Witajcie wszyscy medytujacy; pozdrawia Igor
Chcialbym po ktotce opowiedzic o moim tepie medytacji.
Polega ona na calkowitym wylaczeniu sie. Trwa od 45 min. do 1godz. 30 min. Chyba jest wyjatkowa bo jeszcze od nikogo o niej nie slyszalem. To nie sen a duzo ludzi tak uwaza bo jestem calkowicie nie obecny jak w komie. Co to za typ medytacji???. Czy ktos z Was o niej slyszal?. Nie odczuwam zupelnie nic ale nie snie. Zadnego poczucia swiadomosci a przeciez to przeciwienstwo medytacji.
Jezeli to nie medytacja to co? bo bardzo wycisza mysli i normuje uczucia, ale w zadnym stopniu nie zmniejsza depresji lekowej na ktora cierpie od 12 lat. Od roku zaczolem jedna z polecanych medytacji czyli pustka polegajaca na sluchaniu ciszy wlasnego wnetrza. To tylko poczatki. Ciagle jej szukam. Prosze pomozcie. Jak ona dokladnie wyglada i czy mozna bardziej skoncentrowac sie na medytacji uwaznosci lub obserwacji bo w dalszym ciagu nie wiem czy tolerancyjnie sluchac innych przeplywajacych glosow dzwiekow czy starac koncentrowac sie wylacznie na jenej rzeczy z przerzutami na inne czyli oddech pozniej temperatura ciala przy tym dzwieki otacajace z zewnacz czy dzwiek po dzwieku. Prosze pomozcie. Pozdrawia Igor
Cześć Igor.
Przeczytaj Jhana nie według schematów THANISSARO - on przechodził coś podobnego.
Polecam medytację oddechu, a skupienie sie na pustce tylko od czasu do czasu. U mnie działa :-)
Już miałem się obszernie rozpisać, ale zerknąłem na to, co zalinkował buzzard_pl i tam jest właściwie wszystko o czym miałem zamiar wspomnieć.
To, na co chciałbym zwrócić Twoją szczególną uwagę, to stan niepostrzegania. Chyba każdy dobry nauczyciel przed nim przestrzega. Raczej nie grozi jakimiś powikłaniami natury psychicznej, ale kammicznie może być niebezpieczny.
W artykule jest też mowa o tym, co sam zauważyłeś. Jeśli brak w nim drugiego czynnika oświecenia, to trudno nazwać to właściwym skupieniem. Może to nie jest od razu ta wsposmniana asaññi-bhava, ale jakiś bezużyteczny stan transopodobny.
Na jakiś trop, może Cię też naprowadzić pewna sprzeczność w tym co sam opisujesz.
…bardzo wycisza mysli i normuje uczucia, ale w zadnym stopniu nie zmniejsza depresji lekowej…
Wygląda na to, że wyciszenie działa dość płytko. To by mogło być dosyć korzystne, gdybyś zachował pełną przytomność i mógł rozwijać badanie stanu rzeczy (drugi czynnik oświecenia). Dopóki tego brak, ja wycofałbym się na "niższy" poziom koncentracji i w pierwszej kolejności skupił na rozwijaniu trzech cech istnienia. W szczególności anicca, lub anatta. To oczyści Twój pogląd, ustawi percepcję w zdrowej relacji do ciała, uczuć, percepcji, uwarunkowań mentalnych (formacji mentalnych) i samej świadomości.
Cały powyższy akapit, to nic innego, jak pierwsza szlachetna prawda. Według mnie, wszelkie kłopoty z medytacją (i całym życiem), wynikają z zupełnego jej niezrozumienia i jak pisze autor artykułu - pędzenia do przodu i "zaliczania" coraz bardziej "zaawansowanych" stanów.
PS
Mam jakieś dziwne kłopoty z netem. Jakiś serwer po drodze do Sasany szwankuje i od kilku dni, mam bardzo utrudniony dostęp. W skrajnych przypadkach muszę korzystać z VPN, żeby w ogóle zobaczyć, stronę. Gdybym nie odpisywał, to tylko dlatego, że nie mam dostępu.
Gdyby poszukiwacz prawdy nie znalazł lepszego, lub równego sobie towarzystwa, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem. Nie ma dlań wspólnoty z głupcem.
Dhammapada