prawdy, wraz z rozkazem głoszenia go wszędzie.”
„Przyjmijcie to dobre prawo Prawdy, strzeżcie go, wczytujcie się w nie i zgłębiajcie; głoście je też, mówcie o nim szeroko wszędzie, przekazując wszystkim istotom na wszystkich krańcach świata.”
„Tathāgata nie jest ani skąpy ani małoduszny, chętnie przekaże doskonałą wiedzę znaną Buddhom, tym wszystkim którzy chętni są i gotowi ją przyjąć. Bądźcie więc jemu podobni. Idźcie za jego przykładem, bądźcie jako on szczodrzy i wielkoduszni w ukazywaniu Prawdy i obdarzaniu nią ludzi.”
„Gromadźcie wokół siebie tych, którzy pragną słuchać dobroczynnych i pokrzepiających słów o Dobrym Prawie; przekonajcie i wznieście niewierzących aby przyjęli Prawdę, a napełni ich radością i zachwytem. Pobudzajcie ich, zapalajcie i wznoście coraz wyżej i wyżej, aż ujrzą twarzą w twarz Prawdę, w całej jej wspaniałości i nieskończonej chwale.”
Gdy Błogosławiony skończył odezwali się uczniowie:
„O Ty, który radość swą, znajdujesz w łagodności i dobroci, co z bezgranicznego płynie współczucia, tyś jest jako obłok najpiękniejszych cnót i dobroczynnych myśli; ty uśmierzasz ogień co trawi istoty ludzkie i boski nektar jako deszcz odświeżający rozsiewasz, Prawdę Prawa podając.”
„Uczynimy, o Panie, wszystko co Tathāgata rozkaże, spełnimy każde jego żądanie, Pan sprawdzi iż jesteśmy jego słowu posłuszni”.
Ten uroczysty ślub uczniów, rozniósł się echem po świecie całym i jak echo powrócił od wszystkich bodhisattów przyszłości, którzy kiedyś przyjdą by tak samo głosić Dobre Prawo i Prawdę następnym pokoleniem.
A Błogosławiony odezwał się znów: „Tathāgata jest jako potężny król, który swym królestwem rządzi wedle nieskalanej sprawiedliwości, ale napadnięty przez zawistnych wrogów idzie przeciw nim w bój. Gdy król widzi dzielność swoich żołnierzy, radość się w nim budzi i zadowolenie, a wynagrodzić ich pragnie sowicie.”
„Wy jesteście żołnierzami Tathāgaty, zaś Māra — Zły — jest wrogiem, którego trzeba zwyciężyć. A Błogosławiony przyjmie swoich wiernych żołnierzy do wielkiego przybytku Dobrego Prawa w — Nibbānę. A gdy wróg zostanie pokonany, Władca Dhammy, Prawdy Wyraziciel, obdarzy wszystkich swych uczniów najdrogocenniejszym klejnotem, który daje oświecenie, wzniosłą mądrość i niewzruszony pokój”.
O autorze
Paul Carus
zobacz inne publikacje autora
Paul Carus (18 lipca 1852 – 11 lutego 1919) urodzony w Niemczech autor książek, redaktor wielu czasopism amerykańskich.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Thanissaro Bhikkhu Papañca i ścieżka ku kresowi cierpienia
- Ajaan Sumedho Niedwoistość
- Bhikkhu Bodhi Przebywając pośród mądrych
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Źródło: dostarczone przez Milenę
Archiwiści społeczni: Adam P., Justyna Chruściel, Krzysiek, Anna Błaszkiewicz,
Tłumaczenie: Wanda Dynowska
Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/