Wersja z lektorem:
Wersja z napisami:
KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Czy wszyscy mają już kopię sutty? Tak, wszyscy? Dobrze, upewnijcie się, że macie kopię. Dzisiejsza sutta to Dhammadāyāda Sutta – Mowa o tych, którzy dziedziczą Dhammę. Wybrałem tę suttę, ponieważ to jedna z niewielu mów, którymi wcześniej się nie zajmowaliśmy. Tak mi się przynajmniej wydaje. Powiedziano mi niedawno, że dobrze jest omawiać sutty, których wcześniej nie robiliśmy, więc to jest jedna z nich. Jest to sutta nawiązująca do monastycyzmu. Buddha rozmawia w niej z mnichami, a niektóre treści dotyczą w dużej mierze życia zakonnego, ale nie jest to aż tak istotne, bo to wszystko w zasadzie to samo, prawda? To może trochę inny rodzaj zaangażowania. Gdy jesteś mnichem, to trochę bardziej się angażujesz, na nieco innym poziomie, a jako osoba świecka jesteś po drugiej stronie skali, ale zasadniczo chodzi o to samo.
Tak czy inaczej, to jest trzecia mowa ze zbioru Majjhima Nikāyi (MN.003), Dhammadāyāda Sutta, i tak to idzie: „Oto com usłyszał – pewnego razu Błogosławiony przebywał niedaleko miasta Sāvatthi w klasztorze Anāthapiṇḍiki, w gaju Jety. Tam Błogosławiony zwrócił się do mnichów: „Mnisi”. „Bhadante”, mnisi ci posłyszeli Błogosławionego. Oto co Błogosławiony powiedział: „Mnisi, bądźcie tymi, którzy dziedziczą Dhammę, a nie tymi, którzy dziedziczą to, co materialne. Z troski o was [pomyślałem]: »Jak moi uczniowie mogą być tymi, którzy dziedziczą Dhammę, a nie tymi, którzy dziedziczą to, co materialne?«. Gdybyście byli tymi, którzy dziedziczą to, co materialne, a nie tymi, którzy dziedziczą Dhammę, wtedy przyjęłoby się o was: »Nauczyciel i uczniowie żyją z dziedziczenia tego, co materialne, a nie z dziedziczenia Dhammy«, wtedy przyjęłoby się [również] o mnie: »Nauczyciel i uczniowie żyją z dziedziczenia tego, co materialne, a nie z dziedziczenia Dhammy«”.
Tak więc Buddha rozróżnia, i jest to oczywiście bardzo ważne rozróżnienie, właściwie urzeczywistniających Nauki, praktykujących je, i tych, którzy są beneficjentami wszystkich dóbr materialnych z tym związanych. Wiecie, chodzi tu zwłaszcza o mnichów, o osoby w zakonie, bo zwyczajowo są odbiorcami wszelkiego rodzaju podarków lub innych przejawów hojności.
Jest to oczywiście bardzo ważna rzecz i można to zaobserwować dosyć często w dzisiejszym świecie. Pewnie zauważyliście, że klasztory czasem kumulują zbyt wiele dóbr biorących się ze szczodrości, co widać w wielu miejscach, i może to być dość… można stracić z oczu, co jest naprawdę ważne w tych naukach. Hojność ma być wsparciem, ma pomóc ci w praktyce. Trzeba posiadać tylko tyle, żeby utrzymać się przy życiu, więc posiadanie nie powinno być celem samym w sobie. Ale często tak się dzieje i jest to duży problem. Coś, na co zawsze trzeba uważać. Ktoś mi ostatnio powiedział… to Ajahn Brahm powiedział niedawno, że w przyszłości niebezpieczeństwem dla naszego klasztoru, ale dla innych klasztorów także, nie będzie brak wsparcia, ale za duże wsparcie. Myślę, że to prawda. Przykładem może być zbiórka funduszy na klasztor Dhammasara. Oczywiście to bardzo ciężka praca, ale można tworzyć takie ambitne projekty i rzeczywiście zebrać na nie wystarczającą ilość środków, bo ludzie są bardzo hojni, co jest oczywiście bardzo dobre i bardzo istotne, ale może przyjść moment, że będzie tego za dużo. Tak więc to bardzo ważna kwestia. I oczywiście, jeśli staniesz się dziedzicem rzeczy materialnych, a nie spadkobiercą Dhammy, ludzie zaczną pytać dlaczego. Dlaczego tak się dzieje? Są dwie rzeczy, które mogą się wydarzyć. Być może nie postępujesz zgodnie z instrukcjami nauczycieli. Jest w tym coś głębokiego, coś pięknego, coś, co warto w sobie wykształcić, gdy zdasz sobie z tego sprawę. Gdy nie liczysz się z tym i zaczynasz iść w złym kierunku, gdy zaczynasz czerpać przyjemność ze wszystkich tych małych wygód życia, zamiast faktycznie iść coraz głębiej, w coraz istotniejsze i ważniejsze sprawy. To wtedy właśnie uczniowie są obwiniani, ponieważ czy to będzie on czy ona, nie idą w kierunku odkrywania tego, co jest naprawdę wartościowe w Dhammie. I to właśnie wtedy Buddha mówi, że będzie to wytknięte takim uczniom, ponieważ nie stosują się do tej pięknej nauki. Z drugiej strony niektórzy ludzie zaczną się zastanawiać, czy jest w ogóle coś prawdziwego w tej Dhammie? Może nie ma, skoro wszyscy czerpią przyjemność z rzeczy materialnych. Po co mówić o medytacji czy innych tego typu rzeczach? Po co to? Ile jest w tym prawdy, skoro prawie wszyscy dążą do gromadzenia jak największej ilości dóbr? To prawie jak obwinianie Buddhy za to, że nie naucza Dhammy, która jest wystarczająco głęboka. Tak więc zawsze jest niekorzystne dla tego rodzaju nauk, gdy ludzie idą w złą stronę i stają się dziedzicami nieodpowiedniego spadku, że tak powiem.
Czcigodny Nanda wspominał wczoraj o moim wykładzie na temat świeckiego buddyzmu i powiedział, że może jedną z przyczyn, dla których wielu ludzi dołącza do ruchu świeckiego buddyzmu, jest właśnie to, że członkowie zakonu nie praktykują właściwie, prawda? Są zniechęceni tym, jak działa obecnie system zakonny. Uważają, że coś tu jest nie tak, i myślę, że właśnie w tym tkwi problem. Jeśli klasztory nie spełniają standardów, nie są wzorem właściwej praktyki i robią różne podejrzane rzeczy, to wtedy tak się dzieje, to również ciągnie w dół całą Dhammę. To jedna z tych rzeczy, którą Buddha przewiduje [w tej sutcie]: że cała Dhamma zostanie zdegradowana, ponieważ mnisi nie wypełniają swoich obowiązków i nie praktykują zgodnie z naukami. Myślę więc, że to bardzo ważny punkt, a Buddha akcentuje to dość mocno. Opisuje też odwrotny przypadek: „Gdybyście byli tymi, którzy dziedziczą Dhammę, a nie tymi, którzy dziedziczą to, co materialne, wtedy przyjęłoby się o was: »Nauczyciel i uczniowie żyją z dziedziczenia Dhammy, nie z dziedziczenia tego, co materialne«, wtedy przyjęłoby się [również] o mnie: »Nauczyciel i uczniowie żyją z dziedziczenia Dhammy, nie z dziedziczenia tego, co materialne«. Dlatego też, mnisi, bądźcie tymi, którzy dziedziczą Dhammę, a nie tymi, którzy dziedziczą to, co materialne. Z troski o was [pomyślałem]: »Jak moi uczniowie mogą być tymi, którzy dziedziczą Dhammę, a nie tymi, którzy dziedziczą to, co materialne?«”.
Dobrze, więc jak zwykle, jeśli chcecie zadawać pytania, proszę bardzo możecie zadawać w każdym momencie, nie wstydźcie się, możemy trochę podyskutować. Buddha kontynuuje. Daje przykład, to naprawdę trudny przykład, pojawia się w następnej części sutty. Jak nie być spadkobiercą rzeczy materialnych, ale spadkobiercą Dhammy. To jest to, co mówi Buddha: „Co by było, mnisi, gdybym był najedzony, zaspokojony, pełny, nasycony, miałbym się dobrze, wziąwszy tyle, ile chciałem, a pozostałoby coś z jałmużny, coś do wyrzucenia. Wtedy przyszłoby dwóch mnichów zamorzonych głodem i słabych. Powiedziałbym więc do nich: »Doprawdy, mnisi, jestem najedzony, zaspokojony, pełny, nasycony, mam się dobrze, wziąwszy tyle, ile chciałem. Jest tak, że pozostało coś z jałmużny, coś do wyrzucenia. Jeśli potrzebujecie, jedzcie, jeśli nie zjecie, to zaraz to wyrzucę tam, gdzie mało roślin, albo opłuczę wodą, w której nie ma żywych istot«. Wtedy pierwszy z mnichów tak by [pomyślał]: »Błogosławiony jest najedzony, zaspokojony, pełny, nasycony, ma się dobrze, wziąwszy tyle, ile chciał, a pozostało coś z jałmużny, coś do wyrzucenia. Jeśli tego nie zjemy, to Błogosławiony zaraz to wyrzuci tam, gdzie mało roślin, albo opłucze wodą, w której nie ma żywych istot. A przecież tak było powiedziane przez Błogosławionego: ‛Mnisi, bądźcie tymi, którzy dziedziczą Dhammę, a nie tymi, którzy dziedziczą to, co materialne’. To, co pozostało z jałmużny, jest przecież innym rodzajem tego, co materialne. Co by było, gdybym nie zjadł tego, co pozostało z jałmużny i spędził dzień i noc, będąc głodnym i słabym?«. Nie zjadłszy tego, co pozostało z jałmużny, spędził dzień i noc, będąc głodnym i słabym. Wtedy drugi z mnichów tak by [pomyślał]: »Błogosławiony jest najedzony, zaspokojony, pełny, nasycony, ma się dobrze, wziąwszy tyle, ile chciał, a pozostało coś z jałmużny, coś do wyrzucenia. Jeśli tego nie zjemy, to Błogosławiony zaraz to wyrzuci tam, gdzie mało roślin, albo opłucze wodą, w której nie ma żywych istot. Co by było, gdybym zjadł to, co pozostało z jałmużny, pozbywszy się głodu i słabości, i tak spędził dzień i noc?«. Zjadłszy to, co pozostało z jałmużny, pozbył się głodu i słabości, i tak spędził dzień i noc. Mnisi, mimo że ten mnich, który zjadł to, co pozostało z jałmużny, pozbywszy się głodu i słabości, tak spędził dzień i noc, to jednak pierwszy mnich jest godzien szacunku i pochwały. Jaka jest tego przyczyna? Jest tak, mnisi, ponieważ sprawi to, że przez długi czas mnich ten niewiele będzie chciał, będzie zadowolony, zaprzestanie [tego, co niezdrowe], łatwym będzie wykarmienie go, wzniecał będzie energię. Dlatego też, mnisi, bądźcie tymi, którzy dziedziczą Dhammę, a nie tymi, którzy dziedziczą to, co materialne. Z troski o was [pomyślałem]: »Jak moi uczniowie mogą być tymi, którzy dziedziczą Dhammę, a nie tymi, którzy dziedziczą to, co materialne?«”.
Tak więc jest tu opisany bardzo wysoki standard niedziedziczenia rzeczy materialnych. Według tego tekstu, nawet gdy jesteś głodny i słaby i masz dostęp do resztek jedzenia, to czasem lepiej jest odmówić! To stwierdzenie, muszę przyznać, jest nieco zastanawiające, ale jestem ciekaw, o co dokładnie tu chodzi. Buddha przecież uczył Środkowej Drogi, prawda? Unika się na niej skrajności, z jednej strony niepotrzebnego cierpienia, a z drugiej folgowania sobie. Ale gdy się jest głodnym i słabym, to wygląda mi to na tworzenie sobie nadmiaru cierpienia. Po to jest jedzenie, prawda? Kiedy jesteś słaby, daje ci nieco siły, ale nie można się przejadać, tak jak jest napisane gdzie indziej w suttach. Czyli nie przejadasz się ani nie jesteś niedojedzony, ale znajdujesz środkowy sposób, żeby jeść, by móc praktykować. Tylko w tym celu. Jest to jedno z niewielu miejsc, w których Buddha dochodzi do takich wniosków, co może także oznaczać, że chodzi tu o okazjonalne przeciwstawianie się swoim pragnieniom, aby sprawdzić swoją determinację, aby upewnić się, że ma się zdolność powiedzenia „nie” rzeczom, że to nas nie porusza. To może być jedno wytłumaczenie i myślę, że jest prawdopodobne. Ale jest też inna możliwość. Niektóre z tych terminów, jak na przykład słowo „słaby”, wyglądają podejrzanie. Być może termin ten później wślizgnął się do sutty, nie był użyty pierwotnie. Istnieje chińska wersja tej sutty, nie przeczytałem jej, co prawda, bo nie umiem czytać po chińsku, ale czasami tego rodzaju rzeczy się zdarzają, że pewne komentatorskie terminy wślizgują się do sutt, a pierwotnie ich tam nie było. Jestem więc trochę sceptyczny, ale może to być także moje niezrozumienie. W każdym razie to jest to, co mówi Buddha w tym tekście.
Mamy zatem bardzo wysoki standard określający, co to znaczy nie być spadkobiercami rzeczy materialnych. I to, o czym tu mowa, jest interesujące: że ten, kto powie „nie” materialnym rzeczom, jest godny szacunku, ponieważ to sprawi, że przez długi czas mnich taki niewiele będzie chciał, będzie zadowolony, zaprzestanie [tego, co niezdrowe], łatwym będzie wykarmienie go, wzniecał będzie energię. To najważniejsza kwestia, bo kiedy potrafisz powiedzieć „nie” rzeczom, które można posiadać w świecie materialnym, kiedy masz tak zdyscyplinowany umysł, wtedy bardzo łatwo jest być zadowolonym z tego, co się ma, bardzo łatwo być usatysfakcjonowanym. Nie dajesz się ponosić pragnieniom ani niechęci. Rzeczy materialne świata nie chwytają cię za gardło i nie szarpią, jesteś od nich uwolniony. Oczywiście, jeśli zamierzasz mieszkać gdzieś w odosobnieniu, co się pojawia w sutcie później, jeśli planujesz żyć w odosobnieniu, daleko od wszystkich i wszystkiego, bardzo przydatne jest zadowolenie, małe wymagania, prawda? Szczególnie, jeśli mieszkasz w dziczy, na przykład w dżungli gdzieś na Sri Lance czy coś podobnego. W niektórych leśnych klasztorach na Sri Lance może być dość trudno, więc bardzo przydatna jest ta siła umysłu, dzięki której możesz powiedzieć „nie”, dzięki której czujesz zadowolenie. To właśnie zadowolenie jest jednym z bardzo ważnych czynników umysłu, bo dzięki niemu można podążać w stronę ciszy i spokoju samādhi. Musisz być zadowolony, prawda? Usatysfakcjonowanie oznacza, że jesteś zadowolony z tego, gdzie jesteś, nie chcesz się niczego pozbyć, nie pożądasz niczego, masz w sobie spokój. To poczucie pokoju, to zadowolenie jest konieczne, aby umysł stał się jeszcze bardziej spokojny, aby następnie wejść w stan samādhi. To bardzo ważny aspekt w stopniowym pouczeniu, ta idea zadowolenia. Santuṭṭhi, tak się ta część nazywa w języku pāḷijskim…
AB: Tak?
Pytanie: Bhante, czy uważasz, że to ograniczenie, w tym przypadku jedzenia, mówi bardziej ogólnie o przekraczaniu granicy kāmachandy?
AB: Z pewnością tak, kāmachanda czy też zawłaszczanie, w szerszym kontekście, czy jakkolwiek będziemy to tłumaczyć. Faktycznie, dzięki za słuszną uwagę. Tak też mi się wydaje… To musiał być jeden z powodów, dla których ten przykład jest tak ekstremalny, ponieważ oczywiście wszystko mniej ekstremalne mogło być włączone w praktykę, prawda? Dobrą stroną jest to, że takie działanie skłania umysł do uspokojenia i bezruchu, czy to prawda? Ciekawe jest to, że podczas odosobnienia w czasie świąt Bożego Narodzenia Bhante Dhammajiva poruszył między innymi ten temat. Mówił, że jeśli chcesz nauczyć się opanowania lub powściągliwości, najlepiej popraktykować z jedzeniem. Rozszerzał to także na inne rzeczy, jeśli dobrze ci pójdzie z jedzeniem, prawdopodobnie dobrze poradzisz sobie ze wszystkimi innymi rzeczami, które cię rozpraszają. Jeśli będziesz dobrze sobie radził z tego rodzaju pragnieniami, które są w pewnym sensie bardzo silne, jeśli potrafisz sobie z nimi poradzić, to możesz sobie poradzić także i z mniejszymi. Kiedy jesteś na odosobnieniu, jedzenie często staje się wielkim problemem, bo nie masz go za wiele. Pytasz, dlaczego Buddha zaoferował im jedzenie? Myślę, że to hipotetyczna sytuacja. Nie wydaje mi się, żeby to rzeczywiście się wydarzyło, myślę, że Buddha mówi: „Co by było, gdybym hipotetycznie miał resztki jedzenia i mógłbym je oddać?”. Nie znam żadnego innego przypadku, w którym Buddha rzeczywiście by to robił, więc myślę, że to jest tylko przykład, by pokazać, jak to mogło wyglądać. Nie sądzę, żeby próbował ich kusić czy coś w tym rodzaju.
Pytanie: Ajahn, to, co mnie interesuje na temat mnichów w czasach Buddhy to to, jaka była ich praktyka. Wierzę, że z Buddhą przebywało wielu mnichów. Pewnie chodzili po jałmużnę, dzielili się swoją dāną (podarowanym pożywieniem) lub czymkolwiek, co dostali. Czy dzielili się z Buddhą czy raczej nie oraz czy Buddha też dzielił się z innymi mnichami czy nie?
AB: Tak, to też jest ciekawe spostrzeżenie. Jedną z bardzo inspirujących rzeczy, jakie mówi Buddha, jest to, że jeśli zrozumiałeś moc hojności, jako część duchowej ścieżki, to nie zjadłbyś ani jednego posiłku bez podzielenia się nim z kimś innym. Tak właśnie mówi w jednej z sutt, to bardzo piękne stwierdzenie.
Pytanie: Próbuję zrozumieć, jak to się ma do codziennego życia, jakie ma to znaczenie w kontekście codziennego życia.
AB: Myślę, że kontekstem jest to, że masz obowiązek dawać, ale także czasami odmówić przyjęcia prezentu. Więc robisz obie rzeczy, dajesz, ktoś też może nie chcieć tego przyjąć. Obie rzeczy są wtedy, w pewnym sensie, w porządku. Ale muszę przyznać, że jeśli spojrzy się na sutty, to nie ma w nich prawie żadnych wzmianek o głodówkach. Buddha nie pochwalał poszczenia, zawsze mówił: „Wychodźcie po codzienny posiłek, posilajcie się codziennie”, więc tak naprawdę nie ma wielu wzmianek o pomijaniu codziennego posiłku jako o praktyce. Było to coś, co Buddha praktykował wcześniej, przed Przebudzeniem. Nie posilał się normalnie, jadł jedno ziarenko ryżu na dzień lub inne tego typu rzeczy. To mnie trochę zaskakuje, bo nie pasuje do tego, co zazwyczaj jest w suttach, dlatego to dla mnie niespodzianka.
Pytanie: To jego codzienna rutyna?
AB: Tak, zazwyczaj jeden posiłek dziennie był standardem w tamtych czasach.
Pytanie: Dzielenie się wszystkim?
Tak. Zrobienie sobie małej głodówki może być czasami dobre, więc może to tylko odniesienie do sporadycznych okresów, kiedy pościsz całkowicie, po czym masz niewiele życzeń i dzięki temu uczysz się, jak radzić sobie z tym wszystkim, tak aby być zadowolonym. Zaprzestanie, ten termin „zaprzestanie” niemal oznacza wymazywanie się, wymazujesz się, jakbyś zmniejszał swoje poczucie ego, swoje poczucie „ja”. Tym mniej więcej jest zaprzestanie, ponieważ w pragnieniach zmysłowych przejawia się wiele egotyzmu, ale jeśli zmniejszasz pragnienie przyjemności zmysłowych, w rzeczywistości zmniejszasz poczucie siebie, są to połączone ze sobą fenomeny. Oczywiście takiego mnicha łatwo wykarmić i, co interesujące, jest tu też napisane, że wzniecał będzie energię – dlaczego tak jest? Ponieważ jedną z rzeczy, o których mówi w suttach Buddha, jest to, że im więcej masz pragnień i gniewu, tym więcej masz zanieczyszczeń i tym mniej energii na podążanie Ścieżką. Zanieczyszczenia są wrogiem energii na Ścieżce, więc jeśli jesteś w stanie zmniejszyć te splamienia, wtedy zyskujesz więcej energii do działania, ponieważ bierze się ona z braku zanieczyszczeń. Jest konkretna sutta, która mówi właśnie o tym, ma tytuł Cetokhila Sutta (MN.016 – Mowa o dzikości w sercu) i dokładnie to wyjaśnia. Jeśli masz splamienia w umyśle, to zmniejsza to twoją energię, bardzo trudno być pełnym energii, mając zanieczyszczenia. To jest rodzaj paragrafu 22, prawda? Potrzebuję nieco energii, żeby pozbyć się zanieczyszczeń, a one to blokują… Ciężko jest dotrzeć dokądkolwiek. Dlatego czasem trzeba to przeczytać. Trzeba czasem zacisnąć zęby i po prostu zacząć praktykować.
Tak więc to jest to, co Buddha powiedział do otaczających go mnichów. Dalej jest tak: „To właśnie powiedział Błogosławiony. Powiedziawszy to, Spełniony wstał ze swego siedziska i wszedł do miejsca, w którym przebywał [klasztoru]. Wtedy to, zaraz po odejściu Błogosławionego, Czcigodny Sāriputta zwrócił się do mnichów: »Bracia mnisi«. »Bracie«, mnisi ci posłyszeli Czcigodnego Sāriputtę. Oto co Czcigodny Sāriputta powiedział: »Bracia, w jakiej mierze uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, nie ćwiczą się w odosobnianiu, a w jakiej mierze uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, ćwiczą się w odosobnianiu?«. Mnisi odpowiedzieli: »Doprawdy, przyszlibyśmy do Czcigodnego Sāriputty z daleka, by poznać znaczenie tej wypowiedzi. Dobrze by się stało, gdyby Czcigodny Sāriputta zechciał wyjaśnić nam znaczenie tej wypowiedzi. Usłyszawszy to od Czcigodnego Sāriputty, mnisi uchwycą to«. »Zatem, bracia, słuchajcie z należytą uwagą tego, co powiem«. »Tak będzie, bracie«, mnisi ci posłyszeli Czcigodnego Sāriputtę. Oto co Czcigodny Sāriputta powiedział: »Bracia, w jakiej mierze uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, nie ćwiczą się w odosobnianiu?«”.
Pierwszą rzeczą, zanim przejdę dalej, jest to, że na pewno widać tutaj zmianę: od niedziedziczenia rzeczy materialnych do ćwiczenia się w odosobnieniu. Wydaje się trochę dziwna ta zmiana tematu bez większego wyjaśnienia, co się dzieje. Wydaje mi się, że chodzi tu o to, że są to dosyć mocno połączone tematy, ponieważ pierwsza część pokazuje, jaki rodzaj umysłu jest niezbędny do życia w odosobnieniu, prawda? Musisz być zadowolony, musisz być niewymagający, żeby łatwo cię było wyżywić, jeśli zamierzasz mieszkać samemu w dżungli, jak robią to niektórzy mnisi. To jest bardzo trudne, chyba że masz w sobie zadowolenie. Więc następuje tutaj płynne przejście od niedziedziczenia rzeczy materialnych do życia w odosobnieniu. To idzie w parze, ponieważ odosobnienie jest bardzo silnie połączone z umiejętnością medytacji, z uważnością, z osiągnięciem samādhi, prawda? To jasny powód takiego silnego powiązania. To jest zupełne przeciwieństwo bycia kimś, kto interesuje się światem materialnym, więc jest w rzeczywistości silny związek między tymi dwiema właściwościami.
Pytanie: Czy gdy jest mowa o stronieniu od świata, to dotyczy to także odseparowania się od zmysłów? Z tego, co rozumiem, słowo „odosobnienie” używane jest w suttach w dwóch znaczeniach: faktyczne odosobnienie w lesie lub zamykanie wrót zmysłów i pogrążanie się w bezruchu medytacyjnym. O którym tu mowa?
AB: Chodzi o oba znaczenia, ponieważ idą w parze, prawda? Jedyny sposób na życie w odosobnieniu w lesie przez długi czas to rzeczywiste odseparowanie się od niezdrowych stanów, oddzielenie od wrót zmysłowych, o których wspomniałeś. To jedyny sposób, żeby to zadziałało na dłuższą metę. Masz rację, sutty mówią o dwóch rodzajach odosobnienia. Jeden to kāyaviveka, czyli odosobnienie ciała. To wtedy, gdy idziesz do lasu, gdzie ciało jest oddzielone od świata. A drugie nazywa się cittaviveka, czyli odosobnienie umysłu, i zasadniczo oznacza porzucenie zmysłów, więc to innymi słowy wejście w samādhi. Czyli w zasadzie chodzi o porzucenie pięciu przeszkód, do tego się to odnosi. Cittaviveka to odseparowanie się od niezdrowych zjawisk. Ale oba rodzaje odosobnienia muszą iść w parze, do pewnego stopnia. Oczywiście zaczynasz od oczyszczenia siebie na tyle, na ile możesz, potem rozpoczynasz odosobnienie, kiedy umysł jest już prawie czysty, a potem w trakcie odosobnienia dokonujesz ostatecznego oczyszczenia. Jest to więc stopniowe odchodzenie zarówno cielesne, jak i mentalne, wspierające się nawzajem.
Więc uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, w jakiej mierze oni nie ćwiczą się w odosobnianiu? „Jest tak, bracia, że uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, nie ćwiczą się w odosobnianiu, nie porzucają tego, co nauczyciel każe im porzucić, za wiele mają, są gnuśni, pierwsi do zejścia na złą drogę, ciężar odosobnienia odkładają”. Ciekawa jest ta fraza: „pierwsi do zejścia na złą drogę”, brzmi okropnie, co nie? To całkiem dobre tłumaczenie z pāḷijskiego, literalnie będzie to „schodzenie w dół, opadanie, upadek”. Więc zasadniczo nie jest to nic dobrego… Jak zatem nie ćwiczą się w odosobnieniu? Po pierwsze, mowa jest tutaj o tym, że mnisi tacy nie trenują w odosobnieniu, co w zasadzie oznacza, że nie są odizolowani fizycznie, nie są w lesie, na przykład w chatce w Jhana Grove podczas odosobnienia medytacyjnego. Innymi słowy nie jesteś odosobniony fizycznie. To jest pierwszy punkt omawiany tutaj, potem jest mowa o tym, że mnisi nie porzucają tego, co nauczyciel każe im porzucić. To może znaczyć tu wiele rzeczy, ale myślę, że między innymi na pewno tu chodzi o cittavivekę, o której wspominał Chris. Nauczyciel tu mówi, aby porzucić zanieczyszczenia, aby porzucić pragnienia zmysłowe i ostatecznie całkowicie porzucić zmysły w samādhi. A oni tego nie robią. Mamy tu kāyaviveka oraz cittaviveka. Ponieważ tego nie robisz, ponieważ nie zapewniasz umysłowi odosobnienia, masz tendencję do bycia bardziej wygodnym i niedbałym. To niezbyt dobre tłumaczenie. [W polskiej wersji: za wiele mają, są gnuśni]. Może lepsze byłoby wygodni i ociężali? Innymi słowy, dobrze się bawisz, więc tak naprawdę nie podążasz we właściwym kierunku. Mają za dużo, są pierwsi do zejścia na złą drogę, do upadku. To trochę tak, jak działa Dhamma. Tak długo, jak masz właściwą inspirację, tak długo, jak zmierzasz we właściwym kierunku Dhamma będzie cię niosła i troszczyła się o ciebie dopóty, dopóki przyświecają ci ideały, więc powoli zmierzasz we właściwym kierunku. Ale czasami zdarza się, że tracisz wątek i nie wiesz, co robić, nie wiesz, który kierunek jest właściwy. To dlatego, że straciłeś wątek. Wtedy wszystko zaczyna się walić, ponieważ nie wiesz, co robić. Bardzo trudno wtedy pozostać w miejscu. Albo jesteś zainspirowany i masz wystarczająco dużo pewności siebie, aby przeć naprzód, albo zapominasz, o co chodzi w tym monastycznym życiu, i zaczynasz grzęznąć w pracach administracyjnych, wikłasz się w przyziemne obowiązki, zaczynasz się przywiązywać do hierarchii: może mógłbym zrobić karierę w monastycznych strukturach? Albo coś w tym stylu. Wtedy takie rzeczy przejmują kontrolę. Dlatego musimy być bardzo ostrożni, żeby tak się nie stało. I w końcu zaniedbujesz odosobnienie, przestajesz nawet próbować odosobnienia, ponieważ podążasz w złym kierunku, faktycznie stajesz się pierwszym do zejścia na złą drogę. Tak więc to właśnie znaczy nietrenowanie się w odosobnieniu, wszystkie te czynniki są połączone. Nawet jeśli nie jesteś w odosobnieniu, to przynajmniej powinieneś ćwiczyć, żeby się do tego przygotować, praktykujesz, by później spróbować odosobnienia.
OK, Czcigodny Sāriputta kontynuuje: „Są tam, bracia, starsi mnisi, którzy stają się godni pogardy z trzech powodów: [1] »Uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, nie ćwiczą się w odosobnianiu« – taki jest pierwszy powód, dla którego starsi mnisi stają się godni pogardy. [2] »Nie porzucają tego, co nauczyciel każe im porzucić« – taki jest drugi powód, dla którego starsi mnisi stają się godni pogardy. [3] »Mają za wiele, są gnuśni, pierwsi do zejścia na złą drogę, ciężar odosobnienia odkładają« – taki jest trzeci powód, dla którego starsi mnisi stają się godni pogardy. Ci starsi mnisi, bracia, są tymi, którzy stają się godni pogardy z trzech powodów”.
Więc te trzy powody są nieco inne, ale sedno jest to samo. 1. Nie ćwiczą się w odosobnianiu. 2. Nie porzucają tego, co nauczyciel każe im porzucić. 3. Przez zaniedbanie stają się wygodni. Trzy rodzaje tego samego. „Uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, nie ćwiczą się w odosobnianiu”, pāḷijskie słowo anusikkhati oznacza tutaj dosłownie „naśladowanie” lub „praktykowanie zgodnie z czymś”. Oznacza tu „niepodążanie za przykładem nauczyciela”. Pierwszy punkt zasadniczo oznacza, że nie bierze się przykładu z Buddhy. Nie ćwiczysz zgodnie z tym, jak praktykuje Buddha. To jedna z kwestii, które powtarzają się w suttach, powinieneś wziąć przykład z Buddhy i podążać za nim, prawda? Myślę, że jest to bardzo ważny punkt, ponieważ w suttach często pojawiają się fragmenty, w których Buddha mówi o swoim życiu, fragmenty autobiograficzne. Mówi: tak robiłem, tak praktykowałem. Dlaczego Buddha tak mówi? Na pewno nie po to, żeby wzbudzać podziw: „Wow, Buddha jest taki niesamowity, nigdy nie dam rady zrobić tego, co on, to po prostu poza moim zasięgiem!”. Nie o to chodzi. Gdyby tak zrobił, to po prostu by cię to zdołowało i poczułbyś się niewystarczająco dobry, poczułbyś, że nie jesteś do tego zdolny. Nie o to chodzi, tylko o to, że Buddha opowiada własną historię, żeby pokazać, co powinniśmy robić. Pokazuje, jak powinniśmy ćwiczyć. Mówi, że jest człowiekiem. Zrobiłem to, ty też możesz to zrobić, możesz osiągnąć to samo, jeśli pójdziesz w moje ślady, jeśli ja mogę to zrobić, to ty też. To jest mniej więcej to, co mówi. Jeśli ja mogę, ty też możesz. Wtedy staje się to o wiele potężniejszą nauką, prawda? Zamiast myśleć o Buddzie jak o jakimś Bogu lub boskiej osobie, co jest w mojej opinii całkowicie błędne, trzeba myśleć o Buddzie w ten sposób, bo jest dokładnie odwrotnie. Mówi tutaj, żebyś „anusikkhati”, czyli ćwiczył się w ten sam sposób, w jaki ćwiczył się Buddha, to właśnie powinieneś robić. Więc proszę, kiedy czytacie urywki autobiograficzne Buddhy, zainspirujcie się nimi! Pomyślcie, że znalazł się ktoś wspaniały, kto zrobił coś, co mogę zrobić też ja – spróbujcie zrobić to samo. Buddha był człowiekiem, ja też jestem. Wtedy historia życia Buddhy staje się bardzo znacząca, to nie tylko kwestia czczenia kogoś lub myślenie o kimś, że jest wspaniały i wielki, ale faktycznego działania, inspirowania się nim. Po pierwsze, podążasz za przykładem Buddhy, po drugie oczywiście Sāriputta tutaj mówi, że nie porzucają tego, co nauczyciel każe im porzucić. Znów, chodzi o podążanie za przykładem Buddhy, podążanie za Jego Nauką, te dwie rzeczy idą w parze. Sutty wspominają o tym również w innych miejscach, że sposób, w jaki Buddha praktykuje i sposób, w jaki naucza, są zawsze zgodne. Zawsze działają w ten sam sposób. To nie tak, że mówi jedno, a robi coś innego, jak wielu rodziców wychowujących dzieci: „Nie, nie rób tego, co robię, rób to, co mówię”. Buddha właśnie mówi: „Rób to, co robię i co mówię, ponieważ to to samo i działa razem”. A w ostatnim punkcie jest mowa, że po prostu idą w całkowicie złym kierunku, nie tylko nie podążają za dwoma wcześniej opisanymi czynnikami, ale jeszcze cofają się, idą w odwrotną stronę. Coraz bardziej oddalasz się od celu, co oczywiście zaprzecza zamierzeniom życia monastycznego.
Dobrze, więc to było o starszych mnichach, których winić należy z tych powodów i nie jest to zaskakujące. Dotyczy to każdego starszego bhikkhu (mnicha) i oczywiście również bhikkhuni (mniszek). I do pewnego stopnia nawet świeckich wyznawców, ponieważ jeśli ćwiczysz, ale idziesz w odwrotną stronę, to nie o to przecież chodzi.
Pytanie: Czy to porzucanie dotyczy Vinayi?
AB: Nie, to jest pahāna, porzucenie. Pozwól, że to sprawdzę, bo teraz mam wątpliwości, ale żeby być absolutnie pewnym, sprawdzę, co to za słowo, żeby nie sprowadzić cię na manowce. A o to łatwo z takim tekstem. Zobaczmy więc, co tu jest napisane… Pahāna, tak, właśnie to słowo jest użyte. Opisuje ono sytuację, gdy porzucasz pięć przeszkód, to najczęstsze użycie tego słowa w suttach – porzucanie przeszkód.
Pytanie: W takim razie wydaje się, że prawie każdy z was przez większość czasu byłby obwiniany. Mam na myśli to, że większość ludzi byłaby godna pogardy, ponieważ nie porzuca pięciu przeszkód, gdy Nauczyciel każe je porzucić.
AB: To znaczy, że próbujesz. Idziesz w tym kierunku. Słowo „próbować” nie zostało tu użyte. Nie, więc jest to pewna interpretacja tekstu, ponieważ myślę, że to bardzo jasne, co sutty mówią o stopniowym pouczaniu. Stopniowo odchodzisz od zanieczyszczeń, porzucasz je. Dobra, pozwól mi sprawdzić oryginał, to interesująca kwestia. Zobaczmy, jak jest w pāḷijskim, nigdy nie wiadomo, jak jest to tłumaczone. Zasadniczo pāḷijski mówi, że te dhammy, o których nauczyciel mówi, że trzeba je porzucić, nie są porzucone, myślę, że można to rozumieć jako stopniowe porzucanie, ale w rzeczywistości starasz się je porzucić. Szczerze próbujesz. Tak, to znaczy nie tylko to, ale także stopniowość, stopniowe rozumienie tego.
OK, to samo jest dla mnichów będących w środkowym stadium: „Są tam, bracia, mnisi będący w środkowym stadium, którzy stają się godni pogardy z trzech powodów: [1] »Uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, nie ćwiczą się w odosobnianiu« – taki jest pierwszy powód, dla którego mnisi będący w środkowym stadium stają się godni pogardy. [2] »Nie porzucają tego, co nauczyciel każe im porzucić« – taki jest drugi powód, dla którego mnisi będący w środkowym stadium stają się godni pogardy. [3] »Mają za wiele, są gnuśni, pierwsi do zejścia na złą drogę, ciężar odosobnienia odkładają« – taki jest trzeci powód, dla którego mnisi będący w środkowym stadium stają się godni pogardy. Ci mnisi będący w środkowym stadium, bracia, są tymi, którzy stają się godni pogardy z trzech powodów. Są tam, bracia, nowi mnisi, którzy stają się godni pogardy z trzech powodów: [1] »Uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, nie ćwiczą się w odosobnianiu« – taki jest pierwszy powód, dla którego nowi mnisi stają się godni pogardy. [2] »Nie porzucają tego, co nauczyciel każe im porzucić« – taki jest drugi powód, dla którego nowi mnisi stają się godni pogardy. [3] »Mają za wiele, są gnuśni, pierwsi do zejścia na złą drogę, ciężar odosobnienia odkładają« – taki jest trzeci powód, dla którego nowi mnisi stają się godni pogardy. Ci nowi mnisi, bracia, są tymi, którzy stają się godni pogardy z trzech powodów”.
Tak więc, wszyscy powinni być obwiniani za te rzeczy, więc jeśli jesteś mnichem, masz obowiązek przyjąć odpowiedni styl życia. Jest tu ciekawa kwestia, o której nie wspomniałem, mówi się tutaj „uczniowie nauczyciela”, który przebywa w odosobnieniu, a więc Buddha jest w odosobnieniu. Interesujące jest to, że Buddha oczywiście usunął wszystkie zanieczyszczenia z umysłu, więc nie musi żyć w odosobnieniu. To co należało zrobić, zrobił, więc dlaczego żyje w odosobnieniu? Buddha w suttach mówi, że jednym z powodów, dla których wciąż praktykuje w bardziej surowy sposób – niż prawdopodobnie musiał – jest właśnie dawanie przykładu przyszłym pokoleniom. Mówi: „Robię to ze współczucia dla przyszłych pokoleń, żeby mogły zobaczyć, jak postępuję, i podążać za mną”. Zgadza się? Można sobie wyobrazić, że gdyby Buddha nie żył w odosobnieniu, to byłoby nam znacznie łatwiej usprawiedliwić unikanie odosobnienia, ale fakt, że Buddha mimo wszystko tak żył, daje o wiele silniejszy impuls do takiego działania. Buddha powiedział, że są dwa powody, dla których żyje w odosobnieniu, pierwszy to współczucie dla przyszłych pokoleń, a drugi jest taki, że to przyjemne przebywanie w tu i teraz. Oznacza to tylko tyle, że Buddha po prostu cieszył się odosobnieniem, taka jest natura Arahanta, w pełni Przebudzonego, wtedy chce się przebywać w odosobnieniu. Nie chcesz mieć do czynienia z ludźmi, po prostu chcesz się cieszyć, rozkoszować praktyką medytacji. Inni ludzie mogą być czasami zawadą dla tego rodzaju rzeczy. W jednej z sutt jest nawet napisane, że kiedy wyjdziesz z bardzo głębokiego stanu medytacji i gdy ludzie przychodzą wtedy po naukę, jacykolwiek ludzie, to wygłaszasz taką mowę, żeby jak najszybciej ich odprawić. Tak jest w tej sutcie, ponieważ zasadniczo w takiej chwili to nie współgra z twoją praktyką medytacyjną. Pokazuje to równowagę między współczuciem, a własnym zadowoleniem wynikającym z głębokiej medytacji i uwolnienia umysłu, które się wtedy pojawia.
OK, więc to jest strona negatywna, a potem pokazana jest strona pozytywna, która jest jej całkowitą odwrotnością, więc postaramy się przejść przez to szybko. „Bracia, w jakiej mierze uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, ćwiczą się w odosobnianiu? Jest tak, bracia, że uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, ćwiczą się w odosobnianiu, gdy porzucają to, co nauczyciel każe im porzucić, nie mają za wiele, nie są gnuśni, schodzenie na złą drogę odkładają, są pierwsi do odosobniania”. To interesująca kwestia, że musisz przodować w odosobnieniu, prawda? To ciekawe, prawda? Innymi słowy, nie możesz czekać, aż towarzysze w świętym życiu zrobią coś za ciebie, musisz przejąć inicjatywę. Nie możesz czekać, aż reszta monastycznego świata będzie postępowała słusznie, żeby zacząć właściwie ćwiczyć, musisz wziąć za to odpowiedzialność teraz, przejąć inicjatywę w tego typu sprawach, nie możesz czekać, aż inni to zrobią. Myślę, że to bardzo ważny fragment, ponieważ często rozglądamy się i patrzymy, co robią inni, a tak naprawdę nie powinniśmy się zbytnio tym przejmować. Powinniśmy wiedzieć, co jest słuszne, i odpowiednio praktykować. Więc czasami musisz zostać liderem, co jest tu bardzo interesujące.
„Są tam, bracia, starsi mnisi, którzy stają się godni pochwały z trzech powodów: [1] »Uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, ćwiczą się w odosobnianiu« – taki jest pierwszy powód, dla którego starsi mnisi stają się godni pochwały. [2] »Porzucają to, co nauczyciel każe im porzucić« – taki jest drugi powód, dla którego starsi mnisi stają się godni pochwały. [3] »Nie mają za wiele, nie są gnuśni, schodzenie na złą drogę odkładają, są pierwsi do odosobniania« – taki jest trzeci powód, dla którego starsi mnisi stają się godni pochwały. Ci starsi mnisi, bracia, są tymi, którzy stają się godni pochwały z trzech powodów. Są tam, bracia, mnisi w środkowym stadium, […]”. Muszę tu trochę skrócić. „[…] nowi mnisi, którzy stają się godni pochwały z trzech powodów: [1] »Uczniowie nauczyciela, który przebywa w odosobnieniu, ćwiczą się w odosobnianiu« – taki jest pierwszy powód, dla którego nowi mnisi stają się godni pochwały. [2] »Porzucają to, co nauczyciel każe im porzucić« – taki jest drugi powód, dla którego nowi mnisi stają się godni pochwały. [3] »Nie mają za wiele, nie są gnuśni, schodzenie na złą drogę odkładają, są pierwsi do odosobniania« – taki jest trzeci powód, dla którego nowi mnisi stają się godni pochwały. Ci nowi mnisi, bracia, są tymi, którzy stają się godni pochwały z trzech powodów. Bracia, w takiej mierze uczniowie nauczyciela, który przebywa odosobniony, ćwiczą się w odosobnianiu”. Więc wszystko tu jest związane z odosobnieniem, dlatego myślę, że cittaviveka, odosobnienie umysłu, jest tym, o co chodzi, gdy mówimy o porzucaniu.
OK, teraz dochodzimy do pewnych podstawowych powodów, dla których te rzeczy się w ogóle zdarzają, dlaczego ludzie porzucają odosobnienie i dlaczego nie praktykują właściwie. Czcigodny Sāriputta mówi: „Złem jest tu, bracia, chciwość, złem jest niechęć. Porzucenie chciwości, porzucenie niechęci to Środkowa Droga, która tworzy wizję, tworzy wgląd, prowadzi do uspokojenia, do wyższego poznania, do samoprzebudzenia, do Nibbāny. Która to, bracia, Środkowa Droga […]? Jest to ta Szlachetna Ośmioraka Ścieżka, a mianowicie: Właściwy Pogląd, Właściwe Nastawienie, Właściwa Mowa, Właściwe Działanie, Właściwy Sposób Życia, Właściwy Wysiłek, Właściwa Uważność, Właściwe Skupienie (albo Właściwe Ustanie). Tym jest Środkowa Droga, która tworzy wizję, tworzy wgląd, prowadzi do uspokojenia, do wyższego poznania, do samoprzebudzenia, do Nibbāny”. Zatem, złem jest tu… Nie wiem, czy zło jest tu dobrym słowem, może „to, co złe wewnątrz” byłoby lepsze? W każdym razie jest to chciwość i niechęć. Chodzi o to, że chciwość i niechęć są podstawowymi przyczynami tego, że ludzie schodzą na złą drogę i nie chcą praktykować w odosobnieniu oraz tego, że mnisi nie podążają za przykładem Buddhy, nie podążają za jego naukami. Te zanieczyszczenia są przyczynami, one za tym stoją, więc Buddha mówi, że jeśli chcesz zostać kimś, kto urzeczywistnia ideały odosobnienia, realizuje nauki, musisz porzucić chciwość i niechęć: lobha i dosa. Dwa z trzech podstawowych skalań, które trzeba porzucić. Powracamy tym samym do podstawowych nauk buddyzmu, prawda? Wracamy do podstaw, które mówią o pozbywaniu się skalań, a usuwanie zanieczyszczeń to powrót do jeszcze bardziej podstawowych nauk, czyli do praktykowania Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki. Więc zawsze jest to powracanie do tych samych prawideł, o których można przeczytać, wymieniających, co powinieneś robić i z czym być ostrożnym. To zawsze powrót do samego początku, czyli do Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki, która określa, co trzeba robić. Tam jest to, co istotne.
Interesujące jest też to, że mowa jest tu o lobha – chciwości i dosa – niechęci, ciekawe, że te dwa zanieczyszczenia często pojawiają się w suttach, gdy mowa o praktyce medytacji. Wtedy często mówi się o pięciu przeszkodach, ale z nich wszystkich pierwsze dwie najczęściej są wyróżniane jako wyjątkowe, jako coś odmiennego od reszty. I bardzo często pojawiają się samodzielnie, bez trzech pozostałych przeszkód. Powodem jest to, że są one kluczowe, najwięcej znaczą. Większość ludzi pyta, jak porzucić zmęczenie, odrętwienie i ospałość, które można też przetłumaczyć jako zmęczenie i letarg, albo w jaki sposób pozbyć się niezrównoważenia? Często jesteś bardzo zmęczony, ponieważ nie sypiasz wystarczająco długo, więc musisz po prostu się zdrzemnąć. Tak można pozbyć się zmęczenia, ale bardzo często przyczyną istnienia pozostałych skalań jest to, że te dwa pierwsze skalania są bardzo silne. To one napędzają niepokój, napędzają zmęczenie. Są na pierwszym miejscu, kiedy angażujesz się w świat zmysłowy, kiedy się złościsz, kiedy czujesz się zmęczony, a umysł staje się niespokojny. Gdy angażujesz się w świat przyjemności zmysłowych, zawsze chodzi o zdobycie jakichś rzeczy w przyszłości, o żądzę, niepokój. Umysł jest niezrównoważony, pragnie, gniew bardzo często powoduje zmęczenie. Jesteś zmęczony, gdy się czymś denerwujesz. Tak więc dzięki zmniejszaniu tych dwóch zanieczyszczeń, pozostałe pięć przeszkód też powoli zanika. To są dwa obszary, o które musimy się martwić. Bardzo często niewiele można zrobić z tymi dwoma zanieczyszczeniami. Na przykład ze zmęczeniem i niepokojem nie możesz zrobić zbyt wiele, dopóki nie poradzisz sobie z tymi dwoma skalaniami umysłu. Właśnie od tego musimy naprawdę zacząć pracę. Kiedy jesteśmy coraz bliżej samādhi, kiedy nasza medytacja się pogłębia, wtedy te dwa zanieczyszczenia zaczynają powoli znikać. Wtedy trzy inne przeszkody zaczynają działać samoczynnie i być może je także będziesz musiał porzucić. Ale dla większości z nas pragnienie zmysłowe i gniew są głównymi problemami. Trzeba je stopniowo odpuszczać.
Uważam, że ważne jest zrozumienie tego, żeby skupiać się na tym, co możemy zrobić, i nie skupiać się na niewłaściwym obszarze. Jeśli będziemy skupiać się na tym, co złe, to będziemy tylko walić głową w przysłowiowy mur i nigdzie nie dojdziemy, więc wydaje mi się, że ważne jest, by skupiać uwagę na właściwych rzeczach. Oczywiście jest to Środkowa Ścieżka, porzucamy, krocząc Środkową Ścieżką. Chodzi o znalezienie środkowej drogi, żeby nie torturować siebie ani sobie nie folgować. Więc musimy zrozumieć tę suttę, mimo że powiedzieliśmy wcześniej o tym, że ciało jest słabe, musimy zrozumieć, żeby nie dręczyć siebie. Możesz czuć się trochę głodny, ale tak naprawdę nie powoduje to wielu problemów fizycznych, więc myślę, że trzeba to zrównoważyć. A potem jest ta piękna grupa określeń Środkowej Drogi – „tworzy wizję”. Wizja to coś, dzięki czemu można zobaczyć rzeczy po raz pierwszy, można zrozumieć świat. Zwane jest to okiem świata, ponieważ Buddha jest tym, który widzi i uczy nas tego. Uczy nas patrzenia, a potem zaczynamy widzieć. „Tworzy wgląd” – to po prostu inny, głębszy sposób postrzegania, to samo dotyczy wyrażenia „prowadzi do uspokojenia”. Oczywiście, kiedy jest tu mowa o uspokojeniu, to chodzi o naprawdę głęboki stan spokoju. „Do wyższego poznania” – innymi słowy, prawdziwe zrozumienie najgłębszej natury zjawisk. „Do samoprzebudzenia” – sambodhi, niektórzy tłumaczą do „oświecenia”, ale lepsze jest tłumaczenie do „przebudzenia”, oraz do Nibbāny, co dosłownie znaczy „wygaszenia”. Czasem lepiej to przetłumaczyć jako Wygaszenie, zamiast zostawić słowo w oryginale, bo jeśli się go nie przetłumaczy, ktoś może nie poczuć, co znaczy. Zaczyna się domyślać znaczenia, ale jedno ze znaczeń to właśnie gaszenie. To wygaszenie dotyczy, rzecz jasna, chciwości i niechęci. Gdy je w sobie wygasisz, umysł staje się bardzo piękny, bardzo spokojny, bardzo łagodny, bardzo wyciszony. Wiesz, jak to jest, kiedy choć trochę się uspokoisz, wszystkie niezdrowe zjawiska wygasną na chwilę, wtedy znacznie lepiej się czujesz, prawda? Im więcej rzeczy znika, tym lepsze samopoczucie wewnętrzne. Czujesz wolność, wyzwolenie z tego strasznego wewnętrznego ucisku. Jestem pewien, że do pewnego stopnia możecie to zrozumieć, to, że te rzeczy są uciskiem, utrapieniem i bólem, który należy wyrugować. Wygaszenie w języku pāḷijskim ma bardzo pozytywne znaczenie. Nie myślcie o wygaszaniu jako o czymś negatywnym, bo właściwie jest to coś pięknego. Wygaszanie tych wszystkich płomieni, tego ognia wewnątrz. Oczywiście to Szlachetna Ośmioraka Ścieżka jest Środkową Drogą i nie sądzę, żebyśmy musieli wchodzić w szczegóły tego tematu w tym momencie.
Więc to są dwa podstawowe zanieczyszczenia. Następnie wymienionych jest wiele splamień. I choć wystarczy pracować nad chciwością i niechęcią, to czasami warto także zająć się rozważaniami nad innymi rodzajami zanieczyszczeń, ponieważ niekiedy z niektórymi z nich można rzeczywiście coś zrobić. Więc kolejna para to gniew i żywienie urazy. Bardzo podobne do dosa, czyli niechęci, którą omawialiśmy wcześniej. Nie wiem, czy jest coś więcej, co można o tym powiedzieć. Potem jest hipokryzja i bycie bezlitosnym, a hipokryzja to coś jak pogarda, prawie jakbyś patrzył z góry na innych i mówił o nich złe rzeczy, czyli coś jak oczernianie innych, coś w tym rodzaju. Inaczej można powiedzieć… oszczerstwo, szkalowanie. W każdym razie… Macie inne tłumaczenie? Którą wersję macie? To jest ksero z biblioteki? Zastanawiam się, która to jest wersja. Bhikkhu Bodhi uaktualnia swoje tłumaczenia sutt, więc są też zmiany w terminologii. Jedna wersja może być późniejsza od drugiej, ale nie wiem, czy moja czy wasza. Co jest następne, Linn? Nie wiem, która jest późniejsza, ale nieważne. Pogarda [hipokryzja] to patrzenie na kogoś z góry, wszelkiego rodzaju pomówienia i coś jak… bezczelność. Myślę, że problem polega na tym, że dość trudno precyzyjnie przetłumaczyć niektóre ze słów. Nie wiem dokładnie, co oznaczają te terminy, ale oczywiście odnoszą się do stanów umysłu, które nie są zdrowe, są przeciwieństwem metty, przeciwieństwem współczucia. To coś, co uniemożliwia budowanie zdrowych związków z innymi ludźmi. Zazdrość i skąpstwo, zazdrość jest dobrym tłumaczeniem. To termin dość często używany w suttach, issa to może być zazdrość albo zawiść, są bliskoznaczne. Zachłanność nie jest dobrym tłumaczeniem, skąpstwo jest znacznie lepsze. To przeciwieństwo bycia hojnym. Zamykasz się, nie chcesz się dzielić z innymi. Najgorszym rodzajem skąpstwa, jakie wymienione jest w tekstach, to skąpienie Dhammy, Dhammamacchariya w pāḷijskim. Dhammamacchariya oznacza, że jesteś skąpy, bo nie chcesz dzielić się Dhammą, nie chcesz uczyć innych. To jeden z rodzajów skąpstwa, który jest faktycznie wymieniony. Wiecie przecież, że uczucie dobroczynności jest takie piękne. To tak, jakbyś miał otwarte serce, chcesz się dzielić z innymi, chcesz pomóc. Bardzo miłe uczucie. A skąpstwo to jedna z rzeczy, które cię zamykają. Oszukiwanie i zdradzanie. Nie chodzi o oszukiwanie kogoś, na przykład w handlu, tylko o to, że jesteś tchórzem, nie pokazujesz, kim naprawdę jesteś, starasz się, żeby było po twojemu w podstępny sposób. Nie jesteś szczery i bezpośredni, co staje się dużą przeszkodą na Ścieżce. Upartość i porywczość, upartość jest właściwie przetłumaczona. Masz uparty umysł, który nie chce słuchać rozsądku ani niczego innego. Mierzenie się z innymi i wysokie mniemanie o sobie – to może być również duma i arogancja. I ostatnie, pycha i niedbalstwo, to drugie może być też nierozważnością. Pychę można tłumaczyć jako odurzenie, jesteś odurzony pragnieniami i odurzony zmysłowym światem, czymś upojony. Ostatnie, niedbalstwo, polega na tym, że nie myślisz właściwie, nie myślisz, jak dbać o to, co robisz.
Można zauważyć, że jest tu cały zestaw przywar i jestem pewien, że potrafisz znaleźć ich wiele w sobie. Wiesz, kiedy umysł jest zanieczyszczony, kiedy opanowuje cię duma, arogancja lub cokolwiek innego. Dobrze jest wtedy mieć to w pamięci, wiedzieć, że można nauczyć się innego spojrzenia na tę sytuację. Nie czuję się dumny, nie myślę o tym arogancko, jak mogę inaczej o tym myśleć, czy naprawdę bycie aroganckim ma sens, czy to komuś pomoże? Czy mam powód, by być aroganckim? Pojawia się poczucie wyższości, gdy jesteś arogancki: „Te małe istoty, ja jestem czymś więcej”. To jest całkowicie zły sposób myślenia, Buddha tak nie myślał. Miał większą wiedzę duchową niż my wszyscy, więc nie mamy podstaw do arogancji lub dumy. Zatem uczysz się zmieniać swoje rozpoznawanie, żeby spojrzeć na rzeczy w nowy sposób. Nie miej tego rodzaju zanieczyszczeń w umyśle. Oczywiście to zmniejsza twoje poczucie „ja”, co sprawia, że masz mniej pragnień i gniewu. Wszystkie te rzeczy są połączone. Na ogół zmniejszenie się skalań oznacza, że podążasz we właściwym kierunku. Mniej poczucia siebie, mniej gniewu, mniej pragnień – wtedy wszystko idzie w dobrym kierunku. Główną kwestią jest tutaj rozpoznawanie, kiedy umysł nie jest uczciwy, kiedy widzisz świat jak w krzywym zwierciadle. OK, i znowu w każdym z tych przypadków jest Środkowa Droga na porzucenie tych rzeczy, Środkowa Droga porzucenia pychy i niedbalstwa. „Środkowa Droga, która tworzy wizję, tworzy wgląd, prowadzi do uspokojenia, do wyższego poznania, do samoprzebudzenia, do Nibbāny. Która to, bracia, Środkowa Droga? […] Jest to ta Szlachetna Ośmioraka Ścieżka. […] To właśnie powiedział Czcigodny Sāriputta. Uradowani mnisi rozkoszowali się słowami Czcigodnego Sāriputty”.
To była Dhammadāyāda Sutta. Jakieś pytania, komentarze?
Pytanie: W suttach często pojawia się wątek pozbywania się resztek z jałmużny. Buddha mówi, żeby nie wyrzucać ich tam, gdzie są rośliny ani do zbiornika wodnego, w którym są żywe istoty, ale to odwrotność tego, w jaki sposób moglibyśmy wykorzystać jedzenie.
AB: Dzięki za to pytanie, miałem właśnie o tym powiedzieć więcej. Wypadło mi to z głowy, gdy czytałem, więc dzięki za przypomnienie. Kiedy czytam i trafiam na takie fragmenty, zastanawiam się, o co w nich chodzi. Myślę, że tu chodzi o to, żeby niczego nie niszczyć. Jeśli na przykład wyrzucisz dużo jedzenia na trawę, to może ona zgnić. Jeśli wrzucisz jedzenie do jakiegoś stawu, to może to wyrządzić krzywdę tym kilku małym istotom, które tam żyją. Myślę, że coś takiego się kryje pod tymi słowami, że możesz wyrządzić krzywdę, taki jest powód. Oczywiście nie oznacza to, że nie powinieneś być hojny. To wspaniałe, gdy ma się odrobinę jałmużny i w klasztorach ciągle się tak robi, na przykład oddaje kangurom jedzenie z jałmużny, gdy przychodzą. A one uwielbiają ludzkie jedzenie. Wyobraź sobie, że cały czas jesz trawę i nagle zdobywasz jakieś ciasto czekoladowe lub coś podobnego. Ich oczy się rozjaśniają. Ciasto czekoladowe! Wow, to niesamowite! To widać. I oczywiście wspaniale jest dzielić się tym z małymi jaszczurkami ogoniastymi, które czasem widzicie, dzielić się z owadami to wspaniała rzecz. Myślę, że ważne jest, aby tego źle nie zrozumieć, chodzi tu o ostrożność, o to, żeby nie niszczyć niczego, a jednocześnie skorzystać z okazji, aby podzielić się tym, co masz.
Jest taki fragment w suttach, w którym Buddha mówi o odrobinie ziaren ryżu w wodzie do mycia miski żebraczej, pamiętacie to? Powiedział, że jeśli po umyciu naczyń zostanie trochę ryżu, to jeśli masz intencję, by nawet te małe owady mogły z tego skorzystać, to już jest dobra kamma. Więc tak łatwo stworzyć dobrą kammę, jeśli tylko się wykorzysta okoliczności codziennego życia. Jest ich tak dużo, jest wiele możliwości. Za każdym czynem może stać niewłaściwe albo właściwe nastawienie. Ale jeśli to będzie właściwe nastawienie, można robić rzeczy we właściwy sposób. To wtedy, gdy jesteś świadomy i wystarczająco uważny, by zawsze starać się mieć właściwe zamiary: „Robię to dla ciebie. Proszę, to moja dobroczynność”. Nawet ja, gdy tu przychodzę i czytam suttę, mogę poczuć się bardzo dumny z siebie i pomyśleć: „Organizuję tutaj czytanie sutt i będę się wymądrzał. Wiem więcej niż ci ludzie, których nauczę kilku pāḷijskich słów”. Jeśli tak pomyślisz, zaprzepaścisz możliwość zrobienia czegoś pięknego. Chciałbym podzielić się tą małą wiedzą, którą mam. Jeśli ludziom się nie podoba, to nie ma znaczenia, jeśli już to wiedzą, to też nieistotne. Staram się najlepiej jak potrafię, żeby zrobić coś dobrego, być hojnym. I jeśli nauczacie, rozumiejąc, na czym polega hojność, wtedy nie czujecie się za bardzo zdenerwowani, możecie mówić śmiało przed wielką liczbą ludzi, nie ma to znaczenia, bo po prostu próbujecie pomóc. Ale jeśli zaczniecie czuć, że chodzi o was, o waszą prezencję, wtedy znacznie trudniej mówić do większej publiczności. Zatem chodzi tu o intencje, a kiedy to zrozumiesz, możesz sprawić, że wszystko w życiu stanie się częścią Ścieżki. Jakie masz zamiary? Jak wykorzystujesz każdą okazję do zrobienia czegoś pięknego? Na przykład, kiedy chcesz z kimś porozmawiać, w interakcjach z innymi ludźmi i istotami.
Tak więc dzięki za przypomnienie o tym, John. Miałem intencję, zamierzałem o tym mówić, więc dobrze się złożyło. Myślę, że należy znaleźć sposób na wykorzystanie całego tego jedzenia w dobry sposób. A w klasztorze dostajemy tak dużo jedzenia. Jedynym sposobem, aby to zrobić w uczciwy sposób, jest przeznaczanie resztek jedzenia na kompost. Nie możemy dawać tego wszystkiego zwierzętom, bo będą otyłe, stracą wszystkie zęby i umrą od tego całego jedzenia, więc musimy znaleźć równowagę. Dlatego w klasztorze przeznaczamy resztki jedzenia na kompost i używamy go potem w ogrodzie i gdziekolwiek jest potrzebny. Myślę, że to świetne rozwiązanie. Zwykle prosiliśmy ludzi, żeby zabierali jedzenie z powrotem, jeśli mogą, żeby mogli z niego skorzystać w domu czy gdzie indziej, ale czasami było go tak wiele, że nie udawało się wszystkiego rozdać. Więc zaczęliśmy tak robić.
Ktoś jeszcze chciałby coś powiedzieć? Och, mamy kilka pytań zadanych przez Internet. Zobaczmy, co tam jest. Fred z Wielkiej Brytanii, czołem Fred, miło cię przeczytać.
Pytanie: Czy w porządku jest, że świeccy zarabiają duże pieniądze, nauczając buddyzmu, i czy powinniśmy ufać takim nauczycielom? Niedawno pojechałem na odosobnienie do klasztoru theravady w Wielkiej Brytanii i jedna zakonnica mówiła o słynnym nauczycielu medytacji, duchowym przywódcy uznawanym za oświeconego. Gdy zadano pytanie o miliony, które ta osoba zarabia na mowach i telewizji, mniszka odpowiedziała, że ten biedny gość nie jest mnichem i dlatego musi jakoś zapewnić sobie przetrwanie. Co o tym sądzisz?
AB: Myślę, że jest w tym trochę prawdy. Jeśli jesteś osobą świecką i nauczycielem, musisz jakoś przeżyć. Oczywiście to prawda, ale zależy też od tego, jak żyjesz i czy to wiąże się z przejściem odpowiednich etapów. Zwykle takie osoby wiodą bardzo proste życie. Więc zadaj sobie pytanie, jak żyje ta osoba? Jeśli to prawda, że zarabia miliony, to co z nimi robi? Czy je rozdaje, czy kupuje sobie rolls-royce'y? Co ta osoba dokładnie robi? To jest pytanie, które musimy zadać. Ale jeśli żyje bardzo skromnie i jest jednocześnie zaawansowana na wielu płaszczyznach, to aby to odkryć, musisz obserwować kogoś takiego przez długi czas. Buddha powiedział, że jeśli chcesz poznać czyjąś mądrość, jeśli chcesz poznać czyjąś uczciwość, musisz być dobrym obserwatorem, musisz być uważny i obserwować przez długi czas, aby dowiedzieć się nieco więcej o prawdziwych czynnikach osobowości, aby przekonać się, że nie jest to tylko na pokaz lub coś w tym stylu. Więc obserwuj, Fred, używaj inteligencji, nie wierz wyłącznie w to, co mówią inni ludzie. Wykorzystaj własne zrozumienie tego, co jest dobre, co działa. Ważne jest, by przejąć kontrolę nad swoim życiem duchowym i nie wierzyć jedynie, co mówi jakaś grupa. Czasem w grupie jest za dużo presji, czasem wszyscy mówią, że dana osoba jest oświecona, i dlatego inni myślą, że tak jest. Pomyśl samodzielnie, polecam to. W większości wypadków, gdy wszyscy mówią o kimś, że jest oświecony, zwykle niestety tak nie jest. Użyj więc swojej inteligencji, a wtedy się przekonasz, czy to prawda czy nie.
Bardzo często, jeśli ktoś naprawdę jest bardzo zaawansowany na duchowej ścieżce, wstępuje do klasztoru, ponieważ cała Ścieżka polega na wyrzeczeniu, racja? O to w tym chodzi. Jeśli twoja medytacja staje się głęboka, to samo w sobie jest wyrzeczeniem. Jedynym sposobem, żeby tak się stało, jest wyrzeczenie. Jesteście na ścieżce wyrzeczenia, praktykujecie wyrzeczenie, więc czymś naturalnym jest rozpoczęcie życia monastycznego, gdzie jest się wspieranym przez hojnych ludzi, co pozwala żyć tym skromnym życiem. Jednym z pytań, które można zadać, jest to, że dlaczego ten człowiek, który rzekomo jest Przebudzony, nie jest mnichem? Według sutt, jeśli jesteś Arahantem, jeśli jesteś w pełni Przebudzony, musisz być mnichem/mniszką, ponieważ nie jesteś już w żaden sposób przywiązany do życia domowego i nie jesteś w stanie żyć zwykłym domowym życiem, gromadząc rzeczy tak jak wcześniej. Zatem po prostu polecałbym, abyś sprawdził to sam, nie daj się porwać grupie, ponieważ musisz sam się temu przyjrzeć. To właśnie mogę doradzić, a następnie nie oceniałbym ani w jedną, ani w drugą stronę, a potem, gdy już zobaczysz na własne oczy, co jest słuszne, możesz zrobić kolejny ruch. Mam nadzieję, że to pomogło.
Ktoś jeszcze chce coś powiedzieć? Nie chodzi o głośność, chodzi o to, żeby było słychać w filmie.
Pytanie: Zastanawiam się dlaczego, kiedy Sāriputta wypowiada się na temat tego, co jest naganne, to najpierw mówi o starszych mnichach, potem o tych ze średnim stażem, a następnie o nowych.
AB: Tak, dobra uwaga. Być może chce pokazać, jak wszechogarniające to może być. Łatwo jest pomyśleć, że tak, to jest skierowane do starszych mnichów, bo oni mają przewodzić społeczności buddyjskiej, prawda? Tak, powiedziane jest to o nich, ale dotyczy wszystkich. Można powiedzieć, że jest to bardzo uniwersalne i każdy ma taki obowiązek. Podejrzewam, że o to chodzi.
Pytanie: Czy byli inni nauczyciele oprócz Sāriputty?
Było wielu innych nauczycieli w tamtych czasach, a jedną z ciekawszych rzeczy w suttach jest to, że jeśli mnich jest spełniony pod każdym względem, lub mniszka jest spełniona pod każdym względem, to jest to równoznaczne z ich zdolnością do nauczania. Więc powinni oni być dobrymi nauczycielami, którzy szerzą Dhammę wśród ludzi. Można to znaleźć w jednej z mów nazwanej Mowa o pasterzu krów. Jeśli chcecie do niej zajrzeć, to jest to MN.033 albo MN.034 i jest tam wyraźnie napisane, że mnisi/mniszki mają uczyć innych ludzi i nie tylko wtedy, gdy są w pełni Przebudzeni. Nie trzeba być Arahantem lub w pełni samoprzebudzonym, by to robić. Umiejętność nauczania pojawia się dość wcześnie na Ścieżce, ponieważ jedną ze wspaniałych rzeczy wynikających z nauczania jest to, że dużo się uczysz, ucząc. Kiedy tu przychodzisz, musisz wiedzieć, o czym mówisz, bo inaczej zdajesz sobie sprawę, że to nie działa. To sprawia, że myślisz o nauczaniu w zupełnie nowy sposób. Kiedy ktoś zada pytanie, a twoja odpowiedź była zbyt szybka, myślisz później: „Ojej, czy powiedziałem coś kompletnie głupiego? Czy ja w ogóle mówię z sensem?”. To sprawia, że myślisz w nowy sposób i że naprawdę rozwijasz swoje rozumienie buddyzmu, które wzrasta i przyspiesza, kiedy zaczniesz uczyć. Nauczanie jest czymś wspaniałym, czymś, co powinni robić wszyscy mnisi, świeccy też mogą, nie jest to tylko mnisi biznes, nie ma nic takiego w suttach, że to członkowie zakonu muszą być nauczycielami. Oczywiście jest taka tendencja, ponieważ jako mnich jesteś profesjonalistą. To tak jak z chodzeniem do szkoły medycznej, w której uczą cię lekarze, bo są profesjonalistami. Istnieje taka tendencja, ale są ludzie świeccy, którzy mają bardzo dobre zrozumienie nauk buddyjskich i nie ma powodu, dla którego nie mogliby uczyć, nie ma powodu, dla którego nie mogliby pouczać mnichów. Możemy odwrócić role, dlaczego nie? Albo dlaczego kobiety nie powinny uczyć mężczyzn? Albo mężczyźni kobiet, mniszek i mnichów, albo mnisi mniszek. To tylko kwestia, kto ma większą wiedzę, kto potrafi uczyć, to jest istotne, reszta nie ma znaczenia.
Czy chciałeś konkretne imiona innych nauczycieli, tak? Dwaj główni nauczyciele wymieniani w suttach, zaraz po Buddzie, to Czcigodny Sāriputta i czcigodny Mahā Moggallāna. Byli znani jako prawa i lewa ręka Buddhy. Byli więc bardzo ważnymi figurami. Kolejnym bardzo istotnym uczniem był Czcigodny Ānanda, był tym, który zawsze podążał za Buddhą, był asystentem Błogosławionego. Zapamiętywał prawie każdą mowę, miał niesamowitą pamięć i zapamiętał każdą mowę, jaką wygłosił Buddha. W związku z tym był bardzo ważnym nauczycielem w tamtych czasach. Nie ma zbyt wielu mów skierowanych do mniszek i myślę, że jest to spowodowane tym, że społeczność mniszek była oddzielona od społeczności mnichów. Więc Ānanda oraz wszyscy ci mnisi, którzy zapamiętywali sutty, nie słyszeli nauk mniszek. Ale jest kilka ich nauk. Jedną z nich jest Cūḷavedalla Sutta (MN.044 – Krótsza mowa o zasobie wiedzy) i mniszka Khema, nie… To chyba była Khema, była jedną z Arahantek tamtych czasów. Nie, Dhammadinā! Ona jest w tej sutcie nauczycielką. Było też wielu innych jak Mahā Kaccāna, który słynął z tego, że Buddha wygłaszał krótką naukę, a on potrafił ją rozszerzać i wyjaśniać, był z tego słynny. Było kilku innych mnichów. Czasami bywali to też ludzie świeccy. Jedna z przyjemnych historii, którą lubię czytać, to historia Citty, gospodarza, który był urzeczywistniony, potrafił wchodzić w głębokie stany medytacyjne i mówił w jednej z sutt: „Kiedy odwiedzam mnichów, by ofiarować im jedzenie, uczą mnie Dhammy, a jeśli nie uczą mnie Dhammy, ja ich uczę Dhammy”. To całkiem fajne, prawda? Podoba mi się taka sytuacja…
Pytanie z sali (niewyraźne).
AB: Nie jest to spisane, więc to mało prawdopodobne, bo Saṅgha była rozdzielona, więc chyba nie. Chociaż nie ma absolutnej pewności co do tych rzeczy, ale na pewno nie odnotowano, że tam były [mniszki]. Nie, nie wydaje mi się, uważam, że przekazywanie wiedzy oznacza głębokie zrozumienie. Oznacza to pełne zrozumienie, takie jakie ma Wchodzący w Strumień, ma pełne zrozumienie Dhammy, o to w tym chodzi. Czasami po prostu są różne słowa, które są niemal synonimami, więc czym innym jest abhiñña, a czym innym ñāna, a różnica między nimi polega na tym, że jedno ma prefiks abhi-, poza tym są identycznymi słowami. Jeśli chcesz zrozumieć różnicę między nimi, to można powiedzieć, że ñāna jest wiedzą, jest jak zrozumienie Wchodzenia w Strumień. Rozumiesz nauki, opierając się na wnioskowaniu. Na przykład Wchodzący w Strumień zrozumie współzależne powstawanie, które jest procesem ponownych wcieleń i konsekwencją pragnienia. Nie znaczy to, że ma zrozumienie lub zobaczył przeszłe wcielenia, nie musi to tego oznaczać. Ale rozumie prawo przyczynowości: że pragnienie zawsze musi powodować powstanie nowego życia w przyszłości. Rozumie proces, rozumie mechanizm przyczynowości, to, co się dzieje, więc jest to wgląd w Dhammę, zrozumienie mechanizmu. Podczas gdy abhiñña jest bardziej czymś w rodzaju bezpośredniej wiedzy, czyli faktycznie widzisz swoje przeszłe życia. To, co widzisz bezpośrednio na własne oczy nie jest wywiedzione, wywnioskowane. W pierwszym przypadku rozumiesz strukturę, że jedna rzecz musi prowadzić do drugiej, w związku z czym muszą nastąpić ponowne narodziny. W drugim widzisz na własne oczy poprzednie wcielenia. Bezpośrednia wiedza to natychmiastowe zrozumienie, ponieważ przypominasz sobie poprzednie życia, widzisz je. Sama wiedza to dostrzeganie struktury, tego, jakie zasady rządzą zjawiskami.
Wszyscy zadowoleni?
Pytanie: Ajahn Brahm ma ulubiony przykład, ciągle go powtarza, to porównanie do demona karmiącego się gniewem i sposób na poradzenie sobie z nim. Mówi, że pochodzi ze zbioru Udāna (Uda – Podniosłe Strofy). Próbowałem to znaleźć w tym zbiorze, ale nie mogę. Czy jest jakiś problem z Udānami?
AB: Może to być w Saṃyutta Nikāyi – „Zbiorze połączonych mów”. Nie jestem pewien, jeśli chcesz, mogę to sprawdzić. Tak? Z przyjemnością. Wydaje mi się, że pochodzi z Udāny. Idź do biblioteki i znajdź tę książkę… Jaki miała tytuł? „Otwórz drzwi swojego serca”? Powinna być bibliografia na końcu, w której jest odsyłacz do tej historii. Więc to jest w Saṃyutta Nikāyi? To może być prawda, myślę, że to właśnie tam, z tego, co pamiętam. Co to będzie, Kosalasaṃyutta? To Sakkasaṃyutta (SN.11 – Połączone mowy do Sakki). Myślę, że to Sakkasaṃyutta w Saṃyutta Nikāyi, ale sprawdź w „Otwórz drzwi swojego serca”.
OK, wszyscy zadowoleni? Złóżmy pokłon Buddzie, Dhammie i Saṅdze.
O autorze
Brahmali Ajahn
zobacz inne publikacje autora
Ajahn Brahmali urodził się w Norwegii w 1964 roku. Po raz pierwszy zainteresował się buddyzmem i medytacją po wizycie w Japonii, gdy miał dwadzieścia kilka lat. Po uzyskaniu dyplomów w dziedzinie inżynierii, a także finansów, rozpoczął mnisi trening jako anagārika (przestrzeganie ośmiu wskazań) w klasztorach buddyjskich Amaravati i Chithurst w Anglii.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Thanissaro Bhikkhu Jedno narzędzie spośród wielu
- Ajahn Viradhammo Życie z uczuciem
- Bhikkhu Bodhi Przebywając pośród mądrych
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK
Źródło: BSWA
Tłumaczenie: sasana.pl
Redakcja polska: Alicja Brylińska
Czyta: Robert Błaszczyk
Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/