Witam.
Info ogólne:
Medytuję od 2 tygodni. Nie osiągnąłem pełnej medytacji. (tzw. alfa)
Moja medytacja trwa 20 minut.
Opis zdarzenia:
Wczoraj zasiadłem jak zwykle do medytacji. Po około 10 minutach zaczęła bardzo mnie boleć głowa. Mimo wszystko dotarłem do końca wyznaczonego czasu.
Na drugi dzień wstałem z tym samym bólem głowy… w końcu nadszedł czas na medytację. W trakcie niej nagle zacząłem płakać… Oczywiście przerwałem medytację, jednak do nie pomogło. Nachodziły mnie różne myśli, nawet samobójcze… Płakałem trzy godziny… Po tym czasie nagle mi przeszło i dotarło do mnie że przez moje lenistwo, marnuje sobie życie… Poczułem się o wiele lepiej. Przestała mnie boleć głowa. To wszystko było dla mnie bardzo dziwne.
Najpierw ból głowy, później płacz, myśli samobójcze, a tu nagle zrozumienie i spokój.
Pytania:
Czy ktoś z was miał takie przeżycia?
Czy to normalne?
Mam przerwać?