|
I. Wegetarianizm w starożytnych Indiach
Wegetarianizm jest zwyczajem praktykowania bezmięsnej diety. Istnieją różne rodzaje wegetarianizmu, np. lakto-wegetarianie jedzą produkty mleczne, ale nie jaja, a weganie nie jedzą żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego. Pierwsze dowody na jakikolwiek rodzaj wegetarianizmu pochodzą ze starożytnej Grecji i Indii. Grecki filozof Pitagoras (570-495 p.n.e.) zalecał wegetarianizm, kiedy w tym samym czasie w Indiach, Mahawira, założyciel dżinizmu, również propagował bezmięsną dietę. Pomimo popularnych wyobrażeń, Budda, młodszy, współczesny Mahawiry, nie był wegetarianinem i nie nalegał wyraźnie na praktykę wegetarianizmu w żadnej ze swoich nauk.
Na rzecz wegetarianizmu używa się wielu argumentów – argument zdrowotny (mięso powoduje wiele chorób), argument biologiczny (ludzie nie są mięsożerni z natury), argument ekonomiczny (hodowla zwierząt jest niewydajną formą produkcji żywności) i argument humanitarny (jedzenie mięsa wymaga zabijania zwierząt, a to jest okrutne). Niektóre z tych argumentów są raczej słabe, inne mocniejsze. Ale z punktu widzenia etyki buddyjskiej, jedynym z tych argumentów, który należy wziąć pod uwagę jest ostatni. Czy kanon palijski, najwcześniejszy zapis nauk Buddy, zawiera cokolwiek, co sugerowałoby, że buddyści powinni być wegetarianami?
Nie ma żadnego miejsca, zarówno w Suttach, Vinayi czy Abhidhammie, gdzie Budda mówiłby swoim uczniom, zakonnym lub świeckim, że nie powinni jeść mięsa. Adwokaci buddyjskiego wegetarianizmu tacy jak Philip Kapleau Roshi ("To Cherish All Life", 1986) sugerują, że Budda nauczał wegetarianizmu, ale wszystkie tego typu odniesienia zostały usunięte ze świętych pism przez lubiących mięso mnichów w późniejszych wiekach. Nie ma żadnych dowodów, że coś takiego miało miejsce, więc ten argument można z góry odrzucić.
Jest kilka miejsc w pismach, gdzie Budda jest opisany jako jedzący mięso. Anguttara Nikaya (III, 49) wspomina, że Buddzie podano sukara mamsa z owocem jujuby (Głożyny pospolitej). Z całą pewnością termin ten może być przetłumaczony jako sukara = świnia, mamsa = mięso. W innym miejscu wyraźnie wspomina człowieka, który posłał swego sługę na rynek po mięso, aby mogło być przygotowane i ofiarowane Buddzie (Anguttara Nikaya IV, 187). Jeszcze inny tekst wspomina mimochodem, że grupa ludzi „gotowała kaszę i ryż, przygotowała zupę i siekała mięso” (mamsani kottenti), w trakcie przygotowań uczty dla Buddy i jego mnichów (Vinaya I, 239). Pewnego razu kilku ludzi zarżnęło krowę, ugotowali ją i następnie jeden z nich dał „najlepsze kawałki gotowanego mięsa” (mamse pakke varamamsani) mniszce, która ofiarowała je Buddzie (Vinaya III, 208). Należy pamiętać, że kanon palijski rzadko wspomina co Budda jadał, ponieważ nie taki był cel powstania tych pism.
Jednym z zarzutów dżinistów skierowanym przeciw Buddzie, było to że jadł mięso. „Wielu wyznawców dżinizmu przeszło przez miasto, przez główne ulice i uliczki, zaułki i dróżki, wymachując rękami i krzycząc: ’Generał Siha zarżnął dzisiejszego dnia wiele istot, by nakarmić nimi mnicha Gotamę, a on będzie je jeść, wiedząc że były one zarżnięte specjalnie dla niego’” (Anguttara Nikaya IV, 187). W tym wypadku dżiniści starali się zdyskredytować lub zawstydzić Buddę z powodu jedzenia mięsa, co sugeruje, że w tamtym czasie w Indiach panowała opinia, że przynajmniej mnisi powinni być wegetarianami. Ta idea jednak mogła być jedynie w fazie rozwoju, ponieważ Budda zyskał powszechny szacunek, pomimo że był krytykowany w tym względzie przez wyznawców dżinizmu. I nie był to jedyny taki przypadek. Czytamy o osobliwym ascecie, który był wysoko ceniony przez ludzi Vesali, pomimo że ślubował spożywać wyłącznie mięso i alkohol (Digha Nikaya III,9).
Jest kilka miejsc w Vinayi, spisie zasad buddyjskich mnichów i mniszek, gdzie jedzenie mięsa jest wymienione lub domniemane. Możemy przeczytać na przykład, że konkretne rodzaje mięsa, takie jak mięso z lwa, węża, hieny, nie powinny być spożywane, co oznacza, że inne rodzaje mogą być (Vinaya I, 218-8). Zaleca się również rosół jako lek (Vinaya I, 206). W części poświęconej medycynie Vinaya mówi, że mnisi mogą przyjmować z leczniczych powodów olej, tłuszcz i łój z ryby, krokodyla, świni, niedźwiedzia i innych zwierząt (Vinaya I, 200).
Jednak wydaje się, że pierwszy dowód na buddyjski wegetarianizm także pochodzi z Vinayi. Większość uczonych zgadza się, że duża część Vinayi powstała jakiś czas po odejściu Buddy, więc niektóre jej stwierdzenia nie koniecznie muszą odpowiadać temu, w co wierzono lub robiono w jego czasach. W Vinayi mówi się, że Devadatta domagał się, aby wegetarianizm był obowiązkowy dla mnichów i mniszek. „Dopóki życie trwa, niech nie jedzą ryby lub mięsa (mamsam maccha). Ktokolwiek tak robi jest splamiony winą” (Vinaya II, 197). Devadatta jest zawsze przedstawiony w literaturze buddyjskiej jako czarny charakter. Historia ta sugeruje, że być może w czasie odejścia Buddy istniał silny ruch w sandze na rzecz wegetarianizmu, ale jeszcze silniejszy był przeciw.
Poza tym, kolejny dowód na ruch buddyzmu w kierunku wegetarianizmu pochodzi z edyktów wielkiego buddyjskiego cesarza Aśoki. W edykcie z 257 p.n.e. powiedział: „Dawniej, w kuchni króla, setki tysięcy zwierząt zabijano codziennie, żeby zrobić pożywienie. Ale w czasie pisania tego edyktu Dhammy tylko trzy stworzenia – dwa pawie i jeleń, są zabijane, z czego jeleń nie zawsze. Z czasem, nawet te trzy istoty nie będą zabijane.” Ten edykt dobrze odzwierciedla stosunek wczesnego buddyzmu do wegetarianizmu – jest on dobry, więc ograniczamy konsumpcję mięsa i z czasem wycofamy je stopniowo. Później, w 243 p.n.e. Aśoka wydał kolejny dekret zakazujący uboju, cechowania, kastracji zwierząt domowych w niektóre dni każdego miesiąca. W tym samym dekrecie zapowiedział również zakaz polowania na niektóre dzikie zwierzęta i tworzenie rezerwatów leśnych, gdzie polowanie byłoby niedozwolone. Później, przez kilka kolejnych stuleci nie mamy żadnych dowodów na wegetarianizm w buddyzmie.
Powszechnie przyjmuje się, że pierwotny buddyzm nie uczył wegetarianizmu, podczas gdy buddyzm Mahajany tak. Jest to jednak pogląd, który należy zbadać dokładniej. Z setek sutr Mahajany tylko niewielka liczba promuje wegetarianizm, główne z nich to Hastikaksya Sutra, Mahamegha Sutra, Angulimaliya Sutra, Nirwana Sutra, Brahmajala Sutra i Lankavatara Sutra. Nie jest łatwo datować żadną z tych sutr, ale wszystkie z nich prawdopodobnie zostały skomponowanie po II wieku n.e., z częściami dodanymi w późniejszych wiekach. Z tych sutr, to Lankavatara Sutra najsilniej opowiada się za niejedzeniem mięsa. Oferuje ona szereg argumentów na rzecz wegetarianizmu, niektóre z nich przekonywujące, inni raczej infantylne – na przykład, że jedzący mięso będzie miał nieprzyjemny zapach. Gwałtowność z jaką te argumenty zostały przedstawione sugeruje, że w tym czasie wielu buddystów nie było wegetarianami. Musisz argumentować stanowczo przeciw czemuś, kiedy inni nie zgadzają się z tobą. Warto również podkreślić, że chociaż Nirvana Sutra potępia jedzenie mięsa, to stwierdza także, że uzasadnione jest zabijanie ludzi w celu ochrony mienia klasztornego – dziwna sprzeczność, którą można znaleźć w myśleniu niektórych skrajnych zwolenników wegetarianizmu.
Kiedy chiński pielgrzym Hsuan Tsang (602-664) przebywał w Indiach, zrobił dokładne i obszerne notatki na temat wierzeń i praktyk buddystów, ale nie wspomina by byli wegetarianami. Zauważył, że ludzie jedli mięso, i że najważniejsze było nie to, czy byli wegetarianami, czy nie, ale jakie mięso jedli. Ci, którzy jedli wołowinę i mięso zwierząt, które zostały uznane za nieczyste (psy, małpy, świnie, osły), zostali uznani za wyrzutków. Literatura buddyzmu tantrycznego lub wadżrajany, powstała po VII wieku n.e., często opowiada się za jedzeniem mięsa. Jednym z „pięciu m” (pancamakara) wymienionym w licznych tekstach tantrycznych było spożywanie mięsa. Praktykujący tantryzm nawet ofiarowali mięso różnym bóstwom, które czcili. Jak wynika z tego wszystkiego, indyjscy buddyści byli niezdecydowani w kwestii jedzenia mięsa.
Jak wyglądała ta kwestia w indyjskim społeczeństwie w ogóle? Dowody wskazują, że od samego początku dżinizm był i jest mocno związany z wegetarianizmem. Nie ma dowodów na to, że braminizm, główna religia w czasach Buddy, nauczał wegetarianizmu. Wedyjskie ofiary, w którym zwierzęta były zabijane, nadal praktykowano i często są wymienione w kanonie palijskim (np. Anguttara Nikaya I,66, II, 42, IV, 41). Jednak Vinaya wymienia coś, co nazywano maghata – były to niektóre dni miesiąca, gdy zwierzęta nie były zabijanie, a mięso nie było dostępne na rynku (Vinaya I, 217). Dżataka także wspomina maghata i dodaje, że będą ogłoszone przez dźwięki bębnów (Dżataka IV, 115). Czy te dni kiedy wstrzymywano się od zabijania zwierząt były wynikiem ogólnego niepokoju z powodu jedzeniu mięsa, czy efektem wpływu buddyzmu lub dżinizmu? Nie wiemy. Kama Sutra (III wiek n.e.?) wskazuje, że alkohol i mięso psa wpływa na wzmocnienie męskości, ale potem dodaje trochę niezdecydowanie, że rozsądny człowiek nie spożywa żadnego z powyższych. Zawiera również przepisy na afrodyzjaki, z których wiele zawiera mięso i narządy zwierząt. Zatem znowu mamy niejednoznaczne podejście do spożywania mięsa.
Żaden z dwóch wielkich hinduskich eposów Ramajana i Mahabharata nie uczy wegetarianizmu i oba często odwołują się do jedzenia mięsa, jakby to było normalne i nie budziło kontrowersji, tak jak to w rzeczywistości było. W swojej szczegółowej analizie życia codziennego przedstawionego w Ramajanie, Ananda Guruge pisze, że „Ariowie w starożytnych Indiach nie byli w ogóle wegetarianami. Ich dieta była mieszana; jedli ryby, tak jak ofiarowano je Bharacie i jego towarzyszom przez Guhę. Mięso też konsumowano dosyć powszechnie. Rama nie tylko powiedział, że zwierzęta są zabijane przez ludzi, dla ich mięsa, ale też sam zabił wiele zwierząt – jelenie, dziki, antylopy, itp. – dla pożywienia podczas swego pobytu w lesie. Mięso jedzono ze smakiem a wers, opisujący posiłek Ramy i Sity stwierdza, że ‘usiadł na skale kusząc Sitę mięsem, (mówiąc jej) jest czyste, jest smaczne i jest dobrze ugotowane przez ogień’”. W pustelni Bharadwadży armia Bharaty została zaopatrzona w dziczyznę, baraninę, wieprzowinę oraz mięso pawia i bekasa. Podobnie Kumbhakarna spożywał w dużych ilościach dziczyznę, wieprzowinę i wołowinę oraz pił krew. Chociaż Wanaras są zazwyczaj przedstawiani jako wegetarianie, bramini faktycznie już nie byli. Idea, że ”dieta czysto wegetariańska jest wskaźnikiem postępu duchowego i zaawansowanej kultury” powstała w późniejszym okresie rozwoju kultury indyjskiej. Nawet ascetyczni bramini nie byli ścisłymi wegetarianami. Chociaż zwykle dieta ich składała się z warzyw, nie traktowali powstrzymywania się od jedzenia mięsa jako zasady o znaczeniu religijnym lub społecznym. W rzeczywistości, Agastya jest przedstawiany jako jedzący baraninę i mówiący: „jestem w stanie zjeść bez problemów nawet całego barana na ceremonii śraddha”. Wydaje się, że nie było zakazu jedzenia mięsa wśród braminów nawet w czasach Bhawabhuti, który w swojej Uttararamacarita przedstawia Wasisthę jako jedzącego udziec sarny. Ponadto wypowiedź Walina wyraźnie wymienia zwierzęta, których mięso może być spożywane przez braminów” (The Society of the Ramayana, 1960, p.147-8).
W rozdziale dotyczącym żywności Suśruta Sanhita (I-IV wiek n.e) zaleca wszystkie rodzaje ryb, ptaków i mięso zwierząt co wykazuje, że jedzenie mięsa było powszechne w tym okresie. Z tego i wielu innych dowodów wynika, że tak jak buddyści, także hinduiści przez wieki mieli niejednoznaczne podejście do wegetarianizmu. Dopiero po IX, X i XI wieku wegetarianizm stał się powszechny w Indiach.
II. Buddyjskie argumenty za wegetarianizmem
Następne pytanie jest takie – być może wegetarianizm może być dorozumiany albo bardziej spójny z ogólnie pojętymi naukami Buddy?
Zasadniczą cnotą buddyzmu jest szacunek dla życia. Jest ona zawarta w pierwszym przykazaniu: „nie szkodzić żywym istotom”. Używam słowa „szkodzić”, a nie „zabijać”, ponieważ w wielu przypadkach Budda nie wymienia tylko powstrzymywania się od zabijania, ale również od okrucieństwa i przemocy jako odnoszących się do tego przykazania. Na przykład powiedział, że ktoś nie jest cnotliwy (adhamma) ciałem, jeśli „zabija żywe istoty, jest morderczy, ma skrwawione ręce, pozwala na ciosy i przemoc i jest bez litości” (Majjhima Nikaya I, 286). Oczywistym jest, że zabicie jest złamaniem pierwszego przykazania, ale jest nim także ciągnięcie kota za ogon, biczowanie konia lub uderzenie kogoś w twarz, a jest tak pomimo, że te działania są mniej poważne niż zabicie. Więc to jest pierwszy punkt (1): Nie tylko zabijanie, ale także bycie okrutnym w stosunku do żywych istot jest sprzeczne z pierwszym przykazaniem.
To, że prawdziwe przestrzeganie tego przykazania wykracza poza indywidualne, bezpośrednie fizyczne zaangażowanie w ranienie lub zabijanie, jasno wynika z instrukcji Buddy – ktoś kto poważnie traktuje Dhammę nie powinien „zabijać, zachęcać (samadapati) innych do zabijania, aprobować (samamuñño hoti) zabijanie, czy pochwalać (bhasati vannam) zabijania „(Anguttara Nikaya V, 306). Budda mówi tutaj bardzo wyraźnie, że należy brać pod uwagę nawet pośrednie i odległe konsekwencje naszych działań. Jest to drugi punkt (2): dążenie do uzyskania wpływu i zachęcanie innych, by nie szkodzić lub zabijać żywe istoty i być dla nich przyjaznym będzie zgodne z pierwszym przykazaniem.
Często zauważa się, że przykazania mają dwa wymiary, powstrzymanie się od popełniania zła (varitta) i faktyczne czynienie dobra (caritta, Majjhima Nikaya III, 46). W przypadku pierwszego przykazania jego aspektem varitta będzie unikanie zabijania, a jego aspektem caritta będzie robienie wszystkiego, co można by pielęgnować, ochraniać i promować życie. Jest to wyrażone przez Buddę w pełnym wyjaśnieniu przykazania kiedy mówi: „Unikając zabierania życia, żyje powstrzymując się od odbierania życia. Odkładając na bok kij i miecz żyje z troską, życzliwością i współczuciem dla żywych istot.” (Digha Nikaya I, 4).
Raz za razem poprzez swoje nauki Budda, prosi nas o współczucie dla innych, o postawienie się w sytuacji innych. „Postaw się na miejscu innych i nie zabijaj ani przyczyniaj się do zabijania.” (Dhammapada 129. „Myśl: tak jak ja jestem inni są także. Jak są inni, tak ja jestem i nie zabijaj, ani przyczyniaj się do zabijania.” (Nipata Sutta 705). To z kolei jest trzeci punkt (3): odczuwanie i działanie z dobrocią i współczuciem dla żywych istot będzie integralną częścią pierwszego przykazania.
Naukę Buddy o szacunku dla życia można także wyraźnie zobaczyć w kilku jego innych naukach – Słuszne Zarobkowanie (samma ajiva) jest tego tylko jednym przykładem. Podane jest jako przykład złego zarobkowania sprzedaż (i / lub produkcja?) broni, handel ludźmi, mięsem (mamsa vanijja), alkoholem i truciznami (Anguttara Nikaya III, 208). Mimo, że Budda specjalnie nie mówi o tym, to łatwo można dostrzec, że powodem dla którego te środki do życia są nieetyczne, jest to, że pociągają za sobą na pewnym poziomie krzywdzenie lub zabijanie żywych istot. Jest to więc punkt czwarty (4): Niezabijanie lub nieszkodzenie żywym istotom i bycie dla nich przyjaznym, jest integralną częścią całej Dhammy, nie tylko pierwszego przykazania.
Inną ważną nauką Buddy jest to, że rzeczy nie powstają przypadkowo lub z woli boskiej istoty, lecz z powodu konkretnej przyczyny lub splotu przyczyn. Najbardziej znanym przykładem jest ten, kiedy Budda opisuje warunki, które powodują cierpienie (Digha Nikaya II, 55). Istnieją jednak inne przykłady współzależnego powstawania – sekwencja przyczyn, które powodują oświecenie (Samyutta Nikaya I ,29-32) i konflikt społeczny (Sutta Nipata 862-77), itp.
Korzystając z tej samej zasady możemy wyjaśnić kwestie związane z jedzeniem mięsa. Rolnicy nie hodują krowy lub kury dla zabawy, robią to, ponieważ mogą oni zarabiać na życie, sprzedając je do rzeźni. Podobnie ubojnie nie szlachtują zwierząt dla zabawy, robią to dla osiągnięcia zysku. Oni sprzedają mięso przetwórcom, którzy sprzedają je supermarketom i rzeźnikom, którzy z kolei sprzedają je konsumentom. Każdy rozsądny człowiek zgodzi się, że istnieje bezpośredni i zauważalny związek przyczynowy między rolnikiem lub rzeźnią a konsumentem. To może być odległy związek, ale on istnieje. Mówiąc najprościej, rzeźnie nie zarżną zwierząt, jeśli ludzie nie zakupią mięsa. Więc jest to piąty punkt (5): Jedzenie mięsa jest związane przyczynowo z krzywdzeniem lub zabijaniem żywych istot, a zatem jest powiązane w jakimś stopniu ze złamaniem pierwszego przykazania.
Rozważmy teraz jakie są konsekwencje tych pięciu punktów. Unikając złożoności współczesnego przemysłu spożywczego i środków produkcji spójrzmy na razie na prostą wersję taką jaka istniała w czasach Buddy i jaka może nadal istnieje w niektórych krajach rozwijających się, a może nawet w niektórych obszarach wiejskich na Zachodzie. Powiedzmy, że za czasów Buddy mnisi zostali zaproszeni do domu pobożnej rodziny na posiłek oraz że jest im podawane, między innymi, mięso.
Zgodnie z zaleceniami Buddy w Jivaka Sutta (Majjhima Nikaya II,369) jedli mięso, ponieważ nie widzieli, nie słyszeli, a nawet nie podejrzewali, że ich gospodarz poszedł do kogoś i specjalnie dla nich poprosił o zabicie zwierzęcia, tak by mogło być one podane mnichom. Podczas jedzenia posiłku mnisi nie mieliby krwawych zamiarów, ani morderczego gniewu, ani perwersyjnej fascynacji w oglądaniu zwierzęcia, któremu poderżnięto gardło. Jest prawdopodobne, że w ogóle nie myśleli skąd mięso pochodzi lub jakie środki były zaangażowane w jego produkcję. W bardzo wąskiej, dosłownej, bezpośredniej interpretacji, pierwsze Przykazanie nie zostało złamane.
Ale to wąska perspektywa stwarza, przynajmniej w mojej głowie, trochę niepokojące pytania:
(A) Po pierwsze, jak widzieliśmy powyżej, wszystkie dowody wskazują, Budda chciał, aby przykazanie było interpretowane w sposób szeroki i wszystkie jego konsekwencje brane pod uwagę.
(B) Jeśli mnisi bezpośrednio nie złamali swoje zasady, może świeccy złamali pierwszą, ponieważ „zachęcali innych do zabijania, akceptowali zabijanie lub pochwalali zabijanie” poprzez zakup mięsa.
(C) Może mnisi powinni byli się zastanowić jakie skutki przyniosą ich działania. Czyż Budda nie powiedział: „Przed, podczas działania i po czynie powinien się zastanowić, ‘Czy będzie ten czyn prowadził do mojej lub innych krzywdy?’” (Majjhima Nikaya I, 416).
(D) Chociaż może nie widzieli, słyszeli lub podejrzewali, że zwierzę zostało zabite specjalnie dla nich, mnisi musieli mieć świadomość, że zostało zabite przez ludzi, którzy jedzą mięso, i że jedząc mięso oni sami podpadają pod tę kategorię.
(E) Nawet jeśli ich rola w zabiciu tych stworzeń jest tylko pośrednia i odległa, prawdziwa metta wymaga, by nie być zaangażowanym w zabójstwo, nawet tylko w takim zakresie. Budda powiedział: „Tak jak matka chroni swoje jedyne dziecko ryzykując własne życie, podobnie powinien rozwinąć nieograniczony umysł do wszystkich istot i miłości do całego świata. Należy rozwijać umysł bez granic, powyżej, poniżej i wszerz, bez przeszkód … „(Sutta Nipata 149-50). Powiedział również, że powinniśmy myśleć w ten sposób: „Mam miłość do beznogich stworzeń. Mam miłość do dwunożnych. Mam miłość do czworonożnych i mam miłości do wielonogich stworzeń.” (Anguttara Nikaya II,72). Kiedy ktoś mówi: „to (zwierzę – przyp. tłum.) nie zostało zabite specjalnie dla mnie, a kiedy je jadłem mój umysł był pełen miłości” nie brzmi to jednak jak głęboka, pełna życzliwości i wszechobecna miłość, którą Budda zalecał rozwijać. Przeciwnie, to brzmi jak miłość ograniczona przez raczej wąskie spojrzenie.
(F) W bardzo ważnej przemowie w Anguttara Nikaya Budda chwali tych, którzy dbają o innych, tak jakby dbali o siebie. Mówi: „Istnieją cztery rodzaje ludzi na tym świecie. Jakie cztery? Ten, kto nie troszczy się o swoje własnego dobro ani dobro innych, ten kto troszczy się o dobro innych, ale nie o swoje, ten kto troszczy się o swoje własnego dobro, ale nie o dobro innych i ten kto troszczy się zarówno o swoje własne dobro i dobro innych – z tych czterech, ten kto troszczy się o swoje własnego dobro i dobro innych jest przywódcą, najlepszy, najwyższy, największy ” (A. II,94). A nieco dalej Budda zadaje pytanie: „A jak ktoś troszczy się zarówno o swoje własne dobro i dobro innych?” W części odpowiedzi na to pytanie odpowiada: „Nie zabija lub zachęca innych do zabijania.” (A. II,99). Widzieliśmy wcześniej, że istnieje związek przyczynowy między zabijaniem zwierząt a zakupem mięsa. Po prostu, rzeźnie nie zabijałaby zwierząt, a rzeźnicy i supermarkety nie miałyby w asortymencie mięsa, jeśli ludzie nie kupowaliby go. Dlatego też, gdy kupujemy mięso, a nawet jemy je, gdy jest nam serwowane, zachęcamy do zabijania, a zatem nie działamy w trosce o innych, jak Budda nas poprosił abyśmy robili.
Wnioski z tego wszystkiego wydają mi się być nieuniknione – inteligentna, dojrzała praktyka Dhammy wymaga wegetarianizmu lub przynajmniej zmniejszenia konsumpcji mięsa.
III. Motywacja a mięso
Bycie wiernym Dhammie w ogóle, a w szczególności pierwszemu przykazaniu, jak się wydaje, wymaga bycia wegetarianinem. Nie wszyscy jednak widzą to w ten sposób i większość zwolenników Therawady i prawie wszyscy Buddyści Wadżrajany interpretują tą kwestię odmiennie. Zbadamy teraz motywy towarzyszące praktykowaniu przykazań i zobaczymy jakie one mogą mieć znaczenie dla jedzenia mięsa i wegetarianizmu.
Budda podaje trzy powody dla których powinniśmy poważnie podchodzić do etyki:
(1) Po pierwsze, aby uniknąć negatywnych skutków złych uczynków – zazwyczaj nazywanych „złą kammą”, ale bardziej poprawnie „złą vipāka”. Ten powód Budda wspomina wiele razy i jest jedynym z trzech kiedykolwiek wymienianych przez tradycyjną Therawadę, co powoduje, z pewnym uzasadnieniem, zarzut o egoizm.
(2) Drugim powód wskazuje, że przestrzeganie przykazań stanowi podstawę dla pozytywnych cech, takich jak umiar, świadomości, jasności myślenia, szczęście z powodu czystego sumienia (anavajja sukha, Digha Nikaya I, 70) itp., które z czasem doprowadzą do najwyższego dobra, Nirvany.
(3) Trzecim powodem jest miłość i troska o innych. Nie szkodzę i nie zabijam innych, ponieważ zależy mi na ich dobrobycie. Nie okradam ich, ponieważ szanuję ich własność. Nie wykorzystuję seksualnie ich, bo szanuję ich godność i prawo wyboru. Nie okłamuję ich, ponieważ szanuję ich prawo do poznania prawdy. I nie upijam się alkoholem, bo kiedy się spotkamy chcę sensownej komunikacji między nami. W skrócie, wierności przykazaniom jest także aktem miłości, nie tylko do osoby, z którą mam bezpośrednią relację, ale i do szerszej społeczności.
Budda podkreślił ten punkt, gdy powiedział, że słuszny czyn jest rodzajem wyrozumiałości lub troski (saraniya) w stosunku innych osób, która prowadzi do „miłości, szacunku, życzliwości, harmonii i pokoju” (Piyakarana garukarana sangahaya avivadaya samaggiya… Anguttara Nikaya III, 289). W celu uniknęcia niepewności co do słów Buddy: prya = miłość, karana = robić, powodować; garu = szacunek, estyma; sangaha = sympatia, wspólnota, wzajemność, avivada = harmonia, samagga = pokój, zgoda.
Ci, którzy nie akceptują tego, że jedzenie mięsa powoduje negatywną kammę, nie powinni mieć problemów ze spożywaniem mięsa. Jeśli uważają, że mogą rozwijać dobre cechy, jak cierpliwość, determinacja, uważność, hojność, odwaga i uczciwość, znowu nie powinni mieć obaw, aby to robić.
Ale każdy, kto naprawdę czuje, że powinien rozwinąć wszechogarniającą miłość i życzliwość wobec innych – wszystkich innych (a Budda powiedział, że powinniśmy), będzie musiał czuć się nieswojo, będąc związany w jakikolwiek sposób z zabijaniem zwierząt. Świadomość, że jest częścią łańcucha, który wiedzie do okropnych wydarzeń (a nie chcę was raczyć strasznymi obrazami z rzeźni), musi sprawić, że poczuje się nieswojo. Powinno to zmotywować wrażliwych Buddystów, aby spróbowali coś zrobić z tym okrucieństwem, a tym, co przynajmniej można zrobić, to nie być elementem łańcucha poprzez zaprzestanie jedzenia mięsa.
IV. Ostatnie ogniwo łańcucha
A teraz problem dla Ciebie. Widzieliśmy wcześniej, że można dostrzec związek przyczynowo-skutkowy między jedzeniem mięsa i zabijaniem zwierząt. Obecnie jest wiele osób, między tymi dwoma punktami – rzeźnik, pakujący mięso, dystrybutorzy, itp., ale zarówno w najprostszej, jak i najbardziej złożonej postaci, trzy główni uczestnicy to: (1) rzeźnik, ktoś kto faktycznie podrzyna gardło zwierząt, (2) pośrednik, który sprzedaje mięso i (3) klient – osoba, która kupuje i spożywa mięso. Istnienie tych trzech zależy od siebie nawzajem.
Teraz jest oczywiste, dlaczego Budda wymienia rzeźnika, myśliwych, łowców jeleni, rybaków, katów, itp., jako tych, którzy nie praktykują Dhammy (Samyutta Nikaya II, 256). Jest również wystarczająco jasne, dlaczego opisał ludzi, sprzedających mięso, jako nie praktykujących Słusznego Zarobkowania (Anguttara Nikaya III, 208). Ale co ciekawe, Budda nigdzie nie dopełnia tego, co wydaje się być logiczną konsekwencją przez wymienienie trzeciego i ostatniego ogniwa w łańcuchu – kupującego/spożywającego. Dlaczego tak jest? Jeżeli zabijanie zwierząt jest złe i sprzedawanie mięsa jest złe, to dlaczego kupowanie mięsa też nie jest złe?
To kolejny problem dla Ciebie. Budda powiedział, że jego świeccy uczniowie zarabiając na życie nie powinni angażować się w pięć rodzajów handlu (vanijja): handel bronią (sattha), ludźmi (satta) mięsem (mamsa), alkoholem (majja) i trucizną (visa, Anguttara Nikaya III.208). Chociaż wydaje się to dość jasne, patrząc na to nieco staranniej można odkryć coś istotnego dla pytania o jedzenie mięsa. Dlaczego te zawody są złe, szkodliwe lub karmicznie negatywne? Przyjrzyjmy się handlu bronią. Kiedy kowal kuje stal, aby zrobić miecz, jest mało prawdopodobne, by miał złe intencje. Jest prawdopodobnie zajęty kuciem swojej stali i z pewnością nie zabija nikogo. Handlarz bronią, który sprzedaje miecz też nie zabija nikogo. Tylko sprzedaje towar. Dlaczego więc Budda uważał handel bronią jako złe środki do życia? Oczywiście, dlatego że broń, jak i trucizny umożliwiają zabijanie. Ich głównym celem, a nawet ich jedynym celem jest zabijanie. Handlarz bronią jest częścią łańcucha, który może prowadzić do zabicia kogoś, choć sam nie zabijania nikogo. A -producent broni, B – handlarz bronią = C, nabywca i zabijanie.Teraz jeśli odwrócić kolejność i zastosować ją do jedzenia mięsa, to z pewnością ten sam wniosek będzie musiał być wyciągnięty, C – jedzenie mięsa, B – sprzedający mięso = A – rzeźnik i zabijanie. Dlaczego w obu przypadkach Budda pominął jeden lub dwa kluczowe ogniwa w tych łańcuchach?
V. Problematyczny wegetarianin
Jednym z powodów, dla których dopiero niedawno zostałem wegetarianinem (a nawet teraz nie w 100%) to hipokryzja i niespójności, które zauważyłem wśród sporej ilości wegetarian. Świadomość tego i opór spowodowały, że nie widziałem inteligentnego, wrażliwego wegetarianizmu spójnego z Dhammą. Arthur Koestler użył kiedyś zwrotu: „nieciekawe jak obiad z wegetarianinem” i wiem dokładnie o co mu chodziło. Słuchanie rozmów wegetarian często daje jednie wrażenie, że są oni bardziej zainteresowani żuciem, sokami trawiennymi i perystaltyką jelit, niż życiem niewinnych zwierząt.
W 1996 roku, kiedy odwiedziłem Hong Kongu i Tajwan byłem w wielu chińskich klasztorach Mahajany. Zawsze byłem witany z największą uprzejmością, ale nieuchronnie zawsze pojawiał się temat diety . Tak jak jest to dość typowe dla wegetarian, wielu moich gospodarzy było zafiksowanych na jedzeniu i jedyną rzeczą, którą wiedzieli o Therawadzie było to, że Therawadinowie jedzą mięso. Kiedy pytano mnie (a prędzej czy później zawsze tak było): „Czy jesteś wegetarianinem?”, zwykłem szczerze odpowiadać: „Nie, nie jestem. Ale gdy jestem tutaj (Hong Kong i Tajwan) przestrzegam waszych zasad”. Po tej odpowiedzi następował często długi, zazwyczaj grzeczny, ale czasem naznaczony wyrzutem, wykład o tym jak niemiłosierne jest jedzenie mięsa.
Pomimo, że oskarżenia były skierowane w moją stronę, prawie wszyscy moi gospodarze byli ubrani w jedwabne szaty, a przypadkiem wiem, że około 50 jedwabników trzeba żywcem ugotować, aby uzyskać 2,5 cm kwadratowego jedwabiu. Zauważyłem również, że wszystkie flagi, zasłony, itp. w przyklasztornych świątyniach także były jedwabne. Jeden mnich wykład wygłosił mi, siedząc na czymś co można określić tylko jako tron, otoczony przez dwa największe kły słonia, jakie kiedykolwiek widziałem, każdy misternie i pięknie rzeźbiony w przedstawienia Kuan Yin i innych bodhisattwów. Oba te kły były jeszcze kremowo-białe, wskazując, że ich pierwotny właściciel musiał być zarżnięty (prawdopodobnie nielegalnie) kilka lat temu.
Inną rzeczą, jaką zauważyłem to meble. Możesz wiedzieć, że po wschodniej stronie Tajwanu ciągnie się łańcuch bardzo wysokich gór, i że są one pokryte gęstym lasem, który składa się z najwspanialszych starych drzew. To czego pewnie nie wiesz to to, że na Tajwanie stało się modne, aby meble były wykonane właśnie z tych drzew. Stół może się składać z pnia o ogromnym przekroju, a pięć lub sześć krzeseł naokoło jego robi się z pni o mniejszym przekroju albo dużych gałęzi. Atrakcją tego typu mebli jest często sękowata powierzania blatu oraz słoje pnia. Nie muszę chyba wspomnieć, że tego typu meble są bardzo kosztowne, ale ponieważ tajwańskie świątynie wydają się być bardzo, bardzo bogate, zwykle mają co najmniej jeden lub dwa zestawy tych mebli.
Jeden z niezwykle rozrzutnych klasztorów, które odwiedziłem, miał pięć takich zestawów w sali dla gości i jeden w przedpokoju każdego mnicha. Kolejnym hitem, który zauważyłem w wielu świątyniach jest ogromny, skręcony, sękaty pień drzewa, niekiedy również z korzeniami z wyrzeźbionym na nich Bodhidhammą, Kuan Yin lub arhatem. Żaden z entuzjastycznych i gorliwych wegetarian-mnichów, których spotkałem nie wydawał się szczególnie zaniepokojony swoją rolą w dziesiątkowaniu wiekowej tajwańskiej dżungli poprzez posiadanie tych pięknych, ale zupełnie niepotrzebne i destrukcyjnych luksusów. Wydaje się, że jedzenie mięsa jest niewybaczalne, ale wycinanie lasów i gotowanie żywcem jedwabników jest w porządku.
Ale zdecydowanie najgorsze, co widziałem na Tajwanie, to stosunek do zwierząt. Tajwańczycy są zafascynowani smakiem i wartościami średniej klasy kultury zachodniej, ale jak wszyscy początkujący nie są w stanie poprawnie ich uchwycić. Tak więc, na przykład, każdy chce mieć puszyste urocze szczenię, kotka lub króliczka, ale nie są oni jeszcze wyedukowani co z nim zrobić, kiedy już takiego mają. Trzy miesiące później, gdy zwierzę podrośnie i nie jest już urocze, tracą swoje zainteresowanie. Odnosi się to szczególnie psów, które często są zamknięte w małych klatkach. Niektóre z tych psów są umieszczane w klatkach przy bramach domów, więc szczekają zawsze kiedy ktoś przechodzi. Pamiętam, że gdy patrzyłem w dół kilku ulic, widziałem te małe klatki prawie przy każdej bramie i słyszałem wycie z nudów ich lokatorów, bezustanne szczekanie i skomlenia o uwagę.
Tak jak jest w tajwańskich domach, tak samo jest w tajwańskich klasztorach. W jednym klasztorze widziałem dwa dorosłe owczarki niemieckie zamknięte w klatce zaledwie wystarczająco dużej, aby mogły się odwrócić, a w ciągu trzech tygodni, które byłem w tym miejscu nigdy nie były wypuszczone. Co gorsza, opat tej świątyni, budzący szacunek człowiek, był znany jako szczery zwolennik i propagator − zgadliście − ścisłego wegetarianizmu, bez mleka, jajek, żadnych produktów zwierzęcych. Oba owczarki niemieckie cierpiały na ciężką krzywicę, ponieważ sam będąc weganinem, opat nałożył swój fetysz na swoje psy, gdy były szczeniętami zakazał karmić je mlekiem i mięsem, co spowodowało, że ich nogi były powyginanie i krzywe. Powiedziawszy to wszystko muszę podkreślić, że generalnie byłem pod wrażeniem żywotności buddyzmu na Tajwanie, i że w kraju tym aktywnie działa ruch na rzecz praw zwierząt. Mój problem wynikał tylko ze sposobu w jaki niektórzy tajwańscy buddyści praktykowali wegetarianizm.
Chciałbym powiedzieć, że kilka innych wegetarian, których poznałem cierpiało z powodu podobnego niezrównoważenia − z jednej strony niemal obsesja na punkcie mięsa i jego użycia, z drugiej strony praktycznie żadne zainteresowanie innymi rodzajami okrucieństwa wobec zwierząt lub niedbalstwo wobec środowiska w którym żyją. Dla wielu ludzi jednak, tylko niejedzenie mięsa to za mało także z buddyjskiej perspektywy to nie wystarczy. Możesz być skrupulatnym wegetarianinem i jednocześnie być bezmyślny, niedobry i nieczuły dla innych istot. Wegetarianizm jest dobry, ale jeśli nie idzie w parze ze współczuciem dla wszystkich ludzi i zwierząt, to jest tylko kolejną modą. Więc jeśli chcesz zostać wegetarianinem, bądź inteligentnym wegetarianinem.
VI. Mięso w tradycji buddyjskiej
Teraz chciałbym zbadać różne buddyjskie podejścia do wegetarianizmu. Uproszczony obraz – hinajaniści (therawadinowie) jedzą mięso a mahajaniści nie – nie odzwierciedla rzeczywistości. Chociaż interpretacja kanonu palijskiego według therawady nie wymaga wegetarianizmu, wiele Lankijczyków nie je mięsa. Wiele z nich je ryby, ale nie mięso, wielu innych unika wołowiny chociaż je inne rodzaje mięsa. Wegetarianizm jest rzadkością w Birmie, Tajlandii, Laose i Kambodży.
Niektóre teksty mahajany popierają wegetarianizm, chociaż jest ich niewiele, wszyscy chińscy i koreańscy mnisi i mniszki oraz bardziej pobożne osoby świeckie są zazwyczaj ścisłymi wegetarianami. Wiele chińskich i koreańskich świeckich jest wegetarianami przynajmniej w niektóre dni świąteczne. Teksty wadżrajany nie zalecają powstrzymywania się od mięsa, niektóre z nich wyraźnie aprobują a nawet zachęcają do jedzenie mięsa. Wegetarianizm jest rzadkością w Bhutanie, Tybecie, Mongolii, a także w Japonii.
W therawadzie istnieją trzy uzasadnienia jedzenia mięsa. Mamy już omówiony argument: „Nie widziałem, nie słyszałem lub podejrzewałem, że zwierzę zostało zabite dla mnie, więc jestem wybawiony z opresji”. Kolejne powszechne uzasadnienie jedzenia mięsa, jest takie że nie powoduje ono powstania negatywnej karmy, co wskazuje na tendencję w therawadzie do wąskiego (ograniczonego) myślenia i egocentryzmu. Nie chcę aby ten komentarz był sarkastyczny. Ja po prostu wskazuję na fakty. Przebadałem 16 książek i artykułów therawadinów o wegetarianizmie lub części książek therawadinów omawiających ten temat i to był jedyny używany argument, że osoba, która spożywa mięso, nie tworzy żadnej złej karmy dla siebie.
W rzeczywistości, nie znalazłem jeszcze żadnej rozprawy therawady, która zawierałaby dyskusję na temat wpływu jedzenia mięsa na żywe istoty, czyli o samych zabijanych zwierzętach. Archetypowy therawadin jest jak człowiek, który przechodzi obok osoby, której życie jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie i nie pomaga jej. Pytany dlaczego nie pomógł mówi, „Nie ma kary za brak pomocy. Więc dlaczego powinienem?” W therawadzie miłościwa troski o innych, jak ją opisano w Metta Sutta i gdzie indziej, jest zbyt często pomijana. Być może zbyt wiele uwagi poświęca się sobie.
Inne częste uzasadnienie jedzenia mięsa przebiega w ten sposób. „Mnisi otrzymują to, czego potrzebują żebrząc i powinni jeść bez wybierania cokolwiek dostają”. Podobnie jak wiele innych twierdzeń therawady, to wyjaśnienie ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Rzeczywistość jest taka, prawdopodobnie ujawniam tutaj poufną tajemnicę, że prawie zawsze mnisi dostają dokładnie to czego chcą. Gdy przeciętny mnich chce coś to po prostu to kupuje lub gdy jeden z jego zwolenników pyta go czego potrzebuje on odpowiada: „potrzebuję A, B i C.” Bardziej sumienni mnisi będą uciekać się do wskazówek, nieco zmienionej ekspresji lub niedomówień. Tak czy inaczej, ludzie świeccy są bardziej niż szczęśliwi, kiedy mogą zaspokoić wszystkie potrzeby mnichów i większość ich pragnień i jeśli mnich będzie chciał dietę wegetariańską to będzie ją miał bez żadnych problemów.
Inną słabością tej argumentacji jest to, że dotyczy tylko małego procentu wszystkich therawadinów, czyli mnichów. Zbyt często dyskurs therawady koncentruje się na sprawach, które są istotne lub dotyczą mnichów, pomijając pozostałe 98% populacji. Co w przypadku ludzi świeckich, do których ten argument się nie stosuje, czy również argument „nie widziałem, nie słyszałem lub podejrzewałem” nie jest odpowiedni? Oni nie żebrzą i są wolni w podejmowaniu decyzji o tym, co jeść! Dlaczego nie mogą być zachęcani do wegetarianizmu? Jeśli oni byliby wegetarianami ofiarowywaliby mnichom wegetariańskie jedzenie.
Ostatnio nieco bardziej wyrafinowany argument został użyty w celu uzasadnienia jedzenie mięsa w therawadzie. Argument brzmi tak. „Niezależnie od tego czy jesz mięso, czy nie zwierzęta i tak będą zabijane, poprzez wycinkę lasu pod uprawy rolne, poprzez spryskanie roślin w celu ochrony przed szkodnikami, przez spiętrzenie rzeki w celu produkcji energii elektrycznej i na wiele innych sposobów. Nawet kiedy jedziemy naszym samochodem owady są zgniatane na przedniej szybie, także większe zwierzęta są zabijane podczas jazdy”. (Dhammavuddha Thera, The Buddha’s View on Meat Eating, 2008).Wszystko to jest niewątpliwie prawdziwe. Jednak taki argument reprezentuje wąską, niezaangażowaną i jednowymiarową perspektywę raczej typową dla większości myślenia w therawadzie. Jest to równoznaczne z powiedzeniem, „Ludzie będą umierać na raka tak więc po co się męczyć i zniechęcać do palenia tytoniu? Nie ważne co zrobisz, ludzie i tak będą ginęli w wypadkach, więc po co uchwalać przepisy ruchu drogowego? Nawet jeśli mamy ciężkie kary za morderstwo, ludzie nadal zabijają się nawzajem, więc po co kryminalizować morderstwa? „
Mimo, że cywilizowane humanitarne społeczeństwo wie, że zawsze będą zgony z powodu raka, wypadki, zabójstwa i śmierć z innych powodów, to nadal odczuwa, że warto próbować minimalizować tego typu zgony. Czy może regulować lub chronić swoich obywateli przed każdą zagrażającą życiu sytuacją? Nie! Ale gdy jest to wykonalne, robi się to i w rezultacie wiele ludzi zachowuje swoje życie. Czy wegetarianizm, zatrzyma zabijanie zwierząt? Nie! Ale to jest jeden krok który mogę zrobić, bardzo prosty krok, krok, który mnie nic nie kosztuje, który przynajmniej zmniejszy niektóre z wielkich cierpień na świecie i mój współudział w nich.
Wadżrajana (będę używał od teraz terminu buddyzmu tybetańskiego) to inna sprawa. Większość tybetańskich buddystów – żywych buddów, manifestacje Manjusri, rinpoczowie, włączając w to tulku nie tylko je mięso, oni spożywają je ze smakiem. Kiedy czytam teksty o buddyzmie tybetańskim niemal zawsze znajduję temat poświęcony współczuciu i tak powinno być. Aby podkreślić jego centralne położenie w buddyzmie tybetańskim, zwykle odnosi się do niego nie tyle jako współczucia, ale jako „wielkiego współczucia” (maha karuna).
Wiele starożytnych i współczesnych komentarzy na temat Bodhicariyvatara zatrzymuje się ze łzami w oczach nad aspiracją Szantidewy aby oddać swoje życie za innych. W praktyce „wymianie siebie na innych” (paratma parivartana) stanowi ważny element w ramach praktyk wszystkich szkół buddyzmu tybetańskiego. I nie będę zatrzymywał się w tym punkcie, ponieważ myślę, że sam widzisz dokąd to prowadzi. Czy nie ma poważnej sprzeczności w buddyzmie tybetańskim pomiędzy silnym i ciągłym naciskiem na współczucie i faktem, że Tybetańczycy jedzą mięso? Myślę, że jest. Tak więc buddyzm tybetański może nie jest wąski i egocentryczny, ale można twierdzić, że jest pełen hipokryzji i niespójny w kwestii jedzenia mięsa.
Kilka lat temu, kiedy byłem w Bodhgaya, Dalajlama miał za kilka dni dać wykłady, miasto wypełniało się Tybetańczykami. Razem z przyjacielem postanowiliśmy na ten czas wyjechać z miasta aby uniknąć tłumów. Kiedy jechaliśmy do Gaya widzieliśmy drogi zablokowane przez stado około stu bawołów i kóz prowadzonych przez kilku pasterzy. Nasz kierowca trąbił, posuwaliśmy się wolno przez stado i kiedy dotarliśmy do jednego z pasterzy spytaliśmy się gdzie idzie z tak dużą ilością zwierząt. „Do Bodhgaya. One są dla lamów”, odparł. Można by pomyśleć, że przynajmniej co mogą zrobić, to powstrzymać się od mięsa, gdy są w tak świętym miejscu, otrzymując nauki, które prawie na pewno będą zawierać odwołanie do maha karuny dla wszystkich czujących istot. Ale nie. Rimpoczowie muszą dostać swoje mięso.
Powiązana jest z tym wszystkim raczej wstydliwa hipokryzja, która panowała, a w rzeczywistości w dalszym ciągu panuje, w niemal wszystkich buddyjskich krajach niezależnie czy therawady, mahajany czy buddyzmu tybetańskiego. Rzeźnicy, garbarze, myśliwi, rybacy i ptasznicy w krajach buddyjskich, dostarczali społeczeństwu różne produkty pochodzenia zwierzęcego, w tym mięso, ale byli dyskryminowani z tego powodu. Żyjący u wybrzeży rybacy na Sri Lance zostali odrzuceni przez większość i żaden mnichów i nie służył ich potrzebom duchowych, ponieważ zabijali ryby. W konsekwencji osoby te zostały łatwo nawrócone na katolicyzm, gdy przybyli Portugalczycy.
Co ciekawe, żołnierze, których zadaniem było zabijać ludzi, nigdy nie spotkali się z podobnym ostracyzmem. W Japonii burakumin byli i nadal są traktowani jak niedotykalni pariasi, ponieważ dokonywali uboju i zajmowali się innymi „nieczystymi” zadaniami. W Tybecie grupa ludzi nazywanych ragyapa również była w pogardzie, ponieważ zarabiali na życie, jako rzeźnicy i garbarze, byli przenoszeni na obrzeża miast, gdzie mieszkali w najnędzniejszych warunkach. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że ragyapa nie byli nawet dopuszczani do świątyń. Nawet ludzie posiadający łódki z materiału wodoodpornego rozpiętego na drewnianym szkielecie (ang. coracle – przyp. tłum.) również byli w pogardzie, ponieważ ich łódki były wykonane ze skóry. Heinrich Harrer miał kilka cennych uwag o tym jak hierarchowie klasztorni utrudniali tym ludziom życie, jednocześnie korzystając z ich usług.
Pobożni Birmańczycy nigdy nie zabijają dużych zwierząt (krów lub bawołów), natomiast uważają, że zabijanie małych ryb, kaczek i kur jest w porządku, lub że to tworzy tylko niewielką ilość negatywnej karmy (vipāka), niemniej są szczęśliwi, kiedy muzułmanie dostarczają im ich wołowiny i baraniny a gardzą nimi z tego powodu. Tak więc wydaje się, że jedzenie mięsa jest kwestią, którą wszystkie szkoły buddyzmu w sposób inteligentny, konsekwentnie i ze współczuciem dopiero muszą zaakceptować.
VII. Jak zostałem wegetarianinem
Był to sobotni ranek w Phnom Penh, spacerowałem po targu poszukując jakichś owoców do kupna. Nieświadomie szybko znalazłem się w sekcji mięsnej targu. Nawet osoba niewidoma wiedziałaby, że tam jest. Smród był przytłaczający. Kurczaki z mokrymi piórami i obojętnym wzrokiem siedziały w małych klatkach, prawdopodobnie nieświadome tego, co wkrótce się z nimi stanie. Kozy na pewno wiedziały. To widać było w ich oczach. Ale nic nie mogły zrobić, po prostu stały tam z pochylonymi głowami, poddając się swojemu losowi. Mięso zawieszone na hakach, noże i tasaki leżały na pniakach, wszystko było pokryte krwią i muchami. Dla zwierząt mogłaby to być wizja piekła.
Szedłem dalej mając nadzieję dostać się do sekcji warzyw i owoców, kilka minut później zostałem zablokowany przez duży okrągły kosz, który został umieszczony na środku przejścia. Kosz pełen padłych i oskubanych kurcząt, człowiek kucał obok kosza robił coś z kurczakami przy pomocy węża, podczas gdy młody chłopiec stał po drugiej stronie robił coś z czymś, co wyglądało na butlę z gazem. Stałem tam przez chwilę, starając się pojąć scenę rozgrywająca się przede mną.
Wtedy mnie olśniło. Kurczaki były nieco zgniłe, niektóre miejsca ich żółtawo-białej skóry były zielone lub szare a smród rozkładu uderzał w moje nozdrza. Mężczyzna wbijał podłączone do węża igły w każdego kurczaka, podczas gdy chłopiec pompował cylinder. W krajach takich jak Kambodża, gdy towar rzeźnika lub sprzedawcy ryb zepsuje się, czasem jest pompowany formaliną w celu ukrycia gnicia, aby w ten sposób mógł być nadal sprzedawany. Oczywiście jest to nielegalne, ale w takich krajach podejście do przestrzegania przepisów ochrony zdrowia jest raczej liberalne.
Skojarzenie w mojej głowie żywności, kurczaka i formaliny, która jak zapewne wiesz, jest wykorzystywana przez zakłady w celu zachowania ludzkich zwłok, spowodowało taką rewolucję, że odwróciłem się i zwymiotowałem. Człowiek z jednego stoisk zobaczył to i bardzo uprzejmie zaproponował mi szklankę wody, więc mogłem umyć usta. Gdy wróciłem do świątyni jeszcze trochę czułem nudności, ale nie tak bardzo, żebym nie mógł jeść i kiedy zadzwonił dzwonek na obiad skierowałem się do jadalni.
Gdy usiadłam przy stole od razu zauważyłem, że spośród wszystkich potraw głównym daniem był, jak się domyślacie, kurczak. Kiedy tylko to zobaczyłem, mój żołądek podszedł mi do gardła i musiałem wybiec z sali. Nie wymiotowałem tym razem, ale mój apetyt zupełnie zniknął. W przeciągu kilku następnych tygodni mój apetyt na mięso, jakiekolwiek mięso, po prostu odszedł. Powoli wrócił, ale jeśli pamięć o zgniłych napompowanych formaliną kurczakach wracała, musiałem ją świadome wyprzeć, w przeciwnym wypadku traciłem apetyt.
Trzy miesiące później, na krótkiej wycieczce do Australii, lankijski przyjaciel dał mi kilka rzeczy, które miałem dostarczyć jego bratu w drodze powrotnej do Sri Lanki. Jedna z tych rzeczy była książka „Animal Liberation” Petera Singera. Nigdy nie słyszałem o tej książce i jej tytuł nie zainteresował mnie. Będąc z powrotem na Sri Lance, zadzwoniłem do brata i powiedział mi on, że przyjdzie następnego dnia, aby zbierać rzeczy. Jednakże, nie pojawił się przez kolejne trzy miesiące. Książki i inne rzeczy leżały w moim pokoju, będąc swego rodzaju cichym przypomnieniem tego, jak nonszalanccy w dotrzymywaniu spotkań mogą być Lankijczycy.
Pewnego gorącego popołudnia leżałem w łóżku, czując się znudzony, z niczym do czytania, wziąłem książkę Singera, myśląc, że tylko ją przejrzę. Stało się jednak tak, że części które przeczytałem zainteresował mnie tak bardzo, że wróciłem do początku i przeczytałem całość w trzy posiedzenia. Oczekiwałem, że książka przedstawi zwykłe wegetariańskie podejście, wyzywając mięso od „padliny” lub „zgniłego mięsa”, powołując się na opinie znanych, ekscentrycznych wegetarian, dając długie opisy jak mięso fermentuje w jelitach i twierdząc, że kupka wegetarian pachnie lepiej niż kupka jedzących mięso. Zamiast tego, Singer argumentuje trzeźwo, obiektywnie, logicznie i przekonująco za życzliwym traktowaniem zwierząt (co zawiera, także nie jedzenie ich). Peter Singer jest zawodowym filozofem i pisze właśnie jak taki. A nawiasem mówiąc, nie ma on nic wspólnego z prawami zwierząt ekstremistycznej grupy Animal Liberation.
Podążając za jego argumentami poczułem się zmuszony przyjąć jego logikę i z nim się zgodzić. Przez następny tydzień lub dwa wracałem do części książki i jeszcze raz je czytając ostatecznie doszedłem do wniosku, że każdy, kto chce aby metta i karuna były ważną częścią ich osobowości powinni poważnie rozważyć bycie wegetarianinem. Jako buddysta chcę, aby metta i karuna dominowały w moim życiu i dlatego podjąłem decyzję, aby powstrzymać się od jedzenia mięsa.
Od tego czasu obniżyłem spożycie mięsa o co najmniej 95%. Siła dawnych przyzwyczajeń, okoliczności lub po prostu pragnienie soczystego steka odpowiada pozostałym 5%. Więc moja decyzja, aby zostać wegetarianinem była spowodowana przez trzy czynniki – stopniowa świadomość potrzeby aktywnej zaangażowanej (w przeciwieństwie do pasywnej) metty w buddyjskim życiu, wstręt do mięsa, a następnie dzięki uzasadnieniu filozofa, który pomógł mi zobaczyć konsekwencje słów Buddy, których wcześniej nie widziałem. Nie mogę szczerze powiedzieć, że jestem wdzięczny człowiekowi z psującymi się kurczakami z Kambodży, ale jestem bardzo wdzięczny Peterowi Singerowi.
Kwestią od dawna dzielącą Buddystów jest czy niejedzenie mięsa jest zgodne z Dhammą, nauką Buddy. Zarówno starożytni, jak i współcześni uczeni debatowali w tej sprawie, czasem ze sporą zażartością. W tej małej książce, Bhante Dhammika, dobrze znany mnich buddyjski i pisarz, powraca do różnych argumentów za i przeciw jedzeniu mięsa i analizuje je z zupełnie nowej perspektywy. Czyniąc to, rozwiewa zarazem kilka powszechnych błędnych opinii na temat buddyzmu, zwracając uwagę na pewne rzadko omawiane problemy związane z byciem wegetarianinem i przedstawia niektóre dobre powody, aby zostać takim. Książka ta pozwoli Ci spojrzeć na buddyzm w inny sposób. Może także spowodować, że spojrzysz na swój następny posiłek w odmienny sposób.
Shravasti Dhammika prowadzi bloga Dhamma Musings, w którym przedstawia świat z buddyjskiej perspektywy.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Ajahn Sumedho Cztery Szlachetne Prawdy
- Bhikkhu Bodhi Szlachetna ośmioraka ścieżka
- Khantipalo Bhikkhu Praktyka buddyzmu dla ludzi świeckich
- T Y Lee Po prostu bądź dobry
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL:
Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons:
Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Oryginał można znaleźć na tej stronie: http://www.photodharma.net/Blog/images/Miscellany/To-Eat-Or-Not-To-Eat-Meat.pdf
Źródło: BUDDHA DHAMMA MANDALA SOCIETY 2010
Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/
Tłumaczenie: Piotr Marcinów (http://jogasutry.pl)