KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE

Jest pewne pytanie, które Buddha dawał mnichom do codziennej kontemplacji, które może być również użyteczne dla wszystkich pozostałych: „W jaki sposób upływają mi noce i dnie?”. Celem tego pytania jest przypomnienie sobie jak ważne są nasze działania i jak ulotna jest natura wszystkich pozostałych zjawisk. Jak wiele jeszcze będziesz miał czasu na zrobienie tego, co chciałbyś dokonać? I jakie to miałyby być dokonania? Buddha mówił, że prawdziwe szczęście jest możliwe. Czy pracujesz, aby się do niego przybliżyć, czy aby się od niego oddalić? I czy robisz wszystko, co w twojej mocy, aby osiągnąć ten cel, czy raczej marnujesz dany ci czas? Buddha był typem człowieka, który nigdy nie marnuje czasu. W momencie, w którym obrał kurs na Przebudzenie - na znalezienie odpowiedzi, czy istnieje na tym świecie prawdziwe szczęście, niezależne od uwarunkowań - skupił na tym cały swój wysiłek. To było pytanie, mające najwyższy priorytet w jego życiu.

Po tym, jak osiągnął Przebudzenie, zachęcał, aby to pytanie miało także najwyższe znaczenie dla jego uczniów. Mądrym według niego było rozpoczynanie swoich poszukiwań od refleksji: „Co mogę zrobić, by przyczyniło się to do mojego długotrwałego szczęścia i dobrostanu?”. To pytanie podkreśla kilka kwestii. Po pierwsze, moc, jaką mają twoje działania do dokonania prawdziwej zmiany. Po drugie, pytanie - czy chcesz krótkotrwałego, czy długotrwałego szczęścia? Krótkotrwałe szczęście jest wszędzie dookoła, ale czy jest warte zachodu? Wszystko co robisz w swoim życiu, bierze się z twojego wysiłku, pochodzi od twoich działań. Musisz więc im się przyjrzeć. Czy przynoszą one dobre, czy złe rezultaty? Co możesz zrobić, by uzyskać lepsze rezultaty? Możesz wyciągać wnioski ze swoich wcześniejszych błędów, postanowić, że nie będziesz ich już więcej popełniać.

Dobrze jest też mieć obraz tego, co jest możliwe. Niektórzy ludzie narzekają, że w medytacji nie ma zbyt wiele miejsca na wyobraźnię. W rzeczywistości Buddha prosi cię, abyś używał wyobraźni, abyś otworzył się na możliwość, że może istnieć koniec cierpienia i że jest to coś, co możesz osiągnąć poprzez swoje własne wysiłki. Czy potrafisz to sobie wyobrazić? Spróbuj objąć tę myśl rozumem i zastanów się, co to oznacza dla twojego życia. Następnie przeanalizuj wszystko, co robisz. Przyjrzyj się swoim doświadczeniom i zobacz, w jakim stopniu jesteś odpowiedzialny za to, co się dzieje.

Jak zauważył Buddha, istnieją dwa źródła tego, czego doświadczasz w tej chwili. Jednym z nich są przeszłe działania, a drugim są działania w teraźniejszości. Z przeszłością nie możesz wiele zrobić, ale możesz coś zmienić z działaniami w teraźniejszości. Dlatego chce żebyś zadawał sobie pytanie: „Co ja teraz robię?”, byś poddawał się tej refleksji każdego dnia.

Możesz być zaskoczony, że to pytanie zawiera w sobie słowo „ja”. W końcu Buddha uczył, że nie ma „ja”, prawda? W rzeczywistości nigdy tego nie nauczał. Nie odnajdziemy żadnego wersu w kanonie pāḷijskim, w którym Buddhą powiedziałby „Nie ma »ja«”. To, o czym mówi, to proces stwarzania „ja” i stwarzania „mojego”. Czynienie czegoś własnym to coś, co sami konstruujemy - to działania, które podejmujemy tutaj, w chwili obecnej. Bierzesz potencjał, który pochodzi z twoich poprzednich działań i zamieniasz go w obecne doświadczenie, a częścią tego doświadczenia jest zwykle poczucie tego, kim jesteśmy - albo jako twórca tego doświadczenia, albo jako ten, który je przeżywa.

Ale „ja” jest czymś, co robisz. „Mnie” jest czymś, co robisz. „Moje” jest czymś, co robisz. W niektórych przypadkach są to użyteczne pojęcia. Dobrze jest znać różnicę między twoim portfelem, a portfelem kogoś innego, twoim majątkiem, a czyimś majątkiem, twoim ciałem, a cudzym ciałem, twoimi działaniami, a ich działaniami. Jeśli nie masz jasności w tym temacie, popadniesz w wiele kłopotów.

Ale to sięga jeszcze głębiej. Musisz mieć poczucie własnej odpowiedzialności i tego, co robisz właśnie tu i teraz. To ty jesteś tym, który planuje swoje działania. Nie możesz polegać na nikim innym, kto miałby zrobić to za ciebie. Jeśli reagujesz na swoje doświadczenia nieumiejętnie, to właśnie ty będziesz musiał nauczyć się, jak działać bardziej umiejętnie. Więc posiadanie dobrego, zdrowego poczucia „ja” w takich obszarach jest konieczne. Tak właśnie funkcjonujesz i czynisz postęp na Ścieżce. Przyglądasz się danemu doświadczeniu i zadajesz sobie pytanie: „Co robię, że je pogarszam?”. Czasem okaże się, że w grę wchodzi chciwość, czasem awersja, czasem ułuda. Kto jest za to odpowiedzialny? Nie możesz obwiniać swoich rodziców, nie możesz obwiniać społeczeństwa, ponieważ w ten sposób nigdzie nie dojdziesz. Jeśli jednak przyjrzysz się temu, co teraz robisz w kategoriach swojej chciwości, gniewu i ułudy, możesz coś zmienić. Możesz zadziałać inaczej.

Dlatego właśnie w takich obszarach niezbędne jest silne poczucie własnej wartości. Jest umiejętne, przynosi dobre rezultaty. To dlatego, że twoje poczucie „ja” jest, jakby nie patrzeć, strategią na szczęście. A Buddha prosi cię, abyś uczynił z niego strategię prowadzącą do długotrwałego szczęścia. To właśnie rozumiemy przez zdrowe poczucie „ja”: bycie taką osobą, która poświęca krótkotrwałe szczęście dla długotrwałego szczęścia, bycie odpowiedzialnym za swoje działania i rozwijanie umiejętności.

Jednakże, istnieją pewne obszary, w których posiadanie poczucia „ja” jest całkowicie nieproduktywne. To po to jest nauczanie o „nie-ja”, aby wskazać gdzie są te obszary. Gdyby Buddha powiedział, że nie ma „ja”, to po pierwsze, marnowałby czas. Musiałby zacząć angażować się w całą masę dyskusji. Kiedy oświadczasz, że nie ma „ja”, natychmiast po tym następuje pytanie: „Ale jak to? Zdefiniuj to »ja«, o którym mówisz.” - i to jest wstęp do bardzo długiej, zaangażowanej dyskusji, która ostatecznie prowadzi donikąd. Buddha kiedyś powiedział, że jeśli staniesz po którejkolwiek stronie sporu „czy jest »ja«, czy go nie ma”, skończysz, trzymając się ekstremalnych form błędnego poglądu, ponieważ będziesz zakładać, że idea „ja” w ogóle ma sens jako punkt odniesienia. Albo masz „ja”, albo nie masz, wóz albo przewóz. A kiedy Buddha mówi, że to, co nazywamy „ja” jest niestałe i stresujące., mógłbyś odpowiedzieć: „Cóż, ja jestem usatysfakcjonowany tym, co mam, ponieważ taki właśnie rodzaj jaźni posiadam. Nie mogę znaleźć żadnego »ja«, które jest lepsze niż to które mam.” I na tym dyskusja się kończy. Prowadzi donikąd.
Ale jeśli spojrzysz na „ja”, jako na coś, co robisz, wtedy natychmiast pojawia się taki tok rozumowania: robisz coś ze względu na swoje szczęście. Istnieją przypadki, kiedy poczucie „ja” faktycznie przyczynia się do twojego szczęścia i wtedy jest to zręczna strategia. Są też inne sytuacje, kiedy powoduje ono stres i cierpienie, a wtedy jest to strategia nieumiejętna. W takim przypadku „ja” pada ofiarą samego siebie, traci powód, dla którego je stworzyłeś. Kiedy to zauważysz, możesz przestać je robić, wytwarzać. To jest cały sens tego nauczania.

Więc, gdy rozwiniesz solidny, szeroki zakres umiejętności dotyczących tego, jak być uważnym, jak wprowadzić umysł w porządne skupienie, dojdziesz do miejsca, w którym „ja” i jego misja osiągnięcia długofalowego szczęścia dojdą tak daleko, jak tylko mogą. Ale podróż do szczęścia nie kończy się w tym punkcie. Idzie dalej, aż do miejsca, w którym zostawiasz za sobą swoje poczucie „ja”, swoje czynienie spraw własnymi, ponieważ widzisz, że wchodzą ci w drogę. To w tym punkcie Buddha nauczał nas o tym, aby postrzegać wszystkie swoje wytworzenia jako niestabilne, niesatysfakcjonujące i pozbawione „ja”. W szczególności, w stanie koncentracji, nad którym pracowałeś - w momencie kiedy jest dobry i solidny, możesz dostrzec: „Co tworzy tu zakłócenia? Co teraz robię?”. I częścią tych zakłóceń będzie poczucie „mnie”, czy też poczucie „ja”. I wtedy zauważamy, że użyteczne jest odpuszczenie tych procesów wytwarzania [„ja”, „siebie”].

Z czego to „mnie”, to „ja” jest zrobione? Z pięciu rodzajów zjawisk, pięciu grup składowych. Buddha nigdy nie mówił, że grupy składowe są tym, czym jesteśmy. Mówi, że są one raczej surowymi materiałami, których używamy do wytworzenia poczucia „ja”. Bierzemy potencjał formy, odczuć, percepcji, wytworzeń mentalnych i świadomości, wszystko wywodzące się z przeszłych działań i urzeczywistniamy je. A następnie się z nimi identyfikujemy. Ale twoje utożsamianie zmienia się z chwili na chwilę. Niekiedy jesteś skupiony na odczuciach, czasem na spostrzeżeniach, innym razem na ciele, widząc siebie albo jako tożsamego z tymi zjawiskami, albo jako posiadającego je wewnątrz siebie, albo jako będącego wewnątrz nich. Więc nawet poczucie nieskończonego lub połączonego ze wszystkim „ja”, które ma w sobie nadal niewielki obszar odczuwania, świadomości czy czegokolwiek innego w sobie - Buddha mówi aby i to odpuścić. W tym miejscu taki rodzaj „ja” także jest już nieumiejętny.

To nauczanie idzie pod prąd, ponieważ stałym tematem z tyłu twojego umysłu jest zawsze: „Co mam robić dalej, co mam robić dalej?”. A kiedy mówi się wam, żebyście zaprzestali aktywności „ja”, to kto zajmie się towarem? Kto będzie się zajmował wszystkim? Cóż, patrzysz na to, co wymaga opieki i zdajesz sobie sprawę, że to nie jest tego warte. Działania, które próbujesz wykonać, aby sprowokować sytuacje, które uważasz za potrzebne do szczęścia, także są przyczyną stresu. Kiedy widzisz, że przynoszą one efekt przeciwny do zamierzonego, możesz je porzucić.

Wymaga to umiejętnego przyglądania się, wiele uważności, skupienia - wszystkich czynników Ścieżki. Ale kiedy jesteś naprawdę uczciwy wobec siebie (a to jest pierwszy warunek wstępny Ścieżki; jak mawiał Buddha:: Dajcie mi kogoś, kto jest uczciwy, a ja nauczę tę osobę Dhammy), jeśli badasz, co robisz i jakie są tego rezultaty, będzie musiał nadejść moment, w którym zdasz sobie sprawę, że masz już dość. Musisz przestać. A kiedy masz wystarczająco dużo rozsądku, aby zobaczyć jak możesz przestać, a nawet porzucić zamiar zaprzestania, to właśnie wtedy odkrywasz, że istnieje większe szczęście, które było ukryte pod twoim gorączkowym zarządzaniem, histerycznym robieniem „ja” i „moje”. To dobry powód by odpuścić.

Dlatego nauczanie nie-ja jest użyteczne. Jest to część strategii dla długoterminowego dobrostanu i szczęścia.

Mamy więc obietnicę od samego Buddhy, że gdy w końcu odpuścimy wszystko to, co rozwinęliśmy, nie staniemy się „kłodą” dryfującą bez kierunku. W gruncie rzeczy, jak mawiał kiedyś Ajahn Suwat, odnajdziemy najwyższe szczęście, a tam gdzie jest ostateczne szczęście, nie dbasz już o to, kim jest ten kto doświadcza tego szczęścia. To pytanie po prostu nie przychodzi ci do głowy. Szczęście samo w sobie jest zupełnie wystarczające. I to się nie zmienia, ono zawsze tam będzie - choć słowo zawsze, nie jest do końca adekwatne, ponieważ jesteś w punkcie poza przestrzenią i czasem, ale z mocnym poczuciem bezpośredniości. Nie wysyłamy cię w kosmos do jakiejś odległej galaktyki. Ale nie ma już poczucia „tutaj” i „tam”. Nie ma poczucia miejsca, lecz jest szczęście.

To jest obietnica Buddhy - i to jest również Jego wyzwanie dla ciebie. Co robisz w tej chwili? Czy pracujesz na rzecz tego szczęścia, czy nie? Ponieważ to szczęście jest tym, co sprawia, że wszystko ma wartość. Jeśli potrafisz znaleźć to szczęście w swoim życiu, wtedy opowieść twojego życia ma prawdziwe znaczenie, pojawia się prawdziwe poczucie spełnienia. Zrobiłeś to, co było najbardziej godne zrobienia. Czy jesteś na to gotowy? Dni i noce przelatują, przelatują tak szybko. Co robisz? Miej to pytanie na uwadze i pamiętaj o kontekście tego pytania. Przedstaw swoją najlepszą odpowiedź poprzez to, co robisz, mówisz i myślisz właśnie teraz, właśnie teraz. Nie musisz tego nikomu rozgłaszać, nie musisz nikomu mówić, ponieważ kiedy naprawdę robisz to dobrze, nikt inny nie musi o tym wiedzieć. To jest aż tak dobre.

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: rozdział książki "Gather ’Round the Breath"
Copyright © dhammatalks.org

Tłumaczenie: Adrian Sztobryn
Redakcja polska: Piotr Iwanicki
Czyta: Aleksander Bromberek

Image0001%20%281%29.png

Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/