Tekst ze względu na wartość historyczną, bez redakcji i zmian merytorycznych.

przejdź do -> Rozdziału 1
przejdź do -> Rozdziału 3
przejdź do -> Rozdziału 4
przejdź do -> Rozdziału 5

ROZDZIAŁ 2: ZAŁOŻENIE KRÓLESTWA SPRAWIEDLIWOŚCI

Teraz Buddha zadał sobie pytanie: ,.Komuż to mam najpierw o mej nauce powiadać? Nauczyciele moi już nie żyją, ci przyjęliby dobrą nowinę z radością. Ale moich pięciu uczniów jeszcze jest przy życiu, ku nim się zwrócę, im pierwszym przekażę tą wieść o Wyzwoleniu”.

A owych pięciu przebywało wówczas w Jelenim Parku w Benaresie. Sakyamuni nie pamiętając im lekceważenia jakie mu okazali, gdy opuścili go w chwili gdy najbardziej potrzebował ich pomocy i współczucia, a pamiętając tylko o ich zasługach, litując się nad ich bezowocnymi umartwieniami, powstał i skierował się ku ich aszramie.

Upaka, młody bramin, dźinizmu wyznawca [Upaka był ājīvaką - przyp. Sasana.pl] , niegdyś znajomy Siddhatthy, spotkawszy go w drodze do Benaresu, zadziwiony majestatem i promiennością jego oblicza, zbliżył się doń i rzekł: „Przedziwnej zdajesz się być pełen pogody, o bracie, a oczy twe jaśnieją
czystością i szczęściem niezmiernym, błogosławiony jesteś
Siddhattho”.

A Buddha odparł: „Zdobyłam wyzwolenie przez zniweczenie ‘ja’. Ciało moje zostało oczyszczone, a myśl stała się wolna od pożądań; najgłębsza Prawda zamieszkała w mym sercu. Wstąpiłem w Nibbānę, oto dlaczego mam twarz tak pogodną i jaśniejące oczy. Pragnę teraz założyć królestwo prawdy na świecie, i światło przekazać tym, których spowija mrok i otworzyć ludziom wrota do nieśmiertelności”.

A Upaka rzekł: „Uważasz się więc, bracie, za Dżinę [dosł. Anantajinę, epitet Przebudzonego], zwycięzcę, świętego, co zna absolutną Prawdę?”.

A Błogosławiony odpowie: „Jako Dżina są ci wszyscy, którzy pokonali swe ‘ja’ i wyzbyli się osobistych żądz; tak, tylko ci są zwycięzcami którzy w pełni władają sobą i nigdy nie grzeszą. Toteż Upako, zaprawdę Dżiną jestem”.

Upaka potrząsnął głową: „Czcigodny Gautamo, tam wiedzie twa droga”, i odwracając się poszedł w drugą stronę.

PRZEMÓWIENIE W BENARESIE

Pięciu dawnych jego towarzyszy widząc, że ich uprzedni guru się zbliża, postanowiło nie okazywać mu czci i nie nazywać go mistrzem, a tylko zwykłym jego imieniem, gdyż mówili sobie : ..Złamał on swój ślub i oddalił od drogi świętości, nie jest już bhikkhu czyli saṃnyāsinem, a po prostu Gotamą, który żyje teraz w dostatku i używa światowych rozkoszy”.

Ale gdy Buddha się zbliżył, pełen spokoju i dostojeństwa, mimowoli powstali i wbrew swemu postanowieniu pozdrowili go z szacunkiem. Jednak zwracali się do niego po imieniu i mówili „przyjacielu”.

Słysząc to Błogosławiony rzeki: „Nie nazywajcie Tathāgaty jego dawnym imieniem, ani też nie mówcie mu ‘przyjacielu’, albowiem jest on dziś Buddhą, Doskonałym. Buddha zwraca się z tą samą życzliwością do wszystkich żywych istot, to też mówią mu ‘Ojcze’. Brak szacunku dla ojca jest niesłuszny, a lekceważenie go jest grzechem.”

„Tathāgata nie w umartwieniach szukał zbawienia, ale nie powinniście z tego powodu sądzić, że się oddaje ziemskim rozkoszom, lub żyje w dostatku. Tathāgata znalazł drogę środkową.”

„Ani posty surowe, ani golenie głowy, czy odwrotnie, zapuszczanie skołtunionych włosów, ani obywanie się bez odzienia, lub poprzestawanie na brzydkim i grubym ubraniu, lub trwanie w kurzu i brudzie, ani też ofiary oddawane Agni; nic z tego nie oczyści człowieka, który żyje w ułudzie.”

„Czytanie świętych Wed, dary kapłanom składane, czy ofiary bogom, samoumartwienie przez żar czy chłód i różne inne pokuty spełniane dla zdobycia nieśmiertelności, nie oczyszczą one człowieka, który nie jest wolny od ułudy.”

„Złość, pijaństwo, upór, dewocja, oszustwo, samochwalstwo, ubliżanie innym, hardość, pycha i złe pobudki, to wszystko jest nieczyste, o wiele bardziej aniżeli pożywienie jakie spożywamy.”

„Chciałbym wam, o bhikkhu, powiadać o tej drodze środkowej, która prowadzi z dala od obu skrajności. Przez zbytnią ascezę bhakta wycieńczony, cierpi fizycznie, a to wywołuje w nim myślowy zamęt i rodzi niezdrowe, nieharmonijne myśli. Umartwianie się nie prowadzi nawet do zwykłej wiedzy, a tym bardziej do pokonania zmysłów.”

„Kto napełnia swą lampę wodą, zamiast olejem, nie zdoła przy jej pomocy rozproszyć ciemności; a temu, kto usiłuje rozpalić ogień mokrymi drwami, nie uda się to.”

„Umartwienia są próżne, bezużyteczne i bolesne.”

„Jak można uwolnić się od osobowej jaźni przez samo życie nędzne i pełne umartwień, jeśli nie zdołamy zagasić płomienia żądz.”

„Dopóki nasze ‘ja’ nadal oddaje się żądzom, i czy to światowych czy niebiańskich pożąda rozkoszy, wszelkie umartwienia będą puste i próżne. Ale ten, w którym wypaliło się osobowe ‘ja’, jest wolny od wszelkich żądz i nie potrafi pożądać żadnych, ani światowych ani niebiańskich rozkoszy; a zaspakajanie najprostszych potrzeb życia nie pokala go. Niech więc zaspakaja potrzeby ciała jedząc i pijąc normalnie.”

„Woda ze wszech stron otacza kwiaty lotosu, ale nie zwilża ich płatków.”

„Wszelkiego rodzaju zmysłowość jest wyczerpująca i szkodliwa. Człowiek zmysłowy jest niewolnikiem swych namiętności, a pogoń za rozkoszą jest rzeczą poniżającą i pospolitą.”

„Ale zaspakajanie koniecznych i naturalnych potrzeb życiowych nie jest wcale złe. Utrzymywanie naszego ciała w dobrym zdrowiu jest obowiązkiem, inaczej nie
zdołamy zapalić i odpowiednio pielęgnować lampy mądrości, ani zachować myśli jasnych i silnych.”
„Droga o której mówię jest to droga środkową, "'i o bhikkhu, unikającą obu skrajności”.

Buddha mówił łagodnie i z miłością do słuchaczy, pełen wyrozumiałości i współczucia dla ich pomyłek i błędów, wykazując bezowocność ich wysiłków; i powoli złość, która jak lód wyziębiła ich serca, roztopiła się pod działaniem serdecznego ciepła jego słów.

I Błogosławiony pchnął tym przemówieniem w ruch wielkie Koło Dhammy, czyli doskonałego Prawa. Począł teraz mówić kazanie dla tych pięciu bhikkhów - mówił im o Drodze, otwierając im przez to wrota nieśmiertelności i pokazując im najwyższą szczęśliwość Nibbāny.

A gdy padły pierwsze słowa jego kazania, przekazującego nową naukę, zachwyt i uwielbienie przeszły jakby dreszczem przez cały świat i wszystko co żyje napełniły radością.

Devy spłynęły z wyższych sfer by słuchać jego słów o Prawdzie; dusze świętych, którzy odeszli z tej ziemi, otoczyły teraz Buddhę, by uradować się Dobrą Nowiną; nawet zwierzęta odczuły miłość przenikającą słowa Tathāgaty, i uradowały się; niezliczone zastępy istot żywych — bogów, ludzi i zwierząt — słuchało tej dobrej o Wyzwoleniu nowiny, przyjęło i odczuło ją, każdy po swojemu, w swoim własnym języku.

A Buddha mówił: „Szprychami Koła Dhammy są zasady prawego, czystego postępowania, a sprawiedliwość reguluje jednostajną tych szprych długość; mądrość jest koła powierzchnią, a czujność, skromność i skupienie są piastą koła, w której nieruchoma oś prawdy jest utwierdzona.”

„Kto uznał istnienie cierpienia i jego przyczynę, i wie co może mu położyć kres, ten pojął cztery główne prawdy i pójdzie odtąd drogą właściwą.”

„Słuszne, zgodne z prawdą pojęcia staną mu za pochodnię oświetlającą jego drogę; istotny cel i słuszne postanowienia będą jego przewodnikami; a mowa prawdziwa — słowa dobre — będą mu jako ‘gospoda’ podczas długiej po drodze wędrówki; chód jego będzie równy i prosty, jak prostym jest jego prawe postępowanie; posiłki jego będą tak czyste jak rodzaj jego zarobkowej pracy; każdy jego krok będzie właściwym wysiłkiem, każde tchnienie zasili dobra, sprawiedliwa myśl; a pokój będzie wszędzie towarzyszyć śladom jego stóp”.

Dalej Błogosławiony tłumaczył jak bardzo niestałym i zmiennym jest nasze „ja”:

„Wszystko co ma początek, co od czegoś pochodzi, musi mieć i koniec i musi zniknąć. Wszelkie dbanie o nasze „ja” jest próżne, bowiem jest ono jak majak, jak fatamorgana, a wszystkie strapienia i rozpacze jakie dziś go dotyczą, miną, znikną jak mgła, jak znika zły sen gdy człowiek się budzi.”

„Ten kto się zbudzi ku Prawdzie jest wolny od lęku i cierpienia; poznaje pustotę wszelkich starań i zabiegów o „ja”, i próżność wszelkiej zapobiegliwości; widzi znikomość jego ambicji i cierpień, widzi całą tego ‘ja’ nicość. Wówczas zostaje Buddhą.”

„Zdarza się nieraz iż człowiek zażywający kąpieli stanie na mokrym i śliskim powrozie, i zda mu się że dotknął węża; ogarnia go przerażenie, bo wyobraża sobie błyskawicznie okropny ból jaki tworzy ukąszenie jadowitego węża. Jakże wielkiej doznaje ulgi gdy się przekona, że nie był to wcale wąż, tylko sznur. Przyczyną jego strachu była pomyłka, nieświadomość, złudzenie. A od chwili gdy pomyłkę swą spostrzega i jasno widzi przed sobą sznur, spokój umysłu powraca, czuje ulgę, radość i zadowolenie.”

„Podobny stan przeżywa człowiek, który pozna iż osobowe ‘ja’ jest złudzeniem, że przyczyna tylu jego trosk, niepokojów, ambicji, pychy, jest majakiem, cieniem, ułudą.”

„Szczęśliwy jest ten co pokonał wszelki egoizm; szczęśliwy kto osiągnął spokój, po stokroć szczęśliwy ten, który poznał Prawdę.”

„Prawda jest wzniosła i słodka, Prawda uwalnia nas od zła. Poza Prawdą nie ma zbawienia; inny zbawca zupełnie nie istnieje.”

„Ufajcie Prawdzie, choćbyście nie byli jeszcze w stanie jej ogarnąć, choćby się wam zdała prędzej gorzką niżli słodką; choćby się wam na razie chciało od niej uciec. Ufajcie Prawdzie.”

„Prawda jest najlepsza taka, jaką jest. Nikt nie może jej zmienić, nikt ulepszyć. Wierzcie w Prawdę i żyjcie nią.”

„Pomyłki sprowadzają nas z prostej drogi, złudzenia stwarzają nędzę i ból. Mogą upajać jak silne napoje, ale rozwiewają się prędko, pozostawiając nas w stanie czczości i wstrętu”.

„’Ja’ jest jak gorączkowa wizja, jak senne widzenie: a Prawda jest zdrowiem, trwaniem i wielkością. Nie ma poza Prawdą nieśmiertelności, bowiem tylko Prawda trwa wiecznie”.

Gdy Buddha wyłożył tą naukę, czcigodny Kondañña, najstarszy z pięciu mnichów, poznał swym wewnętrznym okiem prawdę jego słów i rzekł: „Zaiste o Panie nasz, Buddho, tyś poznał Prawdę”.

A devy, święci i wszystkie duchy dobre i dusze minionych pokoleń, które tego kazania Tathāgaty słuchały, radośnie przyjęły nową naukę wołając: „Zaprawdę Błogosławiony królestwo prawości założył. Tathāgata ziemię poruszył i Koło Dhammy pchnął w ruch; nie istnieje w całym wszechświecie nikt, żaden człowiek ani bóg, który by je mógł cofnąć. Dobra Nowina będzie głoszona wszędzie, Królestwo Dhammy i Prawdy rozprzestrzeni się na ziemię całą, sprawiedliwość, dobra wola i pokój zapanują wśród ludzkości”.

SAṄGHA

Gdy już wyjaśnił Prawdę słuchającym bhikkhom, Buddha rzekł:

„Człowiek który jest sam, nawet gdy postanowił żyć zgodnie z Prawdą, może być słaby, poślizgnąć się i wpaść z powrotem w stare koleiny, dlatego dobrze jest stać razem; stójcie tak, wspomagajcie się wzajemnie i wspólnie wzmacniajcie wasze wysiłki.”

„Bądźcie sobie braćmi, bądźcie zjednoczeni w świętym dążeniu i w zapale dla Prawdy.”

„Szerzcie ją i głoście wszędzie, po wszystkich krańcach ziemi, tak, aby w końcu wszystkie istoty żyjące stały się obywatelami Królestwa Sprawiedliwości.”

„Jest to braterstwo święte, jest to błogosławiony zespół Buddhy: jest to Saṅgha, zespół który łączy tych wszystkich co swą miłość i bezwzględne zaufanie zwracają do Buddhy”.

Kondañña był pierwszym uczniem Buddhy, który w pełni zrozumiał jego naukę, i Tathāgata spojrzawszy w głąb jego serca rzekł: „Zaprawdę Kondañña pojął Prawdę;” toteż nadał mu imię: „Aññāta-Kondañña” czyli „Kondañña, który zrozumiał naukę”.

I czcigodny Kondañña rzekł do Buddhy: „Niechże nam teraz Błogosławiony udzieli święceń”.

A Buddha odparł: „Pójdźcie więc, o bhikkhu. Przyswoiliście naukę. Starajcie się odtąd prowadzić świątobliwe życie, aby zniweczyć wszelkie cierpienie”.

Wówczas Kondañña i inni bhikkhowie powtórzyli trzy razy uroczyste słowa ślubowania:

„Buddha jest doskonały, całą ufność naszą pokładamy w Nim; on święty jest i najwyższy. Buddha wiedzą nas darzy, mądrością, zbawieniem. On jest Błogosławionym, który zna prawa istnienia; On jest Panem świata, który zaprzęga ludzi jak woły (do pracy), On jest nauczycielem bogów i ludzi, wzniosłym Buddhą. W nim całą pokładam ufność”.

„Ufność mą również w Dhammie pokladam, tak jasno przez Buddhę wyłożoną i do niej zawsze będę się zwracał. Nauka o Dhammie została objawiona aby się stała widzialna; jest ona ponad czasem i ponad przestrzenią. Nauka o niej nie opiera się na przypuszczeniach — ‘tak słyszałem’, a na sprawdzalnym przez każdego prawie, na: ‘przyjdź i przekonaj się sam’, prowadzi do spokoju i szczęścia; ludzie rozumni poznają tę Dhammę we własnym sercu. Całą mą ufność w Dhammie pokładam”.

„I Saṅgha całe moje zaufanie posiada, będę jej ufał, będę w nią wierzył zawsze; zespół uczniów Buddhy wskazuje nam jak żyć sprawiedliwie zgodnie z Dhammą; jak wprowadzać w życie rzetelność i prawość, jak postępować zgodnie z Prawdą. Saṅgha jest zespołem uczniów Buddhy, braterstwem pełnym miłosierdzia i dobroci. Święci Saṅghi są godni czci. Saṅgha stanowi błogosławiony zespół ludzi złączonych więzią braterstwa, dla tym lepszego rozumienia i wykładania innym podstaw prawego życia i służenia innym w dobroci. Saṅgha będzie zawsze miała moje zaufanie”.1

YASA - MŁODZIENIEC Z BENARESU

Żył w onym czasie w Benaresie szlachetny młody człowiek, syn bogatego kupca, imieniem, Yasa. Dręczyła go świadomość cierpienia ludzkiego, aż pewnej nocy nie mogąc dać sobie rady, wstał i potajemnie opuścił dom, aby się udać do Buddhy.

A Błogosławiony ujrzał z daleka Yasę, szlachetnego młodzieńca. Ten gdy się zbliżył do Buddhy zawołał: ,,Och, ileż jest na świecie rozpaczy, ileż cierpienia i nędzy!”

A Sakyamuni rzecze: „Tutaj nie ma rozpaczy, nie ma cierpienia. Przyjdź do mnie, a pokażę ci Prawdę, która rozproszy twe smutki”.

Gdy Yasa, szlachetny młodzieniec, usłyszał te słowa, gdy pojął, że jest miejsce gdzie nie ma rozpaczy, ani smutku, i rozterki, poczuł w sercu swym radość głęboką. I udał się do aśramu [chodzi o arāma, park podarowany Buddzie - przyp. Sasana.pl] gdzie przebywał Buddha i usiadł przy nim.

A Buddha zaczął mówić o moralności i miłosierdziu. Tłumaczył jak znikome i próżne są nasze pożądania, a nieraz stają się grzeszne i szkodliwe; wskazywał drogę ku Prawdzie i Wyzwoleniu.

I Yasa, zamiast smutku, niesmaku i wstrętu jaki czuł wpierw dla nędzy tego świata, odczuł strumień cichej, kojącej, a świętej mądrości; a gdy czystym, jasnym, a w tej chwili zbudzonym ku Prawdzie, wzrokiem, spojrzał na swą osobę, bogato i świetnie odzianą, w klejnotach z pereł i drogich kamieni, zawstydził się w swym sercu.

Ale Tathāgata, widząc jego myśli rzekł:

„Choć człowiek może nosić bogate ozdoby, przecie serce może mieć czyste, a zmysły opanowane. Zewnętrzne formy nie stanowią religii i nie ograniczają umysłu; śrāmaṇa może mieć na sobie starą szatę ascety, a w sercu żywić liczne pożądania.”

„Pustelnik, przebywający w samotnych ustroniach, a pożądający próżnych światowych rozkoszy, należy przez to samo do zewnętrznego świata; zaś ten, co używa bogatych szat, może wznosić się sercem i myślą na wielkie wyżyny.”

„I nie ma żadnej różnicy pomiędzy pustelnikiem a człowiekiem świeckim, gdy obaj się pozbyli myśli o swym ‘ja’”.

A widząc, iż Yasa był gotów wstąpić na ścieżkę, Buddha mu rzekł: „Pójdź za mną”. I Yasa wstąpił do Saṅghi, przywdział żółtą szatę i otrzymał święcenia.

Gdy Yasa rozmawiał z Błogosławionym o Jego nauce, ojciec młodzieńca przechodził w pobliżu, szukając wszędzie syna; a kiedy podszedł bliżej zapytał „Powiedzcie mi proszę, o Panie, czyście nie widzieli mego syna?”

A Buddha mu rzekł: „Wejdź, panie, znajdziesz swego syna tutaj”; i uradował się ojciec i chętnie wszedł i usiadł obok syna, ale oczy jego były zasłonięte i nie poznał go. Buddha począł nauczać. A ojciec Yasy pojmując naukę, rzekł:

„Wspaniałą jest twa nauka o Błogosławiony. Buddha, święty nasz mistrz prostuje to, co było skrzywione; odsłania co było ukryte; wskazuje słuszną drogą tym, którzy ją stracili; zapala jasne światło wśród mroku, tak, aby wszyscy, którzy mają oczy ku widzeniu,

mogli rozpoznawać otaczające przedmioty. Wiec ufność mą pokładam w tobie Mistrzu, i wierzę w Dhammę, ufam Braterstwu, które on założył i chronię się w Saṅdze. Niechże mnie Błogosławiony przyjmie, od dziś aż do końca życia mego, jako ucznia, który w Nim widzi swoje schronienie”.

I ojciec szlachetnego młodzieńca był pierwszym świeckim członkiem Saṅghi.

Gdy ów bogaty kupiec całą swą wiarę i ufność oddał Błogosławionemu, oczy jego nagle przejrzały i oto ujrzał tuż obok siebie siedzącego syna, w swych żółtych szatach mnicha. I zwrócił się doń: ,,O synu, matka twoja martwi się i trwa w udręczeniu głębokim, czy nie zechcesz przyjść do domu i przywrócić ją życiu?”

Yasa spojrzał na Buddhę, a ten rzekł: „Czy znaczy to iż Yasa ma powrócić do zwykłego świata i cieszyć się jak dawniej jego rozkoszami?”

A ojciec młodzieńca odpowiedział: „Jeśli Yasa uważa za pożyteczniejsze pozostawać z Tobą, o Panie, tedy niechaj zostanie. Uwolnił się on już z więzów znikomości tego świata”.

A gdy Buddha rozradował ich serca słowami miłości i prawdy, ojciec młodzieńca rzekł: „Czy nie zgodziłby się Błogosławiony i Pan nasz, spożyć posiłku w mym domu, razem z Yasem jako usługującym?”

A Sakyamuni odział płaszcz, wziął swą miskę żebraczą i udał się, wraz z młodzieńcem, do domu jego i ojca, bogatego kupca. A gdy tam przyszli matka oraz dawna żona Yasy pozdrowiły z czcią Buddhę i usiadły przy nim.

A on zaczął nauczać; i kobiety zrozumiały naukę i rzekły: „Wspaniała jest Prawda, o Panie! Buddha, święty i mistrz nasz, prostuje to, co było skrzywione; odsłania co było ukryte; wskazuje słuszną drogę wędrowcom, którzy zbłądzili; zapala jasne światło wśród mroku, aby wszyscy którzy mają oczy ku widzeniu mogli rozpoznawać otaczające przedmioty. Ufność mą w Tobie pokładamy, o mistrzu i wierzymy w Dhammę i ufamy Braterstwu, któreś Ty założył i chronimy się w Saṅdze. Niechże nas Błogosławiony przyjmie, od dziś aż po kres naszego żywota, jako uczniów, którzy w Nim widzą swoje schronienie”.

Matka i żona Yasy, szlachetnego młodzieńca z Benaresu, to były pierwsze kobiety które zostały świeckimi uczennicami Buddhy i w Nim znalazły schronienie.

Żyło też w Benaresie czterech przyjaciół Yasy. należących jak on, do bogatych rodzin benareskich. Imiona ich były: Vimala, Subāhu, Puṇṇaji i Gavampati.

Gdy owi przyjaciele dowiedzieli się iż Yasa obciął włosy i przywdział żółtą szatę, wyrzekając się świata by stać się odtąd bezdomnym mnichem, pomyśleli sobie: „Na pewno nie jest to skutek jakiejś zwykłej nauki, musi to być wyrzeczenie rozumne i wielkoduszne, jeśli Yasa, o znanej nam tak dobrze dobroci i mądrości, pod wpływem tej nowej nauki przywdział żółtą szatę i wyrzekł się świata, by pójść w bezdomność wędrownego mnicha”.

1 udali się do Yasy, a ten się zwrócił do Buddhy mówiąc: „Czy nie zechce Błogosławiony rzec paru słów upomnienia i nauki do tych czterech moich przyjaciół?” I Buddha nauczał ich. I tych czterech przyjaciół Yasy przyjęło naukę Buddhy, pokładając całą swą ufność w wielkim Nauczycielu, w jego Braterstwie i w Dhammie.

BUDDHA POSYŁA SWYCH UCZNIÓW W ŚWIAT

I Dobra Nowina Buddhy wzrastała i szerzyła się z dnia na dzień, i wielu ludzi przychodziło, aby go słuchać, aby przyjąć naukę oraz święcenia i prowadzić odtąd świątobliwe życie, ku zniweczeniu cierpienia wiodące.

A widząc, iż nie da się dosięgnąć wszystkich którzy chcą poznać jego naukę i otrzymać święcenia, Buddha wybrał spośród swych uczniów tych, którzy już byli w stanie głosić prawdę o Dhammie, i rzekł do nich:

„Idźcie teraz, o bhikkhu, w świat dla dobra wielu, dla szczęścia ludzkości, ze współczucia dla całego świata. Nieście naukę o Dhammie, która jest chwalebna na początku, chwalebna w środku i chwalebna na końcu, tak w duchu jak i w literze”.

„Jest na świecie wiele istot, których oczy są tylko z lekka przyprószone kurzem, jeśli te nie usłyszą nauki o Dhammie nie osiągną teraz zbawienia. Mówcie im o życiu w świętości. Zrozumieją i przyjmą naukę.”

„Dhamma i Vinaya głoszone przez Tathāgatę jaśnieją, gdy się je ludziom podaje, a nie wówczas, gdy pozostają w ukryciu. Ale niech ta święta i doskonała nauka, tak pełna prawdy, nie wpadnie w niegodne ręce tych, którzy ją zlekceważą, a nawet sromotnie nią wzgardzą, wyśmieją i wyszydzą.”

„Pozwalam wam teraz o bhikkhu, w różnych krajach świata głosić naukę i udzielać święceń tym, którzy ich zapragną a będą, wedle waszego mniemania, ich godni”.

I weszło odtąd w zwyczaj, iż bhikkhu szli w świat głosić naukę podczas dobrej pory roku, a gdy deszcze nastały znów zbierali się przy Mistrzu, by słuchać jego przemówień.

KASSAPA

W owych czasach żyli w miejscowości Uruvelā jaṭilowie, oddający cześć ogniowi, a Kassapa był ich kierownikiem.

Kassapa był sławny na całe Indie, a imię jego otaczała powszechna cześć, jako że był człowiekiem wielkiej mądrości, autorytetem w sprawach religii.

Buddha udał się do niego, do Uruveli do jaṭilów i rzekł: „Pozwól mi spędzić noc w izbie, gdzie przechowujecie wasz święty ogień”.

A Kassapa widząc Buddhę w całym jego pięknie i majestacie, pomyślał: „Jest to na pewno wielki muni i dostojny nauczyciel. Jeśli pozostanie na noc w przybytku, gdzie nasz ogień się wciąż pali, wąż, nasz wróg, zaatakuje go niechybnie i sprowadzi jego śmierć”. I rzekł mu: „Nic nie mam przeciwko waszemu pozostaniu na noc przy naszym świętym ogniu, ale wąż, nasz wróg, śmierć wam na pewno zada i będzie mi nieskończenie przykro widzieć żeście tam życie stracili”.

Ale Buddha powtórzył swą prośbę i Kassapa wprowadził go do izby, gdzie ogień nieustannie się palił.

Błogosławiony usiadł, utrzymując prostą postawę ciała i czujność umysłu.

Wśród nocy wielki wąż, na kształt smoka, zjawił się nagle, a zbliżając do Buddhy zionął wściekłością i ognistą trucizną, napełniając powietrze żarzącym oparem; ale te nic nie szkodziły Błogosławionemu; a ogień sam się pochłaniał i wypalał, podczas gdy Najczcigodniejszy pozostał nieruchomy w swoim skupieniu. I ów jadowity wróg zapałał taką wściekłością, iż w niej ducha wyzionął.

A Kassapa, widząc dużą światłość dobywającą się z izby, rzekł do siebie: „Ach cóż za nieszczęście! Postać Gotamy, wielkiego Sakyamuni, jest zaprawdę piękna, ale wąż ognisty na pewno ją zniszczy”.

A rano, gdy Błogosławiony pokazał Kassapie martwe ciało wrogiego węża, mówiąc: „Jego ogień został zwyciężony przez mój płomień”.

Kassapa sobie pomyślał: „Sakyamuni jest istotnie wzniosłym śrāmaṇą i wielką posiada moc, ale przecie nie jest święty jak ja”.

Wkrótce miał się odbyć wielki obchód świąteczny i Kassapa myślał: „Wielu ludzi się zbierze ze wszech stron kraju, a gdy Sakyamuni do nich przemówi uwierzą weń a mnie opuszczą”. I zazdrość zakradła się w jego serce.

A gdy nadszedł dzień obchodu, Buddha odszedł i nie pojawił się przy Kassapie; a ten się udał do Błogosławionego i spytał: „Czemuż to wielki Sakyamuni nie przyszedł na obchód?” Tathāgata odpowiedział:

„Czyż nie myślałeś, o Kassapo, iż lepiej byłoby gdybym się na tym obchodzie nie pokazał?”

Zdziwił się Kassapa i pomyślał: „Zaiste wielkim jest Sakyamuni, ale przecie nie jest tak święty jak ja”.

A Błogosławiony zwrócił się do niego i rzekł: „Widzisz prawdę, ale nie chcesz jej przyjąć, bo zazdrość zagnieździła się w twym sercu. Czyż zawiść jest świętością? Ta zazdrość jest ostatkiem pozostającego w tobie jeszcze osobowego ‘ja’. Nie jesteś wcale świętym, Kassapo, nie wstąpiłeś jeszcze na ścieżkę.”

Wówczas opór Kassapy zniknął, jak i zazdrość jego; skłonił się głęboko przed Błogosławionym i rzekł: „O Panie i Mistrzu, niechże otrzymam święcenia z twych błogosławionych rąk”.

A Buddha odpowiedział: „Jesteś Kassapo wodzem i kierownikiem jaṭilów, idź więc wpierw i powiedz im o twoim zamiarze, niech uczynią to, co ci się wyda najlepsze”.

I Kassapa udał się do jaṭilów i rzekł im: „Pragnę gorąco prowadzić religijne życie pod kierunkiem wielkiego Sakyamuniego, który jest Buddhą, Panem naszym. A wy uczyńcie to, co uważacie za najlepsze”.

A jaṭilowie odparli: „Poczuliśmy wielką miłość dla tego wielkiego śrāmaṇy i jeśli wy, Panie, wstąpicie do jego Braterstwa — Saṅghi świętej my uczynimy to samo”.

I jaṭilowie z Uruvely wrzucili do rzeki wszystkie przybory, których używali w nabożeństwach ku czci ognia, i udali się do Buddhy.

A gdy Nadī Kassapa i Gayā Kassapa, bracia wielkiego Kassapy z Uruveli, obaj ludzie silni i przywódcy ludu, przebywając nad rzeką, w niższym jej biegu, ujrzeli unoszące się na jej wodach różne przybory używane w nabożeństwach ku czci ognia, rzekli: „Coś dziwnego musiało się stać z naszym bratem” i udali się czym prędzej wraz ze swymi wyznawcami do Uruveli. A gdy im powiedziano co zaszło, oni także pospieszyli do Buddhy.

A Błogosławiony, widząc jaṭilów od Nadī i od Gayi, którzy tam surowym oddawali się umartwieniom, i wszyscy czcili ogień, zaczął mówić do nich o ogniu. I rzekł:

„Wszystko, o jaṭilowie, płonie. Oko płonie i myśli nasze się palą i zmysły wszystkie płoną ogniem pożądania. Żyje w nas gniew, niewiedza i nienawiść; dopóki ogień znajduje w nas coś, co go może podtrzymać i podsycić dopóty będzie płonąć, więc ciągle będą się powtarzać wcielenia, narodziny i śmierć, męka i ból, uwiąd i zniszczenie, udręka, rozpacz i smutek. Rozpatrując to wszystko człowiek szukający Prawdy, dostrzeże cztery prawdy i wstąpi na wzniosłą Ośmioraką Ścieżkę. Będzie czuwał nad swym wzrokiem i nad zmysłami oraz uważnie badał swe myśli. Oswobodzi się od namiętności i wejdzie w wolność. Pozbędzie się całkowicie egoizmu i osiągnie błogosławiony stan Nibbāny”.

I rozradowali się jaṭilowie i przyjęli Buddhę, Dhammę i Saṅghę jako swój cel i schronienie.

PRZEMÓWIENIE W RĀJAGAHA

Błogosławiony, po spędzeniu jakiegoś czasu w Uruveli, powędrował do Rājagahy, a towarzyszyło mu wielu mnichów, niejeden z tych, którzy byli wpierw czcicielami ognia; a wielki Kassapa, uprzedni wódz jaṭilów, był wśród nich.

A gdy król Magadhy, Seniya Bimbisāra usłyszał o przybyciu Gotamy, o którym teraz ludzie mówili: „On jest błogosławionym i najświętszym Buddhą, kierującym ludźmi jak umiejętny woźnica kieruje uparte woły, on jest nauczycielem zarówno wielkich jak małych”; poszedł na jego spotkanie w otoczeniu swoich radców i wojowników, aż do miejsca, gdzie się Błogosławiony zatrzymał.

I ujrzeli Buddhę w towarzystwie Kassapy, wielkiego nauczyciela jaṭilów, co ich zdumiało, i pytali się siebie: „Czy to wielki Sakyamuni poddał się kierownictwu duchowemu Kassapy, czy też Kassapa został uczniem Buddhy?”

A Tathāgata czytając w ich myślach, rzekł do Kassapy: „Jaką to wiedzę zdobyłeś przy mnie, Kassapo, co cię skłoniło do porzucenia czci ognia oraz surowych umartwień i praktyk?”

A Kassapa odpowiedział: „Korzyść jaką mi przynosiła cześć ognia była tylko przedłużaniem mej indywidualności z jej udręką i próżnością, dalszym trwaniem w kręgu znikomego istnienia. Odrzuciłem to służenie ogniowi, a zamiast umartwień i ofiar zwróciłem swe dążenie ku najwyższemu wyzwoleniu Nibbāny”.

Buddha, widząc, że całe to liczne zgromadzenie było gotowe, jak jedno wielkie naczynie, do przyjęcia nauki o Dhammie, zwrócił się do króla Bimbisāry:

„Ten, kto zna swą naturę i rozumie w jaki sposób jego zmysły działają, nie znajduje miejsca na osobowe ‘ja’, toteż wkrótce poznaje stały, nieustający spokój. Ale wszyscy ludzie trzymają się owego pojęcia ’ja’ i stąd powstają fałszywe koncepcje.”

„Jedni mówią, iż ‘ja’ trwa po śmierci fizycznego ciała; inni twierdzą, że znika. I jedni i drudzy nie mają słuszności, błąd ich myślenia jest poważny."

„Bo gdy mówią, że ‘ja’ znika, tedy owoc, o którego osiągnięcie starali się, musi zniknąć również, więc nie ma przyszłości ani logiki czynów, a zniknięcie grzesznego egoizmu nie jest niczyją zasługą.”

„A gdy odwrotnie, inni mówią, iż ‘ja’ nie ginie, tedy należy wnioskować, że wśród całego łańcucha żywotów i śmierci trwa jedna, tożsama istność, nie mająca początku ani końca. Gdyby takim było ich ‘ja’ trzeba by je uznać za doskonałe, a więc nie potrzebowałoby żadnego doskonalenia, czy wyrabiania się przez czyny. Wieczne, niezniszczalne ‘ja’ byłoby niezmienne, byłoby panem i władcą, a doskonalenie doskonałego nie miałoby sensu; a w takim razie moralne cele i zbawienie nie byłyby potrzebne.”

„Ale mamy wszędzie przed sobą oznaki cierpienia i radości, a gdzież możemy dostrzec jakąś stałość? A jeśli to nie ‘ja’ spełnia wszelkie nasze czyny, tedy jest nie istniejące; nie ma działającego, który czyny wykonuje, nie ma obserwującego, który poznaje, ani siły kierowniczej po za zjawiskami życia.”

"Otóż posłuchajcie uważnie: zmysły nasze stykają się z przedmiotami i stąd powstają wrażenia i odczucia, a z nich pamięć. I tak jak światło słoneczne przepuszczone przez soczewkę, zapala łatwopalny przedmiot, czyli skupia promienie w ogień; tak samo przez wiedzę z kontaktów zmysłów z przedmiotami płynącą, rodzi się ów ‘pan’, którego zwiemy ‘ja’. Pędy wyrastają z nasienia, ale nasienie nie jest pędem, jedno nie jest tym samym co drugie, a przecież nie są i czymś całkowicie różnym. Tak się rodzi żywe życie.”

„O wy, którzy jesteście niewolnikami ‘ja’, którzy trudzicie się dzień cały, od poranku do wieczora w tego ‘ja’ służbie, którzy wciąż żyjecie w lęku przed chorobą, starością, śmiercią, usłyszcie radosną wieść, że wasz wymagający i okrutny władca w istocie nie istnieje.”

„’Ja’ to złudzenie, sen, pomyłka widzenia. Otwórzcie oczy, zbudźcie się! Umiejcie ujrzeć rzeczy takimi jakimi w istocie są, a znajdziecie pokrzepienie i radość.”

„Ten kto się zbudził ze snu nie będzie się obawiał mar ani majaków. Kto poznał, że sznur nie jest wężem, przestaje drżeć ze strachu przed wężem.”

„Kto uzna i przekona się, że ‘ja’ nie ma istnienia, nie będzie się trzymał żądz, ani egoistycznych pragnień. Uporczywe trzymanie się przedmiotów, chciwość, zaborczość, zmysłowość, są wszystkie dziedzictwem poprzednich żywotów; to one są przyczyną nędzy, cierpienia i próżności tego świata.”

„Odrzućcie egoistyczną pożądliwość, która wciąż chce chwytać, zagarniać, przywłaszczać, a osiągniecie ten bezgrzeszny stan, w którym trwa nieustający spokój, mądrość i dobroć.”

„Jak matka, która nawet z narażeniem własnego życia chroni swe jedyne dziecię, tak niechaj ten, który poznał Prawdę żywi bezgraniczną życzliwość i zasila ją wśród wszelkiego stworzenia.”

„Niechaj podtrzymuje życzliwość bez miary dla wszystkiego co żyje, w górze i w dole i wokół, nieograniczoną, nieskalaną miłość bez domieszki żadnego osobistego uczucia, które dzieli, wybiera i przekłada jedno nad drugie.”

„Niechże człowiek ten stan wszechmiłości i spokoju utrzyma stale, ciągle, gdy chodzi, stoi, siedzi, leży czy pracuje.”

„Będzie to najdoskonalszy stan Nibbāny.”

„Odrzucić wszelkie złe czyny i myśli, oczyścić serce i żyć w miłości i cnocie, oto religia, którą głosi każdy - Buddha”.

Gdy Oświecony skończył swe kazanie, król Magadhy rzekł do niego:

„Za mojej młodości, o Panie, gdy jeszcze byłem księciem, żywiłem pięć pragnień; pierwszym życzeniem było: zostać królem i ono zostało spełnione. Następnie myślałem: o, niechby święty Buddha, Najdoskonalszy, pojawił się na ziemi za mojego panowania i przyszedł do mojego królestwa. Było do drugie moje pragnienie i ono jest w tej chwili spełnione. Pragnąłem również oddać mu cześć, to było życzenie trzecie. A czwarte brzmiało: oby Błogosławiony wyłożył mi swoją naukę, i to się teraz spełnia. Ale największe było: obym mógł tą naukę zrozumieć i przyjąć. I ono także spełnia się w tej chwili.”

„O Panie, wspaniałą zaiste jest nauka, którą Tathāgata głosi. Pan nasz, Buddha, prostuje to, co było skrzywione, odsłania co było ukryte; wskazuje drogę wędrowcom, którzy zbłądzili; zapala światło wśród mroku, aby ci, którzy mają oczy ku widzeniu mogli widzieć.”

„Przyjmuję oto Buddhę jako mój cel i moje schronienie. I przyjmuję Dhammę i przyjmuje Saṅghę, i całą mą ufność pokładam w nich”.

Tathāgata przez swą cnotę i mądrość okazał bezgraniczną duchową moc. Zdobył i zharmonizował wszystkie umysły, sprawił, że ludzie zrozumieli i przyjęli Prawdę. I ziarna cnoty zostały posiane szeroko, w całym królestwie Magadhy.

KRÓLEWSKI DAR

Król Bimbisāra, po przyjęciu nauki Buddhy zaprosił go do swego pałacu, mówiąc: „Czy nie zechciałby Błogosławiony spożyć ze mną jutro posiłku, wraz ze wszystkimi braćmi Saṅghi?”

A następnego dnia król Seniya Bimbisāra zwrócił się do Tathāgaty mówiąc, iż jest już czas na biesiadę: „Jesteś, o Panie całego świata, najgodniejszym moim gościem; posiłek nasz gotów”.

I Błogosławiony odział swój płaszcz, wziął swą miseczkę żebraczą i wszedł, wraz ze swymi bhikkhami, do grodu Rājagahy.

A Sakka, król dev, przyjąwszy postać młodego bramina, kroczył na przedzie, śpiewając tę oto pieśń:

„Ten, który uczy samoopanowania, wraz z tymi którzy się go nauczyli; zbawca, wraz z tymi których zdołał zbawić; błogosławiony, wraz z tymi których obdarzył pokojem, wchodzi oto w bramy grodu Rājagahy. Witaj o Panie nasz, Buddho błogosławiony! Niechże wszyscy którzy swą ufność pokładają w nim, uczczą jego święte imię i błogosławieństwo jego!”.

A gdy Tathāgata skończył przygotowany posiłek, umył ręce i swą miskę, król usiadł przy nim i myślał:

„Gdzież mam znaleźć dla Tathāgaty odpowiednie dlań do zamieszkania miejsce; nie za daleko od miasta i nie za blisko, łatwo dostępne dla wszystkich, którzy go zechcą widzieć, w dzień nie nazbyt gwarne, a w nocy najzupełniej ciche; zdrowe, i pod każdym względem dla medytacyjnego życia odpowiednie?”

„Niedaleko znajduje się mój park, bambusowy gaj - Wenuwana, który chyba spełniłby te wszystkie warunki. Ofiaruję go Braterstwu, którego kierownikiem jest Buddha”.

I król oddał swój piękny park na usługi Saṅghi mówiąc: „Niechaj Błogosławiony zechce przyjąć dar tego parku”.

Buddha w milczeniu go przyjął; uradował i umocnił na duchu króla Magadhy religijnym przemówieniem, po czym wstał i oddalił się.

SĀRIPUTTA I MOGGALLĀNA

W tym czasie żyło dwóch braminów imieniem Sāriputta i Moggallāna; prowadzili oni religijne i świątobliwe życie jako kierownicy wyznawców Sanjayi. Przyrzekli sobie wzajemnie: „Kto z nas pierwszy osiągnie Nibbānę powie o tym drugiemu”.

Gdy Sāriputta spotkał czcigodnego Assajiego, pełnego dostojeństwa w każdym ruchu, który w skupieniu i pokorze ze spuszczonymi oczami podchodził z swą miską żebraczą, do domostw ludzkich, zawołał: „Zaprawdę ten śrāmaṇa słuszną i prawdziwą obrał drogę; zapytam go czyje imię wyznając odszedł od świata i jaką przyjął naukę”. A zapytany o to Assaji odpowiedział: „Idę w ślady Buddhy, Błogosławionego, ale będąc zaledwie początkującym mogę ci tylko w zarysie o treści jego nauki powiedzieć”.

A Sāriputta wyrzekł: „Powiedz mi, o czcigodny zakonniku, właśnie o tą treść mi chodzi”; a Assaji zacytował mu wiersz:

„Buddha mówi o przyczynach wszelkiej rzeczy, co zawsze od jakiejś pochodzi przyczyny,
i o tym jak wszystkie spokój i uciszenie znajdują; to właśnie potężny mędrzec głosi”.

A Sāriputta udał się do Moggallāny i rzekł mu: „Pójdźmy do Tathāgaty, aby on, Błogosławiony, został naszym nauczycielem”. I udali się wraz ze wszystkimi swymi wyznawcami do Buddy i przyjęli go jako swój cel i schronienie.

A Najświętszy rzekł: „Sāriputta jest jako pierworodny syn wielkiego monarchy, co całym rządzi światem, syn, który jako najżarliwszy wyznawca pomaga ojcu wielkie Koło Dhammy wprawić w ruch”.

SARKANIE LUDU

Widząc, iż wielu z najlepszej młodzieży królestwa Magadhy poświęca się religijnemu życiu pod kierownictwem Buddhy, ludzie szemrali i mówili ze złością: „Gotama Sakyamuni radzi mężom opuszczać swe żony, rozbija rodziny i życie ich upada”.

A spotykając mnichów Buddhy zwracali się do nich z lekceważącym i przykrym słowem; mówili: ,,Oto wielki Sakyamuni przyszedł do królestwa Rājagahy, aby opanować umysły naszych ludzi; któż będzie następną jego ofiarą?”

Bhikkhowie opowiedzieli o tym Błogosławionemu, a on im rzekł: „To niezadowolenie nie potrwa długo, jeszcze zaledwie siedem dni, o bhikkhowie. Gdy ludzie zwracają się do was z obraźliwym słowem odpowiedzcie im:

„Tylko przez głoszenie Prawdy każdy Buddha prowadzi ludzi. A któż może szemrać przeciw mędrcom? Kto może potępiać świętość i cnotę? Samoopanowanie, prawość, sprawiedliwość i czystość serca, oto podstawy nauki naszego mistrza”.

ANĀTHAPIṆḌIKA

W owym czasie człowiek olbrzymiej fortuny, imieniem Anāthapiṇḍika, odwiedził królestwo Rājagahy. Był on pełen miłosierdzia, tak iż zwano go „przyjacielem ubogich i opiekunem sierot”.

Słysząc, że Buddha przyszedł na ten świat i przebywa w tej chwili w gaju bambusowym poza miastem, udał się tam natychmiast po przybyciu do Rājagahy, by ujrzeć Błogosławionego.

A Buddha poznał od razu wartość tego człowieka i czystość jego serca, i pozdrowił go słowami religijnej pogody. I usiedli przy sobie, a Anāthapiṇḍika wsłuchiwał się w piękno Prawdy głoszonej przez Buddhę. Błogosławiony mówił:

„Niespokojna, gwałtownie ruchliwa natura człowieka, jest, wedle mnie, zasadniczą przyczyną cierpienia. Osiągnij równowagę umysłu, która płynie ze spokoju nieśmiertelności. Nasze ‘ja’ jest jedynie zbiorowiskiem różnych cech, a jego świat jest w istocie pusty jak majak.”

„Któż stwarza nasze życie? Czy Iśvara - osobowy stworzyciel? Gdyby Iśvara był tym, który wszystko tworzy, wszystkie żywe istoty musiałyby biernie i w milczeniu poddać się potędze tego stworzyciela; byłyby one jak naczynia urabiane przez rękę garncarza; a gdyby tak było, czyżby się dało praktykować dobro i żyć w cnocie? Gdyby świat był stworzony przez Iśvarę, nie powinno by w nim być cierpienia, nieszczęść i grzechu; bowiem zarówno czyste jak i nieczyste czyny pochodziłyby od niego. A jeśli mówimy, że tak nie może być, w takim razie musiałaby istnieć jeszcze jakaś inna przyczyna po za nim, czyli nie byłby on samoistnym bytem. Widzisz więc, że to pojęcie Iśvary - osobowego stwórcy— niema podstaw.”

„Mówią niektórzy, iż to Absolut nas powołuje do życia. Ale to, co jest absolutne nie może być przyczyną. A przecież wszystko co widzimy pochodzi od jakiejś przyczyny, jak roślina wyrasta z nasienia; a jakże by mógł Absolut być przyczyną wszelkiej rzeczy. Jeśli przenika wszystkość, wtedy na pewno nie może stwarzać każdej rzeczy na równi.”

„Inni mówią, iż to ’Ja’ (duch, przyp. tłum.) jest stwórcą. Ale jeśliby tak było dlaczegóż by ów duch nie uczynił wszystkiego lepszym i przyjemniejszym? Przyczyny cierpienia i radości istnieją obiektywnie, jakżeby mogły być dziełem ducha?”

„A z drugiej strony, gdyby przyjąć twierdzenie, iż nie ma żadnego twórcy, a los nasz jest po prostu taki jaki jest, bez żadnej przyczyny, jakiż byłby wówczas sens urabiania naszego życia i przystosowywania środków do celu?”

„Toteż twierdzimy, że wszystko co istnieje musi mieć swą przyczynę; jednak ani Iśvara, ani absolut, ani duch, ani bezprzyczynowy przypadek, nie stwarzają tego co istnieje, a nasze własne czyny sprowadzają zarówno dobre jak złe skutki.”

„Całym światem rządzi prawo przyczynowości; a przyczyny, które działają nie są ślepe i pozbawione myśli; bowiem złoto, z którego czara jest urobiona pozostaje zawsze złotem. Porzućmy więc bezsens oddawania czci i próśb kierowanych do Iśvary - osobowego Boga; nie zatracajmy się w daremnych i wielce złożonych, a bezużytecznych spekulacjach; natomiast odrzućmy egoizm, wyzbywając się egocentrycznych pojęć o ‘ja’, i - jako, że wszystkim rządzi przyczynowość - czyńmy dobrze, aby tylko dobro było naszych czynów następstwem”.

Anāthapiṇḍika rzekł: „Poznaję, iż jesteś Buddhą, błogosławionym i świętym, i pragnę otworzyć przed Tobą me serce, a gdy wysłuchasz mnie, poradź co mi czynić wypada.”

„Życie me jest bardzo czynne, a zdobywszy znaczne bogactwa mam i liczne troski. Ale lubię mą pracę i wkładam w nią dużo starania; zatrudniam wielu ludzi; a los ich zależy od powodzenia moich przedsiębiorstw.”

„A oto teraz słyszę, iż twoi uczniowie wychwalają szczęście życia zakonnego, a wypowiadają się ostro przeciwko świeckiemu. Mówią: ‘Błogosławiony wyrzekł się królestwa i dziedzictwa swego, odkrył drogę dobra i sprawiedliwości, dając tym przykład całemu światu jak osiągnąć Nibbānę’.”

„Całym sercem pragnę czynić to, co jest dobre i sprawiedliwe i być błogosławieństwem dla mych współbraci. Zapytuję więc co mi czynić wypada? Czy mam wyrzec się wszystkich majętności, opuścić dom i rodzinę, zaniechać wszelkich przedsiębiorstw i, tak jak wy Panie, pójść w bezdomność i ubóstwo, aby zdobyć szczęście prawdziwie religijnego życia?”.

A Buddha mu odpowiedział: „Szczęście religijnego życia jest dostępne dla każdego kto kroczy Ośmioraką Ścieżką. Temu kto namiętnie trzyma się złota, lepiej będzie, aby je, odrzucił aniżeli pozwolił by zatruło jego serce; ale ten kto tej namiętności nie ulega, a posiadając bogactwo używa go odpowiednio i nie osobiście, może stać się błogosławieństwem dla swych współbraci.”

„Więc radzę ci pozostań na twym stanowisku i oddawaj się z jak największą starannością twym przedsięwzięciom. To nie dostatki i nie władza, nie rodzaj życia trzymają ludzi w niewoli, a namiętne przywiązanie do życia, władzy i bogactwa.”

„Bhikkhu który odchodzi od świata dla spokojnego życia, nie zyska nic; bowiem próżniactwo jest rzeczą wstrętną, a gnuśność i brak energii jest godzien pogardy.”

"Dhamma, którą Tathāgata głosi nie wymaga od człowieka bezdomności ani wyrzeczenia, jeśli sam nie czuje do nich powołania; ale Dhamma ta radzi każdemu oswobodzić się od ułudy oddzielnego ‘ja’, oczyścić serce, odrzucić pożądania i pogoń za przyjemnością. Żąda sprawiedliwego życia.”

„Cokolwiek człowiek robi czy pozostaje w życiu świeckim jako rzemieślnik, kupiec czy żołnierz w służbie króla, czy też odchodzi od świata, aby prowadzić życie religijnej medytacji, niech całym sercem oddaje się swemu zadaniu; niech będzie staranny, energiczny, roztropny. Niechaj będzie jako lotos, który choć z mulistych wód wyrasta, pozostaje czysty; jeśli walczy i pracuje nie żywiąc do nikogo niechęci ani zawiści, jeśli przebywając wśród zewnętrznego świata wiedzie życie nie egoistyczne, a prawdzie oddane, tedy na pewno radość, spokój i szczęście zamieszkają w jego sercu”.

O MIŁOSIERDZIU

Anāthapiṇḍika rozradował się słysząc te słowa Buddhy i rzekł: „Mieszkam w Sāvatthi, stolicy królestwa Kosala, bogatego w różne wyroby, cieszącego się pokojem i dobrobytem. Pasenadi, król tego kraju jest znany wśród swoich i obcych z rozumu. Otóż pragnąłbym założyć w tym kraju vihārę, która służyłaby religijnym celom waszego Braterstwa - Saṅghi - i proszę cię Błogosławiony, o przyjęcie tego daru”.

A Buddha czytając w sercu tego opiekuna sierot, wiedząc, iż nie osobiste są jego pobudki, a miłosierdzie motywem jego daru, przyjął go i rzekł:

„Człowieka o sercu pełnym miłosierdzia wszyscy kochają, a przyjaźń jego cenią wysoko; po śmierci doznaje on spokoju i radości, gdyż nie dręczą go żadne wyrzuty sumienia; zostaje obdarzony rozkwitającym kwiatem nagrody i dojrzewającym zeń owocem.”

„Nie łatwą do zrozumienia jest prawda, iż oddając swe pożywienie sami wzrastamy w siłę, darząc innych odzieżą sami nowym rozkwitamy pięknem, a zakładając przybytki poświęcone czystości i prawdzie, zdobywamy niewymowne skarby.”

„Czyny miłosierdzia muszą być w odpowiednim czasie i odpowiednim sposobem spełniane; człowiek, który umie obdarowywać jest podobny do dzielnego wojownika, który idzie w bój, podobny rycerzowi w mocy i mądrości czynu.”

„Pełen miłości i współczucia obdarza ze czcią, a sam jest wszelkiej niechęci, gniewu i zazdrości wyzbyty.”

„Człowiek o sercu pełnym miłosierdzia znalazł drogę zbawienia. Podobny jest temu, który zasadza drzewko zapewniając cień, kwiat i owoc w przyszłości. Takie skutki daje miłosierdzie, taką jest radość tego, kto dopomaga ludziom potrzebującym pomocy; taką jest szczęśliwość Nibbāny”.

O autorze

thumbnail.jpg

Paul Carus
zobacz inne publikacje autora

Paul Carus (18 lipca 1852 – 11 lutego 1919) urodzony w Niemczech autor książek, redaktor wielu czasopism amerykańskich.


Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Źródło: dostarczone przez Milenę

Archiwiści społeczni: Adam P., Justyna Chruściel, Krzysiek, Anna Błaszkiewicz,

Tłumaczenie: Wanda Dynowska

Image0001%20%281%29.png

Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/