|

Spośród założycieli systemów religijnych, Buddha (jeśli tylko możemy mówić o nim jako o założycielu religii w potocznym tego słowa znaczeniu) był jedynym, który nie uważał się za nikogo innego niż tylko za zwyczajnego człowieka, po prostu człowieka. Inni byli albo bogami, albo różnymi formami jego inkarnacji albo też działali w skutek boskiej inspiracji. Buddha nie twierdził również, że działa w skutek objawienia nadprzyrodzonej istoty. Wszystko, co urzeczywistnił, co pozostaje do osiągnięcia i zrozumienia można zdobyć dzięki własnemu wysiłkowi oraz inteligencji. Każdy człowiek ma w sobie potencjał do tego by osiągnąć cel wytyczony przez Buddhę, jeśli tego właśnie chce i temu poświęca swe starania. Możemy nazywać Buddhę człowiekiem par excellence (w całym tego słowa znaczeniu).
Najwyższą pozycję według buddyzmu posiada człowiek. Jest on swoim własnym panem i nie ma boga lub siły wyższej, która kieruje jego przeznaczeniem. „Każdy człowiek jest dla siebie jedyną ostoją, któż inny mógłby być dla kogoś ostoją?"1 stwierdził Buddha. Pouczał swoich uczniów by byli „ostojami dla samych siebie”2 i nigdy nie szukali ratunku w kimś innym. Uczył, zachęcał i dopingował każdego człowieka do samodoskonalenia i pracy nad własnym wyzwoleniem, ponieważ każdy człowiek poprzez własne starania i inteligencję posiada moc do wyzwolenia się ze wszystkich niedoli. Buddha mówi „Powinniście sami wykonać tę pracę, bo Tathāgatowie3 uczą jedynie sposobu”4. Jeśli nazywamy Buddhę „wybawcą” wszystkich ludzi, to tylko w takim sensie, że to on odkrył i pokazał wszystkim drogę do wyzwolenia - Nibbāny. Drogę tę pokonać musimy sami.
Istnieje zasada osobistej odpowiedzialności, w myśl której Buddha daje wolność wyboru swoim uczniom. W Mahāparinibbāna Sutcie Buddha mówił, że nigdy nie myślał o kontrolowaniu Saṅghi (społeczności buddyjskiej)5, nie chciał również by Saṅgha była od niego uzależniona. Mówił też, że w jego naukach nie ma tajemnych doktryn, nic nie zostało ukryte w zamkniętej dłoni nauczyciela (ācariya muṭṭhi) lub używając potocznych słów: niczego nie schowano w rękawie.6
Wolność myślenia, którą nakazywał Buddha, jest niespotykana w całej historii religii. Ta wolność jest konieczna ponieważ, według Buddhy, wyzwolenie człowieka uzależnione jest od jego osobistego uświadomienia sobie prawdy. Nie od łaski boskiej lub mocy nadprzyrodzonej w formie nagrody za jego posłuszne i dobre zachowanie.
Pewnego razu Buddha odwiedził małe miasteczko Kesaputta w królestwie Kosala, którego mieszkańców nazywano Kālāmami. Gdy usłyszeli oni, że Buddha jest w ich mieście, Kālāmowie odwiedzili go i powiedzieli mu:
„Czcigodny Panie, pustelnicy i bramini odwiedzają czasem Kesaputtę. Objaśniają i zachwalają własne nauki, lekceważąc, potępiając i szydząc z innych doktryn. Później przychodzą kolejni pustelnicy i bramini. Oni również objaśniają i zachwalają własne nauki lekceważąc, potępiając i szydząc z innych. My jednak Panie mamy wątpliwości i nie jesteśmy pewni, którzy z tych czcigodnych pustelników i braminów mówią prawdę, a którzy nie.”
Buddha odpowiedział im w sposób niespotykany w całej historii religii:
„Kālāmowie, nie podążajcie za tym co mówią inni, ani za tradycją, nie podążajcie za pogłoskami, ani świętymi tekstami, nie podążajcie za logicznymi wywodami, ani przekonującymi wnioskowaniami, nie podążajcie za pozornymi analogiami, ani za czymś co jest zgodne z waszymi poglądami, nie podążajcie za czymś tylko dlatego, że jest prawdopodobne, ani poprzez wzgląd na coś popartego autorytetem nauczycieli. Lecz gdy samodzielnie dostrzegacie: „to nie jest właściwe (akusalā) przynosi wstyd, nie jest chwalone przez mądrych ludzi, a obserwowanie i praktykowanie tego wiedzie do niepomyślności i cierpienia” - wtedy, Kālāmowie, porzućcie to. […] Lecz gdy samodzielnie dostrzegacie: to jest właściwe (kusalā), nie przynosi wstydu, chwalone jest przez mądrych ludzi, a obserwowanie i praktykowanie tego wiedzie do pomyślności i szczęścia” – wtedy, Kālāmowie, śmiało podążajcie za tym.”7
W swoich wytycznych Buddha poszedł nawet dalej. Mówił swoim uczniom, że powinni nawet egzaminować słowa Tathāgaty, tak by byli w pełni przeświadczonymi o słuszności mistrza, od którego się uczą.8
Według nauk Buddhy, wątpliwości (vicikicchā) są jednymi z pięciu przeszkód (nīvaraṇa)9 do pełnego zrozumienia prawdy i do rozwoju duchowego (a właściwie każdego rodzaju rozwoju). Wątpliwość jednakże nie jest grzechem, bo w buddyzmie nic nie jest oparte na wierze. W rzeczywistości, w buddyzmie nie ma nawet pojęcia grzechu, tak jak jest on rozumiany w świetle innych religii. Korzeniem wszelkiego zła jest ignorancja (avijjā) oraz niewłaściwy punkt widzenia (micchā diṭṭhi). Jest rzeczą niepodważalną, że tak długo jak istnieją wątpliwości, trudności w zrozumieniu, wahania, żaden postęp nie jest możliwy. Równie niezaprzeczalnym jest fakt istnienia wątpliwości do czasu pełnego zrozumienia jakiegoś zagadnienia. Aby pogłębiać wiedzę, jest absolutnie koniecznym by pozbyć się wątpliwości i mieć pełną jasność. Nie ma sensu stwierdzenie, że nie powinno się wątpić albo, że powinno się wierzyć. Mówiąc „ja wierzę” nie oznacza, że w pełni rozumie się i wie. Kiedy uczeń rozpatruje problem matematyczny, dochodzi do momentu gdy nie wie co robić dalej, zaczyna mieć wątpliwości i nie może kontynuować. Tak długo jak ma obiekcje nie może działać dalej. Aby to uczynić musi pozbyć się wszelkich wątpliwości. Są różne tego sposoby. Mówiąc tylko „ja rozumiem” lub „nie mam wątpliwości” zdecydowanie nie rozwiąże problemu. Zmuszenie się do wiary i akceptacja bez zrozumienia tematu jest cechą polityki, nie zaś duchowości i intelektu.
Buddha zawsze żarliwie zwalczał wątpliwości. Nawet na kilka chwil przed śmiercią kilkakrotnie poprosił swoich uczniów by powiedzieli mu czy mają jakiekolwiek wątpliwości w kwestiach Jego nauk, by nie żałowali później, że nie starali się ich rozwiać. Uczniowie jednak pozostali cicho. To, co Buddha powiedział później było poruszające: „Może to z powodu tego, o mnisi, że przez szacunek do mistrza nie pytacie. Zatem, o mnisi, niechaj przyjaciele pytają przyjaciół.”10
Nie tylko wolność myślenia, ale również tolerancja dozwolona przez Buddhę może zaskakiwać wyznawców religii. Kiedyś w Nalandzie, wpływowy i bogaty człowiek zwany Upāli, znany wyznawca Nigaṇṭha Nāṭaputty (dżinisty zwanym również Mahāvīrą), został wysłany przez swego nauczyciela na spotkanie z Buddhą aby przedyskutował teorię kammy, ponieważ podejście Buddhy w tym temacie były różne od nauk Mahāvīry11. W przeciwieństwie do oczekiwań, Upāli, pod koniec dyskusji był przekonany, że Buddha ma rację, a jego mistrz się myli. Błagał więc Buddhę aby ten przyjął go w poczet swoich uczniów (upāsaka). Jednak Buddha powiedział mu by raz jeszcze to przemyślał, by nie spieszył się, ponieważ „dogłębne przemyślenie jest właściwym zachowaniem dla tak szanowanej osoby jak on”. Kiedy Upāli raz jeszcze przedstawił swoje pragnienie, Buddha powiedział mu by w dalszym ciągu podążał i wspierał swojego starego mistrza, tak jak czynił to do tej pory.12
W trzecim wieku przed naszą erą wielki indyjski władca buddyjski Aśoka idąc za tym chwalebnym przykładem tolerancji i zrozumienia, poważał i wspomagał wszystkie pozostałe religie swojego wielkiego królestwa. W swoich wykuwanych obwieszczeniach, których oryginały zachowały się do dzisiaj, Cesarz deklarował: „Każdy powinien nie tylko szanować swoją religię, ale i powinien szanować też wierzenia innych. Czyniąc tak, wspiera rozwój nie tylko swojego wyznania, ale też oddaje przysługi innym religiom. Czyniąc inaczej, kopie grób swojej religii i jednocześnie szkodzi innym. Ktokolwiek uznaje tylko swoją religię i zwalcza inne będąc oddanym wyznawcą własnej religii, myśli 'Będę czcił tylko własną religię', w rzeczywistości jednak szkodzi jej.”
Zgoda jest więc dobra: Wszyscy słuchajmy i miejmy wolę zrozumienia dla innych doktryn religijnych.13
Powinniśmy dodać, że w tym momencie takie podejście, pełne zrozumienia, powinno dotyczyć nie tylko pola religii, ale każdego innego aspektu życia.
Taka tolerancja i zrozumienie były najbardziej cenionymi aspektami buddyzmu od początku istnienia tej kultury i cywilizacji. Dlatego też nie znamy żadnych przykładów prześladowania ani przelewu krwi podczas zachęcania ludzi do przejścia na buddyzm oraz popularyzowania tej religii wciągu ostatnich 2500 lat. Rozwijała się ona w całkowicie pokojowy sposób poprzez całą Azję dochodząc do ponad 500 milionów wyznawców w obecnych czasach. Przemoc, w jakiejkolwiek formie, pod jakimkolwiek pretekstem stoi w absolutnej sprzeczności z naukami Buddhy.
Często zadawane jest pytanie: Czy buddyzm jest religią, czy filozofią? Nie ma znaczenia jak to nazywać, buddyzm pozostaje taki sam bez względu na to, jaką nadamy mu nazwę, która i tak jest bez znaczenia. Nawet słowo buddyzm, jakiego używamy do określenia nauk Buddhy ma znikome znaczenie. Nazwa jest błahostką.
Czym jest nazwa? To, co nazywamy różą
Pod inną nazwą pachniałoby równie pięknie.
Z tego samego powodu prawda nie wymaga dodatkowej nazwy. Nie jest nią ani buddyzm, ani chrześcijaństwo, hinduizm czy islam. Prawda nie stanowi niczyjej własności. Nazewnictwo jest przeszkodą w niezależnym rozumieniu prawdy i tworzy szkodliwe uprzedzenia w ludzkim umyśle. Jest to właściwe nie tylko w przypadku spraw intelektualnych i duchowych ale również w przypadku relacji międzyludzkich. Jeśli, na przykład, spotykamy człowieka, nie patrzymy na niego jako na istotę ludzką, ale staramy się podciągnąć go pod jakąś szerszą grupę, na przykład Anglik, Francuz, Niemiec, Amerykanin, Żyd i od razu podchodzić do niego z całym tym bagażem uprzedzeń jakie mamy w sobie w kwestii danej grupy. A przecież ta osoba może być całkowicie inna w stosunku do opinii jaką mamy na temat tej grupy.
Ludzie tak łatwo wierzą w utrwalone etykiety, że używają ich również do określenia cech charakteru i emocji wspólnym nam wszystkim. Mamy więc różne rodzaje charytatywności, jak na przykład buddyjska, chrześcijańska itp. Jednocześnie, trochę z góry spoglądamy na inne przejawy tego samego działania. Ale przecież dobroczynność nie może należeć tylko do jednej grupy. Nie jest chrześcijańska, buddyjska, hinduska ani muzułmańska. Miłość matczyna nie jest ani buddyjska, ani chrześcijańska. To miłość matki do dziecka. Ludzkie cechy i uczucia jak miłość, dobroczynność, współczucie, tolerancja, cierpliwość, przyjaźń, pożądanie, nienawiść, zła wola, ignorancja, zarozumiałość itd. nie potrzebują dodatkowych określeń, nie należą do poszczególnych religii.
Dla poszukiwacza prawdy bez znaczenia jest skąd bierze się jakieś pojęcie. Źródło i kształtowanie się idei jest wyłącznie rzeczą akademicką. W rzeczywistości, by zrozumieć prawdę nie jest nawet ważne czy głosi ją Buddha, czy ktokolwiek inny. Co jest ważne to widzenie tej wartości i pełne jej zrozumienie. W Majjhima-nikāyi (sutta nr 140) znajdziemy ważną opowieść mówiącą właśnie o tym:
Buddha spędzał raz noc w chacie pewnego garncarza. W tym samym miejscu zatrzymał się młody pustelnik, który dotarł tam wcześniej.14 Nie znali się nawzajem. Buddha przyglądał mu się i myślał sobie: „Właściwie zachowuje się ten młody człowiek. Powinienem z nim porozmawiać.” Spytał go więc:
„O bhikkhu15, podążając za czyimi naukami opuściłeś swój dom? Kto jest Twoim mistrzem? Czyje doktryny wyznajesz?”
„Przyjacielu” odparł młodzieniec „jest taki pustelnik Gotama, potomek Sakyów, który opuścił swoją rodzinę by zostać pustelnikiem. Krąży opinia, że stał się Godnym, Arahantem, w pełni Przebudzonym. Z uwagi na tego Przebudzonego zostałem pustelnikiem. On jest moim Mistrzem i stosuję się do jego nauk.”
„A gdzie ten Godny, Arahant, w pełni Przebudzony teraz żyje?”
„W północnych krajach, przyjacielu, w mieście zwanym Sāvatthi. Właśnie tam, Godny, Arahant, Przebudzony teraz przebywa”
„Czy kiedykolwiek go widziałeś? Czy poznałbyś go gdybyś go zobaczył?”
„Nigdy go nie widziałem i nie poznałbym go”
Buddha zrozumiał, że to właśnie z powodu jego nauk ten nieznany młody człowiek opuścił dom i został pustelnikiem i bez ujawnienia swojej tożsamości powiedział „O bhikkhu, pouczę cię w Dhammie. Słuchaj tego, co powiem”
I przedstawił mu najwspanialszy dyskurs wyjaśniający prawdę (jego streszczenie przedstawimy później)16
Na koniec tej lekcji młody pustelnik, o imieniu Pukkusāti zrozumiał, że człowiekiem, który wygłosił tę naukę był sam Buddha. Wstał, podszedł do niego, padł do jego stóp i przeprosił, że nieświadomie nazwał go „przyjacielem”17. Później błagał Buddhę by ten wyświęcił go i przyjął go w poczet swoich uczniów.
Buddha zapytał, czy ma już miskę żebraczą i szaty (każdy bhikkhu musi mieć trzy pary szat i miskę do której zbiera jedzenie). Kiedy Pukkusāti zaprzeczył, Buddha powiedział mu, że Tathāgata nie przyjmie osoby, która nie posiada miski i odpowiednich szat. Dlatego też Pukkusāti wyszedł w poszukiwaniu miski i ubrań, i niestety zginął zaatakowany przez szaloną krowę.18
Później, gdy informacja o tym fakcie dotarła do Buddhy, ten ogłosił, że Pukkusāti był mędrcem, który zrozumiał już prawdę, osiągnął przedostatni poziom zrozumienia Nibbāny, odrodzi się w królestwie, w którym stanie się Arahantem19 i ostatecznie odejdzie, nigdy nie powracając już do tego świata.20
Z tej historii wynika jasno, że kiedy Pukkusāti słuchał nauk Buddhy i zrozumiał je, nie miał jeszcze pojęcia, kto go uczył, lub czyje nauki głosił. Zobaczył prawdę. Jeśli lekarstwo działa, choroba zostanie wyleczona. Nie ma znaczenia kto je przygotował i skąd ono jest.
Prawie wszystkie religie oparte są na wierze, jak może się wydawać na ślepej wiarze. Ale w buddyzmie kładzie się nacisk na przekonanie, wiedzę, na zrozumienie, a nie na wiarę i ufność. W tekstach buddyjskich pojawia się słowo saddhā (w sanskrycie śraddhā, które ma 3 znaczenia: 1. pełne i twarde przekonanie, że coś jest, 2. niezmącona radość z dobrych cech i 3. aspiracja lub pragnienie by osiągnąć cel).21
Wiara i zaufanie, w przeciwieństwie do innych religii, nie mają wiele wspólnego z buddyzmem.22
Problem wiary powstaje gdy nie ma zrozumienia w pełnym tego słowa znaczeniu. W chwili gdy rozumiesz, problem wiary przestaje istnieć. Jeśli powiem ci, że mam skarb ukryty w dłoni powstaje problem ufności, bo nie widzisz tego skarbu. Ale jeśli otworzę swą dłoń i pokażę ci ten klejnot, zanika kwestia wiary. Starożytny buddyjski tekst mówi: zrozumienie, jakby widziało się klejnot (albo migdał) na dłoni.
Uczeń Buddhy, o imieniu Mūsila, mówił innemu mnichowi: „Paviṭṭha, mój przyjacielu, bez pobożności, zaufania i wiary23, bez upodobań i skłonności, bez pogłosek i tradycji, bez rozważania oczywistych powodów, bez pławienia się w kontemplacjach na temat różnych opinii, wiem i widzę, że końcem ciągłego odradzania się jest Nibbāna”.24
Buddha mówił: „Uczniowie, twierdzę, że zniszczenie skaz i nieczystości jest pisane osobie, która wie i rozumie, a nie osobie, która nie wie i nie rozumie”.25
Problemem więc jest zawsze wiedza i zrozumienie, a nie wiara. Nauki Buddhy klasyfikuje się jako ehi-passika, zaproszenie „przyjdź i przekonaj się”, a nie „przyjdź i uwierz”.
Wyrażeniami używanymi w tekstach buddyjskich do opisania osób, które zdały sobie sprawę z prawdy są: „pojawiło się przejrzyste i nieskazitelne oko Prawdy (Dhamma-cakkhu)”, „Widział Prawdę, osiągnął Prawdę, poznał Prawdę, przeniknął Prawdę, pokonał wątpliwości i niezdecydowanie”, „Dlatego też, dzięki prawdziwej mądrości widzi rzeczy, jakimi są (yathā bhūtam).”26 W odniesieniu do własnego Przebudzenia Buddha powiedział: „Narodziło się oko, narodziła się wiedza, narodziła się nauka, narodziło się światło”27 Chodzi o rozumienie poprzez wiedzę i mądrość (ñāṇa-dassana), a nie wiarę wynikającą z zaufania.
Buddyzm nakazuje zrozumienie oparte na wiedzy i mądrości, a nie wiarę. Takie podejście zostało docenione w czasach gdy ortodoksyjna bramińska nietolerancja zmuszała do wiary i akceptacji tradycji oraz władzy jako jedynej prawdy bez możliwości kwestionowania jej. Kiedyś grupa wykształconych i znanych braminów poszła zobaczyć się z Buddhą i wdała się z nim w długą dyskusję. Jeden z nich, szesnastoletni bramin o imieniu Kāpaṭhika, uznawany przez wszystkich za człowieka o nieprzeciętnym umyśle, zapytał Buddhę:28
„Czcigodny Gotamo, istnieje pradawna wiedza bramińska, nieprzerwanie przekazywana ustnie z pokolenia na pokolenie. W oparciu o nią bramini doszli do jedynego niepodważalnego wniosku: 'Tylko to jest prawdą, a wszystko inne jest błędne.' Co na to powie czcigodny Gotama?”
Buddha odparł: „ Czy pośród braminów jest choć jeden który twierdzi, że osobiście wie i doświadczył, że 'Tylko to jest prawdą, a wszystko inne jest błędne?'
Młodzieniec odpowiedział szczerze: „Nie”.
„A czy jest jakiś nauczyciel, albo nauczyciel bramińskich nauczycieli w czasie ostatnich siedmiu pokoleń, lub choćby jeden z autorów tych ksiąg, który twierdzi, że osobiście wie i doświadczył: 'Tylko to jest prawdą, a wszystko inne jest błędne?'”
„Nie”
„Czyli wszyscy oni są jak rząd ślepców, z których każdy trzyma za rękę poprzednika, pierwszy z nich nie widzi, środkowy nie widzi i ostatni nie widzi. Wydaje mi się więc, że grupa braminów jest jak grupa ślepców.”
Wtedy też Buddha udzielił braminom rady o najwyższym znaczeniu: „Nie jest właściwą rzeczą dla mędrca, który jest powiernikiem prawdy, by dojść do wniosku: 'Tylko to jest prawdą, a wszystko inne jest błędne.'”
Poproszony przez młodego bramina by wyjaśnił w jaki sposób utrzymywać i chronić prawdę, Buddha stwierdził: „Jeśli człowiek w coś wierzy i mówi 'To jest moja wiara' to ma rację. Ale to nie może prowadzić go do niepodważalnego wniosku: 'Tylko to jest prawdą, a wszystko inne jest błędne'”. Innymi słowy, człowiek może wierzyć w to, co chce, może też mówić „W to wierzę”. Do tego momentu trzyma się prawdy. Ale w oparciu o swoje przekonania lub wiarę nie powinien mówić, że tylko to, w co wierzy jest prawdziwe, a wszystko inne nie.
Buddha mówi: „Będąc przywiązanym do jednego (punktu widzenia) patrzeć z góry na inne (punkty widzenia) jako na gorsze – nazywa się zniewoleniem”29
Pewnego razu Buddha wyjaśnił30 swoim uczniom doktrynę przyczyn i skutków, a oni powiedzieli, że pojęli i zrozumieli ją dokładnie. Wtedy Buddha powiedział: „O mnisi, nawet to podejście, tak czyste i jasne, jeśli nazbyt przywiążecie się do niego, jeśli będziecie je hołubić, zbyt wysoko cenić, jeśli uczepicie się go, wtedy nie zrozumiecie tego, że nauczyciel jest jak tratwa, która służy tylko do przekraczania rzeki, a nie do ciągłego trzymania się jej”31
W innym miejscu Buddha wyjaśnia to słynnym porównaniem, według którego jego nauki można porównać do tratwy, która służy wyłącznie do przekraczania rzeki, a nie do ciągłego trzymania się jej lub do noszenia jej na plecach:
„O bhikkhowie, pewien człowiek podróżuje. Dociera do rozlewiska. Po jego stronie brzeg jest niebezpieczny, ale po drugiej stronie bezpieczny. Nie ma żadnej łodzi, którą można dotrzeć do tego brzegu, gdzie jest bezpiecznie, a nie niebezpiecznie, nie ma również żadnego mostu, którym można by się przeprawić. Mówi do siebie: 'Ta masa wody jest kolosalna i brzeg po tej stronie jest niebezpieczny, ale brzeg po drugiej stronie jest bezpieczny, a nie jest niebezpieczny. Nie ma łodzi by przeprawić się na drugą stronę, nie ma też mostu którym można by się przeprawić. Było by dobrze zebrać trochę trzciny, drewna, gałęzi i liści by zrobić tratwę, i z jej pomocą bezpiecznie przepłynąć na drugą stronę wiosłując rękami i nogami.” Wtedy ten człowiek, o mnisi, zbiera trzcinę, drewno, gałęzie i liście i robi tratwę, z której pomocą bezpiecznie przeprawia się na drugą stronę wiosłując rękami i nogami. Po przepłynięciu wody i dotarciu na drugą stronę, myśli sobie: „Ta tratwa bardzo mi się przydała. Z jej pomocą przeprawiłem się na drugą stronę wiosłując rękami i nogami. Było by dobrze nieść ją ze sobą na głowie lub na plecach, gdziekolwiek pójdę.”
„Cóż myślicie, o bhikkhowie, czy czyniąc tak ten człowiek czyni dobrze w kwestii tej tratwy?” „Nie, Panie”. „Co więc powinien zrobić z tą tratwą? Po przepłynięciu i dotarciu na drugą stronę, ten człowiek powinien raczej myśleć: 'Ta tratwa była bardzo pomocna. Z jej pomocą przepłynąłem bezpiecznie na drugą stronę wiosłując rękami i nogami. Będzie dobrze jeśli wyciągnę ją na brzeg lub zacumuję ją przy brzegu, i pójdę w dalszą drogę.' Czyniąc tak uczynił by dobrze.”
„W ten sam sposób, o mnisi, uczę doktryny, która jest jak ta tratwa – służy ona do przepłynięcia, a nie do trzymania się jej. Wy, o mnisi, którzy rozumiecie, że nauka jest podobna do tratwy, nie powinniście przywiązywać się nawet do prawych rzeczy (dhamma), o ile więc bardziej powinniście porzucić nieprawe rzeczy (adhamma)."32
Z tej przypowieści wynika jasno, że nauki Buddhy służą człowiekowi do osiągnięcia bezpieczeństwa, pokoju, szczęścia, spokoju, do osiągnięcia Nibbāny. Wszystkie nauki Buddhy prowadzą do tego właśnie końca. Buddha nie mówił rzeczy służących zaspokojeniu intelektualnej ciekawości. Był nauczycielem praktykiem i nauczał tylko tego, co powinno przynieść człowiekowi pokój i szczęście.
Pewnego razu Błogosławiony przebywał w Kosambi w lesie drzew sīsapā. Wziął wtedy do ręki kilka liści sīsapā i zapytał mnichów: „Jak myślicie, mnisi, czego jest więcej — tych liści sīsapā, które trzymam w dłoni, czy tych rozsypanych po podszyciu całego lasu?”.
Mnisi odpowiedzieli: „Liści sīsapā w dłoni Błogosławionego jest mało, a liści rozsypanych po podszyciu całego lasu jest o wiele więcej”.
„Podobnie, o mnisi, jest wiele zagadnień, które poznałem bezpośrednio, ale o nich nie nauczałem. Dlaczego o nich nie nauczałem? Nie mają one bowiem związku z celem, nie są powiązane ze świętym życiem, nie prowadzą do wycofania, do wyzbywania się namiętności, do niezradzania, do uspokajania, do bezpośredniego poznania, do Nibbāny — dlatego o nich nie nauczałem."33
Daremnym jest, co niektórzy uczeni próbują robić, zgadywać co Buddha wiedział, ale nie powiedział nam.
Buddha nie był zainteresowany dyskutowaniem niepotrzebnych metafizycznych zagadnień, które oparte są wyłącznie na przypuszczeniach i tworzą wyimaginowane problemy. Uważał je za „gąszcz opinii.” Wydaje się, że nawet wśród jego uczniów byli tacy, którzy nie byli zadowoleni z takiego podejścia. Znamy przykład jednego z nich, o imieniu Māluṅkyaputta, który zadał Buddzie 10 znanych pytań dotyczących metafizycznych problemów i zażądał na nie odpowiedzi.34
Pewnego dnia Māluṅkyaputta wstał z popołudniowej medytacji, poszedł do Buddhy, pozdrowił go, usiadł przy nim i powiedział:
„Panie, kiedy samotnie medytowałem, naszła mnie taka myśl: Są kwestie niewyjaśnione, odłożone na bok przez Przebudzonego, a dokładnie, (1) czy wszechświat jest wieczny, (2) czy nie jest wieczny, (3) czy wszechświat jest skończony, (4) czy nieskończony, (5) czy dusza jest tym samym, co ciało, (6) czy dusza to jedno, a ciało to drugie, (7) czy Tathāgata istnieje po śmierci, (8) czy nie istnieje po śmierci, (9) czy też w tej samej chwili zarówno istnieje, jak i nie istnieje po śmierci, (10) czy też ani istnieje, ani nie istnieje. Tych problemów Błogosławiony nie wyjaśnia. Takie podejście nie cieszy mnie. Nie uznaję tego. Postanowiłem, że przyjdę do Błogosławionego i zapytam go o to. Jeśli Błogosławiony wyjaśni mi to, będę w dalszym ciągu wiódł swój święty żywot pod jego opieką, Jeśli nie wytłumaczy mi tego, opuszczę zakon i odejdę. Jeśli Błogosławiony wie, że wszechświat jest wieczny, niech mi to wytłumaczy. Jeśli Błogosławiony wie, że wszechświat nie jest wieczny, niech to powie. Jeśli Błogosławiony nie wie czy wszechświat jest wieczny, czy nie itd. wtedy jak człowiek, który nie wie, niech uczciwie powie „Nie wiem, nie rozumiem.”
Odpowiedź Buddhy, którą udzielił Māluṅkyaputcie powinna uczynić wiele dobrego dla milionów, którzy w dzisiejszych czasach marnują cenny czas na tego typu metafizyczne pytania i niepotrzebnie zakłócają spokój umysłu.
„Czy kiedykolwiek powiedziałem ci Māluṅkyaputto, 'Chodź, Māluṅkyaputto, wiedź święty żywot pod moim kierunkiem. Wyjaśnię ci te wątpliwości?'”
„Nie, Panie”
„A ty, Māluṅkyaputto, czy powiedziałeś do mnie: 'Panie, będę wiódł święty żywot pod kierunkiem Błogosławionego, a Błogosławiony wyjaśni mi te wątpliwości?'”
„Nie, Panie.”
„I teraz, Māluṅkyaputto, nie mówię ci: 'Chodź i wiedź święty żywot pod moim kierunkiem, Wyjaśnię ci te wątpliwości.' A ty nie mówisz mi również: 'Panie, będę wiódł święty żywot pod kierunkiem Błogosławionego, On mi wyjaśni te wątpliwości.' W tej sytuacji, nierozważny człowieku, kto komu odmawia?"35
"Māluṅkyaputto, jeśli ktoś mówi: 'Nie będę wiódł świętego żywota pod kierunkiem Błogosławionego do czasu jak mi nie wyjaśni tych wątpliwości,' może umrzeć z tymi wątpliwościami nie wyjaśnionymi przez Tathāgatę. Przypuśćmy Māluṅkyaputto, że człowiek został zraniony zatrutą strzałą i jego znajomi oraz krewni prowadzą go do chirurga. Przypuśćmy, że ten człowiek stwierdza: 'Nie pozwolę by ta strzała została wyciągnięta dopóki nie dowiem się kto mnie postrzelił, czy jest kṣatriyą (wojownik), brāhmaṇą (braminem, kapłanem), czy vaiśą (kupcem i rolnikiem), czy też śūdrą (najniższa grupa społeczna). Jakie jest jego imię i nazwisko, czy jest wysoki, niski, czy średniego wzrostu, czy ma czarną cerę, ciemną, czy złotawą, z jakiej pochodzi wioski, miasteczka lub miasta. Nie pozwolę by ta strzała została wyciągnięta do czasu jak nie dowiem się z jakiego rodzaju łuku zostałem postrzelony, jakiego rodzaju użyto cięciwy, jakiego typu strzałą, jakiego rodzaju pióra zostały użyte do zrobienia strzały i jakiego materiału użyto do wykonania jej grotu.' Māluṅkyaputto, ten człowiek umarłby bez poznania jakiejkolwiek z odpowiedzi. Tak więc Māluṅkyaputto, ktokolwiek mówi: 'Nie będę wiódł świętego żywota pod kierunkiem Błogosławionego do czasu jak nie wyjaśni mi wątpliwości takich jak czy wszechświat jest wieczny' itd. umrze bez poznania odpowiedzi Tathāgaty na swoje pytania.”
Później Buddha tłumaczył Māluṅkyaputcie, że święty żywot nie zależy od tych rzeczy. Jakąkolwiek ktoś ma opinię na ich temat, istnieje narodzenie, starość, rozkład, śmierć, smutek, lament, ból, zmartwienie, rozpacz „zakończenie których (tzn. Nibbāna) ogłaszam w tym życiu.”
„Tak więc, Māluṅkyaputto, miej na uwadze, że co wyjaśniłem zostało wyjaśnione, a czego nie wyjaśniłem zostanie niewyjaśnione. A czego nie wyjaśniłem? Czy wszechświat jest wieczny, czy nie itd. (tych 10. wątpliwości) nie wyjaśniłem. A dlaczego, Māluṅkyaputto, ich nie wyjaśniłem? Bo to nie jest użyteczne, nie jest fundamentalnie związane ze świętym życiem duchowym, nie sprzyja uwolnieniu się, odłączeniu, zaprzestaniu, spokojowi, głębokiej wnikliwości, pełnemu uświadomieniu, Nibbānie. Dlatego właśnie nie mówiłem wam o tym.”
„A co wyjaśniłem dotychczas Māluṅkyaputto? Wyjaśniłem dukkhę, przyczyny dukkhi, wygaśnięcie dukkhi, oraz drogę wiodącą do zaprzestania dukkhi.36 Dlaczego, Māluṅkyaputto, wyjaśniłem je? Bo to użyteczne, fundamentalnie związane ze świętym życiem duchowym, wiodące do oswobodzenia, oderwania się, zaprzestania, spokoju, głębokiej wnikliwości, pełnemu uświadomieniu sobie, Nibbānie. Dlatego właśnie o tym wam mówiłem.37
Przeanalizujmy teraz Cztery Szlachetne Prawdy, które jak Buddha powiedział Māluṅkyaputcie zostały wyjaśnione.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Nyanatiloka Mahathera Właściwe zrozumienie
- Thanissaro Bhikkhu Papañca i ścieżka ku kresowi cierpienia
- Ajaan Sumedho Niedwoistość
- Bhikkhu Bodhi Przebywając pośród mądrych
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL:
Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.3 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

Można także użyć następującej licencji Creative Commons:
Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

POMÓŻ FUNDACJI "THERAVADA"
(KRS: 0000464215, NIP: 5223006901, Regon: 146715622)
KONTO BANKOWE: 89 2030 0045 1110 0000 0270 1020
Oryginał można znaleźć na tej stronie: https://sites.google.com/site/rahulawhatthebuddha/
Źródło: © WALPOLA RAHULA FOUNDATION TRUST http://theravadin.dk/
Tłumaczenie: Ryszard Kurak