Jeżeli jesteśmy strumieniem energii to co było na początku?
Jedna energia która podzieliła się na pomniejsze?
Kiedy nastąpił początek?
Mówiąc obrazowo "Wystrzał arbitra i wszyscy wystartowaliśmy w biegu na sto metrów a właściwie do oświecenia ?"
A właściwie czy w ogóle był początek?
Przeludnienie ziemi w takim obrazie co właściwie nam ilustruje ?
Hej ADDJAR,
Trudne pytanie, ale jak powiedział Buddha w Avijjāsutta: ”… nie można dostrzec żadnej pierwotnej przyczyny istnienia, przed którą nie byłoby niewiedzy i po której by się ona pojawiała. …"
Pewnie początek "problemu" zresztą nie jest tak ważny i tak tkwimy w tej niewiedzy, nienawiści i pożądaniu. Ważniejsze jest przerwanie nieustannego cyklu Zależnego powstawania: … niewiedza, wola, świadomość, umysł i ciało, zmysły, kontakt, uczucie, pragnienie, chwytanie, stawanie się, narodziny, starość, śmierć, żal, lament, ból, utrapienie i rozpacz …
Praktyka uważności (satipatthana) przecina cykl zależnego powstawania i skierowuję "energię" w kierunku siedmiu czynników wyzwolenia (bojjanga): uważność, badanie zjawisk, wigor, zachwyt, uspokojenie, samadhi i całkowity spokój. Każdy czynnik prowadzi do kolejnego, aż to całkowitego uwolnienia z cyklu zależnego powstawania.
Co jest później? Buddha mowił, że pytanie nie ma sensu, sfera jest poza naszą wyobraźnią, jednak nazywał to Nibbaną, ochłonięciem, wolnością.
Taja
Pytania o początek Wszechświata mogą być wstępnie zaspokojone w kosmologii buddyjskiej. Jak myślisz co znajduje się przed intencją do stworzenia czegokolwiek? Apetyt na określone korzyści.
Np. stworzyłem ten post, na tym forum, gdyż odczuwam apetyt na lepsze zrozumienie nauki Buddy. Uważam, że nauka ta poprawia zrozumienie świata i widzenie zjawisk takimi jakie są w rzeczywistości.
Jest kilka tekstów, które przedstawiają rozmowy Buddy z istotami wyższymi, m.in. z Twórcą Wszechświata.
Polecam przeczytać: "Teacher of the Devas" - Susan Elbaum Jootla.
Oraz Digha Nikaya 1: Brahmajāla Sutta.
Jeśli chodzi o przeludnienie na Ziemi, to można to tłumaczyć degradacją zasad obyczajowych jakie ogólnie panują w świecie ludzi. Wtedy istoty z niższych warstw (np. zwierzęcych) mogą łatwiej przedostać się do świata ludzi, bo mają "niższy" próg do pokonania, czyli mniejsze wymogi do spełnienia, aby odrodzić się jako człowiek.
W ramach żartu można uznać teorię, że nie wiemy co było na początku, gdyż czas biegnie od końca do początku :)
Koniec - wielkie bum! Początek - dopiero nadejdzie. Wedug tej śmiesznej teorii przepowiadanie przyszłości miałoby sens, gdyż to co uważamy za przyszłość jest przeszłością, a przeszłość - jeszcze nie nadeszła. Tylko jak nazwać wtedy przeszłe zdarzenia, historię? Poza tym prawo karmy nie miałoby wtedy sensu, ale sens miałoby przepowiadanie "przyszłych" wcieleń (jeżeli życie toczy się od przyszłości do przeszłości). Przeznaczenie też miałoby sens, dzieciństwo też miałoby sens (jako powrót do "niewinności", do zabawy i radości której tak mało wśród dorosłych, dojrzałych ludzi).
Jak jest naprawdę, to nie wiem, ale warto czasem zastanowić się czy czasami zagadka istnienia nie jest po prostu jednym wielkim żartem, któremu za wszelką cenę chcemy przypisać przeolbrzymią wagę.
To wcale niegłupie. Czas biegnie do tyłu, dlatego widzimy wszystko. co było. Nie widzimy nic za sobą, kiedy podróżujemy… a w czasie? Dlaczego widzimy, co "za nami" a przed nami - NIE? Bo albo jedziemy tyłem, albo DO TYŁU!!! Witek