Witam wszystkich.
Na dzieńdobry mam pytanie😉 - co dzieje się dalej po śmierci fizycznej ?
Czy są sutty,albo jakieś inne przekazy zgodne z Theravadyjską tradycją, które wyraźnie i jednoznacznie tłumaczą to co dzieje się z umysłem w trakcie i po samej śmierci?
Pozdrawiam
Witaj Or-i :)
Muszę przyznać, że ten temat traktuję dosyć po macoszemu. Jak dotąd, wyrobiłem sobie opinię, że sam Buddha też się zbytnio nad tym nie rozwodził. Oczywiście nie brakuje sutt, w których jasno jest postawiona sprawa odradzania się w kolejnych wcieleniach. Niewątpliwie reinkarnacja jest integralną częścią Dhammy i daje się odszukać wiele wzmianek na ten temat, ale jakiegoś szerszego omówienia, na razie w suttach nie znalazłem. Może ktoś inny?
Pozdrawiam. :)
Gdyby poszukiwacz prawdy nie znalazł lepszego, lub równego sobie towarzystwa, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem. Nie ma dlań wspólnoty z głupcem.
Dhammapada
Zacząłem trochę badać temat i wygląda na to, że więcej możesz znaleźć w Visuddhi Magga. Nie są to sutty, ale ciągle należy do kanonu. Niestety, chyba tylko po angielsku.
Gdyby poszukiwacz prawdy nie znalazł lepszego, lub równego sobie towarzystwa, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem. Nie ma dlań wspólnoty z głupcem.
Dhammapada
http://sasana.wikidot.com/dobre-pytanie-dobra-odpowiedz#toc7
aczkolwiek do mnie to nie trafia i wolę odłożyc takie pytania na bok
Dzięki za odpowiedzi
Nagiljum: Muszę przyznać, że ten temat traktuję dosyć po macoszemu. Jak dotąd, wyrobiłem sobie opinię, że sam Buddha też się zbytnio nad tym nie rozwodził
Całkiem słusznie, skoro ważna jest tylko ta chwila w której możemy coś zdziałać🤔
Z info zapodanego przez Buzzard_pl:
PYTANIE: Skąd my, ludzie, przybywamy i dokąd zmierzamy?
ODPOWIEDŹ: Istnieją trzy możliwe odpowiedzi na to pytanie. Ci, którzy wierzą w boga lub bogów twierdzą zazwyczaj, że powstali z woli bożej i że nie istnieli przedtem. Wierzą, że po śmierci odchodzą do wiecznego nieba lub piekła, w zależności od tego, w co wierzyli lub jak postępowali. Inni zaś — humaniści i naukowcy — twierdzą, że jednostka powstaje z przyczyn naturalnych, w chwili poczęcia i przestaje istnieć, gdy umiera. Buddyści nie akceptują żadnego z powyższych wyjaśnień. Pierwsze rodzi zbyt wiele problemów natury etycznej. Jeśli dobry bóg faktycznie stworzył każdego z nas, trudno wyjaśnić, dlaczego tak wielu ludzi rodzi się z ułomnościami ciała, albo dlaczego tak wiele dzieci przychodzi na świat martwe? Kolejny problem w podejściu teologicznym, to wielka niesprawiedliwość, jaką wydaje się być wieczne cierpienie w piekle za to, co się robiło w ciągu sześćdziesięciu lub siedemdziesięciu lat na Ziemi. Sześćdziesiąt lub siedemdziesiąt lat niewiary lub niemoralnego życia nie powinno skazywać na wieczne tortury. Tak jak sześćdziesiąt lub siedemdziesiąt lat cnotliwego życia to niewielka cena za wieczną błogość w niebie. Drugie wytłumaczenie jest lepsze od pierwszego, ma też mocniejsze oparcie w nauce, jednak i ono pozostawia pewne pytania bez odpowiedzi. W jaki sposób fenomen tak złożony, jak ludzka świadomość może powstać ot tak, w ciągu dziewięciu miesięcy, w wyniku połączenia plemnika z komórką jajową? Teraz, gdy parapsychologia uważana jest za jedną z dziedzin nauki, zjawiska takie, jak np. telepatia bardzo trudno wpasować do materialistycznego modelu umysłu. Buddyzm oferuje najbardziej satysfakcjonujące wyjaśnienie tego, skąd człowiek przyszedł i dokąd zmierza. Kiedy umieramy, nasz umysł — wraz ze wszystkimi skłonnościami, preferencjami, możliwościami i cechami, które rozwijał i które określały go w tym życiu — osadza się na nowo w zapłodnionej komórce jajowej. Tak więc, jednostka rośnie, odradza się i rozwija osobowość, określaną zarówno przez cechy charakteru pochodzące z przeszłego życia, jak i przez warunki obecne. Osobowość będzie się zmieniać, przekształcana w wyniku świadomych starań oraz warunkujących czynników, takich jak edukacja, wpływ rodziców i społeczeństwa, by ponownie, w chwili śmierci, osadzić się w zapłodnionej komórce jajowej. Ten proces umierania i ponownych narodzin będzie powtarzać się, dopóki nie wygasną jego przyczyny — pożądanie i ignorancja. Gdy to całkowite wygaśnięcie nastąpi, umysł, zamiast ponownie się odrodzić, osiągnie stan zwany Nibbāną. Jest to ostatecznym celem buddyzmu, jak i sensem życia.
Odnośnie ostatnich 2 zdań. Jeżeli szeroko rozumiane 'ja' jest tylko skutkiem nagromadzenia 5 czynników (iluzją), to z chwilą ich(przyczyn) trwałego wygaśnięcia zniknie także umysł(skutek). Zatem , o jakim umyśle tu mowa ? Kto lub co będzie doświadczać tego stanu? Attman? Brahman?
Kto lub co będzie doświadczać tego stanu? Attman? Brahman?
Ani Attman, ani Brahman. :) To właśnie esencja buddyzmu i sam musisz się tego dowiedzieć.
Gdyby poszukiwacz prawdy nie znalazł lepszego, lub równego sobie towarzystwa, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem. Nie ma dlań wspólnoty z głupcem.
Dhammapada
Czyli że co, mowienie o jakiejś duszy w kontekscie odczuwania ostatecznej Nibbany , nie do końca jest błędem?
Aaa ja myślałem, że po Zrealizowaniu człowiek umiera i tyle - w sensie, znika na trwałe kolejny punkt obserwacyjny na mapie wszechświata
Pozdrawiam🙄
Sądzę, że dość dobrze to ująłeś. :) Gdybym miał się pokusić dodatkowy komentarz, to wymieniłbym tu mahajanistyczną "pustkę" (sunjata). Nie należy jej jednak w żadnym wypadku utożsamiać z nicością. Nihilizm jest "herezją" w każdym odłamie buddyzmu. :)
Gdyby poszukiwacz prawdy nie znalazł lepszego, lub równego sobie towarzystwa, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem. Nie ma dlań wspólnoty z głupcem.
Dhammapada
Idąc w tym kierunku.. po lekturze - /anatta_i_odrodzenie/ - Buddhadasa Bhikkhu (jako gość mam brak możliwości linkowania)
Anatta (nie-ja) oznacza bezosobowy proces obserwowania/czucia, taką bezpodmiotową świadomość 🤔 Dobrze zrozumiałem?
To tylko słowa, więc trudno wyrokować, ale brzmi nieźle. :)
O linkowaniu napisałem w tym wątku: http://sasana.pl/forum/t-2290905/pomoc-uzytkownika
Gdyby poszukiwacz prawdy nie znalazł lepszego, lub równego sobie towarzystwa, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem. Nie ma dlań wspólnoty z głupcem.
Dhammapada