Tytuł: Czy Buddha był hinduistą? O autorze: Bhikkhu Sujato Wersja pdf:
Wersja epub:
|
Plik .srt z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako"
Rozmawialiśmy o kwestiach historycznych i pomyślałem, że w dzisiejszej mowie Dhammy spojrzymy na rolę historii w buddyzmie i czemu buddyści są nią zainteresowani i co dla nich oznacza. Historia to ciekawy temat, ponieważ w buddyzmie zwraca się głównie uwagę na to, co tu i teraz, na odpuszczaniu przeszłości i tak dalej. Jednak my buddyści, zdaje się, jesteśmy cały czas zainteresowani przeszłością; wszystkie te starożytne pomniki i legendy, nawet Buddha, który żył dawno temu – może powinniśmy o tym zapomnieć? Buddha nie jest obecny w dzisiejszych czasach. Z pewnością żyją obecnie ludzie znacznie bardziej inteligentni, potrafiący się lepiej wysławiać, bardziej zaawansowani niż Buddha?
Więc jako buddyści zajmujemy się przeszłością, zamiast tym co doczesne, sam jestem tego przykładem. Uznaję przeszłe czasy za fascynujący temat, studiowanie ewolucji Dhammy i jej miejsca w historii. Jedną z przesłanek jest to, że powoduje to pewne osadzenie w kontekście, w czasie i miejscu, gdy żył Buddha. Inaczej nauczanie staje się abstrakcyjne. Jednak wiemy do kogo skierowana była mowa Buddhy; kim byli ci ludzie, co ich interesowało, czego się obawiali, jakie były ich pragnienia, czym byli uwarunkowani, do czego dążyli. Mamy też pojęcie dlaczego Buddha mówił w taki a nie inny sposób, w takim a nie innym języku, dlaczego używał pewnych koncepcji a nie używał innych koncepcji i języków. Chciałbym pomówić o Buddzie i czasach w jakich przyszło mu żyć, o tym co wiemy i czego nie wiemy, i jak to wpływa na zrozumienie Dhammy.
Ważną rzeczą jest: skąd to wszystko wiemy. Jeśli spytam teraz kogoś jak zaczęło się to spotkanie, zaczniecie myśleć: „zaraz, jak to było?” To było kilka minut temu. Jak więc możemy rzeczowo opisać coś co działo się 2500 lat temu? Nie jest to tak oczywiste wśród naukowców, nie tylko z kręgu buddyjskiego, ponieważ jest to sprawa dyskusyjna.
Jeśli spojrzymy na naukę Buddhy, zarówno wczesnego buddyzmu jak i doktryny, dostrzeżemy dwa aspekty wiedzy, dwa czynniki pomocne podczas poznawania. Pierwszym jest bezpośrednie doświadczenie, drugim jest wyciąganie wniosków. Kolejnym ważnym punktem w buddyjskim podejściu do poznania jest pragmatyczność wiedzy. Oznacza to, że buddyzm nie jest poszukiwaniem prawdy absolutnej – poszukiwanie w buddyzmie to poszukiwanie końca cierpienia. Nie ma więc znaczenia jakiego rodzaju będzie to prawda, co ważne to to, że można odpuścić cierpienie, tylko to się liczy. Jest to zatem funkcjonalne podejście do prawdy.
Mając na uwadze te wytyczne spójrzmy na historię buddyzmu, czyli bezpośrednie doświadczenie i wyciąganie wniosków. Robimy to z pobudek pragmatycznych. Nie po to by osiągnąć absolutne, definitywne odpowiedzi na temat kim był Buddha, czego nauczał i innych tego rodzaju kwestii, ponieważ, rzecz jasna, Buddha miał inny stosunek do poszczególnych osób. Nawet wy i ja – różnie się zachowujemy wobec różnorakich osób, tak samo było z Buddhą. Nie ma definitywnej odpowiedzi odnośnie tego czego uczył Błogosławiony. Uczył różnych rzeczy, do różnych osób w różnym czasie. Jest oczywiście miejsce na subiektywne interpretacje, natomiast ważną rzeczą jest to, co jest użyteczne, co jest pomocne w przekroczeniu cierpienia.
Gdy chodzi o bezpośrednie dowody z czasów Buddhy można podać przykład archeologii. Nie jest to być może najbardziej bezpośrednia metoda – ale co tak naprawdę mówi nam archeologia o Buddzie. Odpowiedzią jest: nie za wiele. Najbardziej użytecznymi, znaczącymi i pewnymi faktami jakie posiadamy to edykty króla Aśoki. W każdym zakątku Indii znaleźć można słupy i inskrypcje w kamieniu dokumentujące w archaicznej formie zapisu indyjskiego, najbardziej prymitywnej formie zapisu jako takiego po prawdzie, ponieważ wyryte są w głazach, dzięki czemu trudno byłoby je przenieść, w związku z czym jesteśmy niemal pewni, że są gdzie być powinny. Nie można ich podnieść i po prostu przenieść. Zważywszy na styl zapisu i odnośniki do greckich i nawet egipskich królów żyjących w tamtym czasie, jesteśmy w stanie usytuować króla Aśokę dość dokładnie w historii, około 250 przed Chr. Jest to około 150 – 200 lat po Buddzie.
Edykty króla Aśoki nie mówią nam aż tak wiele o Buddzie i jego życiu. Dają nam jednak pewne informacje. Najwięcej możemy dowiedzieć się z edyktu w Lumbini, miejsca narodzin Buddhy. Jest tam kamienny słup, postawiony 200 lat po śmierci Buddhy, mówiący dosłownie, dwukrotnie „tutaj urodził się Buddha”. Nie ma nic lepszego. Gdy chodzi o dowody historyczne jest to pierwszorzędny standard.
W zeszłym roku w Bodhinyana ktoś do mnie zadzwonił i chciał porozmawiać o znalezisku historycznym. Mówił, że odkrył, że Buddha nie urodził się w Lumbini, ale gdzie indziej. Od czasu do czasu zdarzają się ludzie z tego rodzaju teoriami. Być może go rozczarowałem, ponieważ powiedziałem: „to nie jest możliwe, to że Buddha się tam urodził jest najlepiej udokumentowanym dowodem, nie istnieje cokolwiek, co byłoby mocniejsze od tego.” Zatem starając się udowodnić, na podstawie tekstów czy innych przesłanek, że Buddha urodził się gdzie indziej jest na starcie skazane na porażkę. Czasem więc trzeba być stanowczym.
Czasami gdy chodzi o życie Buddhy, przybiera to formę spekulacji, każdy wyczytuje co innego z tekstów. Lepiej jest mieć pewną podstawę odnośnie tego, co jest faktem historycznym. Zatem mamy miejsce i mamy czas w których żył Buddha – a co z samym Buddhą? Nie mamy solidnych dowodów, z archeologicznego punktu widzenia, co do życia Buddhy. Mamy poszlaki sugerujące początki urbanizacji w czasach Buddhy. Nie było więc wiele rozwiniętych miast, budynki budowane były z drewna, łatwo ulegały zniszczeniu.
Pierwsze miasta były dość niewielkie, niedługo potem, za imperium Nandów oraz Aśoki i dynastii Mauryów, Pataliputta stała się ogromną stolicą. Nawet grecki podróżnik, Megastenes pisał, że jest potężną metropolią tamtych czasów, a było to ledwie 100 lat po Buddzie. Indie zmieniły się drastycznie, kulturowo nastąpiła radykalna rewolucja od czasów Buddhy do panowania Nandów, czyli już po 50 latach. Buddha podróżował po wszystkich krajach, w suttach jest lista szesnastu wielkich nacji (16 mahajanapada), co daje do myślenia – uznawano je za wielkie kraje. Pojedynczy kraj porównać można do obszaru mniejszego niż teraźniejsze pół stanu w Indiach. Wtedy były to wielkie kraje, królowie tychże byli wielkimi królami, a stolice były wielkimi stolicami. Nie pozostawiły po sobie niemal żadnego śladu archeologicznego.
Po 50 latach od śmierci Buddhy scena zmieniła się drastycznie, całe Indie od północno-zachodnich rubieży, tam gdzie dzisiejsze Delhi, aż do ówczesnej Kalingi, na wybrzeżu południowo-wschodnim – zostały zjednoczone pod imperium Nandów. Mamy na to dowody, na przykład w Kalindze są inskrypcje z czasów Nandów, mówiące o budowie systemu irygacyjnego. Nie tylko podbijali, ale także budowali. W tym samym czasie wiemy, że gdy Aleksander Wielki najeżdżał Indie z zachodu, przekraczając dzisiejszy Pakistan, usłyszał pogłoskę o armii imperium Nandów. Ludzie Aleksandra słyszeli o słoniach bojowych przeciwnika i zbuntowali się, nie chcąc przekroczyć rzeki i wkraczać do Indii.
Było to więc potężne imperium, interesująca jest ta nagła zmiana, zaledwie dekady od śmierci Buddhy. Od tamtego historycznego momentu mamy sporo mocnych dowodów w postaci inskrypcji odnośnie lokacji miast, robót budowlanych, natomiast tych wcześniejszych, z czasów Buddhy mamy dość niewiele. Jednym z dowodów z czasów Buddhy jest coś, co jest całkiem skromne i zwyczajne, a mianowicie; jest to ceramika, dokładniej kultura północnej czarnej ceramiki polerowanej. Jest to charakterystyczna ceramika dokładnie zidentyfikowana w kręgach archeologicznych. Najpierw była kultura ceramiki malowanej szarej, potem wytworzyła się kultura północnej czarnej ceramiki polerowanej.
Świadczy to o tym, że nastąpił rozwój w wydajniejszym wykorzystywaniu ognia. Nie chodzi tylko o ceramikę, ale też o to, że ludzie w tamtych czasach potrafili wytworzyć wyższą temperaturę. W tym samym czasie zaczęto również wytwarzać żelazo. Oba te wynalazki potrzebowały do obróbki znaczące ilości temperatury, energii, zatem świadczyły o postępie w technologii wykorzystywania ognia. Stało się to mniej więcej w czasach Buddhy, być może nieco wcześniej. Na obszarze Indii, gdzie jak opisują sutty podróżował Buddha znaleźć można wiele pieców do wytopu żelaza, jak również kawałki ceramiki, północnej czarnej ceramiki polerowanej. Były to miejsca jak Rajagaha, Savatthi, Vesali i inne, w których jak podają teksty przebywał Buddha. Wszystkie te miejsca charakteryzują się występowaniem północnej czarnej ceramiki polerowanej.
Rozmawiałem o tym rok temu z kilkoma mnichami i mówili; jak to możliwe, że kultura tamtych czasów wykorzystywała północną czarną ceramikę polerowaną, a nie ma o tym wzmianki w suttach? Szukaliśmy tego w tekstach, jednak nigdzie nie mogliśmy znaleźć żadnego odniesienia. To dość dziwne. Pewnego dnia zdałem sobie sprawę; czekajcie, przecież jecie z tego każdego dnia, ponieważ tym są mnisie miski – to właśnie północna czarna ceramika polerowana. W Vinayi wspomniane są dwa materiały, które mogą zostać użyte do stworzenia miski. Jednym jest żelazo, drugim ceramika, glina. Te dwa materiały są charakterystyczne dla ówczesnego poziomu technologicznego – żelazo i północna czarna ceramika polerowana.
Nieco później powiedziano mi, że istnieje pozostałość po starożytnej misce mnisiej w muzeum w Indiach, choć nigdy tam nie byłem, to jest to północna czarna ceramika polerowana. Więc gdy widzicie czarną, wypolerowaną miskę żebraczą, będziecie już wiedzieć jakie jest jej pochodzenie. To interesujące, że używamy jej od tak dawna, nieprawdaż?
Tak wyglądała kultura tamtego czasu i miejsca. Możemy wyobrazić sobie jaki był nastrój w społeczeństwie, które poddane było ogromnym i szybkim zmianom. Jednym z mitów, legend, w które wierzymy to to, że przeszłość była statyczna. Projektujemy na przeszłość wyobrażenie, że była taka sama. Oczywiście w dzisiejszych czasach świat zmienia się znacznie szybciej, mimo wszystko w przeszłości nie było tak stabilnie, zwłaszcza gdy chodzi o starożytne Indie. Często mamy wyobrażenie, że Indie w dawnych czasach były całkowicie opanowane przez hinduizm. Czy to prawda, że starożytni mieszkańcy Indii byli hindusami? On wie lepiej, bo bywał na tych mowach wcześniej.
Mamy to wyobrażenie, że zawsze istniał tam hinduizm, i że Buddha był hinduistą – w ten sposób myśli wiele osób. Opinia że Buddha był hinduistą, że ludność w Indiach była hinduistami jest kompletnym przeżytkiem, jest podobnym twierdzeniem jak powiedzenie, że Mojżesz był katolikiem. Mojżesz należał do tradycji religijnej, która ewoluowała, zmieniła się, by stać się katolicyzmem, będąc w pewnej mierze częścią tej tradycji. Istnieją tradycje religijne, które są częścią hinduizmu, nie są odłączone, natomiast to co my rozumiemy w dzisiejszych czasach jako hinduizm, w najmniejszym stopniu nie istniało w czasach Buddhy.
Nawet gdy chodzi o szczegółowe przykłady jak wyrażanie szacunku w świątyniach – nie było wtedy świątyń. Czczenie Kryszny, Siwy, Ganeśi, Ramy – nie istniało. Zatem wszyscy ci bogowie hinduizmu byli albo zupełnie nieznani, albo wymienieni w tekstach tu i ówdzie jako pomniejsze bóstwa, lecz na pewno nie jako dominujący obiekt kultu jaki występuje w dzisiejszym hinduizmie.
W czasach Buddhy były natomiast Wedy, które zawierały w sobie podstawowe nauki, były wedyjskie rytuały, byli braminowie, którzy byli głosicielami Wed. Był to istotny wątek tradycji, która przeistoczyła się w hinduizm. Były także liczne, lokalne kulty, na przykład yakkhów, nagów – każda wioska czciła konkretnego yakkhę, lokalnego nagę. Gdy dziś jeździmy do Indii, myślimy o tym jako o części hinduizmu, jednak w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Nie ma historycznej relacji między tymi zjawiskami. Religia wedyjska przybyła do Indii wraz z ludami aryjskimi. Gdy przybyli, spotkali lokalne ludy czczące yakkhów i nagów. Są to dość różne aspekty ścieżki duchowej.
Jednym z osiągnięć średniowiecznych uczonych hinduskich, Śankary i innych było to, że zjednoczyli wszystkie te tradycje religijne, lokalne kulty, nurty filozoficzne, tradycje kontemplacyjne, wedyjskie ryty, które były odseparowane od siebie i nie były postrzegane jako całość, i zostały zgrupowane pod jednym parasolem. Synteza ta dokonała się w V-VIII wieku po Chr. - czyli około 1000 lat po Buddzie. To tę syntezę nazywamy hinduizmem, nie istniała ona w czasach Buddhy, choć wiele, nie wszystkie z jej elementów istniało za jego czasów.
Jeśli więc słyszycie, że Buddha był hinduistą, będzie to sporym uproszczeniem. Oczywiście rodzina Buddhy mogła praktykować lokalne rytuały religijne, najprawdopodobniej w Kapilavatthu, jak gdzie indziej, wierzono w bóstwa lokalne, dla których organizowano ceremonie, święta zbiorów, etc. Możemy założyć, że młody Siddhattha i jego rodzina uczestniczyli w takowych, jednak chodziło tam bardziej o relację ze światem duchowym, z naturą, nie miało nic wspólnego z byciem hinduistą.
Już w XIX wieku było to dość jasne – w czasach nowożytnych gdy doszukiwano się faktów historycznych dotyczących buddyzmu, pierwszymi którzy opisywali historię Indii byli mędrcy bramińscy. Gdy Indie były kolonią brytyjską, studiowano hinduskie purany i mędrcy bramińscy twierdzili, że indyjski subkontynent był zawsze hinduistyczny. Opinia ta przedostała się do głównego nurtu i utrzymywała się od tamtego czasu. W niedługim czasie gdy ludzie tacy jak Thomas Rhys Davids i inni, którzy zaczęli czytać teksty palijskie, Mahavamsę, zaczęli zajmować się archeologią - np. Cunningham odkrył wszystkie miejsca związane z buddyzmem - zdali sobie sprawę; “czekajcie, jeśli Indie były zawsze hinduistyczne, to czemu przez setki lat, zgodnie z dowodami archeologicznymi, niemal przez tysiąclecie, nie jesteśmy w stanie znaleźć niczego co byłoby powiązane z hinduizmem, natomiast istnieje mnóstwo dowodów powiązanych z buddyzmem i dżinizmem?”
Warto mieć to na uwadze, że od czasów Aśoki, i setki lat po nich, nie było dowodów na istnienie hinduizmu, które dopiero z czasem zaczęły się pojawiać, więc około tysiąca lat po Buddzie, natomiast większość dowodów archeologicznych powiązanych jest z buddyzmem. Wtedy dopiero buddyzm zaczął zanikać i zaczął pojawiać się hinduizm, stając się bardziej popularny.
Indie, jak wszędzie na świecie, zaczęły się zmieniać, były więc różne wątki. Dlatego chcąc zrozumieć buddyzm, musimy zdać sobie sprawę kogo Buddha nauczał. Nie jest to abstrakcyjny pomysł, posiada realne implikacje odnośnie tego jak ludzie odbierają buddyzm. Jednym z przykładów może być to, że Buddha uczył o odrodzeniu, ponieważ wszyscy wtedy w to wierzyli. Buddha niejako zaadoptował to wyjaśnienie i nauczał hinduistycznej wersji odrodzeń. Jeśli zna się kontekst historyczny będzie wyglądało to dość zabawnie.
Zacznijmy od tego, że nie było to przekonanie czysto hinduistyczne. Co więcej, nurty myślowe w czasach Buddhy były bardzo różnorodne. Jest to coś, czego dowiadujemy się czytając wczesne sutty. Jest wielkie zróżnicowanie, zarówno w tradycji bramińskiej, jak i poza nią. Braminizm, który rozwinął się w hinduizm był bardzo daleki od jednolitego, sztywnego dogmatycznego systemu religijnego. Hinduizm nigdy taki nie był. Kwestionował wiele spraw, było wiele ujęć, interpretacji i relacji, również w tradycji bramińskiej. Postawa stawiania pod znakiem zapytania wielu spraw, obecna była zarówno w buddyjskich jak i w bramińskich tekstach. W Upaniszadach także zadawano pytania, kwestionowano własną tradycję, pytano; jakie było znaczenie rytuałów, jaka była rola pism, czemu służyło doświadczenie. Duch kwestionowania występował nie tylko w braminizmie, ale też w nie-bramińskich tradycjach – np tradycji śramanów.
Sam Buddha zaliczał się do nurtu śramanów. Nurt ten określał się jako nie podlegający tradycji wedyjskiej i bramińskiej – ponieważ śramanowie bazowali bardziej na doświadczeniu, bezpośredniemu oglądowi prawdy. Ruch ten był bardzo zróżnicowany, jednak z nich tylko buddyzm i dżinizm przetrwały do dzisiejszych czasów. Pozostałe szkoły śramanów zanikły, choć niektóre trwały przez długi okres czasu w Indiach. Tradycja Ajivików trwała 1,500 lat. Nie były to zatem nic nieznaczące grupy.
Buddha umiejscawiał się w nurcie śramanów, poza bramiński i wedyjski kontekst, kwestionując, będąc niejako ikonoklastą, odrzucając rytuały, autorytet Wed, proponując nowe, radykalne metody doszukiwania się prawdy, nowy sposób życia.
Nie możemy więc dokładnie usytuować Buddhy w czasie, bazując na dowodach archeologicznych. Mamy kilka strzępów informacji, jak północna czarna ceramika polerowana oraz kilka innych z czasów Buddhy, ale nic rozstrzygającego. Jednym z najnowszych dowodów archeologicznych są znaleziska z Deor-Kothar. Jest to nieznane miejsce w starożytnych Indiach, odkryte w 1984 roku przez kilku archeologów. Przypadkowo stwierdzili: “stanowisko buddyjskie jest w tym miejscu, a kolejne jest tam, Buddha mógł podróżować w tą i z powrotem, więc powinno być coś pomiędzy.” Pojechali więc tam, pytając się mieszkańców czy w pobliżu są jakieś starożytne budowle buddyjskie, a oni odrzekli; tak, jest jedno takie, w tamtym miejscu. Okazało się być to sporym stanowiskiem, mnóstwo stup, wiele wydrążonych w skale jaskiń, malowidła i inskrypcje. Pokazuje to ile miejsc nie zostało jeszcze odkrytych.
Jednym ze znalezisk w Deor-Kothar jest najstarsza lista patriarchów. To bardzo interesująca inskrypcja wykuta w skale, czcionką brāhmī, z czasów Aśoki, może nieco późniejsza. Wygląda jakby Deor-Kothar był założony przed Aśoką, natomiast napisy w skale były wykute po czasie Aśoki. Lista wymienia poprzedzających po sobie nauczycieli, aż do samego Buddhy, około 9 lub 12 generacji nauczycieli. Jest nieco kontrowersji ponieważ inskrypcje nie przetrwały w całości, ale wygląda jakby było od 9 do 12 kolejnych nauczycieli. To nie za wiele. Jeśli przyjmie się około 20 lat na każdą generację mamy około 200 lat pomiędzy wykuciem inskrypcji i czasami Buddhy.
Mimo że Deor-Kothar nie jest wymieniany we wczesnych suttach to jest w tej samej okolicy, po której wędrował Błogosławiony. Jest nieopodal, około 100-200 km. na południowy zachód od Bodh-Gaya. Nie ma wielu dowodów, ale te które mamy, dają nam pojęcie o tym kim historyczny Buddha mógł być.
Zatem jak wspominałem na początku, jest bezpośrednie poznanie, czyli kilka fragmentów informacji, a następnie musimy bazować na wyciąganiu wniosków. Na szczęście mamy sutty oraz Vinayę, i mimo, że nie możemy udowodnić, że pochodzą bezpośrednio z czasów Buddhy wyraźnym jest obraz który rysują odnośnie czasu i miejsca, co pokrywa się ze znaleziskami archeologicznymi. Jest to to samo społeczeństwo, ten sam obszar, podobny poziom języka, opis kultury. Jest więc oparte na tamtym okresie czasu i nie mogło wydarzyć się w innym momencie historii Indii.
Pamiętajmy, że wszystko się zmienia. Pomyślmy o naszej kulturze – jeśli poczytalibyście współczesną opowieść o kimś kto wyjechał na wakacje, szedł plażą i użył Iphone'a żeby zatweetować swój status – natychmiast wiedzielibyście w którym mniej więcej roku ta opowieść się mogła zadziać. Jeśli ktoś powiedziałby, że działo się to w latach 50-tych XX wieku, powiedzielibyście – chwileczkę! Ktoś powiedziałby - “to prawdziwa historia, w tamtych latach już mieli Iphony, po prostu nie wiedziałeś że wtedy istniały.” Oczywiście będzie to niepoważne. To tak samo, gdy zna się historię, wtedy jest się pewnym: istnieje sekwencja rozwoju technologii, widać rozbudowę i urbanizację, postęp kultury, ewolucję zasad, rządów i królestw, ich ekspansję, rozszerzanie dróg handlowych, wiedzy odnośnie obszarów poza granicami, etc.
Z tego powodu Bhante Brahmali i ja napisaliśmy rok temu książkę o autentyczności tekstów buddyjskich. Jednym z argumentów jakiego użyliśmy było to, że w milionach słów w suttach i Vinayi, których treść zlokalizowana jest w konkretnym miejscu i czasie, nigdzie nie ma wzmianki o Iphonach. Nie dość tego, nie ma tam mowy o pisaniu. Jest może jedna lub dwie wzmianki o zapisie, nie ma mowy o kraju lub królestwie, które obejmowałoby powierzchnią całe Indie. Było to czymś jak najbardziej rzeczywistym zaledwie kilka dekad po śmierci Buddhy. Natomiast sytuacja polityczna w tekstach zawsze jest przedstawiana jako wielorakie, różne i niewielkie królestwa.
Można także zobaczyć jaka była skala zdarzeń w czasach Buddhy – jest pewna sutta o wytwórcy rydwanów. W mowie opisana była sytuacja tuż przed wojną, król potrzebował nowego rydwanu wojennego, więc pojechał do wytwórcy rydwanów, by złożyć zamówienie. Widać dzięki temu pewną skalę z jaką wszystko się wydarzało. Wyobraźcie sobie premiera Australii, który myśli; będziemy mieli wojnę, powinienem mieć jakiś czołg, podjadę do lokalnego mechanika, by zbudował mi czołg. Można zobaczyć jak niewielka była skala wydarzeń - król Aśoka już tak nie robił. Ten miał już miasto z milionem mieszkańców i armie z tysiącami słoni bojowych. Można zrozumieć skalę dzięki wyobrażeniu sobie, że król jechał do lokalnego wytwórcy rydwanów, by zamówić swój pojazd wojenny.
Gdy spojrzymy na tło historyczne, jesteśmy w stanie odczuć kim był Buddha, czego nauczał, w konkretnym czasie i miejscu. Wracając do nauki o odrodzeniu, o którym wspomniałem wcześniej, jako o pewnej kwestii wymienianej przez niektórych co i rusz – w tradycji bramińskiej nie było trwałego i ustalonego poglądu na ten temat w tamtych czasach. Wedy nie podają niczego konkretnego odnośnie odrodzeń. Upaniszady dają kilka wzmianek o tym co się dzieje gdy umiera człowiek, co dzieje się z atmanem po śmierci. Nie było jednak ustalonego, jasnego poglądu na ten temat, co pojawia się dopiero w późniejszym hinduizmie. Podobnie miało się w tradycji śramanów; niektóre szkoły akceptowały odrodzenie, jak na przykład dżinizm, inne odrzucały, twierdząc, że po śmierci ciało rozkłada się i wraca do czterech elementów. Jest możliwe, że niektórzy nauczyciele uczyli o odrodzeniu, idee te były obecne w kulturze, Buddha mógł o tym wiedzieć, oraz mówić jasno i otwarcie w suttach.
Pogląd, że Buddha był zmuszony uczyć o odrodzeniu, ponieważ tak nakazywała mu kultura ówczesnych czasów i nie mógł nauczać niczego innego jest całkowicie absurdalna. Ty i ja jesteśmy w stanie zrozumieć to co przekazuje nam kultura, mieć odnośnie tego przemyślenia i zdecydować czy się z tym zgadzamy. Nie tylko ty i ja, piętnastoletni uczeń jest zdolny to zrobić. Każdy kto ma dzieci jest w stanie to zrozumieć, że czasami dzieci zgadzają się z tym co im mówisz, czasami natomiast się nie zgadzają. Mówiąc, że Buddha nie był w stanie tego zrobić, to twierdzenie, że był mniej inteligentny i miał mniejszą zdolność do refleksji niż piętnastolatek. Cóż, niektórzy tak właśnie twierdzą.
Buddha uczył o odrodzeniu, ponieważ takie było jego doświadczenie, takie było jego zrozumienie, taka była rzeczywistość jaką odbierał i na tym oparł swoje nauczanie. To pojedynczy przykład, dzięki któremu można zobaczyć, zaznajamiając nas z historią, miejscem i kulturą w której żył Buddha, w jaki sposób sytuuje się buddyjska nauka w kontekście kulturowym. Gdy to zrobimy, możemy zacząć zadawać pytania; jak wpływa to na nas, jakie ma dla nas znaczenie dla naszej kultury, jak powinniśmy przekazywać Dhammę, jak ją powinniśmy praktykować w swoim życiu.
Wszystko co Buddha mówił zaczyna się od usytuowania czasu i miejsca. Każda sutta zaczyna się: pewnego razu Buddha przebywał w Savatthi – jest podany czas i miejsce. Wszystko ma historyczny kontekst. Zawsze jak siadasz i medytujesz – robisz to w konkretnym czasie i miejscu. Za każdym razem, gdy twój umysł jest owładnięty złością, dzieje się to w danym czasie i miejscu. Są ku temu powody, uwarunkowania, kultura, kontekst, dalszy plan. Możemy to zrozumieć w momencie gdy zdamy sobie sprawę z tych wszystkich czynników działających w tle. OK, tyle mówienia na dziś, daję wam to do przemyślenia, zapraszam do komentowania i zadawania pytań.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Ajahn Brahmavamso Podstawowa metoda medytacji
- Thanissaro Bhikkhu Aspekty uważności
- Ajahn Jayasaro Medytacja buddyjska
- Shravasti Dhammika Medytacja z Bhante Dhammiką
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL:
Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.3 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons:
Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
POMÓŻ FUNDACJI "THERAVADA"
(KRS: 0000464215, NIP: 5223006901, Regon: 146715622)
KONTO BANKOWE: 89 2030 0045 1110 0000 0270 1020
Oryginał można znaleźć na tej stronie: https://www.youtube.com/watch?v=RkIaBJtUqYc
źródło: dhammanet.org
Tłumaczenie: Har-Dao