"Dalajlama się myli. Medytacja nie uczyni cię lepszym człowiekiem Naukowcy ostrzegają, że wcześniejsze badania, które postulowały łagodzący wpływ medytacji na ludzką osobowość, to pic na wodę. "Gdyby każdego ośmiolatka nauczyć praktykowania medytacji, w ciągu jednego pokolenia świat uwolniłby się od przemocy" - tym cytatem, przypisywanym obecnemu dalajlamie, uczeni z Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii rozpoczynają w piśmie "Scientific Reports" swój artykuł, w którym… rozprawiają się z prospołecznym wpływem medytacji. Badacze przeprowadzili metaanalizę wcześniejszych prac (w sumie przeszło 20) traktujących o jej zbawiennych efektach. Jak piszą, naukowcy postulowali w nich, że techniki medytacyjne przeniesione z buddyjskiej filozofii na grunt zachodnich społeczeństw czynią nas bardziej współczującymi i empatycznymi, sprawiają, że czujemy większą więź z ludzkością i światem oraz spada nam poziom agresji i uprzedzeń. Jednak zdaniem autorów obecnej publikacji wskazujące na to badania były m.in. obarczone poważnymi błędami metodologicznymi. Nowozelandzcy i brytyjscy uczeni wspominają, że z początku ich analiza wykazała, iż rzeczywiście - medytacja lekko łagodzi nieprzyjemne cechy człowieczeństwa i poprawia ludzką zdolność do współczucia i empatii. Kiedy jednak bliżej przyjrzeli się publikacjom, które stały za tym wnioskiem, okazało się, że w wielu przypadkach ich współautorami byli… nauczyciele medytacji. Mogło więc dojść do poważnego konfliktu pomiędzy etyką bezstronnego badacza a wynikającą z zawodowego interesu i własnych przekonań chęcią udowodnienia, że szare jest czarne. Poza tym do grup kontrolnych autorzy owych publikacji wybierali osoby pasywne - które ani nie praktykowały medytacji, ani nie poszukiwały innych sposobów na poprawienie swojej ludzkiej kondycji. Ciekawe byłoby, jak twierdzą, porównanie współczujących i empatycznych postaw pomiędzy osobami medytującymi i tymi poszukującymi innych sposobów "uwolnienia świata od przemocy". Co więcej, okazało się, że nawet publikacje pisane przez nauczycieli medytacji nie były w stanie wykazać, iż jej praktykowanie zmniejsza poziom agresji, uprzedzeń czy zwiększa nasze poczucie jedności ze światem. A bez tego trudno uznać, że medytacja łagodzi ciemną stronę człowieczeństwa i czyni nas lepszymi - czyli bardziej prospołecznymi - ludźmi. - Nasze badanie nie przekreśla, oczywiście, moralnych aspiracji reprezentowanych przez buddyzm czy inne religie - komentuje współautor publikacji dr Miguel Farias z Uniwersytetu w Coventry."
Miguel Farias wydał książkę "The Buddha Pill: Can Meditation Change You?" - oto jej opis:
Millions of people meditate daily but can meditative practices really make us ‘better’ people? In The Buddha Pill, pioneering psychologists Dr Miguel Farias and Catherine Wikholm put meditation and mindfulness under the microscope. Separating fact from fiction, they reveal what scientific research – including their groundbreaking study on yoga and meditation with prisoners – tells us about the benefits and limitations of these techniques for improving our lives. As well as illuminating the potential, the authors argue that these practices may have unexpected consequences, and that peace and happiness may not always be the end result. Offering a compelling examination of research on transcendental meditation to recent brain-imaging studies on the effects of mindfulness and yoga, and with fascinating contributions from spiritual teachers and therapists, Farias and Wikholm weave together a unique story about the science and the delusions of personal change.
Mogę podesłać link do książki jeżeli ktoś chciałby ją przeczytać.
Co sądzicie?