Miałem coś pisać, aby "rozruszać" towarzystwo. Zawsze jednak dochodzę do wniosku, że nie mam wystarczającego wglądu do pisania od siebie, choć czasem jestem do tego zachęcany. Mimo wszystko upieram się przy swoim i w związku z tym, nie będę marnował bitów na "swoje" wynurzenia. Chciałbym się jednak podzielić z Wami wykładem/wykładami roshiego Yamamoto Mutoku Ryuko, mistrza zen, szkoły rinzai.
Jeeeden
Nie osiągniesz sukcesu jeśli będziesz wykonywał coś na chybił trafił. Podobnie jest w przypadku zazen – najważniejszym jest praktykowanie w zgodzie z samą istotą zazen.
Kluczowym jest więc w autentyczny sposób przebudzić się do tego co jest celem zazen a celem praktyki zazen jest urzeczywistnienie natury własnego umysłu. Naturą umysłu jest brak jaźni i z takim właśnie umysłem, w którym nie ma ja powinno się praktykować zazen.
W przypadku shikantaza, praktyki tylko-siedzenia popularnej w tradycji soto, jest dokładnie tak samo – istotą tej praktyki jest stan braku jaźni. Jeśli nie wiesz czym jest stan bez jaźni, twoja praktyka nie jest praktyką shikantaza.
Nie jest inaczej w przypadku praktyki liczenia oddechów, kiedy liczysz od jeden do dziesięciu. W tym przypadku również istotą jest nieobecność jaźni.
Jeśli nie zrozumiesz czym jest stan braku jaźni, ta sama praktyka liczenia oddechów będzie w istocie czymś zupełnie innym.
Czym jest zatem liczenie oddechów w oparciu o brak jaźni?
Kiedy zaczynasz liczyć w umyśle „jeeeden”, nie ma w tym „jeeeden” żadnego ja. Jest tylko „jeeeden”. Nic poza tym. Jeśli będziesz na siłę liczył „jeeeden” będzie to na siłę liczone „jeeeden”; jeśli będziesz z łatwością liczył „jeeeden” będzie to z łatwością liczone „jeeeden”; jeśli będziesz niewyraźnie liczył „jeeeden” będzie to niewyraźne „jeeeden”; w każnym z tych przypadków jedynie „jeeeden” praktykuje „jeeeden”. To jest właśnie stan braku jaźni. Nie ma w nim żadnego ja. Nie ma w nim również żadengo umysłu. Od samego początku jest tylko „jeeeden”. Dokładnie tak samo jest w przypadku „dwaaa”… „dzieeesięć”. „Jeeeden” jest „jeeeden” i od samego początku takim było. Czego zatem poszukujesz, poza tym?
Ważne jest, aby przy praktykowaniu liczenia oddechów, kiedy zamyślisz się i zapomnisz liczby albo kiedy w twoim umyśle będą pojawiały się różnorakie myśli, przyjmować ten stan takim jakim jest. Nie podążaj za żadną z myśli. Powracaj do oddechu „jeeeden”, „dwaaa”… „dzieeesięć”. Nic więcej. Niczego temu nie brakuje ani nie ma niczego w nadmiarze. To przejaw doskonałej mądrości, która jest obecna w każdym z nas. To powrót to prawdziwego życia, w którym nie ma jaźni ja.
„Jeeeden” jest tylko i wyłącznie „jeeeden”, „dwaaa” jest tylko „dwaaa”. Nie ma potrzeby szukania czegokolwiek innego. Na tym polega praktyka zazen, w której nie ma jaźni ja. Na tym polega shikantaza.
Nie przejmuj się tym, czy udaje ci się skoncentrować czy też nie, czy w twoim umyśle jest dużo pomnieszanych myśli czy mało. Nie twórz tego rodzaju problemów bo one nie są w stanie w żaden sposób przeszkodzić pierwotnej natutrze braku jaźni. „Jeeeden” jest od samego początku tylko „jeeeden”. To najważniejsza wskazówka do zazen.
„Jeeeden””, „dwaaa”… „dzieeeesięć” czy „namu amida butsu”, w ostateczności są tym samym „jeeeden”.
Więcej wykładów Roshiego Mutoku na stronie: http://engakuin.net/tag/mutoku/
PS
W związku z usunięciem wykładów Roshiego ze strony Engakuin, podaję link do strony głównej: http://engakuin.net/
Gdyby poszukiwacz prawdy nie znalazł lepszego, lub równego sobie towarzystwa, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem. Nie ma dlań wspólnoty z głupcem.
Dhammapada