Czym jest „coś, co widzi”? W umyśle znajdującym się w śunjacie nie ma ego, nie ma Ja, nie ma obserwatora. Jest jednak „coś, co widzi”. Gdyż po opuszczeniu śunjaty umysł pamięta to co się wówczas wydarzyło w polu widzenia. Jeśli przyjmiemy, że obserwatorem jest ktoś kto coś obserwuje, to w śunjacie nie ma nikogo kto mógłby obserwować. I nie ma niczego co należałoby obserwować. A jednak jest „coś, co widzi”. W śunjacie świat zewnętrzny odbija się w umyśle w sposób bierny. Jest tylko zwyczajne lustrzane odbicie tego co wydarzyło się w polu widzenia. To odbicie zostaje zapamiętane przez pamięć.
W umyśle pojawiają się obrazy widoczne w polu widzenia. Bez właściwości, bez nazw, bez cech, bez przeznaczenia, bez sensu, bez czasu. Ponieważ nie ma poczucia upływu czasu, jest obecne trwanie. I to trwanie jest także zapamiętane. Czym jest trwanie w śunjacie? Śladem pamięciowym, odczuciem, zjawiskiem? Czym jest to „coś, co widzi” w śunjacie? Czystą pamięcią? Bezforemnym Ja? Nie można tego „coś, co widzi” nazwać jakimś rodzajem Ja, gdyż nie posiada żadnych cech Ja. Nie jest żadną odmianą ja. Gdyż różnica pomiędzy Ja i „coś, co widzi” jest różnicą jakościową. Na pewno nie jest to żadne super-ja, hiper-ja ani nad-ja. Ostatecznie można to nazwać trans-ja. Gdyż jest całkowitym przekroczeniem zwykłego Ja. To „coś, co widzi” nie posiada żadnej uchwytnej postaci, jakości ani struktury. Czy „coś, co widzi” i trwanie jest tożsame? Chyba jednak nie, gdyż „coś, co widzi” jest tym co widzi również trwanie. Czym jest więc to „coś, co widzi”?
Coś czego nie ma, ale widzi, zapamiętuje i podejmuje decyzje. „Coś co widzi” w śunjacie nie jest „kimś, kto widzi” bo nie posiada żadnej indywidualności. Nie nadaje znaczeń, nie osądza. Nie jest to świadomość, nie jest to żadna odmiana Ja. Jest bez żadnej jakości, struktury. Nie posiada niczego, co można byłoby uchwycić. „Coś co widzi” w żaden sposób nie przejawia się. Nie ma słów, aby opisać „coś co widzi”. „Coś co widzi” niczym się nie manifestuje, nie jest niczym co jest obecne, ani nieobecne. Nie ma czegoś takiego jak „coś co widzi”. A jednak to coś widzi i zapamiętuje. A nawet podejmuje decyzje. Czym jest „coś co podejmuje decyzję” o opuszczeniu śunjaty? Gdyby nie było „czegoś co podejmuje decyzję” o wyjściu z śunjaty, to doświadczający śunjaty, nigdy już by z niej nie wyszedł. Jednak umysł po jakimś czasie wychodzi z śunjaty. Czym jest „coś co podejmuje decyzję” o wyjściu umysłu z śunjaty?
Stawiasz dużo pytań, ale czy masz gotową odpowiedź?
Nie, nie mam gotowej odpowiedzi. Nie chcę operować pojęciami typu "niedualna jaźń" itp. Nie wiem czym jest to coś co daje impuls do rozpoczęcia procesu wychodzenia z śunjaty. O ile eksploracja samej śunjaty jest w miarę prosta, to obszary wobec niej transcendentne nie dają się tak łatwo uchwycić. Wydaje mi się, że impuls może pochodzić z podświadomości. Jest niezwykle subtelny, trudny do "obserwacji". Niemniej jest stanowczy, tzn. gdy śunjata się kończy, próby utrzymania śunjaty niewiele już mogą zdziałać. Chociaż ta "stanowczość" akurat może być bardzo indywidualna. Oświeceni przebywają w śunjacie bez wysiłku. I tak długo jak chcą. Widocznie mają kontrolę nad tym "czymś co podejmuje decyzję" o wyjściu z śunjaty.
Czy śunjata jest ostatecznym, absolutnym stanem umysłu (absolutną rzeczywistością)? Skoro istnieje rzecz wobec niej transcendentna. Ta rzecz posiada nawet 3 cechy: widzi, zapamiętuje, podejmuje decyzje (o wyjściu z śunjaty). :)
To ciekawe, bardzo.
Mówisz, że eksploracja pustki, jest prosta, tak ? :-)
To co napisałeś skojarzyło mi się, z książką Jhany Ajahna Brahma i tym fragmentem:
CZTERO-POKOJOWE MIESZKANIE
Wyobraź sobie, cztero-pokojowe mieszkanie posiadające tylko jedno wejście. Przechodząc przez drzwi frontowe, wchodzi się do pierwszego pokoju. Trzeba przejść przez pierwsze pomieszczenie, aby wejść do drugiego pokoju, potem przejść drugi pokój, aby dostać się do trzeciego pokoju, i przejść trzeci pokój, aby dotrzeć do czwartego pokoju. Chcąc opuścić mieszkanie należy wyjść z czwartego pokoju by wejść do trzeciego pokoju, by następnie wychodząc z trzeciego pokoju dostać się do drugiego pokoju, należy opuścić też drugi pokój, aby z drugiego pokoju wejść do pierwszego i przechodząc przez pierwszy pokój móc wyjść z pierwszego pokoju poprzez te same drzwi frontowe, przez które się wchodziło do mieszkania. Załóżmy teraz, że powierzchnia podłogi we wszystkich czterech pokojach jest tak śliska, że nie można w żaden sposób dodać impetu będąc już wewnątrz. Tak więc, jeśli ktoś wszedł do tego mieszkania z niewielką siłą rozpędu, taki ktoś prawdopodobnie zatrzyma się w pierwszym pokoju. Wchodząc z większą ilością energii kinetycznej, można doślizgać się do drugiego lub nawet trzeciego pokoju. Ktoś z jeszcze większym rozpędem, wytwarzając odpowiedni pęd będzie w stanie dotrzeć do czwartego pokoju.
Takie porównanie dobrze opisuje sposób w jaki zachodzi przemieszczanie się z jhāny do jhāny. Nie posiada się jakiejkolwiek kontroli, tak samo jak ślizgając się po podłodze w domu, nie jest się w stanie dodać impetu do ruchu. Jeśli ktoś wejdzie przez drzwi frontowe do jhāny z niewielką dynamiką, zatrzyma się w pierwszej jhānie. Tworząc większy rozpęd dotrzemy do drugiej lub trzeciej jhāny. Generując jeszcze większy impet przy wejściu, będziemy w stanie dotrzeć do czwartej jhāny. Pęd wejścia może być generowany jedynie poza jhāną, gdy możliwa jest kontrola. Poprzez "pęd", mam tu na myśli dynamikę odpuszczania.
Tak, masz rację. Opis, który przytoczyłeś może być prawdziwy. Niemniej dotyczy on opisu jhan. Opisy 8 jhan opisują kolejne etapy rozwoju osoby medytujacej, w których udział ego jest coraz mniejszy. W ostatniej jhanie ego jest już naprawdę niewielkie, ale jeszcze jest obecne. Dopiero przekroczenie ostatniej jhany jest całkowitym wyłączeniem ego, jest wejściem w stan śunjaty. To co opisuję dotyczy śunjaty, nie jhan.
Tak, eksploracja pustki jest prosta. Relatywnie prosta. Śunjata jest prosta, bo jest widoczna, jest namacalna, w podobny sposób jak namacalna jest rzeczywistość konwencjonalna. Łatwiej jest w kolejnych doświadczeniach śunjaty odkrywać jej właściwości, bo jest poznawalna i za każdym razem jest taka sama, nie zmienia się. Trudniej jest to robić z głębszymi rejonami śunjaty. Czy raczej z tymi, które są wobec śunjaty transcendentne. Mam tu na myśli te obszary umysłu, które opisywałem we wcześniejszych postach. Obszary te są niezwykle trudne do uchwycenia. Śunjata nam się przejawia. A te obszary są na granicy uchwycenia. Do zapamiętanej śunjaty można wrócić i ją analizować. "Coś, co podejmuje decyzję" o wyjściu z śunjaty jest "impulsem" i nie ma specjalnie czego zapamiętać, widzi się jedynie, że śunjata już ucieka. I choć "coś, co widzi" w śunjacie, jak i "coś, co podejmuje decyzję" o opuszczeniu śunjaty jest bez jakości, nieuchwytne i bezpostaciowe, to jednak - widzi i podejmuje decyzję. :)

Rozumiem o czym mówisz, ale nie czuję tego bo nie zaszedłem jeszcze tak daleko.
Jak wchodzisz w jhany to zawsze (kiedykolwiek?) doświadczasz nimitty? Jakaś rada dla mnie- co zrobić jeśli nie pojawia się? Chcę jej za mocno?
Ostatnio jestem raczej rozproszony, pracuję nad tym, lecz nie widzę postepów.
dubel
Gdy doświadczam jahny nie zajmuję się nimi. Staram się je przeskakiwać. Gdy już znana jest droga do śunjaty to dojście do niej trawa trochę szybciej. Coś jak na skróty. Doświadczanie jhan przez różne osoby przed pierwszym doświadczeniem śunjaty jest mocno indywidualne. Dopiero śunjata jest dla wszystkich taka sama. Pomocne może być siedem czynników oświecenia. U mnie niezwykle istotne były trzy: entuzjazm, motywacja i krytycyzm wobec pojawiających się błędnych stanów umysłu. Motywacja i entuzjazm działają cuda. Bardzo ważna jest medytacyjna uważność kontynuowana w czasie codziennych zajęć. I brak oczekiwania określonych efektów medytacji. Co nie oznacza braku celu (tak, chcę doświadczyć śunjaty), tylko brak oczekiwania określonych efektów (jak ta śunjata będzie wyglądać). Dlatego, że śunjata jest na tyle specyficzna i różna jakościowo od wszystkiego co znane, że nie sposób jej sobie wyobrazić. I odpowiednia medytacja. Umysł w śunjacie nie jest bierny, powolny, nieruchomy i otępiały. Jest aktywny, żywy i krystalicznie czysty. Jeśli medytacja nie zmienia umysłu, to czas na zmiany w medytacji. Medytacja jest też ciągłym szukaniem. Tak, poszukiwanie to dla mnie ósmy czynnik oświecenia. :)