Tytuł: Czy święcenia bhikkhuṇī są niezgodne z nauką Buddhy?

O autorze: Bodhicittā Bhikkhuṇī

Wersja pdf: pdf2.jpg

zobacz źródło

print
.

Wersja epub: epub2.jpg

bz_0037.jpg

Wykład został nagrany w Mahindarama, w Penang jako część podróży, zorganizowanej przez Support Network for Women Renunciants (Organizacja Wspierająca Wyrzeczenie się Kobiet), do Malezji oraz Singapuru w lutym 2012 r.

„Mówienie że Buddha odszedł w Nibbānę nie koniecznie jest prawdą. W głębszym tego znaczeniu, Buddha jest nadal żywy. To tak jak definiujemy słowo «bhikkhu» [lub «bhikkhuṇī»]. Jeżeli definiujemy je jako «kogoś kto prosi»,1 jego znaczenie będzie bardzo obszerne. Możemy definiować to w ten sposób, lecz używanie tej definicji zbyt często nie będzie dobre – nie wiemy, kiedy należy przestać prosić! Gdybyśmy zdefiniowali to słowo w nieco głębszym znaczeniu, moglibyśmy powiedzieć: «Bhikkhu [lub bhikkhuṇī] – ktoś, kto widzi niebezpieczeństwo samsāry»”. – Ajahn Chah

Namo tassa bhagavato arahato sammā-sambuddhassa.

Hołd Jemu, Błogosławionemu, Godnemu, Doskonale Samo Przebudzonemu.

Bracia i siostry w Dhammie, dobry wieczór wam wszystkim. Jestem zaszczycona będąc tutaj, dziękuję za zaproszenie mnie, bym mogła się podzielić odrobiną wiedzy jaką mam z wami wszystkimi. Dzisiejszy temat to: „Czy święcenia bhikkhuṇī są niezgodne z nauką Buddhy?” Tak więc dzisiaj muszę mówić bardzo ostrożnie. Nie będę wypowiadać się na ten temat z pozycji bhikkhuṇī, gdyż tak się składa, że jestem bhikkhuṇī, lecz poruszę ten temat pozostając bezstronną, analizując i ukazując wam punkt widzenia Buddhy oraz to, co myśleli na ten temat ludzie i jakie teorie w związku z tym powstawały. Dlatego też spróbuję odpowiedzieć na to pytanie nie jako bhikkhuṇī, lecz stawiam się pośrodku. Opowiem wam o historycznych faktach oraz o tym, co wydarzyło się do tej pory.

Kiedy Buddha osiągnął oświecenie, Māra próbował go podejść. Tuż przed jego oświeceniem Māra także się pojawił i próbował mu przeszkodzić, lecz Buddha zwyciężył i stał się Oświeconym, a Māra został pokonany. Lecz zaraz po oświeceniu Buddhy, Māra ponownie zbliżył się do Buddhy i powiedział: „Osiągnąłeś teraz to, co chciałeś osiągnąć. Dlaczego więc nie umarłeś? Osiągnąłeś to, co chciałeś – chciałeś tego? Ok, dostałeś to, a teraz nadszedł czas, abyś odszedł. Proszę odejdź. Nie pozostawaj na ziemi”. Buddha postanowił wystawić Mārę na próbę, który tak często starał się sprowokować Buddhę w kilku sytuacjach, a więc Buddha odpowiedział: „Māro, nie umrę zanim nie utworzę i nie ustabilizuję swojego poczwórnego zgromadzenia”. Co to jest poczwórne zgromadzenie? Bhikkhu, bhikkhuṇī, upāsaka, upāsikā. Bezdomni mnisi i mniszki oraz świeccy wyznawcy – upāsakowie (mężczyźni) i upāsiki (kobiety). To jest poczwórne zgromadzenie.

Taką odpowiedź Buddha dał Mārze tuż po swoim oświeceniu. Jest to więc bardzo istotny moment, który został przeoczony przez niektórych ludzi. Lecz pytania nadeszły w późniejszym czasie. Po ok. pięciu latach od oświecenia Buddhy, jego macocha, Mahāpajāpatī Gotami, zwróciła się do Buddhy z prośbą o pozwolenie na przyłączenie się do zakonu. W tamtym czasie Buddha milczał, nie pozwolił jej przyłączyć się do zgromadzenia i ta sytuacja powtórzyła się kilka razy. Lecz co stało się, kiedy Mahāpajāpatī Gotami ponownie zapytała o to Buddhę? Buddha przebywał wtedy blisko Kimbilā, gdzie położone było jego rodzinne miasto. Po zakończeniu rozmowy z Mahāpajāpatī Gotami, opuścił on Kimbilā i udał się do Vesāli. Jeżeli byliście w Indiach to zapewne wiecie, że z Kapilavatthu, gdzie znajdowało się Kimbilā, do Vesāli jest spory kawałek do przejścia.

Kiedy Buddha przeniósł się do Vesāli, Mahāpajāpatī Gotami przybyła do niego wraz z pięćsetką pozostałych kobiet z ogolonymi głowami i ubranymi w mnisie szaty. Tak dotarły do miejsca w którym przebywał Buddha, ze spuchniętymi i krwawiącymi stopami, ponieważ nie jest to łatwy dystans na pieszą wędrówkę, nawet przejazd autobusem nie jest łatwy. Jako pierwszego zauważyły Czcigodnego Ānandę. Wysłuchał on ich opowieści i dostrzegł u Mahāpajāpatī Gotami silne postanowienie wyrzeczenia się doczesnego życia, więc pomyślał: „Och, biedna istota. Właściwie to dlaczego Buddha nie pozwolił im na wstąpienie do wspólnoty? No dobrze, pora na moją interwencję”. Dlatego udał się z tym do Buddhy i tym razem Buddha zgodził się;2 pomimo kilku miesięcznego okresu odrzucania prośby o wyświęcenie kobiet teraz została ona zaakceptowana.

Właściwie to musimy zwrócić uwagę na społeczną treść tamtych czasów, aby zrozumieć dlaczego Buddha opóźniał proces wyświęcenia kobiet. Nie było to rzeczywiste odrzucenie, ponieważ wtedy Buddha popełnił by błąd mówiąc, że: „Nie umrę dopóki nie utworzę Saṅghi składającej się z bhikkhów, bhikkhuṇī, upāsaków i upāsik”. Pozostawało to w jego umyśle od samego początku i jest to ważny punkt. Lecz uwarunkowanie społeczne w tamtych czasach nie pozwalało kobietom stawać się mniszkami. Buddha przebywał w tym społeczeństwie jako Buddha zaledwie przez pięć lat, a było to społeczeństwo braminów, gdzie na kobiety patrzono z góry. Bramini to ludzie, którzy traktują kobiety nie jako ludzkie istoty, lecz jak coś, co ma im służyć, gotować, sprzątać, wychowywać dzieci, pilnować domowych spraw i nic poza tym. Nie dawali oni kobietom żadnej edukacji i postrzegali je również jako nieczyste i jako coś, co zakłóca ich duchową praktykę. A zatem wiele z ich własnych idei nie miało żadnego związku z prawdą, lecz właśnie takie wyobrażenie posiadali o kobietach.

I teraz pojawiło się coś, co Buddha zaatakował, domagając się zmian w tym społeczeństwie. W społeczeństwie indyjskim istnieje hierarchia zwana Kula lub system kastowy, który określa twoje przyszłe obowiązki oraz pozycję społeczną na podstawie urodzenia w danej rodzinie. Dlatego też Buddha wyraził to bardzo jasno i otwarcie mówiąc: „Nie. Nie jest prawdą, że urodzenie wpływa na twoją pozycję w społeczeństwie, nie stajesz się braminem tylko dlatego, że urodziłeś się w kaście braminów. Zostajesz braminem ze względu na twoje działania i uczynki. Narodziny w takiej, czy innej kaście nie mają z tym nic wspólnego. Nawet jeżeli urodziłeś się w rodzinie braminów, lecz dopuszczasz się wszelkiego rodzaju nieetycznych i okrutnych uczynków oraz działasz w sposób pozbawiony sensu to nie jesteś braminem. Jesteś jedynie wyrzutkiem lub osobą z niższej kasty”.

Lecz nawet, jeśli urodziłeś się w rodzinie przynależącej do niższej kasty, lecz utrzymujesz swą cnotę, moralność i etykę i jesteś hojny a także mądry, Buddha powiedział: „Taka osoba jest braminem”. Było to coś, z czym bramini nie mogli sobie poradzić, wywoływało to u nich zdziwienie i słysząc to byli w szoku, ponieważ od zawsze wierzyli, że jest inaczej. Dlatego całe społeczeństwo funkcjonuje na zasadzie systemu kastowego i z tego powodu Buddha pozostał poza zasięgiem podziałów kastowych.

Tak więc takie było społeczeństwo w którym Buddha przebywał przez pięć lat od czasu swojego oświecenia. Nie wydaje mi się, aby otrzymywał wtedy tyle wsparcia, ile w późniejszym etapie jego nauczania. Nie sądzę też, by zgromadzenie miało wystarczającą liczbę klasztorów i świątyń, w których mnisi mogli by się zatrzymać. Z pewnością nie łatwo było przetrzymać presję, pochodzącą od braminów, tyczącą się przyjęcia kobiet do Saṅghi.

Mahāpajāpatī Gotami była jedyną osobą, która zwróciła się z prośbą o wyświęcenie do Buddhy. Jeżeli więc Buddha pozwoliłby tylko jej zostać mniszką powstałoby wiele plotek na ten temat: „Och, przywiązał się do swej macochy. Popatrzcie, teraz jego macocha znowu jest przy nim”. Mogłoby powstać wiele różnych pomówień. W każdym bądź razie tylko jedna osoba tego potrzebowała, lecz co się stało później? Kiedy zbliżyła się do miejsca, w którym przebywał Buddha, razem z pięćsetką innych kobiet, pokazało to, iż od teraz jest to potrzeba społeczna. Stało się to potrzebą społeczną ludzi tamtych czasów. Pięćset kobiet to wcale nie mała liczba. Więc teraz, kiedy chcesz poradzić sobie ze swoim rządem, jeżeli chcesz, aby coś zostało wykonane, idziesz i składasz prośbę i… nic nie zrobiono w tej sprawie, więc co robisz dalej? Zdobywasz poparcie ludzi, którzy staną za tobą, piszesz petycje i zachęcasz wielu ludzi do podpisu, i w końcu duża liczba osób gromadzi się dookoła, aby wywrzeć presję na rządzie mówiąc: „To jest potrzeba społeczna, nie moja własna potrzeba”. Oto jak to działa.

To samo zdarzyło się w tamtym czasie, kiedy Mahāpajāpatī Gotami przybyła z pięćsetką pozostałych kobiet. Od tej pory chęć wyświęcania się jednej kobiety przerodziła się w potrzebę społeczną. A zatem Buddha musiał pozwolić, aby to się stało. Aczkolwiek podejrzewam, że miał on pewne obawy o bezpieczeństwo kobiet, ponieważ środowisko w jakim się znajdował nie było bezpieczne, a życie w wyrzeczeniu nie jest tym samym, co życie w zniewoleniu, nie nakazujemy nikomu życia w ograniczonej wolności. Zazwyczaj kobiety odnajdują bezpieczeństwo trzymając się blisko ojca, męża lub syna. W ten sposób kobiety czują się bezpieczne. Zawsze muszą mieć kogoś przy sobie, lecz kiedy wyrzekasz się życia rodzinnego, nie masz nikogo, kto by cię chronił poza sobą. Uczestniczysz we własnej, wewnętrznej podróży, której celem jest uwolnienie się od wszelkiego zniewolenia i odnalezienie wolności.

Pojawiła się więc kwestia bezpieczeństwa w życiu mniszek. W każdym bądź razie, kiedy przemierzyły spory kawałek z Kimbilā do Vesāli, udowodniły tym samym, że królewskie pochodzenie nie musi być żadną przeszkodą. Mahāpajāpatī Gotami była królową, pozostałe kobiety także pochodziły z rodu Sakyów, z królewskiej linii. Lecz udowodniły, że mogą sobie dać radę także z tego typu życiem. Przebywając poza komfortami i przyjemnościami życia w pałacu są w stanie o siebie zadbać. Poradziły sobie z tak dalekim dystansem z Kimbilā do Vesāli, bezpiecznie dotarły na miejsce, co oznacza, iż potrafią dbać o siebie. W trakcie swej drogi musiały sypiać pod drzewami, ponieważ dotarcie do celu trwało tygodniami. W ten sposób dowiodły, że są w stanie poradzić sobie w trudnych sytuacjach.

Po tym zdarzeniu Buddha wyraził zgodę: „No dobrze, wy także możecie wkroczyć na ścieżkę wyrzeczenia, aby móc dalej praktykować”. Właściwie jest to pewien szczególny punkt, który podkreślał Czcigodny Ānanda, kiedy Buddha ponownie się wahał, ponieważ w tym czasie warunki nie były zbyt dobre. A więc Czcigodny Ānanda zapytał: „Czy kobiety mogą osiągnąć oświecenie?” Buddha odpowiedział: „Oczywiście. Aby uwolnić się od cierpienia i osiągnąć oświecenie, twoja płeć, twoja forma nie ma żadnego znaczenia, nie zależy to od twojego ciała. To, co jest ważne to twoja wytrzymałość i zdolność do oczyszczenia umysłu oraz wejścia na ścieżkę mądrości, aby zobaczyć rzeczy takimi, jakimi one naprawdę są, oraz aby uwolnić się z cierpienia i osiągnąć Nibbānę. Możesz to zrobić niezależnie od tego, czy jesteś mężczyzną czy kobietą”.

Pozwolił on mniszkom prowadzić życie w wyrzeczeniu, gdyż dowiodły one, że są w stanie to zrobić. Było sporo arahantek lub w pełni oświeconych mniszek w tamtym czasie włączając w to Mahāpajāpatī Gotami. Napisały one także wiele hymnów czyli wersów Therī [Therīgāthā], podobnie jak zrobili to mnisi. Opisały swoje uczucia po tym jak osiągnęły przebudzenie. Mniszki te także odczytywały [i przekazywały dalej] owe pieśni, dlatego też zostały one zachowane po dzień dzisiejszy. To jest jedyna religia, w której można spotkać kobiety pełniące wysoką rolę, tak samo jak i mężczyźni, które zachowują i chronią Dhammę. Więc jest to jedyna religia, a ponieważ większość religii wywodzi się z Azji, tak też na tym kontynencie możesz je spotkać w każdym miejscu, nawet w dzisiejszych czasach nadal tu są.

Zaskakuje mnie to, że również i w Malezji wciąż napotykam na sieroty, które przychodzą do mnie, by opowiedzieć mi swoje historie: „Wiesz siostro, moje życie rodzinne wygląda tak, że muszę chodzić do pracy, aby móc nakarmić swojego brata. Moja mama chcę go wysłać do szkoły, lecz mnie nie. Mówią: «Jesteś dziewczyną, nie potrzebujesz edukacji»''. To nie jest tylko jedna historia. Wszystko to dzieję się teraz – poniżanie kobiet – a także utrzymywanie poglądu, że nie są one inteligentne i nie potrzebują uczyć się, nie ma potrzeby ich edukować, jeżeli mogą pracować dla dobra domu, to wystarczająco dobrze jak na kobietę. Jeżeli ludzie nadal myślą w ten sposób w dzisiejszym społeczeństwie … Wyobraź sobie, co było 2600 lat temu … Jak w takim razie udało nam się przetrwać? Ponieważ Buddha pozwolił wykazać się kobietom, pozwolił im udowodnić ich możliwości. Był on jedyną osobą, która dała wolność kobietom.

Jest pewna śloka (pieśń braminów), której tytuł zapomniałam, gdzie bramin mówi: „Możesz zaufać, jeżeli drzewo kimshuka wypuści kwiaty''. Znaczy to, że to drzewo nie wypuszcza żadnych kwiatów. Mówią, że możesz mieć zaufanie oraz wierzyć, jeśli ktoś powie, że to szczególne drzewo wypuszcza kwiaty. Także możesz zaufać, jeśli ktoś mówi, że ryby chodzą po wodzie, możesz w to wierzyć. Jest jeszcze jeden wers w tym stylu, w której mówią: „Jeśli kobieta coś powie, nie wierz w to. Nie możesz jej uwierzyć, nie możesz zaufać''. Jest jeszcze jedna śloka, w której powiedziano: „Kobiecy głos jest taki przyjemny i piękny oraz ich wygląd jest przyjemny i piękny'' i cała reszta utrzymuje pochwały, i opisuje ich piękno, natomiast ostatnia zwrotka mówi: „Lecz ich ciała są przepełnione trucizną. Ich serce jest pełne trucizny''. W tej śloce bramin opisuje cechy kobiety, a zatem podobnie musi myśleć całe ich społeczeństwo, dlatego też Buddha odpowiada im mówiąc: „Kobiety ze swą inteligencją są w stanie oczyścić umysł i nawet osiągnąć pełne wyzwolenie, co więc mają one wspólnego z tym co mówicie?''

Takie było społeczeństwo w którym urodził się Buddha, dlatego też musiał bronić kobiet. Ustanowił on równy status – taki sam dla kobiet [jak i mężczyzn]. A więc miał mnichów żyjących w wyrzeczeniu i miał też mniszki, co niepokoiło braminów, którzy nienawidzili przychodzić i kłaniać się nisko przed kobietą. To był poważny problem – kłanianie się przed czcigodnymi kobietami – uchhh, nie mogli tego znieść.

Buddha, w trakcie swego życia, napotykał na wiele bezpodstawnych skarg ze strony braminów, którzy nie radzili sobie z jego nastawieniem. W tym czasie było wielu braminów wyświęconych przez Buddhę. Nie porzucili ustalonego poglądu, który zakazywał kobietom wyświęceń. Próbowali wszystkiego. Lecz Buddha był wśród nich przez cały czas, aby podać im rękę, aby je obronić, upewnił się, co do istnienia równowagi pomiędzy bhikkhu i bhikkhuṇī. W trakcie ceremonii, po jednej stronie Buddhy siedzieli bhikkhu, a za nimi upāsakowie. Po drugiej stronie, w tej samej linii co mnisi, siedziały bhikkhuṇī, a za nimi upāsiki.

Można więc zobaczyć w jaki sposób zrównoważył i wyrównał pozycję [pomiędzy mnichami i mniszkami]. A zatem jeśli ktoś mówi, że Buddha był przeciwny wyświęcaniu kobiet, lub przeciwny kobietom poszukującym wyzwolenia, nie pokryje się to z suttami lub z tym, czego Buddha dokonał. Po oświeceniu Buddhy pojawia się kolejny wers przeczący tym zakazom, w którym Buddha mówi: „Ludzie z uszami niech usłyszą, iż otworzyłem bramy do nieśmiertelności, i że wyruszam do Varanasi, Isipathana, aby rozbrzmiewać dźwięk z bębna nieśmiertelności. Więc niech ludzie z uszami usłyszą to, niech otworzą swe uszy”.

Kiedy Buddha wygłaszał te słowa, nie zaprosił on jedynie mężczyzn, aby przyszli i wysłuchali Dhammy. Ogłosił te słowa dla całej ludzkości, dla wszystkich ludzkich istot. „Wszyscy ci, którzy mają uszy, niech usłyszą, iż uderzam w bęben nieśmiertelności”. Nie powiedział tego tylko do mężczyzn, nie powiedział: „Kobiety pozostańcie w swych domach, uderzam w bęben nieśmiertelności wyłącznie dla mężczyzn” – nie. Kiedy widzisz jedynie różnicę płci, staje się to dla ciebie problemem, ponieważ ograniczasz swój umysł, a ciało to przecież tylko fizyczna forma, to tylko pojazd. Lecz kiedy zaczniesz rozszerzać swój umysł, kiedy go rozwiniesz i kiedy w niego spojrzysz, dostrzeżesz proces oczyszczania i rozwiniesz mądrość, dzięki której zrozumiesz, że fizyczna forma nie ma najmniejszego znaczenia. Czym jest fizyczna forma? Ona jest niczym pojazd – nieważne jaki – tak długo jak pozostaje w dobrej kondycji, tak długo pozostanie funkcjonalny na tyle, aby zabrać cię do miejsca przeznaczenia. Nie będzie miało znaczenia czy będzie to zwykły samochód, czy też ciężarówka, czy cokolwiek innego. Ciało w zasadzie jest takie samo.

Ciało przestaje mieć znaczenie, kiedy dochodzi do oczyszczenia umysłu. To właśnie Buddha ukazał społeczności istniejącej w tamtych czasach. Lecz po odejściu Buddhy, co można zauważyć, ci mnisi, którzy nie odłożyli na bok wszystkich tych bramińskich poglądów, zaraz po śmierci Buddhy, kiedy odbył się (ciach - na pewno nie trzeci) sobór buddyjski, mnisi przycisnęli do muru Czcigodnego Ānandę: „To ty! Dlaczego doprowadziłeś tę mniszkę do wyświęcenia, dlaczego ingerowałeś w tej sytuacji?” Zwróć uwagę na moment śmierci Buddhy, nie powiedzieli oni nic Czcigodnemu Ānandzie, kiedy Buddha wciąż żył, lecz zaraz po jego śmierci, przyparli go do muru: „Dlaczego!? Dlaczego to zrobiłeś? Przyznaj się … przyznaj się, że zrobiłeś coś złego”. Następnie zaczęli głosić skrócenie czasu trwania Sāsany o 500 lat, chociaż nie ma szczególnej lub pojedynczej, autentycznej sutty w zbiorze sutt, w której Buddha by powiedział, że z powodu wyświęcenia kobiet, Sāsana-Dhamma będzie trwać krócej o 500 lat.3

Teraz możesz zobaczyć czy to był dobry argument. Minęło ponad 2500 lat, a my przeszliśmy przez ten wyznaczony okres dość dobrze. A więc Buddha jest to ktoś, kto nie wie o czym mówi i wielce się myli? Nie! On nigdy nie przepowiedział czegoś takiego i nie dotyczy to tylko tego przypadku. Był on kimś, kto nie angażował się w przewidywania tego typu w tamtych czasach. Właściwie to nie wyznaczył „okresu ważności” dla czegokolwiek, ponieważ nie można tego zrobić, jeżeli rozumie się prawo kammy (działań) i phala (owocu działań). Nie ma rzeczy niezmiennych, wszystko się zmienia, cokolwiek się zrobi wpłynie to na przyszłość, dlatego nic nie jest niezmienne. Z tego powodu Buddha nie angażował się w takie przewidywania.

A więc czy prawdą jest to, co mówią na temat wyświęcania kobiet i skrócenia czasu trwania Sāsany o 500 lat? Zauważ, że nie jest to autentyczne stwierdzenie, ani nie są to słowa wypowiedziane przez Buddhę. To jest niezmiernie jasne. Tak więc, co zrobili dalej? Mnisi, którzy pochodzili z bramińskich rodzin utrzymywali jedno i to samo: „Ponieważ Czcigodny Ānanda integrował w święcenia mniszek, teraz Sāsana-Dhamma osłabnie i będzie trwać krócej o 500 lat”.

To jest dosyć jasne, iż nie był to pomysł Buddhy lub nie były to słowa Buddhy, lecz coś, w co inni wierzyli. Powoli udało im się wszczepić krótką wzmiankę w kanonie, lecz teraz, kiedy minęło już 500 lat, możemy jasno zobaczyć, że nie były to słowa Buddhy. Kiedy spojrzysz na nauki Buddhy dostrzeżesz, że Buddha nigdy nie starał się przewidywać rzeczy w czasie. A więc ci bramini – mnisi, którzy mięli bramińskie pochodzenie – prawdopodobnie nie praktykowali prawdziwie, gdyż gdyby naprawdę byli zaangażowani w praktykę, to nie sądzę, aby płeć stanowiła dla nich tak wielki problem. Lecz dlatego, że nie praktykowali stało się to kłopotliwą sprawą dla ich ego.

Starali się jak mogli, i gdzie tylko mogli, aby wysunąć swój argument, w którym twierdzili, że z powodu wyświęcenia kobiet przez Buddhę czas trwania Sāsany skróci się o 500 lat, a więc wszyscy zaczęli się tego obawiać. Na powrót zaczęli spoglądać na kobiety, tak jak robili to bramini: „Uuhhh, oto nikczemna, czarna i zła część ludzkości. One przyniosą tylko szkodę”. Nie dostawały więc zbyt wiele wsparcia, dlatego powoli, powoli, powoli, w końcu znikły całkowicie z terenów Indii. To samo stało się z mnichami, gdyż nie praktykowali oni poważnie, oraz dlatego, że było wiele inwazji ze strony krajów muzułmańskich, nie byli w stanie przetrwać, dlatego też Dhamma zniknęła z kraju, w którym się narodziła. Lecz Sri Lance udało się zachować nauki. Tuż po trzecim soborze buddyjskim król Aśoka wysłał misjonarzy, włączając w ich grono swego syna i córkę, m. in. na Sri Lankę, gdzie Dhamma pozostała nieprzerwana. Zatem ponownie mamy bhikkhu i bhikkhuṇī na Sri Lance.

A zatem musimy spojrzeć na to analitycznym umysłem, poddając ocenie owe twierdzenia oraz sprawdzając je w suttach i porównując z innymi naukami Buddhy. Musisz spojrzeć na nie jako całość, nie możesz tak po prostu brać po kawałku to stąd, to stamtąd i trzymać się takiej wersji. Musisz umieścić to w szerszej perspektywie – pełnym kontekście – i zobaczyć czy którekolwiek z tych twierdzeń, które wysuwają, pasują do ogółu nauk Buddhy lub czy można odnaleźć jakieś zaprzeczenia w związku z tym, co Buddha powiedział i zrobił.

Więc gdy zbadasz to w ten sposób, zauważysz iż nie ma ani jednego wersu, w którym Buddha wyrażał by niechęć czy nienawiść do kobiet lub przepowiedziałby, że Sāsana upadnie z powodu wyświęcenia kobiet itd. – nie. Na początku pojawiło się niezdecydowanie w związku z ich wyświęceniem, ponieważ nie był to odpowiedni czas. Zdaje się, że był to najbardziej racjonalny powód. W zasadzie to nie ma innego powodu. Lecz ludzie spekulowali, mówili to i tamto. A więc, gdy słyszymy takie rzeczy, musimy spojrzeć na to z otwartym umysłem i być może nawet poczuć zainteresowanie, aby samemu zbadać ten temat. Wtedy tylko będziesz wiedzieć czy święcenia bhikkhuṇī są czymś niezgodnym z nauką Buddhy czy też czymś, co Buddha chciał zrobić.

Buddha posiada wielce współczujące serce, nie znajdziesz nikogo na tej planecie, kto wykazywałby ten sam poziom współczucia co Buddha. Jego współczucie rozciąga się na wszystkie istoty, a w szczególności na te słabe. Czytając sutty możesz zauważyć jak wyciągnął on dłoń do Sunity i Sopaki.4 Nikt nie zdołałby nawet dostrzec tego typu dzieci, lecz Buddha zrobił to, podał im pomocną dłoń. Nieważne jak brudne te dzieci były, Buddha wtedy zwyczajnie trzymał za rękę małego Sunitę, Sopakę i zaprowadził ich do klasztoru. Czytaliście to? Byli dziećmi z najniższej kasty, bowiem urodzili się w rodzinach o najniższej przynależności kastowej. Jeden z nich zamiatał ulice, a drugi został odnaleziony na cmentarzu. Jest to oznaka bardzo niskiego poziomu, bycie brudnym i noszenie brudnych ciuchów, lecz Buddha pomógł im widząc, że mają oni zdolności i że mogą zdobyć mądrość potrzebną, aby się wyzwolić. A zatem Buddha zdecydował się im pomóc, trzymał ich za rękę tak, jak gdyby trzymał za rękę swego syna Rahulę i zaprowadził ich do klasztoru.

Jedną z oznak wielkiej osoby jest podawanie pomocnej dłoni słabym ludziom, stawianie ich na nogi oraz wznoszenie ich na wyższy poziom, a także bycie na równi z innymi aby mogli czerpać radość ze swego życia. Takie są cechy wielkich ludzi, nie patrzą oni z góry na innych. Kobiety były słabe w tamtych czasach, patrzono na nie z góry, a więc pomógł im umocnić i podwyższyć ich własny status. Buddha dawał szansę ludziom, którzy pochodzili z niższej kasty i których postrzegano jako osoby „niskiej jakości”.

W obecnych czasach można zauważyć, że w zachodnich krajach stosowany jest specjalny system opieki społecznej umożliwiający opiekę nad niepełnosprawnymi, opiekę dla samotnych rodziców, dla starszych ludzi oraz dzieci. Ludzie [na Zachodzie] bardzo wspierają prawa dziecka – rodzic nie może nawet dać dziecku klapsa. Co zrobisz z takimi słabymi ludźmi w krajach azjatyckich? Potraktujesz ich pogardliwie, a na osoby niepełnosprawne spojrzysz krzywym wzrokiem. Znam ludzi, którzy mają osoby niepełnosprawne w swojej rodzinie i starają się je ukryć przed społeczeństwem, ponieważ patrzy i traktuje się ich z góry. Jeżeli ktoś w rodzinie jest niepełnosprawny lub ma chorobę umysłową, pozostali członkowie nie chcą tego ujawniać publicznie. A jeżeli jesteś samotną matką, jedynym wyjściem dla ciebie jest popełnienie samobójstwa lub podjęcie się aborcji nie mówiąc o tym nikomu, co pozwala zaoszczędzić ci kłopotów.

Jest to więc sposób w jaki ludzie patrzą na to samo w zupełnie inny sposób. To zależy od twojego ograniczonego lub otwartego umysłu, od tego czy posiadasz współczujący umysł lub nie. W krajach zachodnich ludzie są bardzo cywilizowani. To nie jest tak, że po prostu dbają o ludzi tu i tam, lecz jest to system socjalny, w którym zwraca się szczególną uwagę na te słabe istoty. Ludzie [w zachodnich krajach] włożyli sporo funduszy, aby im pomóc. Zatem nikt nie może im zaszkodzić, nikt nie może ich poniżyć. Dbanie o samotne matki, o dzieci, dobra opieka dla niepełnosprawnych oraz dla ludzi z chorobą umysłową i dla osób starszych. Wydają oni miliony, a nawet biliony, co świadczy o wielkości danego kraju. Wiem jak wiele pieniędzy Australia przeznacza na system opieki społecznej.

Jak myślisz, czy Buddha będąc Najznakomitszym mógłby spoglądać pogardliwie na tych słabych ludzi? Nie. Możesz to dostrzec czytając sutty w których Buddha stawiał czoło sytuacjom, w których z kolei napotykał na bezradną osobę – w kontekście społecznym – zawsze podawał jej rękę, aby wyciągnąć ją ponad przeciętność. Pokazał im drogę, zawsze oferował im pomocną dłoń. Kiedy więc rozpoczniesz własne dociekania i kiedy zrozumiesz charakter Buddhy, kim był i co zrobił w trakcie okresu swojego nauczania, zaczniesz rozumieć, że wtedy właściwie nie istniała żadna sprzeczność w związku z udzielaniem święceń dla bhikkhuṇī, lecz dzisiaj pojawia się w tym miejscu niewielki problem.

Tak jak w tamtych czasach bramini nie mogli ścierpieć kobiet, tak i dzisiaj pojawiają się ludzie, którzy nie dają sobie rady z kobietami. Znajdą się też i mnisi, którzy nie mogą znieść obecności mniszek i którzy starają się jak mogą, aby trzymać je na dystans. Zbierają wszelkiego rodzaju argumenty – to to, to tamto. Lecz dzisiaj kobiety są bardzo bystre, i kiedy poznają Dhammę, uświadamiają sobie: „No dobrze, my też posiadamy potencjał oświecenia, dlaczego więc nie podążać drogą w pełni?” Wyższe święcenia są tutaj. To Pāṭimokkha. Pāṭimokkha oznacza bramę do mokkhi (skr. mokszy), do Nibbāny, do przebudzenia, więc tylko bramę lub warunek wstępny na drodze ku oświeceniu. Tak więc dzisiaj kobiety zdecydowały: „No dobrze, chcemy zostać bhikkhuṇī''.

Lecz w krajach azjatyckich, w szczególności w krajach Theravādy – mam nadzieję, że wiecie, że buddyzm dzieli się na trzy odgałęzienia: Theravāda, Mahajana, Wadżrajana – trzy główne odłamy. A więc szczególnie w szkole Theravādyjskiej kobiety napotkały blokadę. Co to takiego? Nie mogą zostać w pełni wyświęcone. Dlaczego? Powiedziane jest, że linia bhikkhuṇī wymarła dawno temu, kiedy Sri Lanka stawiała czoło inwazjom ze strony innych krajów, ze strony królów Indii czy muzułmanów. Lecz nawet Saṅgha w pełni wyświęconych mnichów została zgładzona, a więc nie tylko bhikkhuṇī, lecz bhikkhu także. Nie było tam pojedynczego bhikkhu, więc co potem się stało? Po tym jak kolejny król Sri Lanki rozpoczął panowanie rozpoczęto szybkie działania rekonstrukcyjne, po których bhikkhu ponownie wrócili do kraju. Mężczyźni mówili: „Spójrzcie, to staje się niebezpieczne, nie mamy żadnych w pełni wyświęconych mnichów, lepiej udajmy się z prośbą o pomoc gdzieś, gdzie znajdują się w pełni wyświęceni mnisi.'' Zatem dotarli do Tajlandii i Birmy, zdołali tam uzyskać pomoc i rozpoczęli re-ordynację.

A zatem kilka razy zakon mnichów wygasł, lecz za każdym razem mężczyźni zwykle nabierają odwagi [w takich sytuacjach], mogą więc objąć przywództwo i są bardzo dzielni, kiedy to robią. Mogą iść na linię frontu. Zdołali więc przekonać króla i zdobyć jego poparcie oraz wysłać posłańców do innych krajów. W tamtych czasach nie można było wsiąść w samolot, dlatego jedyną możliwością była podroż statkiem, bardzo niebezpieczny rejs po morzu. Ryzykowali swoim życiem, by móc dotrzeć do pozostałych krajów i niezależnie od drogi, którą wybrali, mogli uzyskać od nich wsparcie, by móc zaoferować je Sri Lance. Zawsze więc otrzymywali pomoc od Birmy, czy Tajlandii, i za każdym razem, kiedy bhikkhu zanikali na Sri Lance, potrafili odnowić ich istnienie. Lecz wygląda na to, że nie było odważnych kobiet w tamtych czasach. Kobiety były „szczęśliwe'' mając przydzielone swe role i były nimi zbyt zajęte. Mężczyźni natomiast byli zbyt zajęci walką z najeźdźcami. Kobiety musiały także dbać o dzieci oraz dom i być może były zbytnio zajęte życiem codziennym, życiem w niedoli. Tak więc nikt nie zwracał uwagi na to, co utraciły i prawdopodobnie nikt nie wykazywał choćby cienia zainteresowania [ich losem].

Kiedy Czcigodny Mahinda dotarł na Sri Lankę zaczął nauczać króla, który wraz ze swą królewską rodziną przyjął nauki Buddhy. Jedna z kobiet w rodzinie króla chciała przyjąć święcenia i zostać mniszką. Król zaczął więc działać w tej sprawie i wysłał wiadomość do Indii do króla Aśoki pisząc: „Mamy spore zainteresowanie przyjmowaniem święceń wśród kobiet. Proszę, czy mógłbyś wysłać mniszki z Indii, aby mogły je wyświęcić?'' Król Indii odpowiedział wysyłając swoją córkę, siostrę Czcigodnego Mahindy, wraz z zastępem innych mniszek. I tak oto w rodzinie królewskiej została zapoczątkowana linia święceń bhikkhuṇī na Sri Lance. Te kobiety były wystarczająco silne, aby uzyskać wsparcie. Miały potrzebne środki. Więc gdyby była to tylko jedna, zwykła kobieta, która powiedziałaby: „Chce się wyświęcić'' – nie sądzę, aby mogło się to stać. Zdaje się, że prawie zawsze musisz posiadać władzę i siłę, aby święcenia mogły się odbyć.

Dlatego też przed przyjściem Buddhy na ziemię, w jego ostatecznym życiu które miało nastąpić, jest powiedziane – pañca mahā vilokana (pięć wielkich dociekań) – pięć pytań, które rozważał: „Gdzie się odrodzę, w jakim kraju, w której rodzinie, kto będzie moją matką?'' Coś w tym stylu. Jeżeli urodziłeś się w dobrej rodzinie to zdecydowanie będzie mieć to wpływ na wiele zdarzeń, a w szczególności na rozprzestrzenianie się Dhammy. Gdyby Buddha odrodził się w bardzo niskiej kaście i po uzyskaniu oświecenia musiał kontynuować swoją misję, nie sądzę, aby w tym społeczeństwie osiągnął taki sam sukces. Posiadał spore wsparcie, ponieważ urodził się jako książę w królewskiej rodzinie.

Więc nawet jeśli bramini nie zgadzali się z jego naukami lub jeśli go nie lubili, nadal nie wiele mogli z tym zrobić. Ponieważ Buddha był wysoce szanowany przez innych królów nie tylko z powodów Dhammy, czy tego, że ją rozumieli, lecz dlatego że był księciem, był synem króla Suddhodany, którego inni królowie wspierali. Nie stało się to z powodu ich zrozumienia Dhammy, choć niektórzy na szczęście ją pojęli. Nawet przed rozpoczęciem nauczania przez Buddhę ci królowie byli już władcami, jak król Bimbisara, kiedy się dowiedział, że to nie jest zwykła osoba, lecz syn króla, Siddhattha, nie jakiś asceta, więc król Bimbisara zaprosił go do siebie. Gdy osiągasz oświecenie, kiedy odnajdujesz prawdę, nagle ktoś mówi: „No dobrze, odwiedź miejsce w którym mieszkam'' – mniej więcej coś podobnego. Król nie zechciał by rozmawiać ze zwykłym ascetą. Możesz zauważyć jak wielki wpływ na całe otoczenie ma miejsce twoich narodzin, sposób w jaki się urodziłeś, twoja pozycja, władza i cała reszta.

Gdy kobieta z królewskiej rodziny na Sri Lance chciała zostać wyświęcona, zdołała rozesłać tę wiadomość poprzez króla, do miejsca, z którego mogła uzyskać wsparcie i uzyskała je. Aczkolwiek wygląda na to, że po jakimś czasie klasztor bhikkhuṇī zaniknął. Nie było żadnych zainteresowanych członków rodziny królewskiej lub też silnej, zdeterminowanej kobiety, która mogłaby objąć przywództwo, przeprowadzić zmiany i przywrócić bhikkhuṇī do życia. A zatem przez przez dłuższy czas mniszki nie istniały. Lecz co działo się w Chinach, kiedy święcenia bhikkhuṇī kwitły na Sri Lance? W Chinach istniała pewna grupa kobiet, która także należała do rodziny królewskiej; te kobiety chciały uzyskać pełne święcenia. Tak więc i cesarz Chin zaczął działać w tej sprawie i wysłał wiadomość do króla Sri Lanki, w której napisał: „Kilkoro członków naszej rodziny, w tym także kobiet, chciałoby uzyskać święcenia. Czy mógłbyś proszę wysłać kilka mniszek do Chin?”.

Grupa mniszek wyruszyła ze Sri Lanki do Chin by zorganizować święcenia w tradycji Theravādy, które przetrwały do dnia dzisiejszego w Chinach, Korei i na Tajwanie. Lecz te mniszki studiowały Mahajanę, i kiedy zostały wyświęcone jako bhikkhuṇī z tradycji Theravādy, nadal studiowały Dharmę w szkole Mahajany. Nieważne którą ze ścieżek wybierzesz, masz wolny wybór. Tak więc mniszki z tradycji Mahajany po dzień dzisiejszy utrzymują swoją linię przy życiu.

Zdaje się, że w teraźniejszych czasach kobiety ze Sri Lanki, a także z krajów zachodnich, są bardzo odważne, i jeżeli czegoś chcą, nie porzucają tego tak łatwo. A więc co wydarzyło się dość niedawno? Kobiety te zaczęły pracować nad przywróceniem możliwości uzyskania pełnych święceń dla mniszek, powiedziały: „Tak, my także chcemy podążać drogą w pełni i uzyskać wyższe święcenia. Nie jesteśmy szczęśliwe utrzymując jedynie osiem wskazań lub dziesięć wskazań, dlatego chcemy podążać drogą, która oferuje pełne święcenia”. Rozpoczęły więc poszukiwania. Na Sri Lance argumentem na niemożność przyjęcia pełnych święceń przez kobiety był brak aktualnej, żywej linii bhikkhuṇī. Lecz odnalazły w suttach, oraz kronikach historycznych, że właśnie w ten sposób powstały święcenia bhikkhuṇī w tradycji Mahajany. Ich domem, ich ojczyzną lub rodzicem są właśnie bhikkhuṇī ze Sri Lanki. Zatem prześledziły całą historię ponownie i pomyślały: „Dobrze, tym razem mamy zamiar poprosić je o pomoc”. I po raz pierwszy w Indiach kobiety otrzymały pełne święcenia w Bodhgaya lub w Sarnath, bhikkhuṇī z Korei oraz bhikkhuṇī ze Sri Lanki, a także kilku mnichów, zdołali odnowić święcenia bhikkhuṇī.

Lecz kwestią, o którą ludzie pytają jest mahajanistycze pochodzenie tych bhikkhuṇī [które udzielały święceń], to że studiowały Mahajanę, przywykły do filozofii Mahajany, lecz ich wyświęcenie odbyło się w tradycji Theravāda. Taki był początek. Aczkolwiek procedura święceń jest bardzo podobna, praktycznie taka sama. Vinaya za którą podążają jest bardzo podobna. Zaledwie kilka drugorzędnych zasad – to tu, to tam – zostało zmienionych. Możesz przeczytać na temat porównawczych studiów, które zostały przeprowadzone przez niektórych ludzi mając na względzie różne tradycje i możesz dostrzec, że główna linia tej Vinayi (kodeksu dyscypliny) jest taka sama – nie różni się znacząco.

W każdym bądź razie niektórzy mnisi w tradycji Theravāda ze Sri Lanki, Tajlandii i Birmy utrzymywali, że: „Nie, ta linia zaginęła dawno temu, z tego względu nie akceptujemy jej”. Lecz uczeni oraz ci, którzy są wystarczająco inteligentni, aby dostrzec połączenie, mogą dyskutować na ten temat, ponieważ to jest tutaj, to jest tak, jak wspomniałam przed chwilą. Udzieliłam wywiadu dla lankijskiej gazety, która zapytała mnie o bhikkhuṇī. Chciałam odpowiedzieć w miarę przejrzysty sposób, gdyż w przeciwnym wypadku mogłabym otrzymać sporą krytykę. Utrzymuję bardzo dobrą relację z większością starszych w hierarchii mnichów. Zazwyczaj ci mnisi darzą niechęcią bhikkhuṇī, lecz w jakiś sposób moja dobra kamma sprawia, że mam z nimi dobre relacje, tak więc nie chciałabym tego zepsuć. Zatem kiedy redaktorka gazety zadała mi pytanie na temat bhikkhuṇī, pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy było to, że odpowiedź nie powinna być zbyt wyzywająca lub krzywdząca wobec idei tych mnichów. Nie chciałam, aby dostrzegli we mnie jakiekolwiek zagrożenie, więc musiałam być bardzo ostrożna w swojej odpowiedzi, ponieważ to miało ukazać się w gazecie.

A więc co zrobiłam? Użyłam analogii, gdy redaktorka zapytała mnie: „Czy obecne święcenia bhikkhuṇī są prawomocne? Co o tym myślisz?” Pytano mnie o zdanie mnichów na ten temat itp. W sprawie święceń odpowiedziałam w ten sposób: „Wyobraź sobie, że posiadasz drzewo guawa (gruszla jabłkowa), które rośnie w Indiach. Wyobraź sobie sporą guawę rosnącą w Indiach, z której zdołaliśmy otrzymać nasiona i posadzić jedno z nich na Sri Lance. Następnie ktoś inny chciał mieć podobne guawy i tak też ludzie z Chin złożyli prośbę: „Czy możemy otrzymać nasiono?” – ok, nasiono zostało wysłane. Ci ludzie także zasadzili guawę, lecz na nieszczęście w Chinach nazywają to drzewo papaja. Co możemy z tym zrobić? To drzewo wyrosło z nasiona guawy. Dla nas, Lankijczyków, jest to guawa, lecz oni nazywają je papaja”.

Kiedy przeanalizowałeś coś i widzisz, że jest to prawda, czy walczyłbyś przeciwko temu? Ktoś powie guawa, ktoś inny powie papaja; czy zamierzasz walczyć z tego powodu? Nie ma takiej potrzeby. Wiesz, że to jest to nasiono, które zostało sprowadzone i posadzone, wiesz jakie ono jest. Chińczycy nazwali to drzewo papaja lub winogrono, lub cokolwiek, niech tak będzie. I pewnego dnia na Sri Lance to stare drzewo, stara guawa, obumarło i teraz nie ma już tam guawy. Także w Indiach nie ma już tego drzewa. A zatem co mieszkańcy Sri Lanki muszą teraz zrobić? Prześledzili kroniki i dowiedzieli się, że jedno z nasion zostało posłane do Chin. A więc sprowadzili nasiono z Chin ponownie na Sri Lankę. W Chinach nazywają je papaja, lecz to nie ma dla nas znaczenia. My wiemy, że to guawa, a więc sprowadziliśmy nasiono i posadziliśmy guawę. Powiedziałam więc: „Widzisz więc guawę, która wydaje owoce, lecz wciąż widzisz, że to guawa, nawet jeśli nazywają ją papaja, wiesz z własnej wiedzy, że to guawa. Czy zatem wdasz się w walkę z tego powodu? Czy powiesz, że sprowadziłeś papaję? Nie”. W ten sposób udało mi się dość gładko przez to przebrnąć. Nie wiem, czy zostało to zaakceptowane, czy odrzucone, lecz nie zostałam zaatakowana przez nikogo. Na tego typu pytania konieczna jest ostrożna odpowiedź, ponieważ mamy sporą drogę do przebrnięcia. Jeżeli mnisi zdołaliby w ułamku sekundy postrzec nas w ten sposób: „Grozisz nam! Starasz się nas zlekceważyć, starasz się wznieść ponad nas” – to oznaczało by koniec podróży.

Myślę, że niektóre bhikkhuṇī ze Sri lanki popełniły ten błąd i niektórzy mnisi także. To nie jest stawianie oporu wobec tematu bhikkhuṇī, lecz właściwie to, co się za tym skrywa to niechęć mnichów wobec kobiecego ego. Oni myślą że kobiety nie są skromne, obawiają się, że kobiety mogą zrobić coś dobrze lub lepiej niż mnisi i w ten sposób skryty głęboko strach wychodzi na jaw. Takie w rzeczywistości są tego prawdziwe powody, które spoczywają ukryte w głębi umysłu, dlatego przywołują oni kolejne argumenty mówiąc: „Buddha sprzeciwiał się udzielaniu święceń dla mniszek i nie chciał, aby one istniały, gdyż jest to niezgodne z Dhammą” itp., itd. Ci mnisi muszą mówić coś sensownego, kiedy rozmawiają z ludźmi – lecz co zostaje poruszone w głębi – wiedzą tylko oni, lecz jednak obawiają się czegoś. Przez cały ten czas byli tutaj i sami wszystko robili, a teraz pojawiły się tu kobiety, więc powiedzą: „Ups, nasza pozycja w społeczeństwie jest zagrożona, one mogą wszystko przejąć”. Zatem pojawia się problem.

Jest też coś, co mnie rozbawiło, ponieważ nawet mnisi z Zachodu także nie potrafią znieść nauczania mniszek. Miałam takie doświadczenie i byłam bardzo tym zaskoczona. Aczkolwiek to doświadczenie dało mi bardzo dobry wgląd w powód, dla którego ci mnisi tak bardzo sprzeciwiają się temu. To stało się w ubiegłym roku, Bhante Punnaji prowadził odosobnienie w Buddhist Maha Vihara i poprosił mnie o asystowanie w nauczaniu. Był tam także jeden mnich z Anglii, który brał udział w odosobnieniu, lecz nie wiedział, że Bhante Punnaji poprosił mnie o pomoc. A więc pewnego dnia rozpoczęliśmy odosobnienie od ćwiczeń. W trakcie trwania ćwiczeń musiałam pomagać uczestnikom odosobnienia i zobaczyłam jak ten mnich wyszedł. Po tym zdarzeniu, w trakcie porannego spotkania przy śniadaniu, rozmawiałam z głównym przewodniczącym, który zapytał mnie co się takiego wydarzyło w trakcie odosobnienia? Odpowiedziałam: „Nie wiem, temu mnichowi z Anglii bardzo przeszkadzają moje nauki, ponieważ zaczął pytać: «Dlaczego? Co robi tu kobieta?»”, na co odpowiedziałam: „Huh? … Ok”.

Następnie bardzo się zdenerwował: „Co ta mniszka tutaj robi, dlaczego ona naucza?!” Zatem Bhante Punnaji oraz przewodniczący musieli udać się z nim na rozmowę i ostatecznie wszystko wyszło na jaw. Całe szczęście, że Bhante Punnaji posiadał wiedzę z zakresu psychologii itd. Zatem zaczęli pytać i pytać, i pytać i jak to się zakończyło? Miał on matkę i siostrę, które dominowały w rodzinie, więc zaczął żywić do nich urazę i znienawidził wszystkie kobiety. Tutaj rozmowa się zakończyła. Wtedy też wezbrały emocje i zaczął płakać. To ponownie „uruchomiło” się w nim, kiedy zaczęłam nauczać. Oto, co się stało.

Komitet musiał szybko zainterweniować, członkowie komitetu stoją murem za bhikkhuṇī, oferują spore wsparcie, lecz zanim zamierzali porozmawiać z tym mnichem, Bhante Punnaji zasugerował: „Więc dobrze, wstrzymaj się z nauczaniem, nieważne, sam zrobię całą resztę”. Powiedział tak, pomimo że jest to dla niego męczące, lecz powiedział raz jeszcze: „Nieważne, jeżeli to dla niego zbyt duży wstrząs, pozostawmy go w spokoju”, odpowiedziałam: „Ok”. Lecz wtedy wkroczył komitet: „Nie, jeżeli nie radzi sobie z mniszką udzielającą nauk to oznacza, że jego umysł nie jest przygotowany na odosobnienie. Tak czy inaczej to tylko jedna osoba… nie, ona będzie nauczać. Jeżeli on chcę uczestniczyć w odosobnieniu to może pozostać, jeżeli nie, to nie nasza sprawa”. A zatem musiałam kontynuować nauczanie na tym odosobnieniu. Aczkolwiek to doświadczenie pozwoliło mi na wgląd w sposób w jaki oni odbierają pewne rzeczy. Właściwie to dostrzegłam to, co czują wewnątrz. Wyszukują kolejny argument, lecz schodząc głębiej widzisz, że to tylko strach. Tak więc musimy dostrzegać takie rzeczy w kontekście społecznym, w środowisku, z którego się wywodzą i w czymkolwiek jeszcze.

Kiedy byłam w Santi przytrafiło mi się to samo. Bhante Sujato udziela sporego wsparcia mniszkom. Lecz kiedy byłam tam jako upāsikā, był tam także pewien szczególny mnich, który był bardzo niewinny. Bhante Sujato uważał, że on także wspiera kobiety, lecz ja zauważałam jego zachowanie, kiedy Bhante Sujato nie było w pobliżu. Nie miało to zbytniego związku z udzielaniem pomocy, miał on swoje własne, skryte cele, lecz ukazując swoją prawdziwą twarz – zwyczajnie udawał przed Bhante Sujato – pracując nad tym, nad czym pracował. Lecz dostrzegłam to i poinformowałam Bhante Sujato zawczasu: „Wiedz, że pozostawiasz króliki pośród tygrysów”, powiedziałam: „Jeżeli cię tutaj nie ma, one przychodzą, aby wyłapywać te niewinne istoty. Musisz być bardzo ostrożny Bhante”. Myślę więc, że Bhante Sujato przechodził przez trudny okres w tamtym czasie, ponieważ nie do końca to rozumiał. A zatem, kiedy go nie było, tamten mnich mieszał innym w głowach.

Następnie wiele kobiet przybyło do tego miejsca (Santi), aby zostać mniszkami, lecz wiele z nich odeszło! Ponieważ to miejsce było bardzo dokuczliwe, lecz Bhante Sujato o niczym nie wiedział. Doświadczyłam wszystkich tych niepewnych sytuacji – dlaczego tego rodzaju zdarzenia mają miejsce – i co się za tym kryje. To pozwoliło mi zrozumieć w jaki sposób powinniśmy postępować, jeżeli chcemy to robić na dłuższą metę, ponieważ sprawy tego typu nadal będą się wydarzać. To wszystko zdarzało się w czasach Buddhy, będzie działo się i dzisiaj, będzie także i jutro. A więc ktokolwiek chce pracować, by osiągnąć oświecenie i aby uzyskać wyższe święcenia – te osoby muszą być wystarczająco inteligentne, bystre i skromne – a także pracować nad swoim przebudzeniem i wciąż [świadomie] egzystować. Pojawią się ludzie, którzy będą cię wspierać i którzy nie będą tego robić. Wtedy zdajesz sobie z tego sprawę. Musisz więc pracować z ludźmi, którzy naprawdę cię wspierają, a ci którzy są zdecydowanie przeciwni z czasem się zmienią.

Nie wiem jak wiele z was wie, że moim Ācariya (nauczycielem), który udzielił mi wyższych święceń był Bhante Punnaji. Aczkolwiek Bhante Punnaji był kimś, kto zakomunikował coś do jednego z mnichów, który właściwie był pionierem przy wprowadzaniu kwestii święceń bhikkhuṇī w Stanach Zjednoczonych i który wspólnie z innymi udzielił pełnych święceń kilku mniszkom, powiedział: „Czy wiesz co zrobiłeś? Pójdziesz teraz do piekła”. Jest tak, ponieważ tradycja Bhante Punnaji, Mihiripanne Dhammarakkhita Amarapura Nikaya, nie przepada za mniszkami, które zostają bhikkhuṇī. Takie jest tradycyjne pochodzenie Bhante Punnaji. Był przekonany, że jest to prawda i tak też powiedział do tego mnicha. Powiem wam kim jest ten mnich, to Bhante Walpola Piyananda, który był wyraźnie widoczny działając na korzyść święceń bhikkhuṇī. Tak więc Bhante Punnaji powiedział do niego: „Wiesz, że w rezultacie pójdziesz do piekła za to, co zrobiłeś”. Tak czy inaczej, kiedy Bhante Piyananda przybył do Kele i kiedy zaczęliśmy rozmawiać zapytał mnie: „Kto jest twoim mentorem?”, odpowiedziałam: „Bhante Punnaji”, wtedy się zdziwił: „Co!?”, potem tylko dodał: „Aahhh …”. Później pojawił się Bhante Punnaji, który zagadnął do Bhante Piyanandy: „Teraz razem spotkamy się w piekle”, po czym zaczął się śmiać.

Lecz to na co starałam się zwrócić uwagę, to że po tym jak nawiązał kontakt z mniszką, zmienił się do tego stopnia i był szczęśliwy, że mógł udzielić mi święceń jako mój Ācariya i wziąć za mnie odpowiedzialność. A zatem jestem jego uczennicą, a on został moim nauczycielem, który uległ zmianie. Bhante Piyananda pytał: „Co takiego dałaś mu do jedzenia, że zmienił zdanie?”, odpowiedziałam: „Nic poza moim zainteresowaniem Dhammą i praktykowaniem jej”. On chciał mnie wesprzeć w mojej praktyce. To zapewne dlatego, że nie jestem kimś, kto o to walczy, czy mówi cokolwiek. W pewnym momencie ktoś zapytał o prawa bhikkhuṇī, lub coś takiego, więc jeżeli chodzi o mnie to ja podaję jedynie fakty. Aczkolwiek po części starałam się też zachęcać innych w ich rozważaniach na ten temat. Jest o tym więcej – znacznie szerszy kontekst jest w swego rodzaju feministycznej postawie.

Bhante powtórzył mi: „Zapamiętaj, co ci powiedziałem. Uzyskałaś wyższe święcenia nie po to, aby walczyć. Jeżeli zamierzasz walczyć o swoje prawa i inne sprawy, nigdy nie dotrzesz do Nibbāny. Utrzymuj swoją praktykę, pozostaw wszystkie te społeczne sprawy na boku, nie daj się w to złapać, gdyż w przeciwnym wypadku nigdy nie będziesz w stanie osiągnąć oświecenia. Nabawisz się jedynie urazy do tego i tamtego i do wszystkiego wokół. Nie zagub swej uwagi i utrzymuj praktykę”. Wzięłam sobie to do serca. Głównym powodem, dla którego zostajemy w pełni wyświęcone, jest osiągnięcie ostatecznego celu. Nie możemy więc dać się złapać w pozostałe sprawy, które tylko przeszkadzają naszej praktyce oraz w podążaniu ścieżką ku Nibbānie.

Po tym wszystkim nie wypowiadałam się zbyt wiele w tej kwestii. Robię to, co muszę robić, czyli dawać przykład oraz służyć gdziekolwiek jest to możliwe, a także utrzymywać zrównoważoną praktykę. Jestem szczęśliwa i ludzie, którzy są wokół mnie są szczęśliwi, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Także starsi mnisi na Sri Lance, którzy oponowali przeciwko bhikkhuṇī nie mają ze mną problemu.

Myślę więc, że to jak się zachowujemy i jak mówimy zależy tylko od nas. Wszystko to ma wpływ [na nas i na innych]. Jeżeli zatem chcesz robić coś na dłuższą metę, rób wszystko powoli i dobrze. Czy wiesz jak się zachowuje żółw i królik w trakcie wyścigu? Musisz postąpić tak jak żółw. Posuwając się powoli, stopniowo wygrasz cały wyścig. Lecz przez cały czas musisz utrzymywać w umyśle cel, dla którego chcesz to zrobić. Tym celem jest oświecenie, a także ponieważ chcesz, aby zasady Vinayi lub Pāṭhimokkhi pozostawały z tobą i wspierały cię na twej ścieżce ku oświeceniu. Nie dla żadnych innych powodów, nie aby doszukiwać się równych praw, nie dla czegokolwiek innego. Więc jeżeli chcesz zostać bhikkhuṇī lub chcesz je wspierać z powodu równouprawnienia kobiet itp., znajdziesz się na niewłaściwym torze. Nie zdołasz zajść daleko, ponieważ mężczyźni nie zaakceptują tego, nie spodoba im się to.

To co zmieniło serce Bhante Punnaji to szczerość mojej praktyki. Czy teraz widzisz? Gdybym pozostała walczącą feministką on nigdy, przenigdy nie podałby mi pomocnej dłoni. A zatem jest to historyczny moment dla niego i jego zmiany. On jest Maha Therą, ma ukończonych ponad czterdzieści Vassa, a także wywodzi się z bardzo szanowanej linii na Sri Lance. Czasami towarzyszę mu w jego podróżach po Sri Lance i mnisi to szanują. Szanują to kim się jest.


Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: BlinkListblogmarksdel.icio.usdiggFarkfeedmelinksFurlLinkaGoGoNewsVineNetvouzRedditYahooMyWebFacebook

gnu.svg.png

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL:

Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.3 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.


cc.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons:
Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0


sasana_banerros.jpg

POMÓŻ FUNDACJI "THERAVADA"
(KRS: 0000464215, NIP: 5223006901, Regon: 146715622)

KONTO BANKOWE: 89 2030 0045 1110 0000 0270 1020


Oryginał można znaleźć na tej stronie: https://archive.org/details/Ven-Bodhicitta-on-Bhikkhuni-Ordination

Źródło: Mahindarama

Transkrypcja: Aleksandra Łobacz
Tłumaczenie: Marcin Zakrzewski